Niewielkich rozmiarów samolot ześliznął się z pasa startowego na lotnisku w Michigan. Maszyna następnie się zapaliła. Pilot zdążył w porę uciec.
Biuro szeryfa w miejscowości Howell poinformowało, że pilot stracił kontrolę, kiedy w poniedziałek rano próbował wylądować na lotnisku. Pilot, 60-letni mężczyzna z miasta Batavia w stanie Nowy Jork, był jedyną osobą na pokładzie. Doznał niegroźnych obrażeń.
Świadkiem wypadku był Nick Proctor, burmistrz Howell, który jechał w tym czasie na spotkanie. Jak stwierdził, samolot przebił się przez ogrodzenie i wtedy się zapalił. Burmistrz i kilka innych osób pomogło pilotowi, którego później przewieziono do szpitala.
Nie wiadomo jeszcze, dlaczego doszło do wypadku. Trwa śledztwo w tej sprawie.
(dr), Fot. Twitter.com