7.1 C
Chicago
czwartek, 28 marca, 2024

W Kościele katolickim mszą krzyżma w Wielki Czwartek kończy się Wielki Post

0

W Kościele katolickim msza krzyżma w Wielki Czwartek jest ostatnią celebracją 40 dni Wielkiego Postu. W czasie liturgii błogosławione są oleje chorych i katechumenów. Konsekrowany jest olej krzyżma, używany w sakramencie chrztu, bierzmowania, święceń kapłańskich i przy poświeceniu kościołów i ołtarzy.

Podczas tej mszy św. kapłani odnawiają swoje przyrzeczenia.

Msza krzyżma, po łacinie missa chrismatis, zasadniczo sprawowana jest w porannych godzinach Wielkiego Czwartku, w związku z tym należy jeszcze do czasu wielkopostnego. Celebrowana jest zawsze w katedrze, pod przewodnictwem ordynariusza diecezji, w otoczeniu prezbiterów diecezjalnych i zakonnych. Do udziału w liturgii zapraszani są lektorzy, nadzwyczajni szafarze Komunii świętej i wszyscy wierni.
„Ta liturgia objawia pełnię kapłaństwa biskupa oraz jest znakiem ścisłej łączności kapłanów z nim” – powiedział PAP ks. prof. Piotr Kulbacki z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Zwrócił uwagę, że „jeżeli w tym dniu trudno jest zgromadzić duchowieństwo i lud wokół biskupa, to można mszę krzyżma sprawować w jednym z poprzednich dni Wielkiego Tygodnia”. Jako przykład przytoczył okres pandemii, kiedy „w niektórych diecezjach była ona celebrowana nawet w późniejszym okresie”.
Zgodnie z decyzją papieża Pawła VI wprowadzającą Mszał rzymski odnowiony po soborze – w czasie mszy krzyżma kapłani odnawiają swoje przyrzeczenia złożone w dniu święceń. Obrzędowi towarzyszy modlitwa Kościoła za duchowieństwo, a więc także wiernych świeckich.
Biskup pyta wówczas kapłanów: czy chcą pobożnie i z wiarą odprawiać misteria Chrystusa na chwałę Boga i dla uświęcenia ludu chrześcijańskiego zgodnie z tradycją Kościoła? Czy chcą pilnie i mądrze spełniać posługę słowa, głosząc Ewangelię i wykładając prawdy katolickiej wiary? Czy chcą naśladować przykład Chrystusa, Dobrego Pasterza, i nie szukając własnej korzyści troszczyć się o zbawienie ludzi? Czy chcą coraz ściślej łączyć się z Chrystusem Najwyższym Kapłanem, i razem z nim samego siebie poświęcać Bogu za zbawienie ludzi?
Jak zaznaczył liturgista „te pytania są podstawowymi wektorami posługi kapłańskiej”. Wyjaśnił, że ten dialog zastępuje w czasie mszy modlitwę powszechną. Zwrócił uwagę, że razem z prezbiterami (kapłanami) odnawiają je także zakonnicy, którzy posługują na terenie danej diecezji.
Powiedział też, że na zakończenie mszy krzyżma odbywa się obrzęd poświęcenia olejów chorych i katechumenów oraz oleju krzyżma, który we wschodniej tradycji liturgicznej nazywany jest myronem. „Świadectwa z VI w. mówią, że krzyżmo było mieszaniną oliwy z oliwek pierwszego tłoczenia na zimno i wonnego balsamu” – powiedział wykładowca KUL.
Zwrócił uwagę, że historia namaszczania osób oraz przedmiotów sięga czasów Starego Testamentu. „W Biblii osoby wybrane przez Boga do wykonywania szczególnych zadań +pomazane były oliwą+. W Księdze Królewskiej czytamy np., że +kapłan Sadok wziął róg oliwy z Namiotu i namaścił Salomona. Wtedy zagrano na rogu, a cały lud zawołał: +” – powiedział ks. prof. Kulbacki.
Wyjaśnił, że „z chwilą namaszczenia król stawał się +pomazańcem Pańskim+, czyli osobą mającą jakiś udział w Bożej świętości, dlatego np. Dawid nigdy nie podniósł swej ręki przeciwko Saulowi, który przecież wielokrotnie nastawał na jego życie”.
Grecki termin „christos” oznacza „namaszczony”, „pomazaniec” i jest on odpowiednikiem hebrajskiego „maszijah”. W Ewangelii św. Łukasza Jezus sam nazwał siebie Chrystusem, czyli namaszczonym przez Boga – „Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę”.
Zgodnie z Mszałem rzymskim podczas modlitwy eucharystycznej odbywa się pobłogosławienie oleju chorych, a po modlitwie po Komunii świętej odbywa się obrzęd pobłogosławienia oleju katechumenów. Jest on wykorzystywany w procesie, nawet kilkuletnim, przygotowywania się dorosłych do przyjęcia sakramentu chrztu św.
Następnie odbywa się obrzęd konsekracji krzyżma, który jest zarezerwowany biskupowi. Wlewa on wonności do oleju, przyrządzając krzyżmo. Do modlitwy nad olejem włączają się również koncelebransi.
„Olej krzyżma świętego używany jest w sakramencie chrztu, bierzmowanie i kapłaństwa. Są to sakramenty włączające w Misterium Chrystusa” – powiedział liturgista. Dodał, że olej krzyżma wykorzystywany jest także przy poświęceniu kościołów i ołtarzy. (PAP)

Autor: Magdalena Gronek

 

Msza Wieczerzy Pańskiej w Wielki Czwartek rozpoczyna w Kościele obchody Triduum Paschalnego

Mszą Wieczerzy Pańskiej w Wielki Czwartek rozpoczynają się w Kościele katolickim obchody Triduum Paschalnego – trzydniowe celebracje obejmujące misterium Chrystusa ukrzyżowanego, pogrzebanego i zmartwychwstałego. Liturgia tego dnia odwołuje się do wydarzeń w Wieczerniku, kiedy Jezus ustanowił dwa sakramenty: kapłaństwa i eucharystii.
Liturgista, ks. prof. Piotr Kulbacki z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego powiedział PAP, że część pierwsza Triduum – misterium Chrystusa ukrzyżowanego – rozpoczyna się Mszą Wieczerzy Pańskiej (Wielki Czwartek) i trwa do Liturgii na cześć Męki Pańskiej (Wielki Piątek). Po tej liturgii rozpoczyna się dzień drugi – obchód misterium Chrystusa pogrzebanego, trwający przez całą Wielką Sobotę. Nocna Wigilia Paschalna rozpoczyna trzeci dzień – misterium Chrystusa zmartwychwstałego – obchód trwający do nieszporów Niedzieli Zmartwychwstania.
Msza Wieczerzy Pańskiej, nawiązująca do wydarzeń w Wieczerniku, kiedy Jezus ustanowił dwa sakramenty – kapłaństwa i eucharystii, wprowadza nas w liturgiczny obchód całości Misterium Paschalnego Chrystusa.
„W Jerozolimie obchody Triduum Paschalnego w drugiej poł. IV w. rozpoczynano w czwartek wieczorem dwiema mszami sprawowanymi w miejscach związanych z wydarzeniami opisanymi w Ewangelii” – powiedział liturgista. „Następnie odbywało się nocne czuwanie, którego centralnym punktem było odczytywanie opisu Ostatniej Wieczerzy” – dodał.
Zwrócił uwagę, że w ostatnich stuleciach, aby zachować post eucharystyczny, który trwał od północy – msze św. celebrowano tylko rano. W związku z tym, Msza Wieczerzy Pańskiej i pozostałe celebracje Triduum Paschalnego odbywały się w godzinach porannych.
Podkreślił, że każda msza św. „nie jest zwykłą pamiątką męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, nie jest tylko wspominaniem wydarzenia sprzed ponad dwóch tysięcy lat, ale jest włączeniem w to wydarzenie w sposób realny”. „W teologii mówimy o uobecnieniu tego wydarzenia w sposób sakramentalny” – powiedział liturgista.
„Teologiczne rozumienie mszy św. było jednym z punktów krytycznych reformacji, dla której obchód Ostatniej Wieczerzy w Wielki Czwartek jest zwykłą pamiątką, powiedzielibyśmy: uroczystym wspominaniem tego, co wydarzyło się w Wieczerniku” – zwrócił uwagę ks. prof. Kulbacki.
W czasie Ostatniej Wieczerzy Jezus, podając chleb apostołom, powiedział: „Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje”, a podając kielich z winem: „Pijcie z niego wszyscy, bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów”. Ten opis z Ewangelii według św. Mateusza uzupełnia św. Łukasz dodając, że Chrystus nakazał uczniom: „to czyńcie na moją pamiątkę”. W ten sposób Zbawiciel ustanowił apostołów, a także ich następców kapłanami – szafarzami Eucharystii.
„Figurą eucharystii była Pascha u Żydów, o której czytamy w Księdze Wyjścia. Była ona celebrowana na pamiątkę wyjścia, wyzwolenia ludu Bożego Starego Testamentu z niewoli egipskiej. Jezus ustanowił mszę św. podczas obchodu żydowskiej Paschy, mówiąc, że od tego momentu to On jest barankiem ofiarnym, który poprzez swoją śmierć i zmartwychwstanie daje ludziom możliwość zbawienia czyli wyjścia z niewoli grzechu” – tłumaczył liturgista.
Obchodom liturgicznym towarzyszą konkretne znaki. Na przykład wejście w Tajemnicę Paschalną symbolizuje w Wielki Czwartek milczenie dzwonów po uroczystym „Gloria” na rzecz kołatek – aż do Wigilii Paschalnej.
Szczególnym znakiem w czasie mszy Wieczerzy Pańskiej jest obrzęd obmycia nóg nazywany „mandatum”, nawiązujący do czynności Jezusa z Wieczernika. „Umycie nóg u semitów było znakiem miłości, gościnności, przyjęcia kogoś” – powiedział ks. prof. Kulbacki.
Pierwsze udokumentowane obmycie nóg pojawiło się w IV w. w liturgii chrzcielnej i traktowane było, jako dopełnienie obmycia chrzcielnego. Zwyczaj ten rozpowszechniony był w Hiszpanii, Galii, Afryce Północnej oraz od VIII wieku w liturgii bizantyńskiej. Wraz upowszechnieniem się chrztu dzieci zaniechano tej praktyki. Przetrwała jedynie we wspólnotach monastycznych, gdzie umywano nogi na znak gościnności i pokory.
Zwyczaj upowszechnił się na Zachodzie w VII wieku. Na początku XII w. przybrał on zrytualizowany charakter w liturgii papieskiej. Mszał trydencki przewidywał obmycie po zakończeniu mszy. Natomiast obecny mszał zaleca dokonanie obrzędu po Ewangelii i homilii. Jego wymowa związana jest z teologią kapłaństwa – przełożony wspólnoty na wzór Chrystusa jest jej sługą.
„Dawniej w Wielki Czwartek obrzęd ten był praktykowany tylko w katedrach, gdzie biskup obmywał nogi dwunastu wybranym mężczyznom, którzy symbolizowali apostołów. Po Soborze Watykańskim II poszerzono ten zwyczaj na kościoły, gdzie sprawowana jest Msza Wieczerzy Pańskiej i wówczas ten gest może być dokonywany przez proboszcza lub innego kapłana. Natomiast papież Franciszek poszerzył symbolikę mandatum jeszcze bardziej – obmywając nogi także kobietom” – zwrócił uwagę ks. prof. Kulbacki.
W tekstach synoptyków (Mateusza, Marka i Łukasza) mamy opis łamania chleba – zamiast niego Ewangelia św. Jana podaje opis umywania nóg.
„Umywanie nóg nie jest sakramentem, ale ukazuje, że łamanie chleba wynika z miłości Chrystusa, który za nas dał się ukrzyżować i poniósł śmierć ucząc nas j postawy służby i miłości wobec bliźniego” – powiedział teolog.
Zauważył, że „o ile ze względu na historyczne podziały i odmienne rozumienie teologiczne mszy św. chrześcijanie różnych wyznań nie mogą wspólnie celebrować eucharystii, to jednak mogą sprawować obrzęd miłości w postaci umywania nóg, który nawiązuje do obrzędu eucharystycznego”. Dodał, że „sam obrzęd może być realizowany, ale nie musi”. Bowiem „dużo zależy od warunków miejscowych i od kultury danego kraju” – dodał.
Po modlitwie po Komunii świętej Najświętszy Sakrament przenosi się procesyjnie do miejsca przechowania, zwanego dawniej „ciemnicą”. Procesja odbywa się przy śpiewie hymnu „Sław, języku, tajemnicę Ciała i najdroższej Krwi…” autorstwa św. Tomasza za Akwinu i przy dźwięku kołatek.
W trakcie adoracji Najświętszego Sakramentu wspominamy pojmanie, uprowadzenie i uwięzienie Chrystusa. „Kościół zachęca wiernych do adoracji Najświętszego Sakramentu, jednak jak czytamy w Mszale Rzymskim +od północy nie powinna mieć charakteru uroczystego, bowiem już rozpoczyna się dzień Męki Pańskiej+” – zaznaczył ks. prof. Kulbacki.
Zwrócił uwagę, że „czasami mamy skłonność do kultu nieco sentymentalnego, jakby +anielskiego+, na zasadzie: Panie Boże, jak to dobrze, że jesteś tu obecny, a ja przed Tobą. Jest mi tu dobrze”. „Oczywiście to jest prawda, bo Jezus jest realnie obecny pod postacią chleba i czymś wspaniałym jest zjednoczenie z Nim. Jednak trzeba pamiętać, że adorując Najświętszy Sakrament adorujemy Mękę Chrystusa, czyli uwielbiamy Boga, który dał swojego Syna, aby umarł za nas na krzyżu” – powiedział liturgista. Dodał, że „dopiero zjednoczenie z ukrzyżowanym Chrystusem Sługą, wejście na drogę służby bliźnim, w tym drogę dzielenia się Dobrą Nowiną rozszerza wspólnotę Kościoła, za którą ofiarował się Syn Boży”.
Na zakończenie obnaża się ołtarz, wygasza wieczną lampkę na znak, że zabrano Oblubieńca. Jeśli to możliwe, zaleca się wynieść krzyże lub je zasłonić, o ile nie zrobiono tego wcześniej.
Liturgista powiedział, że obchód misterium Chrystusa ukrzyżowanego rozpoczęty Mszą Wieczerzy Pańskiej jest w ten sposób kontynuowany przez te godziny adoracji i zostaje domknięty wielkopiątkową liturgią na cześć Męki Pańskiej.
Podczas sprawowania mszy Wieczerzy Pańskiej tabernakulum powinno być puste, a Komunię świętą udziela się z darów wówczas konsekrowanych w większej ilości, aby można było przyjąć Komunię świętą podczas liturgii w Wielki Piątek, kiedy nie sprawuje się mszy św. Przepisy liturgiczne mówią też o konsekrowaniu dodatkowej hostii do wystawienia w Grobie Pańskim. (PAP)

