Szef chicagowskiej policji Eddie Johnson podjął kroki w celu zwolnienia funkcjonariusza, który śmiertelnie postrzelił 27-letniego mężczyznę podczas kontroli drogowej w dzielnicy South Side w 2011 roku, a następnie kłamał na ten temat w rozmowie ze śledczymi.
Ósmego sierpnia bieżącego roku Johnson złożył wniosek o zerwanie kontraktu z Raoulem Mosquedą. Rozpatrzy go teraz Chicago Police Board, która ma decydujący głos w kwestii zwolnień policjantów.
Mosqueda twierdził, że on i jego partner Gildardo Sierra zatrzymali w styczniu 2011 roku Dariusa Pinexa (na zdjęciu), ponieważ jego samochód pasował do przekazanego przez policyjne radio opisu auta, które widziano trzy godziny wcześniej na miejscu strzelaniny. Policjanci mówili, że zaczęli strzelać do Pinexa, gdyż próbował uciec i naraził ich życie na niebezpieczeństwo. 27-latek został postrzelony czterokrotnie i zginął na miejscu.
Agencja IPRA (Independent Police Review Authority) zarekomendowała zwolnienie Mosquedy, ale przyznała, że nie da się ponad wszelką wątpliwość udowodnić, iż część jego zeznań była fałszywa.
Sierra zrezygnował z pracy w policji w sierpniu 2015 roku. Matka zastrzelonego 27-latka złożyła pozew sądowy przeciwko obu policjantom i miastu. Rada miasta osiągnęła ostatecznie ugodę z rodziną Pinexa, w ramach której zobowiązała się wypłacić 2,4 miliona dolarów odszkodowania.
(łd)