Grupa rosyjskich śledczych poleciała do Syrii, aby zbadać okoliczności zestrzelenia transportowca IŁ-20. Maszynę strąciły rakiety syryjskiej obrony powietrznej. W katastrofie zginęło 15 rosyjskich żołnierzy. Rosja obarczyła odpowiedzialnością za ten incydent armię Izraela. Według rosyjskiego Ministerstwa Obrony, myśliwce atakujące cele w Syrii ukryły się w powietrzu za rosyjskim Iłem, wystawiając transportowiec na ogień syryjskiej obrony.
Według wstępnych ustaleń w samolot uderzyła rakieta rosyjskiej produkcji S-300. Władimir Putin, który we wtorek rozmawiał telefonicznie z premierem Izraela Benjaminem Netanjahu oświadczył, że Moskwa wzmocni ochronę swoich żołnierzy pełniących służbę na terenie Syrii. W ocenie eksperta wojskowego Michaiła Chodorienki, do tragedii doszło ponieważ syryjskie wojska niewłaściwie rozpoznały sytuację w powietrzu. „Operatorzy systemów obrony powinni w pierwszej kolejności określić charakter celu i ustalić jego przynależność państwową” – tłumaczy specjalista. Michaił Chodorienko przyznał, że częściową winę ponosi także izraelska armia, ponieważ o planowanym ataku poinformowała Rosję minutę przed uderzeniem, nie dając szans na usunięcie samolotu z zagrożonej przestrzeni powietrznej.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Maciej Jastrzębski/Moskwa/as