Autor: Magdalena Gronek

 

mgw/ agz/

Astronauci mają zaskakującą zdolność orientowania się i oceniania przebytej odległości [badanie]

0
epaselect epa10820756 Members of the NASA's Crew-7 (L-R) Mission specialist Roscosmos cosmonaut Konstantin Borisov, Mission pilot ESA (European Space Agency) astronaut Andreas Mogensen, Mission commander NASA astronaut Jasmin Moghbeli, and Mission specialist JAXA (Japan Aerospace Exploration Agency) astronaut Satoshi Furukawa; walk out of the Neil A. Armstrong Operations and Checkout Building for Launch Complex 39A in Titusville, Florida, USA, 26 August 2023. EPA/CRISTOBAL HERRERA-ULASHKEVICH Dostawca: PAP/EPA.

Brak grawitacji nie wpływa na umiejętności percepcyjne astronautów. Mają oni zaskakującą zdolność orientowania się i oceniania przebytej odległości – wynika z badań kanadyjskich i niemieckich naukowców, opublikowanych w „npj Microgravity”.

Szukanie odpowiedzi na pytania dotyczące zdrowia i bezpieczeństwa człowieka w kosmosie staje się coraz ważniejsze – zwłaszcza, że wiele krajów podjęło przygotowywania do powrotu człowieka na Księżyc.

„Wielokrotnie wykazano, że grawitacja wpływa na umiejętności percepcyjne. Najlepszym sposobem zbadania wpływu grawitacji jest jej wykluczenie. Dlatego przenieśliśmy nasze badania w przestrzeń kosmiczną” – tłumaczy jeden z autorów badania (https://www.nature.com/articles/s41526-024-00376-6), Laurence Harris, z Center for Vision Research i Multisensory Integration Lab.
Naukowcy z Uniwersytetu York w Kanadzie zbadali 6 astronautów i 6 astronautek, przebywających na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS) przynajmniej rok. Porównali ich poczucie dystansu od Ziemi przed, w trakcie, i po misjach. Ze zdziwieniem odkryli, że się ono nie zmieniło. Podczas misji astronauci mieli też oszacować kąt pochylenia ciała, przebytą odległość i rozmiar obiektu, w którym przebywali.
Stacja kosmiczna ma 837 m3 objętości przestrzeni życiowej i waży 417 289 kg. Krąży w odległości ok. 400 kilometrów od powierzchni Ziemi, a grawitacja Ziemi jest niwelowana przez siłę odśrodkową generowaną przez ruch stacji. W powstałej mikrograwitacji sposób, w jaki ludzie się poruszają, przypomina latanie.
Nawiązanie kontaktu z astronautami po przybyciu na stację kosmiczną zajęło naukowcom kilka dni. Zdaniem Laurence’a Harrisa możliwe, że badania nie były w stanie uchwycić wczesnej adaptacji, która mogła nastąpić w ciągu pierwszych kilku dni. „To wciąż dobra wiadomość, ponieważ potwierdza, że adaptacja następuje bardzo szybko” – powiedział naukowiec.
Misje kosmiczne nie są pozbawione ryzyka. Kiedy ISS okrąża Ziemię, czasami zostaje uderzona przez małe obiekty, które mogą się przedostać do środka. Astronauci muszą wtedy przemieścić się w inne, bezpieczne miejsce stacji.
„Podczas naszego eksperymentu ISS wielokrotnie musiała wykonywać manewry unikowe” – wspomina Harris. – „Astronauci muszą mieć możliwość szybkiego dotarcia do bezpiecznych miejsc lub luków ewakuacyjnych na ISS w sytuacji awaryjnej. Dlatego dobrze było obserwować, że faktycznie robili to całkiem sprawnie”.
Mikrograwitacja przyspiesza proces starzenia się organizmu (zanik kości i mięśni, zmiany w funkcjonowaniu hormonalnym i zwiększona podatność na infekcje), dlatego badania przeprowadzone w tej przestrzeni mają znaczący wpływ na doskonalenie procesów medycznych i wymyślanie nowych, mających poprawić kondycję człowieka w starszym wieku.
Percepcja ruchu jest kluczowym elementem w utrzymaniu równowagi i orientacji w przestrzeni. Właściwe postrzeganie własnego ruchu oraz zmian w otoczeniu pozwala na adekwatne reagowanie i dostosowanie postawy ciała, co jest niezbędne do zachowania stabilności i zapobiegania upadkom.
Jeśli, zgodnie z wynikami badań astronautów, ich percepcja ruchu nie zmienia się – tak samo powinno być u osób starszych – sugerują badacze. Problem związany z upadkami w starszym wieku może jednak wynikać z trudności w przekształceniu percepcji w efektywny odruch równowagi. Innymi słowy, choć osoby starsze mogą prawidłowo odczuwać ruch, mogą mieć jednocześnie problem z szybkim i adekwatnym reagowaniem, co jest kluczowe w „łapaniu równowagi”.
To przekształcenie postrzeganego ruchu w działanie wymaga koordynacji pomiędzy systemem nerwowym a mięśniami, co pozwala na dostosowanie postawy ciała. Z wiekiem zdolność ta może być obniżona z powodu zmian w sile mięśni, szybkości reakcji czy nawet efektywności przekazu nerwowego.
Niebagatelną rolę odgrywa też zmysł wzroku. W badaniach opublikowanych w 2022 r. naukowcy dowiedli, że tylko 54 proc. pacjentów, którzy doświadczyli upadku w starszym wieku, miało badany wzrok.
„Badania kohortowe wykazały zwiększone ryzyko upadków związane ze spadkiem ostrości wzroku. Stabilność posturalną osiąga się dzięki odpowiedniemu bodźcowi z układu wzrokowego, przedsionkowego i somatosensorycznego, przetwarzaniu informacji przez korę mózgową i wreszcie sprawnej reakcji motorycznej mięśni, stawów i odruchów. Deficyt któregokolwiek z układów sensorycznych może zaburzyć równowagę i potencjalnie narazić osobę na ryzyko upadków” – napisali naukowcy.
W badaniu znaleziono dowody na to, że osoby, które doznały upadku – w porównaniu z osobami w tym samym wieku, które nie doznały upadku, mają gorszy wzrok, ubytek słuchu i częściej mieszkają na obszarach ubogich, rzadziej też utrzymują kontakty towarzyskie. (PAP)

Autorka: Urszula Kaczorowska

Polacy nie chcą, aby do Ukrainy zostali wysłani żołnierze polscy oraz z krajów NATO [sondaż]

0

Z sondażu IBRiS przeprowadzonego na zlecenie „Rzeczpospolitej” wynika, że 74,8 proc. badanych nie chce, aby do Ukrainy zostali wysłani żołnierze polscy oraz z krajów NATO. Za takim rozwiązaniem jest tylko 10,2 proc. pytanych, a 15 proc. nie ma zdania – podaje czwartkowa „Rzeczpospolita”.

„Z sondażu IBRiS przeprowadzonego na zlecenie „Rzeczpospolitej” wynika, że 74,8 proc. badanych nie chce, aby do Ukrainy zostali wysłani żołnierze polscy oraz z krajów NATO. Za takim rozwiązaniem jest tylko 10,2 proc. pytanych, a 15 proc. nie ma zdania.

Jak dodano, „chociaż Polacy nie chcą wysyłać wojska na Ukrainę, zgadzają się, aby rozpocząć rozmowy z NATO i Ukrainą na temat objęcia obroną powietrzną terytorium przy granicy i umożliwić zestrzelenie rosyjskich rakiet lub dronów lecących w kierunku Polski”. „Z badania IBRiS dla +Rzeczpospolitej+ pod koniec lutego wynika, że za takim rozwiązaniem jest aż 69,3 proc. badanych, przeciwko – 17,6 proc., a zdania nie ma 13,1 proc” – dodaje gazeta.(PAP)

mml/ wus/

Klienci pozywają sieć strip-klubów w Arizonie. Stracili tam ponad milion dolarów!

0

Kilkanaście osób podpisało się pod pozwem zbiorowym przeciwko sieci klubów ze striptizem w Arizonie. Klienci oskarżają personel klubów o odurzenie ich narkotykami, a następnie dokonywanie w pokojach VIP wyłudzeń na łączną kwotę 1,1 miliona dolarów.

W pozwie wymienia się trzy kluby nocne – Skin Cabaret, Bones Cabaret i Dream Palace – które znajdują się na tym samym, dwumilowym odcinku drogi między Scottsdale i Tempe. Lokale są własnością spółki Wisnowski, Inc., która z kolei należy do Todda Borowsky’ego.

Borowsky – według Fox 10 Phoenix – jest oskarżany o wymuszanie haraczy, spisek i kilka innych zarzutów.

Jedna z domniemanych ofiar to żołnierz Sił Powietrznych stacjonujący w Arizonie. Mężczyzna twierdzi, że podczas wizyty w jednym z sieci klubów jego karta została obciążona kwotą 72 tys. dolarów. Wojskowy powiedział lokalnym dziennikarzom, że skutki tego wydarzenia „wpłynęły na jego życie i karierę”. Twierdzi, że został „oddzielony od przyjaciół, kiedy wyszedł do łazienki”, a potem sytuacja „wymknęła się spod kontroli”.

Jak relacjonował – w czasie drogi do łazienki przeszedł przez coś, co opisał jako „chmurę perfum”, a zaraz potem znalazł się w pokoju VIP. Jego zdaniem zgodził się na pójście tam z powodu skutków działania innej substancji, niż alkoholu, który wcześniej wypił.

Według detektywów z Departamentu Policji w Scottsdale zeznania żołnierza pasują do relacji klientów klubów, którzy przyjechali tam z kilku innych stanów. Wymienili m.in. utratę pamięci i późniejsze dyktowanie przez hostessy horrendalnych opłat za standardowe usługi. Personel klubów miał ponadto pobierać odciski palców odurzonych gości oraz podsuwać im dokumenty do podpisu.

„Czułem się zagubiony, rozkojarzony. Jak powiedziałem, nie miałem pojęcia, gdzie jestem w tym momencie” – mówi jeden z powodów, który także znalazł się w pokoju VIP. Przyznał, że zapłacić za drinki i prywatny taniec, ale „nie pamięta, żeby autoryzował dalsze obciążanie jego karty”. W sumie pozostawił w klubie Skin Cabaret 181 tys. dolarów.

Według zawartych w pozwie raportów policyjnych powodzi podpisali z klubem umowę, dostarczyli dowód tożsamości oraz pozostawili odcisk kciuka, a następnie weszli do pokoju VIP po wynegocjowaniu ceny z hostessą. Jednakże – zgodnie z dokumentami sądowymi – ci sami klienci nie pamiętają lub ledwo pamiętają podpisanie tych umów.

Adwokat Rod Galarza, który reprezentuje niespełna 20 domniemanych ofiar z kilku różnych stanów, stwierdził w rozmowie z mediami, że „wszyscy jego klienci opowiadają tę samą historię, a nigdy wcześniej się nie spotkali”.

W autentyczność zeznań powodów wątpi adwokat Borowsky’ego, który stwierdził krótko, że pozew jest „bezpodstawny”.

