Historia jest najlepszą nauczycielką. Pokazała nam, że Senegalczyków w mistrzostwach świata nie należy lekceważyć. W mundialu zagrali tylko raz, ale za to jak.
To będzie dopiero drugi występ Senegalczyków w mistrzostwach świata. W 2002 r. byli prawdziwą rewelacją, w grupie mierzyli się z Francją, którą pokonali w meczu otwarcia turnieju 1:0. Mierzy się też z Danią i Urugwajem. To była jedna dwóch grup śmierci na tamtych mistrzostwach i Senegalczycy niespodziewanie z tej grupy wyszli. W 1/8 finału pokonali po dogrywce Szwedów. Odpadli dopiero w ćwierćfinale, w dogrywce pokonała ich reprezentacja Turcji. W ekipie z Czarnego Lądu nie ma już tamtych gwiazd: Salifa Diao, czy El Hadji-Dioufa. Są inni. Liderem obecnej ekipy jest Sadio Mane. Piłkarz trudny do zdefiniowania. Nie jest typowym napastnikiem, trudno też go określić jako skrzydłowego. W Liverpoolu jest „człowiekiem orkiestrą” w ofensywie.
Równie niebezpieczny jest Keita Balde, błyskotliwy napastnik Monaco, kolega klubowy Kamila Glika. Groźny tercet senegalskich napastników zamyka doświadczony Moussa Sow, grający w Al-Ahli Dubaj. Za spokój w środku pola odpowiada pomocnik West Ham United Cheikhou Kouyate, w obronie rządzi Kalidou Koulibaly. Stoper Napoli, a więc bardzo dobry znajomy Piotra Zielińskiego i Arkadiusza Milika. Senegal w styczniu dotarł do ćwierćfinału Pucharu Narodów Afryki, w którym odpadł z późniejszym zwycięzcą – Kamerunem (dopiero po serii rzutów karnych). Senegalczycy są sklasyfikowani na 23. miejscu w rankingu FIFA. Polacy z Senegalem nie grali nigdy.
Michał Skiba (aip)