7-letni chłopiec zginął w niedzielę od kul wystrzelonych z przejeżdżającego pikapa w Miami.
Do tragedii doszło w pobliżu Southwest 152nd Street & Jackson Street około godziny 15:30. Chłopiec znajdował się w domu, który ostrzelali sprawcy. – Po prostu sobie przechodził i został trafiony w głowę – mówi zrozpaczona Kerria Gibson, kuzynka dziecka.
Chłopiec nie mieszkał w tym domu. Jego rodzina przeżywa koszmar, a policja apeluje do przestępców, aby przemyśleli swoje postępowanie. – Właśnie zabili 7-latka. Teraz wszystko może się zdarzyć – powiedział Juan Perez, dyrektor policji w Miami-Dade.
Stróże prawa poszukują białego Dodge’a Rama. Jak twierdzą, siedziało w nim czterech mężczyzn – dwóch czarnoskórych i dwóch Latynosów. Na miejscu zbrodni znaleziono dowody, że mają oni przy sobie ciężki karabin maszynowy.
Motyw przestępstwa pozostaje nieznany.
(łd)