2.6 C
Chicago
piątek, 29 marca, 2024
Strona główna Blog Strona 1983

Prof. Figlerowicz: Trwa produkcja 150 tysięcy polskich testów na koronawirusa

0
Za kilka tygodni będzie gotowych 150 tysięcy polskich testów wykrywających koronawirusa. Mówił o tym w Programie 3. Polskiego Radia profesor Marek Figlerowicz, dyrektor Instytutu Chemii Bioorganicznej Polskiej Akademii Nauk – jednostki, która opracowała prototyp testu na koronawirusa.
Jak powiedział w radiowej Trójce profesor Figlerowicz, produkcja już się rozpoczęła. Testy są produkowane w tempie 100 tysięcy na tydzień. „Potem ta liczba ma wzrosnąć do 200 tysięcy tygodniowo z możliwością produkcji 400 tysięcy tygodniowo” – mówił profesor.
Wyprodukowane testy Instytut Chemii Bioorganicznej przekaże do ministerstwa zdrowia. Sam proces testowania na obecność koronawirusa trwa sześć godzin.
Profesor Marek Figlerowicz powiedział, że test jest tak przygotowany, żeby mogły go wykonywać wszystkie jednostki naukowe, które na co dzień nie zajmują się testowaniem.
Jak mówił profesor, zespół przy opracowywaniu prototypu wziął pod uwagę, co jest w Polsce „wąskim gardłem”, czyli stosunkowo mała liczba stacji, które zawodowo zajmują się tego typu testami. Z tego powodu test został przygotowany tak, żeby mogły go wykonywać nie tylko stacje sanepidu lub specjalistyczne punkty w szpitalach.
Naukowcy wyposażyli test w dodatkowy czynnik, jak mówił profesor – „do zabijania, czy unieczynniania wirusa”. Ponadto wprowadzili do polskiego testu element sprawdzający, czy na kolejnych etapach wszystko zostało przeprowadzone prawidłowo.
Środki na produkcję testów – 15 milionów złotych – przekazało ministerstwo nauki i szkolnictwa wyższego.

Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/ #Krać/i jf/w dw

Doktor Aneta Afelt: Szczyt zachorowań na koronawirusa jest w Polsce jeszcze przed nami

0
Doktor Aneta Afelt, gość Polskiego Radia 24, powiedziała, że szczyt zachorowań na koronawirusa jest w Polsce jeszcze przed nami.
Ekspert z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego Uniwersytetu Warszawskiego zastrzegała jednak, że koronawirus jest całkowicie nowym zjawiskiem na świecie i nie da się dokładnie przewidzieć rozwoju epidemii.
Aneta Afelt powiedziała, że w tej chwili wiadomo, jak wirus się rozprzestrzenia. Wiadomo, że zarażenie następuje w dość szybkim tempie. Podkreśliła jednak, że jest to nowy wirus i powoduje nowy typ zachorowań. Dodała, że musi jeszcze upłynąć trochę czasu, zanim będziemy wiedzieli o nim tyle, by przewiedzieć jego dalszy rozwój.
Do tej pory zdiagnozowano w Polsce 7408 przypadków zakażeń koronawirusem. 268 osób zakażonych zmarło.

Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/#Pszoniak/i jf/w dw

Zakrywanie ust i nosa w miejscach publicznych ma na celu chronić inne osoby przed zakażeniem

0
Zakrywanie ust i nosa w miejscach publicznych ma na celu chronić inne osoby przed zakażeniem. Takie regulacje wchodzą od jutra w życie.
O obowiązku noszenia masek, chust lub szalików zakrywających usta i nos mówił w Polskim Radiu 24 doktor Michał Mularczyk. Tłumaczył, że ma to zmniejszyć ilość dużych cząstek śliny, które wydostają się z naszego układu oddechowego, wraz z którymi wirus rozprzestrzenia się. Te zabezpieczenia mają chronić inne osoby przed przekazaniem wirusa od osoby, która może przechodzić bezobjawowe zakażenie.
Projekt rozporządzenia dotyczący zakrywania ust i nosa był oddany do konsultacji społecznych wczoraj. Rozporządzenie ma być wydane dziś po południu.

