Bernie Sanders, który wielokrotnie podkreślał, że nie chce, aby w jego kampanii wyborczej obecne były elementy negatywne, stwierdził w poniedziałek podczas wizyty w Bostonie, że Hillary Clinton powiela jego postulaty.
– Muszę przyznać, że jestem zachwycony, iż sekretarz Clinton miesiąc po miesiącu zajmuje coraz więcej takich samych stanowisk, które zajmujemy my. To dobrze – oznajmił, dodając, że liderka sondaży Partii Demokratycznej zaczyna posługiwać się nawet identycznym językiem. – Widziałem ostatnio reklamę w telewizji i myślałem, że to o mnie. Na koniec jednak pojawiło się zdjęcie sekretarz Clinton – powiedział.
Ponadto Sanders zasugerował, że na jego rywalkę wpływ mają pieniądze z Wall Street. Grupa Priorities USA Action zebrała na rzecz kampanii Clinton 25 milionów dolarów, w tym 15 milionów prosto z Dzielnicy Finansowej.
– Wiem, że każdy kandydat, którzy otrzymał miliony dolarów od grup interesu, mówi, że te pieniądze nie mają nań żadnego, ale to żadnego wpływu. Amerykanie muszą sobie jednak zadać bardzo proste pytanie: jeżeli to wsparcie z Wall Street i innych potężnych grup nie ma na kandydata żadnego wpływu, to po co te olbrzymie datki? Może ci ludzie są po prostu głupawi. Może szastają milionami i niczego w zamian nie oczekują. Może. Ale szczerze w to wątpię – stwierdził.
(jj)