„Wkurzyłem się, gdy dowiedziałem się, ile kosztuje festiwal rzeźby lodowej. Trzysta tysięcy! I to wszystko następnego dnia topnieje i sobie spływa” – mówił Jacek Jaśkowiak (prezydent Poznania) w książce autobiograficznej „Dżej Dżej” i zapowiadał, że do tegorocznego festiwalu raczej nie dopuści.
Tak się jednak nie stało. Festiwal Rzeźb Lodowych odbył się w miniony weekend już po raz dwunasty i przyciągnął tłumy. Jednak podobnie, jak w poprzednich edycjach, rzeźby nie przetrwały nawet dwóch dni. Wczoraj na Starym Rynku po festiwalu nie było śladu. Organizacja imprezy kosztowała budżet Poznania około 220 tys. zł.
Czy warto tyle wydawać na jednodniowe wydarzenie?. – Uważam, że warto. Impreza przyciąga tłumy i ma walor promocyjny dla miasta. Piszą o nim media i blogerzy z różnych stron świata – mówi Marek Sternalski, przewodniczący klubu radnych PO w radzie miasta. – Może jednak należałoby zmienić termin. Dlaczego nie druga połowa stycznia? Wówczas są większe szanse na minusową temperaturę – mówi.
Karolina Koziolek aip