Rynek suplementów diety w Polsce stale rośnie i w tym roku przekroczy 4 miliardy złotych. Rynek ten rozwija się w naszym kraju najszybciej w całej Unii, a towarzyszy temu agresywna polityka reklamowa. Tak wynika z danych przedstawionych na konferencji w Warszawie.
Konferencja odbyła się parę miesięcy po opublikowaniu przez Najwyższą Izbę Kontroli druzgocącego raportu dotyczącego suplementów diety. Wynika z niego, że w sprzedaży mogły znaleźć się preparaty o składzie niedozwolonym i niebezpiecznym dla zdrowia człowieka.
Krzysztof Kwiatkowski – prezes NIK podkreśla, że potrzebne są regulacje podnoszące bezpieczeństwo sprzedaży suplementów i znajdą się one w ustawie o bezpieczeństwie żywności. Według niego, ci którzy są nieuczciwi, chcą zarabiać pieniądze kosztem naszego zdrowia i wprowadzają do sprzedaży produkty szkodliwe, muszą ponosić takie konsekwencje, które wyeliminują ich w z rynku. W ustawie będą również regulacje dotyczące wyeliminowania agresywnych reklam, które często wprowadzają kupujących w błąd. Reklama powinna dawać rzeczywistą informację o tym, że suplement diety nie jest lekiem, nawet jeśli jest kupowany w aptece – podkreśla. Według prezesa, prace nad ustawą są zaawansowane.
Doktor Jacek Krajewski – prezes Federacji Porozumienie Zielonogórskie podkreśla, że suplementować można jedynie stwierdzone poprzez badania niedobory wynikające z niewłaściwej diety lub trwającej kuracji. Tymczasem, pacjenci ulegają reklamom i uważają, że poprzez zażycie kilku suplementów utrzymają swoje zdrowie w dobrym stanie. Natomiast preparaty te nie zastąpią prawidłowej diety, ruchu, unikania stresu. Według doktora Krajewskiego, obecne regulacje prawne w tym zakresie są niewystarczające.
Suplementy diety w całej Unii są sklasyfikowane jako produkty spożywcze. Obecnie nad bezpieczeństwem tego rynku czuwa Państwowa Inspekcja Sanitarna.
Informacyjna Agencja Radiowa/ IAR/ Góra/dyd