„To tak, jakbyś wszedł do kasyna i poprosił o zwrot pieniędzy po tym, jak sam zdecydowałeś się na pozostanie tam. Po pierwsze, nie byli pod wpływem narkotyków” – argumentował Dennis Wilenchik. „Po drugie, tancerki były niezależnymi wykonawcami. Po trzecie, ci faceci otrzymali usługi, które wyraźnie zakontraktowali i otrzymali, a ich dokumentacja i zdjęcia zostały zrobione. A po czwarte – firmy obsługujące ich karty kredytowe również zbadały i zatwierdziły transakcje” – ocenił prawnik reprezentujący sieć klubów.

Red. JŁ

„Secesja Teksasu jest bliżej, niż ktokolwiek sądzi”. Czarę goryczy ma przelać reelekcja Bidena

0

Choć wiele razy dementowano i zapewniano, że jest to praktycznie niemożliwe, temat secesji Teksasu od Stanów Zjednoczonych powraca jak bumerang. Według czołowego działacza na rzecz niepodległości stanu, odłączenie Samotnej Gwiazdy od 49 pozostałych jest „bliższe niż ktokolwiek sądzi”.

Prezes niepodległościowej organizacji Teksańskiego Ruchu Nacjonalistycznego (TNM) Daniel Miller znów przykuł uwagę mediów. W wygłoszonych we wtorek na łamach swojego podcastu „Texas News” komentarzach teksański nacjonalista wieszczy rychłą secesję stanu.

TEXIT – od Brexitu, jak nazywają niektórzy ewentualne wyjście Teksasu z Unii – jest według Millera „bliżej niż ktokolwiek myśli”, co starał się uargumentować. Jego zdaniem wystarczy pojedynczy, wewnętrzny lub zewnętrzny, „wstrząs”.

Miller wymienia trzy „wstrząsy”, które mogłyby doprowadzić do ziszczenia się bezprecedensowego w historii Stanów Zjednoczonych scenariusza. Do secesji – jego zdaniem – może przyczynić się kryzys migracyjny, finansowy albo… reelekcja Bidena. To ostatnie rozpatruje w kontekście „obaw o ważność wyniku wyborów”.

„Jeśli znów zobaczymy poważniejsze anomalie w wyborach w 2024 r., sprawy mogą przyspieszyć. Faktem jest, że uzasadnione obawy dotyczące integralności naszego systemu wyborczego pozostały bez odpowiedzi (…) Jeśli zobaczymy poważne anomalie w wyborach w 2024 r., wezwania do TEXIT-u staną się wszechogarniające i uważam, że to samo stanie się, jeśli Joe Biden zostanie ponownie wybrany na prezydenta Stanów Zjednoczonych ” – ocenił szef TNM.

Miller zasugerował także, że poparcie dla TEXIT-u mogłoby wzrosnąć w wyniku hipotetycznej porażki Teksasu w Sądzie Najwyższym w kontekście migracji lub groźby „użycia siły” wobec stanu przez władze federalne.

„Gdyby Teksas stanął w obliczu miażdżącej porażki w Sądzie Najwyższym w sprawie swoich wysiłków na rzecz ochrony granic, zobaczylibyście, jak szeregi TEXIT pęcznieją z dnia na dzień, z TNM, zobaczylibyście, jak TEXIT staje się [w Teksasie] poglądem większości” – stwierdził Miller.

Przywódca TNM ostrzegł również, że jakiekolwiek próby użycia siły przeciwko Teksasowi albo próby federalizacji stanowej Gwardii Narodowej – do czego wzywali na początku roku niektórzy Demokraci – może zwiększyć poparcie dla niepodległości stanu.

Nie zostały pominięte także wątki ekonomiczne. Według Millera samowyzwalaczem dążeń niepodległościowych Teksasu mogłoby być „pęknięcie bańki długu federalnego” albo „ogromny skok inflacji”. Obecnie dług publiczny Stanów Zjednoczonych przekracza 34 biliony dolarów, z czego ponad 6 bilionów przybyło za prezydentury Bidena.

Sondaże nie potwierdzają jednak nadziei Millera – jako teksańskiego nacjonalisty – we kwestii poparcia Teksańczyków dla niepodległości ich stanu. Według sondażu Redfield & Wilton Strategies przeprowadzonego w lutym dla Newsweek – za secesją od USA głosowałoby tylko 23 proc. mieszkańców stanu. 67 proc. badanych chciałoby, aby Teksas pozostał w USA.

Red. JŁ

Koniec sporu DeSantisa z Disney World. Strony zawarły ugodę

0

To koniec batalii sądowej pomiędzy gubernatorem Florydy i Disney World. Zarząd Central Florida Tourism Oversight District – tj. wybranej przez Rona DeSantisa rady zarządzającej specjalnym obszarem, na którym leży park rozrywki – zgodził się w środę na ostateczne rozstrzygnięcie sporu z Walt Disney World Resort.

Spór gubernatora Słonecznego Stanu z władzami Disneya rozpoczął się w 2022 roku, kiedy kierownictwo rozrywkowego giganta otwarcie sprzeciwiło się ustawie gubernatora, która zakazywała seksualizowania dzieci w stanowych szkołach – przez krytyków nazwana „Don’t Say Gay”.

Wobec swoistego „wypowiedzenia wojny” przez korporację DeSantis doprowadził do uchwalenia i podpisał prawo, które zdejmuje z obszaru zajmowanego przez Disney World status specjalnego okręgu, nad którym władze sprawuje kierownictwo parku. Zamiast tego powołano wybieraną przez gubernatora radę, która w imieniu stanu nadzoruje ziemię należącą do Disneya.

W środę rada zgodziła się na ugodę z kierownictwem Walt Disney World Resorty kończąc tym samym przeszło dwuletni spór. Wiceprzewodniczący rady Charbel Barakat wystąpił tego samego dnia z oświadczeniem, w którym wyraził nadzieję na owocną współpracę z władzami Disneya.

„Dzięki tej ugodzie, która jest kompletna i znacząca, jesteśmy gotowi do współpracy z Disneyem – z jestem całkowicie gotów do współpracy z Disneyem i wszystkimi innymi firmami – aby uczynić [tę] stanową destynację turystyczną sławną z kolejnego powodu, jakim jest dobry zarząd” – powiedział Barakat.

Prezes Walt Disney World Resort Jeff Vahle powiedział z kolei, że ugoda „otwiera nowy rozdział konstruktywnej współpracy z nowym kierownictwem okręgu i służy interesom wszystkich stron, umożliwiając znaczące dalsze inwestycje i tworzenie tysięcy bezpośrednich i pośrednich miejsc pracy oraz możliwości gospodarczych na terenie stanu”.

Red. JŁ

Donald Trump ma pojawić się na pogrzebie poległego na służbie funkcjonariusza NYPD

0
Foto SHAWN THEW Dostawca: PAP/EPA.

Były prezydent Donald Trump chce wziąć udział w pogrzebie policjanta z Nowego Jorku, który został zastrzelony w Queens na początku tego tygodnia – przekazał rzecznik NYPD.

Pogrzeb funkcjonariusza NYPD Jonathana Dillera odbędzie się w czwartek na cmentarzu Massapequa Funeral Home. Msza pogrzebowa w intencji Dillera odbędzie się natomiast w sobotę, w kościele rzymskokatolickim St. Rose of Lima.

W pogrzebie Jonathana Dillera planuje wziąć udział były prezydent i kandydat na przyszłego prezydenta Stanów Zjednoczonych Donald Trump.

Policjanci prowadzą śledztwo ws. dwóch podejrzanych zamieszanych w zabójstwo Dillera. Zarzut morderstwa zostanie przedstawiony najprawdopodobniej 34-letniemu Guyowi Riverze, który otworzył ogień do policjanta.

Diller został zastrzelony podczas zwykłej interwencji ws. auta zaparkowanego niezgodnie z przepisami na przystanku autobusowym w Queens. W aucie siedzieli wspomniany Guy Rivera oraz kierowca – Lindy Jones.

Śledczy z NYPD badają, czy Rivera i Jones nie przygotowywali się do napadu na pobliski sklep lub obserwowali na przystanku kogoś konkretnego, skąd mogła wynikać gwałtowna reakcja podejrzanych.

Red. JŁ

Ukraina śledzi nadlatujące rosyjskie drony poprzez… smartfony

0

Ukraina wykorzystuje sieć tysięcy smartfonów umieszczonych na dwumetrowych słupach na terenie całego kraju, aby śledzić nadlatujące rosyjskie drony i pociski rakietowe – pisze w środę brytyjski dziennik „Daily Telegraph”.

Jak informuje gazeta, krajowa sieć dowodzenia i kontroli obrony powietrznej w Kijowie, znana jako „Wiraż”, opiera się na co najmniej 40 różnych rodzajach sieci czujników do wykrywania, śledzenia i identyfikowania zagrożeń powietrznych. Czujniki akustyczne zbierają nietypowe dźwięki z otoczenia, po czym sztuczna inteligencja jest używana do ustalenia, czy anomalie są nadlatującymi dronami kamikadze lub pociskami rakietowymi.

„To interesujące, że ta technologia powraca, ponieważ była w modzie przed wynalezieniem radaru w latach 20. i 30. XX wieku. Historia w pewnym sensie zatacza koło, ale z dostosowaniem do dzisiejszej ery technologicznej” – mówi dr Thomas Withington, ekspert w dziedzinie obrony powietrznej w londyńskim think tanku Royal United Services Institute.
Najbardziej podstawowy czujnik jest rozmieszczony na obszarach w pobliżu linii frontu na Ukrainie. Składa się ze smartfona z systemem Android umieszczonego w skrzynce na słupie. Smartfony są stale włączone, aby nagrywać nadlatujące obiekty i wykorzystują lokalne sieci telefonii komórkowej do przekazywania informacji z powrotem do scentralizowanego systemu.
Drugim systemem używanym przez ukraińskie siły zbrojne jest Zvook, który wykorzystuje podobne technologie akustyczne, aby zapewnić lepszy obraz nieba nad krajem. Czujniki firmy zajmującej się uczeniem maszynowym wykorzystują mikrokomputery zamiast telefonów komórkowych do wykrywania dronów w odległości do 4,5 km, pocisków manewrujących w odległości do 6 km i pocisków balistycznych w odległości do 9 km. Sztuczna inteligencja pomaga systemowi odróżnić dźwięk muczącej krowy od nadlatujących dronów.
„Wykrywamy zagrożenia powietrzne, a następnie wojsko może włączyć systemy radarowe, aby podkreślić konkretny region. To system pomocniczy. Nie zastępuje radaru, ale czyni go bardziej wydajnym” – powiedział „Daily Telegraph” Marjan Sulym, dyrektor generalny Zvook. Obecnie firma pokrywa swoimi 210 czujnikami 5 proc. terytorium Ukrainy, ale szacuje, że mogłaby pokryć cały kraj za pomocą 8000 urządzeń, produkcja każdego z nich kosztuje ok. 400 funtów. Od zimy 2022 roku jej systemy są montowane w infrastrukturze krytycznej, jak maszty telefoniczne i podstacje elektryczne.
„Daily Telegraph” pisze, że gdy niedawno Ukraina została zaatakowana przy użyciu aż 84 dronów kamikadze, systemy akustyczne takie jak te zostały wykorzystane do dostarczenia załogom naziemnym informacji o ich trajektoriach. Dowódca Sił Powietrznych USA w Europie, gen. James Hecker, który niedawno mówił o tym systemie, powiedział, że dzięki tym informacjom mobilne grupy bojowe były w stanie przechwycić co najmniej 80 z tych dronów. Dodał, że kraje NATO badają teraz również, czy sprzęt ten mógłby zostać wykorzystany do wzmocnienia ich własnych sieci obrony powietrznej.
Gazeta wyjaśnia, że podczas II wojny światowej systemy akustyczne zostały zbudowane na brytyjskim wybrzeżu, w hrabstwie Kent. Gigantyczne betonowe kopuły, znane jako lustra, były wykorzystywane do wzmacniania dźwięku nadlatujących samolotów wroga. Obserwatorzy mogli porównać odbite dźwięki, aby obliczyć wysokość, prędkość i tor lotu. Z kolei pod koniec lat 60. amerykańskie siły powietrzne rozmieściły w dżunglach Wietnamu szereg czujników ciepła i ruchu, aby podsłuchiwać Vietcong. Jednak Wietnamczycy wkrótce odkryli, gdzie znajdują się urządzenia nasłuchowe. (PAP)

 

bjn/ adj/

W. Brytania/ W 2023 r. rekordowa liczba zrzutów nieoczyszczonych ścieków do wód

0
Widok na Tamizę w Londynie

Ubiegły rok był najgorszy w historii w Anglii, jeśli chodzi o zrzuty nieoczyszczonych ścieków do rzek i morza. Firmy wodociągowe dokonywały takich zrzutów 464 tys. razy, a ich łączna długość trwała 3,6 mln godzin – podała w środę rządowa Agencja ds. Środowiska (EA).

W obu przypadkach stanowi to wzrost o ponad 50 proc. w stosunku do 2022 roku, gdy było 301 tys. przypadków, a zrzuty trwały łącznie przez 1,8 mln godzin. To oznacza, że o ile w 2022 roku każdego dnia firmy wodociągowe dokonywały średnio prawie 825 zrzutów, w 2023 roku było to już 1271.

