We wtorek w Miami zmarła 61-letnia kobieta, która spadła z wysokości ponad 9 metrów, gdy podniósł się most zwodzony.
Ofiara złamała obie nogi. Została przewieziona do szpitala, ale jej życia nie udało się uratować.
Policja podkreśla, że wyglądało to na wypadek, ale sprawę śmierci kobiety zbadają detektywi. – Wszystkie znaki ostrzegawcze działały. Opuszczono szlabany, świeciły się światła, samochody stanęły. Pytanie więc – co ta kobieta robiła na moście o tej porze? Nie wiedziała, co się dzieje? Jaki był jej stan psychiczny? – zastanawia się Ignatius Carroll, kapitan lokalnej straży pożarnej.
Z powodu incydentu zamknięto drogę dla kierowców. Po jakimś czasie ruch wrócił do normy.
(łd)