Prokuratorzy federalni złożyli w poniedziałek w sądzie na Florydzie dokumenty, w których mężczyzna z Alaski przyznaje się do strzelaniny na lotnisku w Fort Lauderdale. Zginęło w niej 5 osób, a 6 zostało rannych.
W dokumentach stwierdzono, że 28-letni Esteban Santiago przyznaje się do 11 ze stawianych mu 22 zarzutów. Dzięki ugodzie z prokuraturą mężczyzna uniknie kary śmierci. Zamiast niej ma otrzymać karę dożywotniego pozbawienia wolności i dodatkowo jeszcze 120 lat więzienia. Idąc na ugodę, zrzekł się prawa do odwołania.
Do strzelaniny na lotnisku doszło 6 stycznia 2017 roku. Santiago poleciał z Alaski do Fort Lauderdale, naładował broń w łazience na lotnisku, po czym z niej wyszedł i zaczął strzelać. Gdy otoczyła go policja, położył się na ziemi i poddał.
U 28-latka, weterana wojny w Iraku, zdiagnozowano schizofrenię. Początkowo mówił agentom FBI, że amerykański rząd kontroluje jego umysł, potem zaś twierdził, że strzelał, aby okazać wsparcie Państwu Islamskiemu. Nie znaleziono jednak jakichkolwiek dowodów na to, by miał powiązania z terrorystami.
(łd)