Zrzut nieoczyszczonych ścieków bezpośrednio do rzek lub morza jest dopuszczony tylko w wyjątkowych sytuacjach – gdy w czasie ulewnych deszczów rury nie mają wystarczającej przepustowości i istnieje ryzyko, iż zebrana w nich deszczówka wraz ze ściekami może się przelać – ale w rzeczywistości ten proceder odbywa się nagminnie, nawet w czasie gdy nie ma opadów.
Firmy wodociągowe wyjaśniają, że powodem wzrostu po części była zeszłoroczna deszczowa pogoda – rok 2023 był szóstym najbardziej mokrym w historii Anglii – podczas gdy w 2022 roku była susza. Jednak EA, która odpowiada za ochronę środowiska w Anglii, przypomina, że obfite opady deszczu nie zwalniają przedsiębiorstw wodociągowych z odpowiedzialności za zapewnienie zgodnego z prawem wykorzystania przelewów burzowych. Wzrost ten jest też częściowo przypisywany zwiększonemu nadzorowi, ponieważ obecnie 100 proc. przelewów jest wyposażonych w urządzenia monitorujące, w porównaniu z 93 proc. w 2022 roku.
Publiczne oburzenie, które wybuchło, gdy latem 2022 roku media nagłośniły skalę zrzutów nieoczyszczonych ścieków, spowodowało, że brytyjski rząd zapowiedział podniesienie kar nakładanych na firmy wodociągowe za niezgodne z prawem ich dokonywanie, zaś firmy obiecały zainwestować do końca tej dekady dodatkowe 10 mld funtów na modernizację sieci wodno-kanalizacyjnej. (PAP)

bjn/ mms/

ONZ: Miliard posiłków dziennie marnuje się na świecie każdego dnia

0

ONZ poinformowała w środę, że miliard posiłków marnował się każdego dnia w 2022 r., wskazując na „światową tragedię” marnowania żywności. ONZ-owski Program dla Środowiska (UNEP) twierdzi, że „prawdziwe liczby” mogą być dużo większe. Dane pochodzą z opublikowanego w środę raportu – Wskaźnik Marnowania Żywności.

„Praktyka marnowania jedzenia jest światową tragedią. Miliony osób na świecie chodzą głodne, kiedy jedzenie jest wyrzucane” – powiedziała Inger Andersen, dyrektorka UNEP.

Richard Swanell z organizacji pozarządowej WRAP, która uczestniczyła w pisaniu raportu, powiedział agencji AFP, że „moglibyśmy nakarmić wszystkie osoby na świecie, które cierpią z głodu – jest ich około 800 mln – jednym posiłkiem dziennie, zrobionym tylko ze zmarnowanego jedzenia”.
Na świecie zmarnowało się w 2022 r. ponad miliard ton żywności, z tego 60 proc., czyli 631 mln ton, to żywność wyrzucona. Udział gastronomii w marnowaniu jedzenia to 28 proc., a supermarketów i innych sklepów z żywnością – 12 proc. Według raportu koszt wyrzucanego jedzenia to ponad bilion dolarów rocznie.
Według Swanella w dużej większości powodem marnowania jedzenia w gospodarstwach domowych są złe wybory zakupowe i złe oszacowanie właściwej ilości potrzebnego jedzenia w trakcie robienia zakupów. Kolejnym powodem jest wyrzucanie do śmieci produktów będących nadal nadającymi się do spożycia pomimo nieaktualnej daty ważności.
Duże ilości żywności są marnotrawione też z innych powodów. W krajach rozwijających się jest to często spowodowane problemami z nieodpowiednim przechowywaniem żywności. Wbrew temu, co się często uważa, marnotrawstwo jedzenia jest nie tylko problemem „krajów bogatych”, ale obserwowane jest na całym świecie.
Marnowanie jedzenia – obejmujące jedną piątą całej dostępnej żywności na świecie – jest oznaką „porażki środowiskowej”, wskazują autorzy raportu. Praktyka ta jest odpowiedzialna za 10 proc. światowych emisji gazów cieplarnianych. Jeśli marnotrawstwo żywności uznalibyśmy za „kraj”, to zająłby on trzecią pozycję na świecie pod względem emisji.
Mamy nadzieję, że ten raport zachęci nas do ograniczenia swoich emisji gazów cieplarnianych i lepszego wykorzystania kupowanej żywności – podsumował Swannell.(PAP)

awm/ mms/

Za pocałowanie piłkarki prokuratura chce… 2,5 roku więzienia dla Rubialesa!

0

Prokuratura generalna Hiszpanii domaga się 2,5 roku pozbawienia wolności dla byłego szefa piłkarskiej federacji (RFEF) Luisa Rubialesa za pocałowanie zawodniczki Jennifer Hermoso bez jej przyzwolenia. Doszło do tego podczas ceremonii wręczenia medali mistrzostw świata w Sydney.

Incydent, który miał miejsce 20 sierpnia ub.r., przyćmił wygrany po raz pierwszy w historii przez Hiszpanię finał piłkarskiego mundialu, w którym zawodniczki z tego kraju pokonały 1:0 Anglię.

Niebawem Rubiales został zmuszony do dymisji ze stanowiska szefa RFEF, a Międzynarodowa Federacja Piłkarska (FIFA) wydała wobec niego trzyletni zakaz pracy w instytucjach związanych z futbolem.
Z kolei 20 marca br. hiszpańskie służby wkroczyły do domu Rubialesa w związku z obławą dotyczącą afery korupcyjnej. Ma ona związek z umową podpisaną przez działacza, która dotyczy organizacji Superpucharu Hiszpanii w Arabii Saudyjskiej.
Przebywający od kilku tygodni w Republice Dominikany Rubiales, który według policji zostanie zatrzymany po powrocie do kraju, zadeklarował już gotowość współpracy z wymiarem sprawiedliwości. Zapowiedział, że przyleci do Hiszpanii na początku kwietnia.
Marcin Zatyka (PAP)

Probierz z najlepszym początkiem w reprezentacji Polski od czasów Łazarka

0
Warszawa, 18.03.2024. Selekcjoner pi³karskiej reprezentacji Polski Micha³ Probierz (P) i kapitan dru¿yny Robert Lewandowski (L) podczas treningu kadry w Warszawie, 18 bm. Polacy w trakcie swego zgrupowania przygotowuj¹ siê do pó³fina³owego meczu bara¿owego o awans do turnieju fina³owego mistrzostw Europy z Estoni¹. Spotkanie zostanie rozegrane 21 marca br. na Stadionie Narodowym w Warszawie. (mk) PAP/Leszek Szymañski

Michał Probierz, który we wtorek wprowadził polskich piłkarzy na Euro 2024, nie przegrał żadnego z sześciu dotychczasowych meczów na stanowisku selekcjonera. Taka sztuka nie udała się żadnemu trenerowi biało-czerwonych od czasu Wojciecha Łazarka w latach 1986-87.

Probierz objął funkcję selekcjonera kadry 20 września 2023 roku, zastępując krytykowanego Portugalczyka Fernando Santosa. Już w swoim pierwszym meczu, wygranym na wyjeździe 2:0 z Wyspami Owczymi, przeszedł do historii.

Został bowiem pierwszym trenerem piłkarskiej reprezentacji Polski w XXI wieku, który zwyciężył w debiucie.
Cztery kolejne mecze kadra Probierza rozegrała na PGE Narodowym w Warszawie – 15 października zremisowała z Mołdawią 1:1, w listopadzie zremisowała z Czechami 1:1 i pokonała Łotwę 2:0, a w marcowym półfinale barażowym zwyciężyła Estonię 5:1.
Najważniejszy okazał się szósty mecz – finał baraży z Walią w Cardiff. Po 90 minutach i dogrywce był remis 0:0, a w rzutach karnych Polska wygrała 5-4 (oficjalnie spotkanie zostanie zaliczone do statystyk jako remisowe).
Ostatnim selekcjonerem, który nie przegrał co najmniej sześciu pierwszych meczów (dokładnie – siedmiu), był Wojciech Łazarek. Wcześniej taka sztuka nie udała się m.in. Kazimierzowi Górskiemu, Jackowi Gmochowi, Ryszardowi Kuleszy i Antoniemu Piechniczkowi (lata 1981-86, ale również 1996-97).
Zmarły 13 grudnia 2023 roku Łazarek, który był znany z poczucia humoru i oryginalnych wypowiedzi, zadebiutował w roli selekcjonera 7 października 1986 roku, remisując z Koreą Północną w Bydgoszczy 2:2.
Następnie pokonał Grecję w Poznaniu 2:1 i Irlandię w Warszawie 1:0, zremisował z Holandią w Amsterdamie 0:0, wygrał z Finlandią w Rybniku 3:1, z Norwegią we Wrocławiu 4:1 i zremisował z Cyprem w Gdańsku 0:0, co zresztą zostało odebrane jako kompromitacja polskiego futbolu.
Przegrał po raz pierwszy w swoim ósmym meczu na stanowisku selekcjonera – 29 kwietnia 1987 roku 0:1 z Grecją w Atenach.
Probierz będzie mógł wyrównać, a nawet poprawić wynik Łazarka jeszcze przed Euro 2024. Tuż przed wyjazdem na turniej do Niemiec reprezentacja Polski rozegra dwa towarzyskie mecze u siebie – 7 czerwca z Ukrainą i trzy dni później z Turcją.

 

Bilans selekcjonerów reprezentacji Polski w pierwszych sześciu meczach od 1986 roku
(zwycięstwa - remisy - porażki)*

Wojciech Łazarek    (1986-87) 4-2-0 
Andrzej Strejlau       (1989) 2-2-2 
Henryk Apostel         (1994) 2-3-1
Antoni Piechniczek  (1996-97) 1-2-3
Janusz Wójcik       (1997-98) 3-0-3
Jerzy Engel            (2000) 0-3-3
Paweł Janas            (2003) 3-2-1
Leo Beenhakker         (2006) 3-1-2
Franciszek Smuda    (2009-10) 4-0-2
Waldemar Fornalik      (2012) 2-2-2
Adam Nawałka        (2013-14) 2-2-2
Jerzy Brzęczek         (2018) 0-3-3
Paulo Sousa            (2021) 1-3-2 
Czesław Michniewicz    (2022) 2-2-2
Fernando Santos        (2023) 3-0-3
Michał Probierz     (2023-24) 3-3-0

* - uwzględniono trenerów, którzy prowadzili kadrę co najmniej w sześciu oficjalnych meczach

 

(PAP)

Woś: Z pełnym przekonaniem – jako dysponent Funduszu Sprawiedliwości – udzieliłem CBA dotacji w wysokości 25 mln zł

0
Warszawa, 27.03.2024. By³y sekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwoœci, pose³ PiS Micha³ Woœ (L) zeznaje jako œwiadek przed komisj¹ œledcz¹ ds. Pegasusa, 27 bm. w Sejmie w Warszawie. Komisja ma zbadaæ legalnoœæ, prawid³owoœæ i celowoœæ czynnoœci podejmowanych z wykorzystaniem oprogramowania Pegasus. (mr) PAP/Marcin Obara

B. Wiceszef MS Michał Woś zeznał w środę przed komisją śledczą ds. Pegasusa, że inwigilacja systemem nie była prowadzona na masową skalę, a on sam, jako dysponent Funduszu Sprawiedliwości, „z pełnym przekonaniem” udzielił CBA dotacji w wysokości 25 mln zł.

W środę odbyło się kolejne posiedzenie komisji śledczej ds. Pegasusa. Po złożeniu zeznań przez b. prezesa NIK, senatora KO Krzysztofa Kwiatkowskiego, członkowie komisji chcieli przystąpić do przesłuchania drugiego świadka, b. wiceministra sprawiedliwości Michała Włosia. Jednak zanim do tego doszło, w trakcie dyskusji nad wnioskami formalnymi, w związku z – jak mówiła szefowa komisji Magdalena Sroka (PSL-TD) – ponownym utrudnianiem jej prac przez Sebastiana Łukaszewicza (PiS), podjęła decyzję o wykluczeniu go ze środowego posiedzenia.

