7.1 C
Chicago
czwartek, 28 marca, 2024

Ratownik zaatakowany przez Matthew L.: – Nie usłyszałem nawet przepraszam

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

– To był moment! Nic nie wskazywało na to, aby u tego pacjenta mogło dojść do takiego wybuchu agresji – wspomina Marcin Gizicki, ratownik medyczny. To on, udzielając pierwszej pomocy został uderzony z pięści w twarz przez Matthewa L. 

W kołnierzu ortopedycznym, i mocno obolałego spotykamy poszkodowanego ratownika medycznego. Choć nie narzeka, widać że cierpi, a Marcin to z pewnością „twarda sztuka”. Znamy się od lat… Choć pracuje w pogotowiu ratunkowym w Bydgoszczy, mieszka w Grudziądzu. Tutaj także działa m.in. przy wielu zabezpieczeniach imprez. Jego praca jest jego wielką pasją. Jak się okazało, także zagrożeniem dla własnego zdrowia. – To było wezwanie jak wiele innych. Nie spodziewaliśmy się, że wizyta skończy się dla mnie na oddziale szpitalnym. Przyjechałem nieść pomoc, a sam stałem się pacjentem – wspomina Marcin Gizicki. – Trochę dziwne uczucie… być wiezionym karet-ką do szpitala, w której pełniłem służbę.

 

Wyzywał, a potem uderzył

 

Nad ranem, trzy dni temu, zespół bydgoskiego pogotowia został wezwany do hotelu, gdzie miał ktoś zasłabnąć. To tu byli goście Camerimage. Mężczyzna leżał na podłodze. – To co było wyczuwalne, to woń alkoholu. Rozpoczęliśmy badania. Wyzywał nas, choć po angielsku. W pewnym momencie chciał usiąść. Gdy się nad nim pochyliłem, by mu pomóc, uderzył mnie z pięści w twarz – opowiada ratownik medyczny. – Zrobiło mi się ciemno przed oczami.

W wyniku ataku Marcinowi ukruszył się ząb, ma niedosłuch na lewe ucho i nosi kołnierz ortopedyczny. Przebywa na zwolnieniu lekarskim. – Nic nie wskazywało, na to że poziom agresji u tego mężczyzny będzie tak duży – dodaje Marcin Gizicki. I zaznacza: – Takie sytuacje są wpisane w nasz zawód, ale nie powinny być jego częścią! Matthew L. usłyszał już zarzut naruszenia nietykalności funkcjonariuszy publicznych na służbie. To, nad czym ubolewa pokrzywdzony, to brak empatii ze strony amerykańskiego operatora filmowego. – Minęły trzy dni od zdarzenia, a ja nawet nie usłyszałem słowa „przepraszam” – mówi Marcin Gizicki. – Niesamowite za to są reakcje ludzi. Otrzymuję dużo słów wsparcia, za które dziękuję.

 

(PA) (aip)

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520