4-letni chłopiec nie żyje po tym, jak do domu w Los Angeles wjechał samochód. Kierowca był najprawdopodobniej nietrzeźwy.
Auto uderzyło w budynek w czwartek rano. 23-letnia kobieta, która siedziała za kierownicą, stwierdziła, że wykonała manewr, aby uniknąć zderzenia z samochodem, który zajechał jej drogę. Wtedy jej pojazd wjechał do sypialni, w której spali rodzice z dzieckiem.
Impet, z jakim auto wjechało do środka, sprawił, że matka znalazła się pod ścianą na drugim końcu pokoju, przykryta gruzami. Ojciec wylądował pod samochodem, gdzie znaleziono także ciało chłopca. 4-latek najprawdopodobniej się udusił.
Pośród gruzów znaleziono list dziecka do Świętego Mikołaja. Chłopiec prosił o rower.
(hm)