To było jak w filmie – mówią świadkowie. W poniedziałek z drogi zjazdowej z autostrady I-95 w Miami wyleciała śmieciarka. Spadała przez ponad 30 metrów, zanim z hukiem wylądowała na ziemi.
Nie wiadomo, jak doszło do wypadku. – Może kierowca stracił kontrolę nad pojazdem, może miał atak serca, może uderzył w niego inny samochód. Wciąż nie wiemy – powiedział przedstawiciel florydzkiego patrolu autostrad.
Śmieciarka została przecięta wpół. Spadła na parking przy Jose Marti Park i zniszczyła trzy stojące na nim samochody. Kilka metrów dalej są boiska do koszykówki, basen i centrum dla społeczności, ale szczęśliwym trafem nikomu nic się nie stało oprócz kierowcy. – Usłyszeliśmy jakby eksplozję, nikt nie wiedział, co się dzieje. Obróciliśmy się i patrzyliśmy, nikt nawet nie krzyczał, tylko patrzyliśmy, co jest grane – stwierdził jeden ze świadków.
Kaseema Smitha, kierowcę śmieciarki, wydostano z pojazdu i przewieziono do Jackson Memorial Hospital. Jego stan jest ciężki.
(łd)