„Na podstawie uprawnienia, które przysługuje mi jako przewodniczącej komisji, na podstawie art. 11 c ust. 3 wykluczam pana z dzisiejszego posiedzenia” – zwróciła się do Łukaszewicza.
Salę opuścili również posłowie PiS: Jacek Ozdoba i Mariusz Gosek. „Łamie pani prawo, pani przewodnicząca” – powiedział Ozdoba.
Po opuszczeniu sali przez Łukaszewicza, Ozdobę i Goska, świadek przeszedł do swobodnej wypowiedzi. Rozpoczął od wyjaśnienia, dlaczego – jego zdaniem – konieczne było zakupienie przez służby nowoczesnego systemu kontroli inwigilacji przestępców. „Państwo polskie było głuche i ślepe na działania kryminalistów, którzy przeszli ze zwykłych telefonów, zwykłych smsów na aplikacje na swoich smartfonach i zaczęli komunikować się, organizować działalność przestępczą” – powiedział Woś.
Podkreślił, że mimo iż w przestrzeni publicznej panowało przekonanie, że inwigilacja Pegasusem była prowadzona w Polsce na masową skalę, to jednak dotyczyła – w jego ocenie – niewielkiej liczby osób. „W roku najczęstszego jego użycia, czyli w roku 2021, to było około 200 zgód nałożonych na około 100 osób (…), a innymi laty, kiedy był stosowany, nawet to nie przekroczyło 100 osób” – podał Woś.
System – jak przekonywał b. wiceszef MS – „był w pełni sprawdzalny, kontrolowalny, a dostęp do niego był ograniczony”. „Każdy dostęp jest odnotowany, (…), a serwery znajdują się w Polsce i jest to też szyfrowane. Wiemy, że aż 12 razy ten system posłużył, bo on był administrowany przez CBA, ale używany przecież w połowie przypadków właściwie, przez kontrwywiad cywilny, czyli przez ABW, ale też przez SKW, przez inne służby, ale 12 razy dotyczył ścigania zabójstw” – podał Woś.
„Dlaczego Polska pozwoliła na to, żeby przestępcy, terroryści, ludzie o złych intencjach mogli sobie pozwolić na to, żeby komunikować się, a państwo polskie ma być ślepe i głuche na to, co się tam wyrabia. Gwarantuję państwu, że ta hucpa polityczna byłaby odwrócona w drugą stronę, czyli byłaby komisja śledcza, która by dotyczyła, dlaczego takiego systemu w Polsce nie było” – dodał świadek.
Były wiceminister sprawiedliwości zaznaczył też, że MS udzieliło dotacji dla CBA na zakup Pegasua, ale go nie kupiło. „Nie jest prawdą, że Woś, Ziobro kupili Pegasusa, że Ministerstwo Sprawiedliwości kupiło Pegasusa. Nie. My zgodnie z procedurą, ja i urzędnicy ministerstwa, zgodnie z procedurą przekazaliśmy dotację dla Centralnego Biura Antykorupcyjnego, co się odbywało w 100 proc. zgodnie z prawem. Wbrew narracji politycznej, którą państwo przyjęli i którą wmawiają opinii publicznej, po to, żeby wywołać jakiś ferment” – zaznaczył Woś.
Po zakończeniu swobodnej wypowiedzi, członkowie komisji przeszli do zadawania pytań. Sroka pytała Wosia m.in. o to, kiedy dowiedział się o tym, że ówczesna władza podjęła decyzję o zakupie systemu Pegasus. Woś odparł, że o istnieniu Pegasusa dowiedział się w 2019 r. z artykułu „Gazety Wyborczej”. Według niego, w Polsce wcześniej nie funkcjonowała nazwa +Pegasus+ w odniesieniu do systemu operacyjnego.
Na pytanie, kiedy podpisał pierwsze dokumenty związane z zakupem „środka techniki specjalnej”, powiedział, że akta tego postępowania nie są odtajnione, w związku z czym nie może udzielić odpowiedzi. Z tym stwierdzeniem nie zgodziła się szefowa komisji, która podkreśliła, że te akta nie są tajne. „Mówimy o postępowaniu, które nie było objęte żadną klauzulą. Te dokumenty zaprezentował nam dziś Krzysztof Kwiatkowski” – podkreśliła, odnosząc się do zaprezentowanych wcześniej przez byłego szefa NIK skanów. „To są inne dokumenty” – stwierdził Woś, odmawiając udzielenia odpowiedzi na pytanie.
Pytany, kto podjął decyzję o przekazaniu środków z Funduszu Sprawiedliwości do CBA, odparł, że informacje te są niejawne. Sroka odpowiedziała, że dokument nie jest objęty klauzulą.
Przewodnicząca komisji pytała również świadka o to, czy – jako dysponent Funduszu Sprawiedliwości – rozmawiał z byłym szefem CBA Ernestem Bejdą. „Być może rozmawiałem z Bejdą, a być może nie” – odparł Woś, ponownie powołując się na niejawność dokumentów. W odpowiedzi Sroka przedstawiła Wosiowi skierowane do ówczesnego ministra sprawiedliwości pismo autorstwa Bejdy, które wcześniej zaprezentował komisji Kwiatkowski. „Nawiązując do wcześniejszych ustaleń, zwracam się z wnioskiem o przekazanie CBA uzgodnionej kwoty w celu realizacji zadania polegającego na zakupie środków techniki specjalnej służących do wykrywania i zapobiegania przestępczości” – odczytała Sroka.
„Rozmawiałem z Ernestem Bejdą już po złożeniu wniosku. Nie jestem w stanie powiedzieć, czy wcześniej były jakieś ustalenia dotyczące wniosku” – powiedział Woś.
Według Wosia, Ziobro upoważnił go do dysponowania środkami z Funduszu Sprawiedliwości. „Z pełnym przekonaniem taka dotacja została udzielona. Byłem upoważniony do tego, by podjąć taką decyzję” – podkreślił.
Woś pytany był również o okoliczności podjęcia decyzji o przekazaniu 25 mln zł dotacji dla CBA. Świadek zapewnił, że nigdy nie otrzymał polecenia przekazania środków do Biura. „Wpłynął wniosek i procedura była dosyć standardowa” – zaznaczył. Stwierdził, że standardem było również konsultowanie różnych spraw w ministerstwie, ale w tym przypadku nie jest w stanie powiedzieć czy omawiał wniosek CBA z b. szefem MS Zbigniewem Ziobrą. „Nie sądzę, by wniosek był omawiany na kierownictwie MF, ponieważ sprawa była niejawna” – dodał.
Zapytany, czy rozmawiał z b. minister finansów Teresą Czerwińską o przekazaniu środków do CBA odpowiedział, że „czymś naturalnym jest czynienie ustaleń w obiegu budżetowym i działo się to wielokrotnie pomiędzy Ministerstwem Sprawiedliwości a Ministerstwem Finansów”.
B. wiceszef MS dopytywany był też o to, co skłoniło go do zwrócenia się 14 września 2017 r. do Ministerstwa Finansów o zmianę planów finansowych Funduszu Sprawiedliwości. „Rozporządzenie (nowelizacja rozporządzenia ws. Funduszu Sprawiedliwości – PAP) wchodziło w życie lada dzień, w związku z czym nowelizacja planu finansowego była konieczna, aby środki na pomoc pokrzywdzonym i przeciwdziałania przestępczości wprowadzić w życie” – wyjaśnił.
Zeznał, że nie wie dlaczego przekazana kwota wynosiła 25 mln zł. „Mogę się domyślać, że środki Funduszu spływały w związku z wyższymi nawiązkami i były to środki niewykorzystane, czyli nie były ujęte w sprawozdawczości finansowej. Dział budżetowy widział, że środki spływają i są w konkretnej wysokości. Te zmiany planu oscylowały chyba w granicach 69 mln zł i nadwyżka tego co wpływało do Funduszu, a nie było ujęte w planie została ujęta w planie finansowym” – mówił Woś.
„Pamiętam, że w okolicach września 2017 r. były różne rozmowy związane z tym, że nowelizacja weszła w życie. Służby na pewno śledzą różne możliwości pozyskiwania środków” – powiedział świadek. Jego zdaniem, CBA dowiedziało się, że może pozyskać środki na „przeciwdziałanie przestępczości” z Funduszu i zgodnie z prawem złożyło o nie wniosek.
Pytany o rolę b. ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro w procesie zmierzającym do zakupu systemu do inwigilacji, Woś odparł, że „Ziobro jako prokurator generalny wielokrotnie wspominał o tym, że Polska nie dysponuje takim materiałem w związku ze zhakowaniem włoskiego systemu Galileo”. „Dlatego wielokrotnie wyrażał potrzebę takiego zakupu” – dodał.
Woś zwrócił uwagę, że Ziobro bezpośrednio był dysponentem Funduszu Sprawiedliwości, ale – jak zastrzegł – „to ja wykonywałem wszystkie czynności z tym związane”.
Świadek był też pytany o rolę w tym procesie b. szefa służb specjalnych Mariusza Kamińskiego. „Był koordynatorem służb specjalnych w tamtym czasie. Natomiast ja w tej sprawie z panem ministrem Kamińskim w żaden sposób nigdy nie rozmawiałem, o ile dobrze pamiętam. Nie znam jego roli” – powiedział Woś.
Pytany, czy na jakimś etapie w tej sprawie doszło do spotkania jego ze Zbigniewem Ziobrą i Mariuszem Kamińskim, Woś odparł, że nie przypomina sobie takiego spotkania.
W trakcie zadawania świadkowi pytań przez posła Polski 2050 Pawła Śliza, doszło do wymiany zdań między ostatnim, obecnym na posiedzeniu, posłem PiS Marcinem Przydaczem a pozostałymi członkami komisji. Po czterech upomnieniach przewodnicząca Sroka zdecydowała o wykluczeniu Przydacza z dalszych obrad. „Zgodnie z regulaminem Sejmu wykluczam pana z posiedzenia komisji. Proszę o opuszczenie Sali. Po raz czwarty zakłócił pan posiedzenie, ponieważ przywoływanie do porządku nie poskutkowało wykluczam pana z dzisiejszych obrad” – powiedziała Sroka zwracając się do Przydacza.
Po opuszczeniu sali przez Przydacza, głos zabrał świadek, który oświadczył, że uznaje skład komisji za niezgodny z ustawą. „Ustawa wskazuje, że skład komisji powinien odzwierciedlać siły parlamentarne, a zostali państwo z koalicji 13 grudnia” – powiedział Woś. W odpowiedzi, przewodnicząca komisji wyjaśniła, że Przydacz został wykluczony, po tym jak kilkukrotnie przeszkadzał w prowadzeniu obrad. „Stąd decyzja o jego wykluczeniu. Rozumiem, że może pan odbierać to jako hucpę polityczną i wygłaszać oświadczenia, ale jesteśmy na etapie przesłuchania” – wskazała Sroka.
Marcin Bosacki (KO) przytoczył wypowiedź prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który podczas swojego przesłuchania zeznał, że wiedział o kłopotach ze sfinansowaniem zakupu oprogramowania Pegasus. Bosacki chciał się dowiedzieć jak to jest możliwe, że ówczesny wiceszef MS nie był ich świadomy. Woś powiedział, że „nie wie jakiego rodzaju to były kłopoty”. „Inne działania, obowiązki i kompetencje należą do MS a inne do koordynatora służb i samych służb. Nie jest rolą podsekretarza stanu wiedzieć o tym czy służby mają jakieś kłopoty czy nie. Natomiast być może do szefa partii obozu politycznego informacje o jakiś kłopotach w tym zakresie powinny dojść. To jest już kwestia poza ministerstwem” – tłumaczył. (PAP)

Autorki: Daria Al Shehabi, Delfina Al Shehabi

Tusk: Chodzi o to, żeby prokuratura zajmowała się nieuczciwymi politykami

0
Warszawa, 19.03.2024. Premier Donald Tusk podczas konferencji prasowej po posiedzeniu rz¹du w siedzibie KPRM w Warszawie, 19 bm. (sko) PAP/Radek Pietruszka

Chodzi o to, żeby prokuratura zajmowała się nieuczciwymi politykami. Całkiem niedawno było odwrotnie – podkreślił w środę premier Donald Tusk.

„Chodzi o to, żeby prokuratura zajmowała się nieuczciwymi politykami. Całkiem niedawno było odwrotnie” – napisał w środę szef rządu na portalu X.

We wtorek i środę u 25 osób w kilkudziesięciu miejscach w kraju, na polecenie prokuratorów prowadzących śledztwo ws. wykorzystania środków z Funduszu Sprawiedliwości, ABW wraz z prokuratorami prowadziła przeszukania i zatrzymania. Przeszukano m.in. domy b. ministra sprawiedliwości, posła PiS i polityka Suwerennej Polski Zbigniewa Ziobry oraz pokój b. wiceministra sprawiedliwości, posła klubu PiS Michał Wosia w hotelu sejmowym.
Pięciu zatrzymanym przez ABW w śledztwie dotyczącym nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości prokuratura przedstawiła zarzuty, a wobec trojga z nich skieruje do sądu wnioski o areszt – poinformował w środę rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak. Śledczy chcą aresztu dla trzech osób: byłej dyrektor departamentu Funduszu Sprawiedliwości w Ministerstwie Sprawiedliwości Urszuli D., obecnej zastępczyni dyrektor tego departamentu Karoliny K. oraz Michała O. – beneficjenta środków z FS z fundacji „Profeto”, w obawie matactwa z ich strony.
Prokurator Nowak zaznaczył, że w tym wątku sprawy wcześniej dwie inne osoby usłyszały już zarzuty, o czym PK do tej pory nie informowała i nadal nie ujawnia szczegółów ze względu na interes śledztwa.
Nowak zapowiedział analizę materiału ze śledztwa i zebranych podczas przeszukań we wtorek i środę informacji pod kątem możliwości wniesienia o uchylenie immunitetu politykom.

(PAP)

Jurek Owsiak ogłosił ostateczny wynik 32. Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy

0
Foto PAP/Paweł Supernak

Licznik WOŚP wskazał w środę kwotę 281 mln 879 tys. 118,07 zł, która jest ostatecznym wynikiem 32. Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Podczas ogłoszenia sumy Jerzy Owsiak powiedział, że „trzeba użyć słowa rekord”. Pieniądze wesprą oddziały pulmonologiczne w szpitalach w całej Polsce.

