9.4 C
Chicago
czwartek, 18 kwietnia, 2024

POLITYCZNY KOMENTARZ Piotra Zaremby: Morawiecki jest inny, Duda się wymyka

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Ma rację europoseł Zdzisław Krasnodębski. Polityka polska stała się nad wyraz burzliwa i przewidywalnie nudna. Średnio utalentowany obserwator mógłby sam pisać wszystkie kwestie tak zwanym stronom sporu. Rozdane są role, a do pewnego stopnia i losy poszczególnych postaci.

Weźmy liderów opozycji. Można się natrząsać z braku charyzmy Grzegorza Schetyny czy wpadek Ryszarda Petru. Ale trudno nie zauważyć, że ich kłopoty mają w dużej mierze naturę strukturalną. Możliwe, że niezależne od tego, co zrobią. Czy podrażnią zwykłego Polaka manifestując przed pałacem prezydenckim w Wigilię. Czy podrażnią Jacka Żakowskiego, zostając w domu mieszać kapustę. Chyba i Donald Tusk by tu nie poradził, choć grałby pewnie w lidze o oczko wyższej. A skoro tak, także i czołowi politycy PiS są do bólu przewidywalni, i w swojej społecznej autentyczności, która dała im władzę, i w aroganckich pozach, które mogą im ją kiedyś odebrać. Ale jeszcze nie teraz.

 

Tym można skwitować zarówno ten rok, który minął, jak i ten co nadchodzi. Wyłomem w tej rutynie był nowy premier Mateusz Morawiecki. On jest inny od reszty ważnych polityków PiS, a co więcej etap rządzenia Polską przez PiS staje się dzięki niemu inny, nowy. Ale nie jest to rewolucja. Morawiecki przez długie miesiące zdawał egzamin z pisowskiej prawomyślności. Dziś jest nadzieją na więcej pragmatyzmu i rozsądku w obozie rządowym. Ale niekoniecznie na przełom. Zmieni się język rządu, nie zmieni partii rządzącej, a tym bardziej jej intelektualnego i medialnego zaplecza. Na tle powszechnej przewidywalności i rutyny jest postać, która się prawidłowościom wymyka. To prezydent Andrzej Duda. Dopiero co był wyklinany przez prawicowych komentatorów jako zdrajca, i ledwie cierpiany przez czołowych polityków PiS. Własne decyzje plus ofensywa Unii Europejskiej uczyniły go na powrót twarzą obozu. Obserwuję z rozbawieniem, jak okadzają go ci, co go ledwie wczoraj podszczypywali, a czasem tłukli. Uwaga na boku: rozumiem, że prawica broni się przed tak zwanym przemysłem pogardy. I że broni przed nim także prezydenta. Ale jako autor pojęcia „przemysł pogardy” spytam – jak sami tego prezydenta szanowaliście? Jakimi słowami go karaliście za to, że ośmielił się mieć inne zdanie. Zarazem obóz liberalno-lewicowy zaczął znowu prezydenta lżyć na potęgę.

 

Co więcej, zaczął twierdzić, że Andrzej Duda zawiódł nadzieje, zdradził w sprawie ustaw sądowych. W rzeczywistości postąpił konsekwentnie do własnych przekonań i żądań. I zagniewani rzecznicy pisowskiej ortodoksji, i rozżarci przeciwnicy zmian w sądownictwie nie zauważali, że opinie prezydenta były co do zasady podobne do tego, co chciał osiągnąć PiS. Duda chciał zmianę złagodzić, ale nie chciał jej wywracać. Nie zauważyliście tego? Bo tak bardzo kochacie swoją propagandę, że nie umiecie odróżnić jej, jedni i drudzy, od rzeczywistości. Zarazem powstaje pytanie, czy prezydent wygrał czy przegrał? Przegrał, krzyczą niektórzy, bo nie zyskał tego, na czym mu najbardziej zależało: dymisji Antoniego Macierewicza. Możliwe, że prezydent niepotrzebnie zbyt wcześnie wypuścił w świat wieści, że mu na takiej dymisji zależy. Ba, sugerował, że sam Macierewicza zablokuje. Ale czy gdyby to zrobił, mógłby wrócić do gry jako ważny aktor rządzącego obozu? Wyobraźcie sobie państwo, że wywołuje megaawanturę o skład rządu Morawieckiego, gdy ta zmiana ma być nowym rozdaniem. I robi to tuż przed atakiem Unii Europejskiej z zapowiedzią uruchomienia sławnego artykułu 7. Wtedy naprawdę byłby spalony. Teraz ma na powrót wiele możliwości. Silny zdanym egzaminem z pisowskiej lojalności, może stawiać temu rządowi żądania i ultimata. Obóz uznał przynajmniej w części jego nową rolę słuchając jego uwag do zmian w ordynacji wyborczej. Nie zaryzykowano kolejnej awantury z wetem. Nawet przeciwnicy choć go na powrót przedstawiają jako marionetkę, powołują się na jego opinie krytykujące Macierewicza. To nie gwarantuje szybkiego osiągnięcia celów. Ale tak się gromadzi społeczny kapitał.

 

Nawet jego słabości, choćby brak w pałacu zastępu wyrobionych polityków, można uznać za atuty. Nie popchną go do tworzenia własnego ugrupowania, zatem w przyszłości będzie kandydatem do gry o całą prawicę. Gry w takiej czy innej postaci, bo tak jak on jest nieprzewidywalny, tak trudna do przewidzenia jest jego przeszłość. Wczoraj był kandydatem na wygnańca. Jutro może się okazać niezastąpiony jako jedyny kandydat na prezydenta mający szanse na sukces. Zwłaszcza jeśli będzie grał na współpracę z Morawieckim. Przy wszystkich różnicach łączy ich przekonanie, że pisowska polityka to nie tylko awantura i prężenie muskułów. A przy okazji Andrzej Duda dowiódł swej społecznej przydatności. Zmiany w ordynacji wyborczej to żaden kataklizm, jest tam mnóstwo zapisów gwarantujących przejrzystość wyborów. Ale za sprawą prezydenta wyczyszczono projekt z kilku pomysłów zanadto służących jednej partii: od manipulowania liczebnością mandatów po prawo komisarzy do zmiany granic okręgów wyborczych. I powiedzcie teraz, że prezydentura jest Polsce niepotrzebna.

 

Piotr Zaremba

AIP

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520