Profesor Andrzej Zoll, były prezes Trybunału Konstytucyjnego twierdzi, że prezydent nie miał prawa ułaskawić Mariusza Kamińskiego.
Prezydent Duda miał prawo ułaskawić Mariusza Kamińskiego czy nie miał takiego prawa?
Nie miał. Dla mnie to było oczywiste złamanie konstytucji.
Dlaczego?
Bo wyrok był nieprawomocny. Słyszałem jak Zbigniew Ziobro tłumaczy: konstytucja daje prezydentowi prawo do ułaskawiania bez ograniczeń. Otóż nie jest to prawda. Prezydent nie ma prawa ułaskawić kogoś, kogo sprawa jest w toku, a wyrok pozbawienia wolności na nim ciążący jest nieprawomocny. Przypomnę, że nasze prawo stosuje zasadę domniemanej niewinności – dopóki wyrok nie jest prawomocny, osobę uznaje się za niewinną.
Jest Pan przekonany, że prezydent przekroczył swoje kompetencje?
Tak. Konstytucja mówi wyraźnie, że każdy organ państwowy, łącznie z prezydentem, musi działać na podstawie prawa i w granicach prawa. Prezydent Duda ten przepis złamał. Nie mówiąc, że miał obowiązek zasięgnąć rady u prokuratora generalnego, a tego nie zrobił.
Sam przecież jest prawnikiem. Nie wiedział o tym?
Tego nie chciałbym komentować. Uważam jednak, że oświadczenie, które wydali jego współpracownicy potwierdza tylko, że ułaskawienie Kamińskiego było zamachem na niezależność sądu. A to budzi duże obawy, że zmierzamy w bardzo niebezpiecznym kierunku, w kierunku państwa totalitarnego. Mamy w Polsce trójpodział władzy: władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. I te trzy filary powinny być od siebie niezależne. Prawo i Sprawiedliwość sprawuje już władzę ustawodawczą i wykonawczą. Teraz sięga po więcej: po sądy. A system, w którym jedna partia ma totalną władzę nad państwem, nazywamy przecież totalitaryzmem.
Zakładając, że Pan Profesor ma rację i że prezydent złamał konstytucję, czy może zostać za to pociągnięty do odpowiedzialności prawnej?
W obecnym składzie Sejmu – to niemożliwe.
Maria Mazurek (aip), foto Andrzej Banaś