Celem 32. Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy był zakup sprzętu do diagnozowania, monitorowania i rehabilitacji chorób płuc pacjentów na oddziałach pulmonologicznych dla dzieci i dorosłych. Tegoroczne hasło brzmiało: „Płuca po pandemii. Gramy dla dzieci i dorosłych!”.

 

W środę na PGE Narodowym, tuż przed ogłoszeniem zebranej sumy, prezes Fundacji WOŚP Jerzy Owsiak podkreślił, że są to pieniądze społeczne. „To są wasze pieniądze, dbamy o to bardzo mocno i to później wraca do was w postaci naszego serduszka – nie tylko na sprzęcie dla małych dzieci na oddziałach dziecięcych, ale także już teraz dla dorosłych” – powiedział współtwórca WOŚP.

 

Przypominając tegoroczne hasło – „Płuca po pandemii. Gramy dla dzieci i dorosłych!” – Owsiak podkreślił, że „to jest 15 oddziałów dziecięcych, 49 oddziałów dla dorosłych”.

 

W tym roku licznik WOŚP wyświetlił kwotę 281 milionów 879 tysięcy 118,07 złotych. „Trzeba użyć słowa rekord” – powiedział Owsiak podkreślając jednocześnie, że nie o rekordy chodzi. „Za te pieniądze będziemy mogli bardzo skutecznie pomóc całej Polsce, wszystkim oddziałom szpitalnym, które mają oddziały pulmonologiczne”.

 

„Teraz nasza komisja ustala, o jakim sprzęcie będziemy mówili” – przekazał.

 

Owsiak podziękował wszystkim instytucjom zaangażowanym w akcję. Zaznaczył, że to co robi fundacja wraca do systemu ochrony zdrowia. „To nie jest pomaganie prywatnej służbie zdrowia, która także funkcjonuje u nas i także nam pomaga, ale to jest pomaganie publicznej służbie zdrowia” – podkreślił szef WOŚP.

 

Zaapelował też o udział w wyborach samorządowych. „Społeczeństwo obywatelskie to takie, które nas słucha, siebie nawzajem, które także dba o to, jak mieszkamy, jak żyjemy, jakie mamy chodniki, ulice, jak nam się żyje w tej lokalnej społeczności. (…) Nie odpuszczajcie sobie tych wyborów, one są niezwykle ważne, może nawet najważniejsze w tym momencie” – powiedział Owsiak.

 

W konferencji podsumowującej tegoroczny finał wzięli udział m.in. prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, minister sportu i turystyki Sławomir Nitras oraz wiceminister edukacji narodowej Katarzyna Lubnauer.

 

Wiceszefowa MEN zwróciła uwagę, że szkoły biorą udział w programie nauki pierwszej pomocy organizowanym przez WOŚP. „Wchodzimy już ze zmianą ramowych planów nauczania tak, żeby we wszystkich szkołach, w klasach I-III było 12 godzin nauki pierwszej pomocy. Uczyć będą nauczyciele, ale wy szkolicie nauczycieli. To jest piękny przykład współpracy między WOŚP-em a Ministerstwem Edukacji Narodowej” – powiedziała Lubnauer.

 

Minister sportu podkreślił, że Stadion Narodowy to duma wszystkich Polaków, miejsce największych sportowych emocji, a teraz jest do dyspozycji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, która nadaje mu nowy, uniwersalny wymiar. Nitras podziękował 120 tys. wolontariuszy WOŚP za ich zaangażowanie.

 

Podziękowania w imieniu warszawskich szpitali przekazał prezydent stolicy. Zaznaczył, że Warszawa w dniu finału jest „uśmiechnięta i aktywna”. „Wszyscy grają z Wielką Orkiestrą Świątecznej Pomocy i będą zawsze grać” – powiedział Trzaskowski.

 

Tegoroczny wynik WOŚP jest większy o blisko 39 milionów złotych niż przed rokiem. Wówczas na walkę z sepsą zebrano 243 mln 259 tys. 387 zł 25 gr. Z kolei w 2022 r. na konto fundacji wpłynęło 224 mln 376 tys. 706 zł 35 gr., które zostały przekazane na dziecięcą okulistykę.

 

Na tegoroczny wynik składają się: wpłaty do puszek – 157 mln 389 tys. 843 zł 20 gr (55,84 proc. kwoty); kanały elektroniczne – 123 mln 569 tys. 803 zł 10 gr. (43,84 proc. kwoty); dary rzeczowe – 919 tys. 471 zł 77 gr. (0,33 proc. kwoty).

 

Dzięki zebranym środkom Fundacja WOŚP planuje kupić sprzęt do diagnozowania, monitorowania i rehabilitacji chorób płuc pacjentów na oddziałach pulmonologicznych dla dzieci i dorosłych.

 

Fundację WOŚP Jurek Owsiak założył ponad 30 lat temu. Od tej pory regularnie raz w roku — w styczniu – organizuje zbiórkę pieniędzy. Fundacja prowadzi działalność w zakresie ochrony m.in. na rzecz ratowania życia chorych osób, w szczególności dzieci, poprawy stanu ich zdrowia, a także promocji zdrowia i profilaktyki.(PAP)

 

Autorki: Karolina Kropiwiec, Paulina Kurek

 

kkr/ pak/ agz/

Portugalskie media twierdzą, że Probierz szczęśliwie dokończył pracę Santosa

0
Foto PAP/Leszek Szymañski

Polscy piłkarze, którzy pokonali w barażach Walię awansując na Euro 2024, dopięli swego, mimo zawirowań w kadrze – oceniają portugalskie media. Przypomniały, że Michał Probierz dokończył pracę ich rodaka Fernando Santosa, który na półmetku eliminacji został zwolniony ze względu na słabe wyniki.

Wydawany w Porto dziennik “O Jogo” nazywa drużynę biało-czerwonych ekipą, która w szczęśliwy sposób “sięgnęła po ostatnie wolne miejsce dla uczestnika turnieju”. Przypomniał, że Polacy wygrali na terenie rywala w karnych 5:4, po bezbramkowym remisie w regulaminowym czasie gry i dogrywce.

“Polska uradowana po karnych wypełniła ostatni wakat w mistrzostwach Europy 2024. Były zespół Fernando Santosa pokonał Walijczyków”, napisał “O Jogo”, przypominając, że zespół z Wysp nie był dla biało-czerwonych łatwym rywalem w barażach.
Zarówno “O Jogo”, jak i “Radio Renascenca” odnotowują, że Michał Probierz, który jesienią zastąpił Fernando Santosa wypracował awans z podobnym zespołem, z którym grał Portugalczyk. Nowy selekcjoner okazał się jednak lepszy w pracy z biało-czerwonymi.
Portugalscy komentatorzy odnotowują, że wprawdzie dotychczasowi rywale zespołu Probierza nie należą do światowych potęg, ale pod wodzą nowego selekcjonera Polacy nie przegrali jeszcze żadnego spotkania.
Dziennik “Record” i telewizja Sport TV zauważają, że pomimo roszad w ustawieniu pierwszej jedenastki Polaków filary drużyny nie zostały zmienione i opierają się na Robercie Lewandowskim, Piotrze Zielińskim i Wojciechu Szczęsnym.
Stołeczna gazeta sportowa podkreśla, że dobrze broniący we wtorkowym meczu golkiper Juventusu Turyn był bohaterem barażowego spotkania.
“Record” nazywając Szczęsnego “Murem” twierdzi, że to głównie dzięki jego dobrej postawie we wtorkowym meczu Polacy wygrali baraże kwalifikujące ich na Euro 2024.
Portugalscy komentatorzy odnotowują, że ważną zmianą w ustawieniu w reprezentacji Michała Probierza jest pojawienie się Pawła Dawidowicza w wyjściowym składzie. Polski defensor, który ich zdaniem zagrał w Cardiff dobre spotkanie, to jak przypominają były zawodnik Benfiki Lizbona. (PAP)

 

zat/ co/

Duży krok ku komunikacji kwantowej – dwa doskonale splątane fotony

0

Fizykom udało się uzyskać sprawnie tworzone pary doskonale splątanych fotonów. Pokazali już również, jak nowy system można wykorzystać w technologiach związanych z komunikacją kwantową.

Grupa badawcza z University of Waterloo w Kanadzie donosi o potencjalnie przełomowym dokonaniu z dziedziny komunikacji kwantowej. Naukowcom udało się sprawnie tworzyć dwa doskonale splątane ze sobą fotony.

Jeśli dwa fotony są kwantowo splątane, to gdy zmierzy się polaryzację jednego z nich, polaryzacja drugiego będzie zawsze miała przeciwny kierunek. W uproszczeniu można powiedzieć, że fotony w tym stanie są z sobą połączone, niezależne od odległości, jaka je dzieli.
Związane z tym eksperymenty w 2022 roku zostały uhonorowane Nagrodą Nobla.
Naukowcy wykorzystali przy tym kropki kwantowe – technologię, za którą przyznano Nagrodę Nobla w 2023 roku.
„Połączenie wysokiej jakości splątania z dużą wydajnością jest niezbędne dla tak ekscytujących zastosowań, jak kwantowa dystrybucja klucza czy kwantowe powielacze, które mogą zwiększyć odległość działania bezpiecznej komunikacji kwantowej aż do globalnej skali albo pozwolą na łączenie odległych komputerów kwantowych” – wyjaśnia prof. Michael Reimer, autor publikacji, która ukazała się w piśmie „Communications Physics” (https://www.nature.com/articles/s42005-024-01547-3).
„Wcześniejsze eksperymenty pozwalały na uzyskanie albo niemal idealnego splątania albo wysokiej wydajności systemu. Dopiero teraz uzyskaliśmy oba cele, dzięki kropkom kwantowym” – dodaje badacz.
Dzięki połączeniu wielu kropek kwantowych w nanoprzewód, badacze uzyskali źródło doskonale splątanych fotonów 65 razy wydajniejsze od wcześniejszych.
System ten generuje splątane fotony po oświetleniu go laserem.
Na jego budowie naukowcy nie poprzestali. Zademonstrowali już, że można go wykorzystać do uzyskania tzw. kwantowej dystrybucji klucza – podstawowej procedury bezpiecznej komunikacji kwantowej.(PAP)

Marek Matacz

Nie tylko Ziobro… Pokój poselski Michała Wosia przeszukany. „Działanie bandyckie i mające podtekst polityczny”

0
Warszawa, 27.03.2024. By³y sekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwoœci, pose³ PiS Micha³ Woœ (L) zeznaje jako œwiadek przed komisj¹ œledcz¹ ds. Pegasusa, 27 bm. w Sejmie w Warszawie. Komisja ma zbadaæ legalnoœæ, prawid³owoœæ i celowoœæ czynnoœci podejmowanych z wykorzystaniem oprogramowania Pegasus. (mr) PAP/Marcin Obara

Poseł Solidarnej Polski Michał Woś uważa, że przeszukanie jego pokoju poselskiego to działanie „nielegalne, bandyckie” oraz „mające wyłącznie podtekst polityczny”. Według polityka zabezpieczono jego laptopa z plikami „niezwiązanymi zupełnie z Funduszem Sprawiedliwości”.

W środę przed południem szef Kancelarii Sejmu Jacek Cichocki poinformował o przeszukaniu pokoju b. wiceministra sprawiedliwości Michała Wosia w hotelu poselskim przez służby, zaznaczając, że działania te odbyły się w obecności posła.

