Ponad pięciuset migrantów dotarło do greckich wysp w ciągu ostatnich czterech dni. To znacznie więcej niż w poprzednich tygodniach. Zdaniem funkcjonariuszy, z którymi rozmawiało Polskie Radio pokazuje to, że Turcja steruje przepływem migrantów i decyduje o tym kiedy i ile osób wypłynie z jej wybrzeża.
Mimo dobrej pogody w poprzednich dwóch tygodniach napływ migrantów na greckie wyspy był niewielki. Oznacza to, że warunki atmosferyczne nie są głównym czynnikiem, który decyduje o tym, ile łodzi z uchodźcami wypłynie danego dnia z tureckiego wybrzeża.
Funkcjonariusze na Lesbos powiedzieli Polskiemu Radiu, że wiedzą skąd przypływają łodzie. W praktyce oznacza to, że łatwo jest kontrolować tamte miejsca. Chociaż tysiące migrantów zostało przewiezionych z wysp do Grecji kontynentalnej, nadal z powodu przeludnienia trudne warunki panują szczególnie na Lesbos. W lokalnym ośrodku dla migrantów Moria, który mieści trzy tysiące osób, przebywa ponad pięć tysięcy. Syryjczycy stanowią prawie 40% tych, którzy się tam rejestrują. Osiemnaście procent stanowią Afgańczycy, czternaście obywatele Iraku. Przybywa migrantów z krajów afrykańskich, zwłaszcza z Kongo. Burmistrz Lesbos wielokrotnie pytał, czy wciąż obowiązuje unijno-tureckie porozumienie w sprawie migracji. Funkcjonariusze podkreślają, że Turcja działa tak, aby UE nie oskarżyła jej, że nie dotrzymuje z tego powodu warunków porozumienia a jednocześnie pokazuje, że ma wpływ na sytuację.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Beata Kukiel-Vraila, Ateny/kj