Śmiertelne zatrucie czadem. Nie żyje 68-letnia kobieta. Jej córka jest w szpitalu. Do tragedii doszło w wiosce Jarantowice pod Włocławkiem. Kobiety mieszkały w małym domku, ogrzewanym piecykiem na węgiel, tak zwaną kozą.
O wypadku poinformował syn zmarłej kobiety, powiedział starszy kapitan Mariusz Bladoszewski z włocławskiej straży pożarnej. Jego przyczynę wskazały czujniki tlenku węgla.
Strażacy uważają, że tragedii tej można było uniknąć. Mieszkanie było pozbawione instalacji wentylacyjnej. Nie było ani jednej kratki do wymiany powietrza. Okna zaś były nowoczesne, hermetycznie zamknięte. Uszczelnione przed mrozem były również drzwi. W tej sytuacji, nawet najmniejsza niesprawność piecyka musiała spowodować wypełnienie pomieszczeń zabójczym czadem.
IAR za PR PiK/mt, Fot. Ilustracyjne