IAR/Informacyjna Agencja Radiowa/# Góra/i jf/w dw

Śledztwo w sprawie podejrzanej śmierci małżeństwa z Oak Park

0

Policja prowadzi dochodzenie w sprawie podejrzanej śmierci małżeństwa z Oak Park. W poniedziałek około 7:30 wieczorem funkcjonariusze zostali poproszeni o sprawdzenie domu przy 500 Fair Oaks Avenue.

 

W budynku znaleźli dwie martwe osoby. Rzecznik prasowy urzędu miejskiego Oak Park, David Powers powiedział, że wstępne oględziny miejsca i zebrane dowody wskazują na podejrzane okoliczności jednak nie ujawnił więcej szczegółów. Policja zidentyfikowała ofiary. To 70-letni Thomas E. Johnson i 67-letnia Leslie Ann Jones. Policja zaznaczyła, że nie ma zagrożenia dla mieszkańców okolicznych domów.

 

BK

Nie żyje drugi pracownik CTA zarażony koronawirusem

0

Zmarł drugi pracownik CTA, zarażony koronawirusem. Chicagowski zakład komunikacji miejskiej poinformował, że był to kierowca autobusu. Dla CTA pracował od 2018 roku.

 

Podczas minionego weekendu zmarł Antonio Martinez, mechanik przedsiębiorstwa z warsztatu znajdującego się w Skokie. Prezes CTA, Dorval Carter Jr. w wydanym oświadczeniu złożył kondolencje rodzinom pracowników i zapewnił ich o wsparciu.

 

BK

Wypadek na autostradzie Kennedy. Zderzyło się ponad 50 samochodów

0

Do poważnego wypadku doszło dziś rano na autostradzie Kennedy. W pobliżu North Avenue zderzyło się ponad 50 samochodów. Kilka osób odniosło niegroźne obrażenia.

 

Do wypadku przyczyniły się złe warunki atmosferyczne. Padający śnieg sprawił, że nawierzchnia jest śliska. Krajowe centrum meteorologiczne wydało ostrzeżenie przed opadami śniegu. Obowiązuje ono do 10 rano. Synoptycy twierdzą, że północnych rejonach metropolii chicagowskiej może spaść nawet od 3 do 4 cali.

 

BK

Kiedy powrót uczniów do szkół?

0

Rzecznik rządu Piotr Mueller powiedział w Programie 1 Polskiego Radia, że powrót uczniów do szkół będzie zależał od rozwoju sytuacji epidemicznej w Polsce.

Gość radiowej Jedynki dodał, że rząd nie podjął jeszcze decyzji, czy szkoły pozostaną zamknięte do końca roku szkolnego. „Takiej decyzji jeszcze nie ma” – powiedział Piotr Mueller. Rzecznik rządu wyraził nadzieję, że uczniowie i nauczyciele powrócą do szkoły jeszcze w tym roku szkolnym. „Szkoły pracują teraz zdalnie. Wiemy, że jest to duży trud dla dzieci, rodziców i dla nauczycieli, i dlatego chcielibyśmy otworzyć szkoły jeszcze w tym roku szkolnym” – powiedział rzecznik rządu. Podkreślił jednak, że dziś nie można tego zagwarantować, ponieważ ponowne otwarcie szkół zależy od rozwoju sytuacji epidemicznej w kraju.

Jeszcze przed świętami rząd ogłosił, że egzaminy ósmoklasisty i matury odbędą się w czerwcu. Egzaminy przełożono z powodu epidemii. Uczniowie mają poznać dokładne daty właściwych egzaminów z co najmniej trzytygodniowym wyprzedzeniem. Ministerstwo nauki i szkolnictwa wyższego zapewnia, że terminy rekrutacji na studia będą dostosowane do terminów matur.

IAR/Informacyjna Agencja Radiowa/PR1/d mk/w hm

Czy PiS przepycha kontrowersyjne ustawy pod osłoną koronawirusa? Rozmowa z Martą Żerkowską-Balazs, politolog z Uniwersytetu SWPS

0

– PiS już wcześniej tak działało, że różne przepisy pod osłoną innych regulacji prawnych czy nawet pod osłoną nocy, przepychało. Z pewnością nagromadzenie się teraz tych najbardziej dyskusyjnych ustaw sprawia, że zapala nam się czerwona lampka – mówi dr Marta Żerkowska-Balazs, politolog z Uniwersytetu SWPS.

