Michel Platini, mimo że został zawieszony przez FIFA na 90 dni za podejrzenia o korupcję, nadal chce zostać prezydentem światowej federacji piłkarskiej. Szef UEFA w rozmowie z francuskim dziennikiem „Le Monde” stwierdził, że nie zrobił nic złego i „to wstyd, że został przeciągnięty przez błoto”. Ponadto przedstawia swoją wersję wydarzeń.
60-letni Platini został zawieszony przez Komisję Etyczną FIFA 8 października (podobnie jak Sepp Blatter). Francuz jest podejrzany o przyjęcie dwóch milionów franków szwajcarskich od Blattera w 2011 r. Miała to być wypłata za pracę w latach 1998-2002 w charakterze doradcy. Choć Platini opowiada, że Blatter chciał, by Francuz został prezydentem FIFA, a on sekretarzem generalnym. – Nie byłem tym zainteresowany. Skupiałem się na mistrzostwach świata w moim kraju – tłumaczy Platini.
Ostatecznie były piłkarz m.in. Juventusu miał doradzać szefowi FIFA przy „reformie terminarza meczów międzynarodowych” oraz przy wsparciu najbiedniejszych federacji piłkarsich. Problem w tym, że umowa nie została spisana. – To była umowa dżentelmeńska. Ufałem mu. Według szwajcarskiego prawa, umowa ustna jest tak samo ważna jak pisemna – argumentował Platini.
Francuz wynagrodzenia długo jednak nie otrzymywał. W końcu się o nie upomniał. Wtedy Blatter miał zaproponować mu umowę na 300 tys. franków szwajcarskich euro rocznie, a resztę obiecał wypłacić w późniejszym czasie. – Ale później, nigdy nie nadeszło – powiedział prezydent europejskiej federacji.
Dodał, że w 2011 r., gdy wystawił fakturę FIFA, pomylił się przy jej wystawieniu. Zamiast 300 tys. za rok, policzył 500 tys. Stąd kwota dwóch milionów. – Zapomniałem o tym. Ale FIFA wypłaciła całość dziesięć dni później, nie mając żadnych zastrzeżeń – stwierdził.
Platini był typowany, by zastąpić Szwajcara na stanowisku i nadal wierzy, że mu to się uda. – Nie sądzę, że straciłem tym zamieszaniem wiele głosów. Ludzie, którzy mnie znają wiedzą, że mogę spojrzeć w lustro – nie ma wątpliwości szef UEFA.
TB (AIP), foto Archiwum