Woś odniósł się do sprawy podczas późniejszego briefingu w Sejmie. W opinii posła Suwerennej Polski to „są to bandyckie metody”, „celowo realizowane” przed jego środowym przesłuchaniem przed komisją ds. Pegasusa.
„Jeszcze niedawno Adam Bodnar (minister sprawiedliwości, Prokurator Generalny – przyp. PAP) twierdził, że przeszukania w miejscach zamieszkania, miejscach, które należą do posłów, są także objęte immunitetem parlamentarnym. Oczywiście zmienił zdanie, co potwierdza zasadę, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia” – powiedział poseł.
Według Wosia we wtorek na zlecenie Prokuratury Krajowej doszło do wejścia do jego domu w czasie, gdy był w drodze do Warszawy. Jak relacjonował, gdy wrócił, czynności już się zakończyły. Tłumaczył, że do Warszawy ostatecznie dotarł w godzinach nocnych i zastał zaplombowany pokój w hotelu sejmowym. Według polityka Straż Marszałkowska odmówiła mu przekazania klucza do jego pokoju, informując, że takie jest postanowienie prokuratorskie.
Tymczasem – w opinii Wosia – to „absolutna nieprawda”. Według polityka rano prowadzący czynności przedstawili mu postanowienie, „w którym nie jest wskazany hotel sejmowy, są wskazane inne nieruchomości, a nie ten hotel sejmowy”. „Przekazałem więc informacje, że jest to działanie absolutnie nielegalne, bandyckie i mające wyłącznie podtekst polityczny” – powiedział Woś.
Według polityka Suwerennej Polski, w środę zabezpieczono jedną rzecz – laptopa, w którym – jak mówił – miał „kilka plików niezwiązanych zupełnie z Funduszem Sprawiedliwości”. „W tym jeden – moje notatki, które były przygotowane na to posiedzenie (środowe komisji śledczej ds. Pegasusa – przyp. PAP)” – dodał. „W związku z tym intencja, myślę, że dla każdego jest oczywista” – dodał.
„Postanowienie o wydaniu rzeczy i ewentualnym przeszukaniu dotyczy dokumentów odnoszących się do Funduszu Sprawiedliwości. Ja nie mam żadnych dokumentów, nie miałem, wszystkie dokumenty są w dyspozycji Ministerstwa Sprawiedliwości. Nawet zespół krajowy przekazał informację, że w pełni nimi dysponuje” – powiedział Woś. Jego zdaniem „tym bardziej pokazuje to polityczny charakter tej hucpy (Donalda) Tuska i (Adama) Bodnara”.
W ocenie Wosia marszałek Sejmu Szymon Hołownia i szef Kancelarii Sejmu Jacek Cichocki naruszyli prawo, „wydając zgodę na takie działania”.
Polityk wskazywał także podczas briefingu, że nadzorował Fundusz Sprawiedliwości w roku 2017 i 2018. Podkreślił, że w sprawie Funduszu Sprawiedliwości nie ma sobie nic do zarzucenia. „Wszystko było zgodnie z prawem. W czasie, kiedy ja podejmowałem decyzje i nadzorowałem Fundusz Sprawiedliwości, każda decyzja była zgodnie z prawem i na pewno później, po tym czasie, kiedy Fundusz nadzorowały inne osoby” – zapewnił.
Woś zapowiedział ponadto, że będzie składał zażalenie na decyzję prokuratury ws. przeszukań.

 

Na polecenie prokuratorów Prokuratury Krajowej, badających wydatkowanie środków z Funduszu Sprawiedliwości, we wtorek w różnych miejscach kraju odbyły się przeszukania, m.in. w domu b. szefa MS Zbigniewa Ziobry. W sprawie zatrzymano łącznie pięć osób – czworo „byłych i obecnych” urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości oraz Michała O., beneficjenta funduszu.

 

W środę rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych Jacek Dobrzyński przekazał, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego kontynuuje rozpoczęte we wtorek działania w śledztwie dot. Funduszu Sprawiedliwości.

 

Główny cel Funduszu Sprawiedliwości to, w założeniu, pomoc ofiarom przestępstw. NIK w 2021 r. zarzuciła, że w praktyce zatracił on charakter funduszu celowego, dublował wydatki wielu organów państwowych, a ponad 60 proc. środków trafiało na zadania inne niż bezpośrednia pomoc pokrzywdzonym przestępstwem. (PAP)

 

Woś: w Polsce nie było masowej inwigilacji Pegasusem; w 2021 r. objęto nim ok. 100 osób

Inwigilacja Pegasusem nie była prowadzona na masową skalę; w roku najczęstszego jego użycia, czyli 2021, było ok. 200 zgód nałożonych na ok. 100 osób – powiedział b. wiceszef MS, poseł PiS Michał Woś, który w środę zeznaje przed sejmową komisją śledczą ds. Pegasusa.
„Państwo polskie było głuche i ślepe na działania kryminalistów, którzy przeszli ze zwykłych telefonów, zwykłych smsów na aplikacje na swoich smartfonach i zaczęli komunikować się, organizować działalność przestępczą” – powiedział Woś, który wyjaśniał podczas swobodnej wypowiedzi przed komisją powody, dla których konieczne było zakupienie przez służby nowoczesnego systemu kontroli inwigilacji przestępców.
Podkreślił też, że mimo iż w przestrzeni publicznej panowało przekonanie, że inwigilacja Pegasusem była w Polsce na masową skalę, to jednak dotyczyła – jego zdaniem – niewielkiej liczby osób. „W roku najczęstszego jego użycia, czyli w roku 2021, to było około 200 zgód nałożonych na około 100 osób (…), a innymi laty, kiedy był stosowany, nawet to nie przekroczyło 100 osób” – podał Woś.
Przypomniał też, że za każdym razem użycia inwigilacji sądy muszą wydać na to zgodę. Przytoczył przy tym ocenę szefa MS, prokuratora generalnego Adama Bodnara, który powiedział, że nie zna przypadku użycia Pegasusa bez zgody sądu.
„Przynajmniej na bazie tego, co analizowaliśmy do tej pory, ale trudno mi to wykluczyć. Może powiem tyle, że to, co nam wychodzi, to to, że paradoksalnie… Służby dość mocno dbały o taką swoistą, zewnętrzną biurokrację w kontekście tych wszystkich działań, które powinny być podjęte” – mówił Bodnar, którego wypowiedź przedstawił Woś, odczytując ją na smartfonie.
System – jak przekonywał b. wiceszef MS – „był w pełni sprawdzalny, kontrolowalny, a dostęp do niego był ograniczony”. „Każdy dostęp jest odnotowalny, (…), a serwery znajdują się w Polsce i jest to też szyfrowane. Wiemy, że aż 12 razy ten system posłużył, bo on był administrowany przez CBA, ale używany przecież w połowie przypadków właściwie, przez kontrwywiad cywilny, czyli przez ABW, ale też przez SKW, przez inne służby, ale 12 razy dotyczył ścigania zabójstw” – podał Woś.
„Ale też w innych kategoriach przestępstw, czyli mamy szpiegostwo, ta słynna rozbita grupa tych 16 szpiegów, którzy też posługiwali się komunikatorami. Mamy terroryzm, mamy korupcję, mamy zorganizowane grupy przestępcze, obrót narkotykami, porwanie dla okupu, pranie brudnych pieniędzy (…). I gdyby zdarzyło się tak, że jacyś terroryści zaatakowaliby Polskę, że ludzie by zginęli, to pojawiłyby się pytania i byłaby taka komisja śledcza, która by pytała, dlaczego Polska nie kupiła takiego systemu” – mówił b. wiceszef MS.
„Dlaczego Polska pozwoliła na to, żeby przestępcy, terroryści, ludzie o złych intencjach mogli sobie pozwolić na to, żeby komunikować się, a państwo polskie ma być ślepe i głuche na to, co się tam wyrabia. Gwarantuję państwu, że ta hucpa polityczna byłaby odwrócona w drugą stronę, czyli byłaby komisja śledcza, która by dotyczyła, dlaczego takiego systemu w Polsce nie było” – dodał.
Były wiceminister sprawiedliwości zaznaczył też, że Ministerstwo Sprawiedliwości udzieliło dotacji dla CBA na zakup Pegasua, ale go nie kupiło. „Nie jest prawdą, że Woś, Ziobro kupili Pegasusa, że Ministerstwo Sprawiedliwości kupiło Pegasusa. Nie. My zgodnie z procedurą, ja i urzędnicy ministerstwa, zgodnie z procedurą przekazaliśmy dotację dla Centralnego Biura Antykorupcyjnego, co się odbywało w 100 proc. zgodnie z prawem. Wbrew narracji politycznej, którą państwo przyjęli i którą wmawiają opinii publicznej po to, żeby wywołać jakiś ferment” – zaznaczył Woś.(PAP)

nno/ del/ dsk/ itm/

Zielony Ład i nieopłacalność produkcji rolnej. Tusk podoła tym problemom?

0
D¹brówka (pow. poznañski), 20.03.2024. Rolnicza blokada drogi ekspresowej S11 na wêŸle D¹brówka, 20 bm. Rolnicy z ca³ej Polski kontynuuj¹ protesty. Ich powodem jest m.in. niedawna decyzja Komisji Europejskiej o przed³u¿eniu bezc³owego handlu z Ukrain¹ do 2025 roku, a tak¿e sprzeciw wobec prowadzonej przez Uniê Europejsk¹ polityce Zielonego £adu. (jm) PAP/Jakub Kaczmarczyk

Problemy związane z protestami rolników, nadmierny import produktów z Ukrainy, wymogi Europejskiego Zielonego Ładu, sytuacja na rynku zbożowym i nieopłacalność produkcji rolnej – to sprawy, którymi zajmował się resort rolnictwa od grudnia ub.r. – powiedział w środę minister rolnictwa Czesław Siekierski.

Podczas konferencji podsumowującej 100 dni rządu Siekierski przyznał, że nowe kierownictwo resortu zastało trudną sytuację w rolnictwie – chodzi m.in. o bardzo niską opłacalność produkcji rolnej. Odbywały się protesty rolników. „Od początku przyjęliśmy formułę, że rozmawiamy z rolnikami, tylko w formie dialogu możemy dojść do porozumienia” – mówił minister.

Podkreślił, że tych rozmów było dużo, były one prowadzone m.in. na przejściach granicznych, ale były też spotkania na najwyższym szczeblu – dwa z udziałem premiera Donalda Tuska.
„To ważne, że resort rolnictwa doprowadził do +rządowego+ podejścia do rolników, bo to nie jest tak, że za sytuację na granicy czy opłacalność produkcji rolnej odpowiada tylko minister rolnictwa, to wspólna odpowiedzialność rządu” – mówił.
Minister wskazał, że ceny zbóż określane są na giełdach światowych, a tam widoczne są tendencje spadkowe. „Wiemy, że ogromnie negatywny wpływ na rynku światowym odegrała Rosja wprowadzając dużo zboża po bardzo niskich cenach; miała nadmiar gazu, przetworzyła to na nawozy” – tłumaczył.
Z materiałów resortu rolnictwa wynika, że Polska jest trzecim, po Francji i Niemczech, producentem zbóż w UE oraz coraz większym eksporterem netto zbóż. W 2023 r. Polska wywiozła 13,6 mln ton zbóż (zarówno krajowej produkcji, jak i importowanych, w tym z Ukrainy). Mimo wywozu, wielkość zapasów zbóż w Polsce na koniec czerwca 2024 r. będzie rekordowa i szacowana jest na ok. 9 mln ton (8,7 mln ton w sezonie 2022/2023). „Nadmiarowe” zapasy zbóż w Polsce w 2024 r. szacuje się na poziomie ok. 5 mln ton.
Rozwiązaniem na „upłynnienie” ziarna mają być planowane dopłaty do sprzedaży zbóż; od 11 marca do końca maja dopłata wyniesie 300 zł do tony zbóż, a od 1 stycznia do 10 marca – rekompensata będzie w wysokości 200 zł do tony.
Siekierski mówił też o złagodzeniu warunków realizacji Zielonego Ładu, co – jak zaznaczył – było możliwe dzięki interwencji premiera Donalda Tuska.
Specjalny Komitet ds. Rolnictwa zatwierdził we wtorek m.in. zmiany w tzw. praktykach dobrej kultury rolnej zgodnej z ochroną środowiska (GAEC) zaproponowane przez KE. Dotyczą one m.in. pokrywy glebowej, płodozmianu, odejście od obowiązkowego ugorowania ziemi czy niekarania małych gospodarstw (do 10 ha) za nieprzestrzeganie tzw. wymogów warunkowości.
Minister dodał, że w trakcie negocjacji w KE są warunki liberalizacji handlu UE-Ukraina na kolejny rok. Obecnie kwestią sporną jest okres referencyjny – zaznaczył.
Szef resortu rolnictwa poinformował, że prowadzone są również rozmowy dwustronne z Ukrainą. Jak mówił, są one trudne; strona ukraińska chce utrzymać te warunki liberalizacji handlu, które zostały zaproponowane przez Komisję Europejską uważając, że jest to istotna pomoc dla Ukrainy. Dodał, że Polska zwraca uwagę na potrzebę rozdzielenia pomocy humanitarnej, militarnej od wsparcia gospodarczego w ujęciu całościowym. Przekazał, że rozmowy dotyczą m.in. licencjonowanie przywozu niektórych produktów z Ukrainy. Siekierski zapytany o zaplanowane na czwartek międzyrządowe rozmowy polsko-ukraińskie odpowiedział, że „to pytanie powinno być zaadresowane do ministra spraw zagranicznych i czy bardziej do Kancelarii Premiera, bo w przygotowaniu spotkania uczestniczą wszystkie resorty”. Przyznał, że ważny obszar rozmów jest związany z rolnictwem – „dziś rozpoczynamy rozmowy przedstawicieli kierownictwa resortu rolnictwa i ministerstwa Ukrainy, będą w nich uczestniczyć też reprezentanci stowarzyszeń branżowych” – dodał.
Resort przypomniał, że w tegorocznym budżecie są środki dla rolników na: dopłaty do kukurydzy – 1 mld zł; pomoc klęskową, w tym suszę i niekorzystne zjawiska atmosferyczne – 1 mld zł; dopłaty do oprocentowania kredytów płynnościowych i skupowych – 1,2 mld zł; dopłaty do paliwa rolniczego – 1,66 mld zł; dopłaty do składek ubezpieczenia w 2024 r. – 920,5 mln zł.
Dodatkowo w 2024 r. rolnicy i inni beneficjenci Wspólnej Polityki Rolnej otrzymają prawie 26 mld zł, w ramach dopłat bezpośrednich, ekoschematów, interwencji rolno-środowiskowych, wsparcia pszczelarstwa i sektora owoców i warzyw oraz na inwestycje i rozwój gospodarstw rolnych. (PAP)
Autorka: Anna Wysoczańska

awy/ drag/ aop/ mhr/

El. ME 2024/ Bosacki: To był trudny mecz do oglądania, ale liczy się awans

0
Foto PAP/Leszek Szymañski

Były reprezentant kraju Bartosz Bosacki przyznał, że wygrany po rzutach karnych mecz polskich piłkarzy z Walią był trudny do oglądania, ale liczy się awans na Euro. „Sporo było mankamentów w naszej grze, prawie w ogóle nie kreowaliśmy sytuacji” – ocenił.

