Sąd federalny w Los Angeles nakazał we wtorek firmie Apple współpracę z FBI, aby śledczy mogli złamać zabezpieczenia w smartfonie należącym do jednego z zamachowców z San Bernardino.
Dane, które znajdują się w iPhone’ach, są automatycznie kasowane przy dziesiątej nieudanej próbie wprowadzenia hasła. FBI chce tego uniknąć, dlatego zwróciło się do Apple z prośbą o włamanie się do telefonu. Koncern jednak odmówił.
Szef Apple Tim Cook od dawna podkreśla, jak ważna jest dla Apple ochrona danych klientów. – Na smartfonach znajdują się prywatne rozmowy z członkami rodziny i współpracownikami. Prawdopodobnie znajdują się też tajne informacje biznesowe, klienci powinni mieć możliwość, by je chronić – mówił niedawno w programie „60 Minutes”.
Apple ma pięć dni na odwołanie się od wtorkowej decyzji sądu. Cook oświadczył już, że zamierza to zrobić, ponieważ nie chce doprowadzać do powstania precedensu, na który można by się powoływać w przyszłości w podobnych sytuacjach. Nie chce też, aby łamiące szyfr oprogramowanie, którego utworzenia i udostępnienia domaga się FBI, trafiło w niepowołane ręce i naraziło firmę na olbrzymie straty.
W masakrze w San Bernardino, do której doszło 2 grudnia ubiegłego roku, młode małżeństwo zabiło czternaście osób przebywających na terenie ośrodka pomocy niepełnosprawnym.
(hm)