Około 1,5 tys. sadowników z całej Polski przyjechało do Warszawy, by zaprotestować przeciwko rekordowo niskim cenom w skupach jabłek. „Sytuacja jest coraz gorsza” – przekonują.
Sadownicy wyruszyli po godz. 10 spod Belwederu, po drodze swoje postulaty przedstawiali m.in. w Ministerstwie Spraw Zagranicznych i Ministerstwie Rozwoju. Protest zakończył się przy Ministerstwie Rolnictwa. – Walczymy o przetrwanie i domagamy się natychmiastowej interwencji polskiego rządu – mówił Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP.
„Sadownictwo, nie embargo” i „Szacunek dla pracy sadownika” – z takimi hasłami na transparentach szli protestujący. Jak przekonują, ich sytuacja poprawiłaby się, gdyby zostało zniesione rosyjskie embargo na polskie jabłka. – Nasz sytuacja jest coraz gorsza. Za kilogram jabłek deserowych otrzymujemy mniej niż 60 groszy, aby sprzedaż była opłacalna, cena powinna wynosić przynajmniej złotówkę więcej – przekonywał w rozmowie z Agencją Informacyjną Polska Press Roman Katana, sadownik z gminy Grójec.
Sadownicy liczą na pomoc rządową. W ubiegłym roku Agencja Rynku Rolnego kupiła 300 tys. ton jabłek i przekazała je do darmowej dystrybucji (np. do szkół i parafii). Skup interwencyjny ma być prowadzony również w tym roku, jednak na mniejszą skalę. Sadownicy już zapowiedzieli, że jeśli ich postulaty nie zostaną wysłuchane, przyjadą ponownie do Warszawy.
Polska jest czwartym krajem na świecie pod względem produkcji jabłek. Według danych Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa w 2012 roku w naszym kraju zebrano 2 877 340 ton jabłek.
aip, Fot. Twitter