Biało-czerwoni we wtorkowy wieczór w Cardiff w finale baraży zremisowali z Walią 0:0, ale zwyciężyli w serii rzutów karnych (5-4) i zapewnili sobie po raz piąty prawo startu na mistrzostwach Europy. Bosacki uważa, że najważniejszy jest awans, bo sam mecz nie mógł się podobać.

„To był trudny mecz, zarówno dla oglądających kibiców, jak i samych piłkarzy. Na pewno wpływ na to miała stawka spotkania. Widać było, szczególnie na początku, takie wzajemne badanie i zabezpieczanie się z tyłu. Brakowało dążenia do stwarzania sobie okazji. Ale takie mecze też trzeba grać” – powiedział PAP 20-krotny reprezentant Polski.
Jego zdaniem, Polacy byli bardzo mało efektywni w ofensywie i przez 120 minut nie stworzyli stuprocentowej okazji.
„Reprezentacja, która aspiruje do gry na Euro, musi kreować sytuacje, oddawać strzały na bramkę. Takich dobrych szans na zdobycie gola praktycznie nie mieliśmy. Często brakowało dokładnego ostatniego podania. Zdarzały się też proste straty w środku pola, co mogło zakończyć się utratą bramki. Nasza drużyna takiemu przeciwnikowi jak Walia powinna narzucić swój styl gry, a w tego też nie było” – skomentował.
„Uczciwie trzeba przyznać, że to Walijczycy byli bliżsi zdobycia bramki. Nie były one może też stuprocentowe, raz uratował nas Wojtek Szczęsny, a spalony, po którym padła bramka dla rywali, był minimalny” – dodał.
Podopieczni Michała Probierza mogą już w nieco spokojniejszych okolicznościach przygotowywać się do turnieju finałowego, który rozegrany zostanie w Niemczech. Bosacki nie ukrywa, że najbliższe tygodnie to czas na wyciągnięcie wniosków dla wszystkich osób związanych z polską piłką.
„Tu nie chodzi o to, że dzięki awansowi na Euro, władze Polskiego Związku Piłki Nożnej oraz reprezentanci dostali prawie trzy miesiące spokoju. To powinien być czas na ciężką pracę, wyciągnięcie wniosków z poprzednich niepowodzeń i poprawę atmosfery zarówno wokół związku jak i reprezentacji. Oprócz samej formy piłkarzy, ta atmosfera, jaka towarzyszy drużynie, też jest bardzo ważnym elementem na takich imprezach” – zaznaczył.
Biało-czerwoni po raz piąty z rzędu wystąpią na Euro. W grupie D zmierzą się z Holandią, Austrią i Francją. Bosacki nie ukrywa, że atutem może być wsparcie polskich kibiców, których w Niemczech nigdy nie brakowało.
„Jeśli do Euro nic złego się nie wydarzy, nie pozamykają granic, to na tych meczach będzie wielu kibiców z Polski. Ja miałem okazję wystąpić na mundialu w Niemczech 18 lat temu. I mogę powiedzieć, że naprawdę fajnie się gra w obcym kraju, gdy na stadionie jest większość Polaków. Dla wielu chłopaków to będzie na pewno spore przeżycie. Co do samej grupy, to rywale bardzo trudni, ale z drugiej strony na każdym dużym turnieju są niespodzianki, jest jakiś czarny koń, a niektórzy faworyci zawodzą. Może właśnie tym czarnym koniem będzie akurat nasza reprezentacja” – podsumował były piłkarz m.in. Lecha Poznań i VfL Nuernberg.(PAP)

autor: Marcin Pawlicki

 

lic/ co/

Co dalej z wnioskiem o Trybunał Stanu dla Glapińskiego? Hołownia: Będzie poddany analizom formalno-prawnym

0
Foto PAP/Rafa³ Guz

Marszałek Sejmu Szymon Hołownia przekazał, że wstępny wniosek ws. postawienia przed Trybunałem Stanu prezesa NBP Adama Glapińskiego będzie obecnie poddany analizom formalno-prawnym. Zapowiedział, że gdy skończy się ten proces, bezzwłocznie przekaże wniosek do Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej.

Marszałek Sejmu pytany był w środę o wstępny wniosek ws. postawienia Glapińskiego przed Trybunałem Stanu.

„W tej chwili ten wniosek, po tym jak trafił do Sejmu, będzie poddawany analizom formalno-prawnym” – powiedział Hołownia na konferencji prasowej, dodając, że tak dzieje się z każdym wnioskiem.
Marszałek Sejmu zauważył, że wniosek jest „bardzo obszerny, skomplikowany”. „Więc zajmie to może tydzień, może dwa tygodnie, po drodze mamy święta” – dodał.
Hołownia poinformował, że „kiedy skończy się ten proces i wszystko będzie OK”, to bezzwłocznie przekaże wniosek do Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej.
Marszałek zwrócił uwagę, że postępowanie ws. Trybunału Stanu przed Komisją Odpowiedzialności Konstytucyjnej jest „bardzo skomplikowanym procesem prawnym”. Jego zdaniem przypomina ono postępowanie prokuratorskie.
„Będzie pewnie prowadzone w części z wyłączeniem jawności, będą powoływani świadkowie. Ja spodziewam się, ale nie rozmawiałem jeszcze z przewodniczącym, że może to potrwać kilka albo kilkanaście miesięcy, bo to jest bardzo duża procedura, zanim to trafi na Sejm i na Sejmie będzie głosowane” – tłumaczył.
„Nie wydaje mi się, żeby było możliwe, że stanie się to przed wakacjami. Raczej obstawiałbym termin powakacyjny” – powiedział Hołownia. Zaznaczył, że wniosek „musi zostać dobrze sprawdzony i przeprocedowany, żeby na końcu procesu nikt nie miał żadnych wątpliwości”.
Grupa posłów koalicji rządowej złożyła we wtorek w południe wstępny wniosek o postawienie prezesa NBP Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu. Autorzy wniosku zarzucają prezesowi NBP, że „w związku z zajmowanym stanowiskiem lub w zakresie swojego urzędowania dopuścił się naruszenia Konstytucji RP i ustaw”.
We wniosku o postawienie prezesa NBP przed Trybunałem Stanu wskazanych jest osiem zarzutów, m.in. pośredniego finansowania deficytu budżetowego przez skup obligacji Skarbu Państwa oraz gwarantowanych przez Skarb Państwa, interwencji na rynku walutowym bez należytego upoważnienia od zarządu NBP, obniżenia stóp procentowych przed wyborami parlamentarnymi, upolitycznienia banku centralnego czy wprowadzenia nagród kwartalnych dla siebie samego. (PAP)

 

Autor: Olga Łozińska, Daria Kania

 

oloz/ dk/ sdd/

Uwaga na fałszywe sms-y z Illinois Tollway. To próba wyłudzenia pieniędzy!

0

Illinois Tollway ostrzega klientów przed oszustami próbującymi wyłudzić od kierowców pieniądze za rzekomo zaległe opłaty za przejazd płatnymi autostradami.

 

W wydanym komunikacie czytamy, że niektórzy klienci otrzymywali wiadomości tekstowe od „Illinois Tollway”, z wyszczególnieniem opłat za przejazd przez tzw. bramki.  W tych sms-ach znajdują się też informacje jak należy uiścić zaległości, aby uniknąć naliczenia kar. Oszuści podają link do strony internetowej w celu uzyskania dodatkowych informacji na temat możliwości zapłaty.

Illinois Tollway zaznaczyło, że nie wysyła takich wiadomości do swoich klientów posiadających I-PASS. Jeżeli otrzymają takie sms-y powinni natychmiast to zgłosić stanowej agencji zajmującej się ochroną klientów.

Radzi się też by kierowcy po otrzymaniu takiej wiadomości tekstowej sprawdzili swoje konto online na stronie illinoistollway.com lub zadzwonili do działu obsługi klienta pod numer 1-800-UC-IPASS (1-800-824-7277).

 

BK

Miasteczko z Illinois najlepszym do życia w 2024 roku

0

Naperville ponownie zostało uznane za najlepsze miasteczko do życia w USA. Niche opublikowało trzy rankingi na 2024 rok: najlepsze miejsce do życia, najlepsze miasteczko i najlepsze miasto do założenia rodziny.

 

Niche przyznało Naperville ocenę „A+”, uwzględniając takie czynniki, jak poziom nauczania w szkołach publicznych, warunki mieszkaniowe, przestępczość i bezpieczeństwo, atrakcje i różnorodność. W 2023 roku Naperville również znalazło się na tej liście.

Na drugim miejscu miasteczek najlepszych do życia w tym roku jest The Woodlands w Teksasie, na trzecim Cambridge w Massachusetts, na czwartym Arlington w Wirginii a na piątym Plano w Teksasie.

Z kolei w zestawieniu najlepszych miasteczek do wychowania rodziny są cztery z Illinois. Na pierwszym jest Chesterbrook w Pensylwanii, na kolejnych trzech miasteczka z Illinois a mianowicie Long Grove, Clarendon Hills i Kildeer, na piątym Devon w Pensylwanii, na szóstym Hinsdale z Illinois, na siódmym Kensington ze stanu Nowy Jork, na ósmym Mountain Lakes z New Jesrsey, na dziewiątym Mariemont z Ohio a na dziesiątym Penn Wynne z Pensylwanii.

Ranking najlepszych miejsc do zamieszkania w Stanach Zjednoczonych w 2024 roku wygląda następująca: na pierwszym jest Colonial Village w Wirginii, na drugim Carmel w Indianie, na trzecim Chesterbrook w Pensylwanii na czwartym Uptown na Florydzie a na piątym Cinco Ranch w Teksasie.

 

BK

Uzbrojeni rabusie napadają na ludzi w Chicago

0

Chicagowska policja poszukuje grupy od czterech do pięciu mężczyzn odpowiedzialnych za serię napadów rabunkowych z bronią. Doszło do nich zaledwie w ciągu dwóch dni w zachodnich i północno-zachodnich dzielnicach.

 

W sumie zgłoszono 14 napadów rabunkowych. Policja poinformowała, że miały one miejsce w 14, 16 i 25 dystrykcie. W każdym przypadku podejrzany lub podejrzani podchodzili do ofiar, a następnie grozili im pistoletem lub uderzali ich bronią przed zabraniem mienia. Następnie napastnicy uciekli z miejsca zdarzenia.

Przewodniczący rady miasta Chicago ds. bezpieczeństwa publicznego, radny Brian Hopkins, powiedział, że ściśle współpracuje z policją, a detektywi prowadzący intensywne dochodzenie i sprawdzają nagrania z monitoringu by ustalić tożsamość sprawców tych brutalnych napadów rabunkowych. „Funkcjonariusze są zmotywowani, ponieważ zdają sobie sprawę, że ta konkretna grupa jest niebezpieczna, brutalna i stanowi obecnie realne zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego” – powiedział radny.

Policja podała rysopis poszukiwanych rabusiów: czarnoskórzy mężczyźni w wieku od 18 do 30 lat. Noszą czarne maski narciarskie, czarne spodnie i czarne bluzy z kapturem. Podejrzani mają od 5 do 6 stóp wzrostu i od 150 do 180 funtów wagi. Policja ostrzega, że napastnicy są uzbrojeni i mogą być niebezpieczni.

 

BK

Nie ma porozumienia w sprawie nowego kontraktu. Pracownicy parków miejskich w Chicago grożą strajkiem

0

Związek zawodowy reprezentujący ponad 2200 pracowników Dystryktu Parków Miejskich Chicago autoryzował strajk. We wtorek przekazał burmistrzowi Brandonowi Johnsonowi petycję.

 

Związkowcy zwrócili się w niej o interwencję w negocjacjach dotyczących nowego kontraktu. SEIU Local 73 podał, że zdecydowana większość jego członków głosowała za autoryzacją strajku w zeszłym tygodniu, po tym jak rozmowy w sprawie nowego kontraktu utknęły w martwym punkcie.

Związek twierdzi, że kierownictwo nie udzieliło żadnych pisemnych odpowiedzi na propozycje kontraktowe podczas ostatnich trzech sesji negocjacyjnych i nie wykazuje inicjatywy by spełnić główne żądania.

SEIU poinformowało, że pracownicy parków miejskich domagają się podwyżki płac, dostępu do ubezpieczenia zdrowotnego dla wszystkich pracowników i większej liczby pełnoetatowych stanowisk oraz sprawiedliwego i przejrzystego procesu awansu. Jeżeli żądania te nie zostaną spełnione to strajk może się rozpocząć w przyszłym tygodniu.

 

BK