Sąd karny umarza postępowanie przeciw przewodniczącej jednej z rad osiedlowych w Bydgoszczy, która uporczywie wydzwania na telefon służbowy pracownicy UM, wyzywając ją od dziwek, ponieważ opinia biegłego psychiatry wskazuje na jej… niepoczytalność.
– Jestem przerażona! Kobieta, z którą z racji swoich służbowych obowiązków muszę współpracować, uporczywie mnie nęka; wyzywa od dziwek i wygraża, a ja, szukając przed nią ratunku, odbijam się o mur – żali się pani M., urzędniczka z bydgoskiego ratusza. Sytuacja jest kuriozalna, bo prześladowczyni pani M. to wieloletnia przewodnicząca jednej z rad osiedli, którą urzędniczka nadzoruje.
– Ta kobieta uroiła sobie, że mam romans z jej mężem. Wydzwania do mnie w dzień i w nocy, wysyła obraźliwe SMS-y. Jak nie odbieram komórki, to dzwoni na mój służbowy telefon – opowiada urzędniczka. Przekazała SMS-y policji, a ta skierowała sprawę do sądu i tam wyszło szydło z worka. Dopuszczono dowód z opinii sądowo-psychiatrycznej, która wykazała niepoczytalność samorządowej działaczki, więc sąd uznał, że oskarżona o uporczywe nękanie nie może być ukarana, bo miała całkowicie zniesioną zdolność zrozumienia tego czynu oraz pokierowania swoim postępowaniem.
– A radą osiedla ta osoba może kierować? – pyta pani M. między innymi przewodniczącego komisji samorządności Rady Miasta Łukasza Schreibera. – Były wybory do rady i ludzie tę panią wybrali, więc sytuacja jest patowa, bo nie ma przepisów, które by zakazywały jej pełnienia funkcji – tłumaczy poseł.
Grażyna Ostropolska (aip)