W najbliższych dniach Sejm ma zająć się kontrowersyjnymi ustawami. Chodzi m.in. o przepisy zaostrzające prawo antyaborcyjne, dotyczące zakazu edukacji seksualnej w szkołach czy blokujące zwrot mienia żydowskiego. Niektórzy mówią, że w czasie narodowej kwarantanny PiS chce przeforsować, czy wręcz przepchnąć przepisy, które wcześniej budziły protesty. PiS tłumaczy, że pracuje zgodnie z kalendarzem legislacyjnym i te ustawy muszą w najbliższym czasie trafić pod obrady Sejmu. Kto ma rację? Teraz tak samo prawdopodobne jest to, co mówi jedna strona, a więc, że PiS chce przepchnąć niewygodne ustawy pod osłoną koronawirusa jak i to, że procedowanie tych ustaw wynika z kalendarza sejmowego. Ten kalendarz ma swój bieg. Sejm sprawuje funkcję publiczną, istotną dla naszego kraju i musi uchwalać prawo, również w czasie społecznej kwarantanny i również to kontrowersyjne. Nie zmienia to faktu, że przepisy, którymi ma zająć się Sejm, rzeczywiście budzą dyskusje. PiS już wcześniej tak działało, że różne przepisy pod osłoną innych regulacji prawnych czy nawet pod osłoną nocy, przepychało. Nagromadzenie się tych najbardziej dyskusyjnych ustaw teraz sprawia, że zapala nam się czerwona lampka. Mamy przecież świadomość, że jest wiele istotnych spraw, którymi trzeba się zając w pierwszej kolejności. Odnoszenie się choćby do ustawy zaostrzającej prawo antyaborcyjne jest dla rządzących ryzykowane i to już pokazała sytuacja sprzed lat. To kwestia, co do której nie ma dobrego rozwiązania. Trudno tu o podejście merytoryczne, mamy tu konflikt symboliczny, w którym chodzi o ideały budowane przez dwie strony. Politycy dotychczas bali się ruszać tych przepisów.

 

No właśnie bali się… Kilka lat temu, po protestach, PiS właściwie zawiesiło zajmowanie się ustawą antyaborcyjną. Teraz jej projekt powraca pod obrady, a prezydent powiedział, że jeśli otrzyma ustawę, to ją podpisze. Wydaje się, że PiS nie uda się w nieskończoność odkładać tej ustawy. Może właśnie teraz najwygodniej będzie ją przyjąć, bo kobiety siedzą w domach? Zobaczymy, co stanie się z tym projektem. Kobiety planują jakąś formę akcji protestacyjnej, choć oczywiście w ograniczonym zakresie. Na ulice nie da się w tej chwili wyjść, ale przedsiębiorcy jakiś czas temu pokazali, że możliwe jest wywieranie presji na rządzących. Poza tym, to jest bardzo ryzykowny okres, bo jesteśmy przed wyborami i procedowanie tak kontrowersyjnych przepisów może mieć wpływ na poparcie dla kandydata PiS. Pamiętajmy też, że poza Sejmem jest jeszcze Senat. To, jakie podejście do tych przepisów będą mieli posłowie z PiS, nie przesądza jeszcze o ostatecznym kształcie tych przepisów. Tu może się jeszcze wiele wydarzyć. Nie jestem przekonana, czy PiS chciałoby teraz te przepisy uchwalić.

