Prezydent Filipin Rodrigo Duterte potwierdził stacji BBC, że zastrzelił trzech mężczyzn, kiedy był burmistzrem miata Davao.
– Tak, zabiłem trzech z nich…Nie wiem, jak wiele kul w nich wpakowałem. Stało się i nie będę tego ukrywał.
Oświadczenie prezydenta było zaskoczeniem, gdyż miało miejsce kilka godzin po wypowiedzi prezydenckiego rzecznika, że Duterte nikogo nie zabił.
Duterte był burmistrzem w położonym na południu kraju mieście i uznawano go za polityka o wyjątkowo twardej ręce wobec przestępców. A o tym, że zastrzelił trzech mężczyzn ze świata przestępczego wyznał w swoim prezydenckim pałacu, mówiąc, że wybrał się wtedy na nocny patrol po mieście.
Po raz pierwszy była mowa o tym, że polityk ma krew na rękach w roku 2015, gdy Duterte był jeszcze burmistrzem tego miasta. Mówiono, że zastrzelił trzech mężczyzn podejrzanych o porwanie i gwałt. Teraz on sam wyznał oficjalnie i to zachodniej stacji.
Kontrowersyjny polityk doszedł do najwyższego stanowiska na fali obietnic, że w drastyczny sposób skończy z przestępczością. Jak obiecał, tak robi, tajemnicze szwdrony mordują przestępców, nie ma praktycznie dnia, by na ulicach stolicy kraju nie znalezionio ciała lub ciał zabitych przestępców.
Kazimierz Sikorski(aip), Fot. Pablo Cartega