Strażak z Detroit, który dzień w dzień pomaga innym, tym razem sam potrzebuje pomocy. We wtorek wieczorem doszczętnie spłonął jego dom.
Donovan Dickerson otrzymał wiadomość o pożarze około godziny 22:30. W akcji pożarniczej nie brał udziału. – Pomogłem tylko kolegom z wężami. Jedynie tyle mogłem zrobić. Nie miałem przy sobie sprzętu – mówi.
Dom ma bogatą historię. W rodzinie Dickersona był od przeszło sześciu dekad. – Nie dbam o rzeczy materialny, ale z tym domem związanych jest mnóstwo wspomnień – stwierdził poruszony.
O tym, że koledzy nie zdołają go uratować, wiedział w zasadzie od razu. – Zdawałem sobie sprawę, że to koniec, pracowałem przy podobnych pożaranach. Wiedziałem, czego się spodziewać – tłumaczy.
Dickerson ma blisko rodzinę, więc nie musi się martwić o nocleg w najbliższych dniach. Jego koledzy zorganizowali tymczasem zbiórkę pieniędzy w internecie. Chętni mogą wesprzeć Dickersona poprzez wpłatę 15 dolarów. W zamian otrzymają okolicznościową koszulkę. Zbiórka trwa pod adresem http://teespring.com/a-detroit-firefighter-in-need.
(dr)