Niemcy zmieniają plany wobec gazociągu Nord Stream 2. Na ich decyzję wpłynęła zapowiedź sankcji USA wobec Rosji i firm budujących gazociąg.
Amerykański Senat przegłosował w piątek wprowadzenie sankcji wobec Rosji, Korei Północnej i Iranu. Kilka dni temu taką samą decyzję podjęła Izba Reprezentantów.
Ustawa trafi teraz na biurko prezydenta. Donald Trump ma dwa wyjścia – podpisać ją albo zastosować prezydenckie weto. Jednak nawet jeśli zdecydowałby się na ten drugi krok, jego weto może być odrzucone większością dwóch trzecich w Izbie Reprezentantów i Senacie. Dlatego można założyć, że ustawa wejdzie wkrótce w życie.
Nowe sankcje wobec Rosji mogą być dobrą wiadomością dla Polski. Szczególnie z jednego powodu. Zakładają one bowiem możliwość zastosowania kar i ograniczeń wobec przedsiębiorstw, które zaangażują się w budowę gazociągu Nord Stream 2. Temu projektowi sprzeciwiały się dotąd wszystkie polskie rządy, niezależnie od tego czy na czele stał premier z PO czy PiS.
– Uważam, że budowa gazociągów Nord Stream 1 i 2 narusza interesy gospodarcze Polski i krajów bałtyckich – mówi Jerzy Steinhoff, były minister gospodarki w rządzie Jerzego Buzka. – To także cios dla budowy wspólnego rynku energetycznego i prowadzenia wspólnej polityki w tym zakresie, bo nie bierze się pod uwagę interesów wszystkich krajów wspólnoty.
Decyzja amerykańskiego Senatu i Izby Reprezentantów została natychmiast zauważona u naszych zachodnich sąsiadów. Niemiecka federalna agencja „BntezA” zapowiedziała, że budowę połączeń niezbędnych do transportu gazu przez Nord Stream 2, trzeba przełożyć do momentu uzyskania odpowiednich pozwoleń na taką inwestycję.
Chodzi o budowę infrastruktury, która miałaby transportować gaz z Nord Stream 2 do innych części Niemiec. Ta decyzja oznacza, że Niemcy poważnie biorą pod uwagę odłożenie budowy Nord Stream 2 i odchodzących z niego mniejszych gazociągów na przyszłość.
– Amerykańskie sankcje mogą mieć znaczący wpływ na tych udziałowców spółek Nord Stream 2, których akcje są notowane na giełdzie w USA – uważa Daria Kulczycka z federacji Lewiatan. – Firmy te będą zapewne musiały na nowo ocenić swój udział w tym projekcie z perspektywy sankcji, gdy wejdą one w życie.
Przypomnijmy, że Donald Trump podczas swojej ostatniej wizyty w Polsce zaoferował nam dostawy gazu LNG z USA. Czy to się nam opłaca? A może powinniśmy kupować tańszy gaz z Rosji, Kataru albo wrócić do pomysłu budowy rurociągu z Norwegii?
– Jeszcze w czasie rządów premiera Jerzego Buzka tworzyliśmy projekt budowy rurociągu Baltic Pipe po dnie Bałtyku z Norwegii, przez Danię do Polski – mówi Steinhoff. -Niestety, kolejny rząd wstrzymał ten pomysł. Cieszę się, że obecne władze PiS powoli wracają do tego projektu.
Ekspertka z Lewiatanu wskazuje, że powinniśmy kupować po prostu tam, gdzie gaz jest najtańszy. – Cena pozyskania gazu musi być powiązana z cenami rynkowymi w innych krajach Unii Europejskiej – analizuje Kulczycka. – Tylko wówczas zapewnimy sobie konkurencyjność swojego przemysłu. Poza ceną istotna jest między innymi elastyczność warunków zakupu gazu, na przykład pod kątem wolumenów.
(AIP)