Bernie Sanders wziął we wtorek udział w swoim pierwszym podczas trwającej kampanii wiecu na Florydzie. Do wiernych i głośnych zwolenników przemawiał w centrum Miami.
Senator z Vermontu poruszał różnorodne tematy, ale wszystkie zmierzały do jednego – wielkich zmian. – Czuję, że chcecie zobaczyć w tym kraju polityczną rewolucję! – zwrócił się do wyborców. – W tej chwili obserwujemy, jak miliarderzy kupują sobie wybory – dodał.
Mówił także m.in. o podniesieniu płacy minimalnej do 15 dolarów za godzinę. Przekonywał, że pomimo sporej straty, jaką ma do Hillary Clinton, z pomocą swoich sympatyków nadal może zajść do Białego Domu. – To oczywiste, że wciąż jest szansa. Jesteśmy bardzo silni w wielu stanach – oznajmił.
Sanders nie ma także wątpliwości, że byłby w stanie w bezpośrednim wyścigu pokonać Donalda Trumpa. – Wydaje mi się, że nie jest to osoba, którą Amerykanie chcieliby mieć jako swojego prezydenta – powiedział.
We wtorek odbyły się prawybory w dwóch stanach. W Michigan niespodziewanie zwyciężył Sanders, w Missisipi zaś z olbrzymią przewagą triumfowała Clinton. Była sekretarz stanu jest też faworytką przed prawyborami na Florydzie, które odbędą się 15 marca.
(łd)