Trzech nastolatków, jeden w wieku 14 i dwóch w wieku 16 lat, zginęło w niedzielę w wypadku na Florydzie. Młodzi ludzie jechali kradzionym samochodem.
Do kolizji doszło w godzinach porannych w hrabstwie Pinellas. Szeryf Bob Gualtieri poinformował, że czwarty nastolatek, mający 14 lat, przeżył i trafił do szpitala. Zaznaczył, że cała czwórka miała już w przeszłości problemy z prawem, a dwaj nastolatkowie kilka dni temu, 31 lipca, opuścili więzienie.
Policja aresztowała dwie osoby, 16- i 18-latka, które jechały przed tragicznym wypadkiem innym kradzionym pojazdem. Oba ukradziono z salonu w czwartek, a w niedzielę rano, jak to ujął szeryf, kierujący nimi nastolatkowie bawili się na drodze „w kotka i myszkę”, raz przyspieszając, a raz zwalniając. W niektórych momentach jechali z prędkością 100 mph i wyższą.
Funkcjonariusze zauważyli oba samochody, ale nie przystąpili do pościgu, bo zwykle tego nie robią w przypadku kradzionych aut.
W hrabstwie Pinellas problem z kradzieżami pojazdów przez nieletnich istnieje od dłuższego czasu. W 2015 roku policja dokonała aż 499 aresztowań młodocianych osób pod tym zarzutem – więcej niż w jakimkolwiek hrabstwie na Florydzie i w wielu w całych Stanach Zjednoczonych, w tym w dużo bardziej zaludnionym Los Angeles.
– Trzeba z tym skończyć. To śmiertelnie niebezpieczna zabawa. Te dzieciaki muszą przestać – oznajmił w niedzielę Gualtieri.
(łd)