Nawet 200 osób mogło zginąć w Korei Północnej po zawaleniu się tunelu, w którym prowadzono testy jądrowe, podały zachodnie źródła, powołując się na japońską stację telewizyjną Asahi. Tunel runął w bazie wojskowej Punggye-ri. Jak na razie nie wiadomo, co było przyczyną tragedii.
Nie wyklucza się, że konstrukcja tunelu została uszkodzona podczas dokonywania tam kilku poprzednich prób jądrowych, w tym stukilotonowej bomby wodorowej, siedem razy silniejszej od tej zrzuconej przez Amerykanów w roku 1945 na japońskie miasto Hiroszima.
Północnokoreańskie źródła na które powołuje się stacja Asahi mówiła początkowo o stu zabitych, potem bilans miał się podwoić.
Budowa tego tunelu oznaczała, że północnokoreańscy inżynierowie i technicy chcieli przenieść miejsce do testowania broni jądrowej do innej części góry Mantap.
– Jeśli Korea Północna będzie zamierzała nadal testować swoje najgroźniejsze bronie będą powstawały kolejne tunele pod górą Mantap – napisali niedawno niezależni badacze obserwujący działania Pjongjangu, Frank Pabian i Jack Liu. Tymczasem południowokoreańscy sejsmolodzy podali, iz zarejestrowali fale sejsmiczne w rejonie góry Mantap 3 października. Był może to one były przyczyną zawalenia się tunelu. Wskazywać na to miały także zdjęcia satelitarne, jak podał Lee Won-Jin z południowokoreańskiego centrum zajmującego się obserwacją pogody.
Naukowcy z Korei Połudnniowej i Chin obawiają się, że po tej katastrofie może dojść do skażenia radioaktywnego.
W ostatnich miesiącach Pjongjang nasilił testy pocisków balistycznych, a we wrześniu przeprowadził wspomniana największą próbę z ładunkiem wodorowym. W odpowiedzi Amerykański prezydent Donald Trump zagroził zniszczeniem Korei, jeśli Pjongjang będzie zagrażał Stanom Zjednoczonym.
W niedzielę Donald Trump rozpoczyna wizytę w Japonii, sprawa Korei Północnej będzie jej głównym tematem.
Kazimierz Sikorski AIP