 

A może, jak mówią niektórzy politycy opozycji, te ustawy mają odwrócić uwagę od nieudolnych działań rządu w walce z koronawirusem? Z badań wynika, że Polacy najczęściej dobrze oceniają rząd za walkę z epidemią. Oczywiście wszyscy są zmęczeni koniecznością izolacji i z niepokojem patrzą na to, co będzie się działo w gospodarce. Ale Polacy najczęściej rozumieją konieczność wprowadzonych obostrzeń, choć niektóre rozwiązania oceniają lepiej, inne gorzej. Natomiast bardzo dobrze oceniany jest minister zdrowia Łukasz Szumowski. Po co więc odwracać uwagę od działań, które są obecnie pozytywnie oceniane? Wydaje mi się, że jednak łatwiej ukryć jakieś procedowane ustawy pod płaszczykiem działań dotyczących koronawirusa niż koronawirusa schować pod płaszczykiem ustaw. Informacje dotyczące statystyk zakażeń i zgonów przebijają się przez wszystkie inne wiadomości. Oczywiście docierają do nas również informacje o słabym stanie służby zdrowia, ale to nie jest dla nas coś nowego.

 

Czy to, że ludzie teraz nie mogą wyrazić swojego protestu na ulicach wobec niektórych regulacji, jest w jakiejś mierze ograniczeniem demokracji? Nie możemy się spotykać, wychodzić na ulice, brać udziału w wyborach tak, jak to było w latach poprzednich. Wobec tego nasze uprawniania demokratyczne są w pewien sposób ograniczone, ale dzieje się to z powodu wyższej konieczności. Za ograniczeniami stoją wyższe racje – dobro wspólne. W moim odczuciu przypisywanie złej woli politykom jest bezzasadne, bo wprowadzone ograniczenia są oczywiste.

 

Opozycja twierdzi, że działania PiS w ostatnim czasie przypominają próbę tworzenia republiki bananowej. Ma rację? Na przykładzie innych państw możemy przypuszczać, co mogłoby się stać, gdyby ograniczeń nie wprowadzono. Natomiast tak naprawdę obecnie nie jesteśmy w stanie ocenić, na ile te ograniczenia są skuteczne w walce z koronawirusem. Nie mniej jednak coraz częściej obserwujemy słabość państwa i arogancję rządzących. Mam tu na myśli zebranie przedstawicieli rządu pod pomnikiem upamiętniającym ofiary katastrofy smoleńskiej oraz wizytę Jarosława Kaczyńskiego na Cmentarzu Powązkowskim.To zostanie negatywnie odebrane przez Polaków, niezależnie od sympatii politycznych. To wzbudza też skojarzenia z tzw. republikami bananowymi. Skoro wszyscy siedzieliśmy w domach i nie mogliśmy się spotkać przy świątecznym stole, to dlaczego tak duża grupa polityków spotkała się w przestrzeni publicznej? Jeśli wprowadzamy obostrzenia, to władza powinna świecić przykładem w ich przestrzeganiu.

 

Jak będzie wyglądać polska scena polityczna za kilka miesięcy? Mamy wiele niewiadomych. To zależy, co się stanie w kwestii społeczno-zdrowotnej i gospodarczej. Pytanie, jak poradzi sobie służba zdrowia w kolejnych etapach walki z epidemią, jak zareagują przedsiębiorcy i jak instytucje europejskie poradzą siebie z recesją. Pytanie, czy partia rządzącą będzie wykorzystywać luki w prawie i przepychać ustawy. Poza tym, władza jest tak silna jak silna jest opozycja. A obecnie główny polityczny kontrkandydat PiS jest raczej reaktywny. Już teraz zmienia się to, że kandydaci na prezydenta, którzy znajdowali się daleko w tyle za czołówką, zyskują, bo proponują konkretne rozwiązania.

 

 

aip

Koronawirus. W poniedziałek pójdziemy do galerii? Rząd obiecał branży odzieżowej, obuwniczej i meblarskiej „odmrożenie” wielkich sklepów

1

W czwartek 16 kwietnia w ramach walki z koronawirusem wszyscy zakładamy maseczki ochronne, w niedzielę dla ocalenia zdrowia psychicznego idziemy w nich do parków i lasów, a w poniedziałek – w celu ratowania gospodarki – udajemy się do odblokowanych galerii handlowych kupować ciuchy i buty – czy tak wygląda rządowy plan znoszenia niektórych zakazów i ograniczeń w czasie epidemii? Dowiemy się w ciągu najbliższych dni, może nawet godzin.

 

Właściciele zamkniętych od miesiąca sklepów z odzieżą i obuwiem twierdzą, że rząd kazał im się – na razie nieoficjalnie – szykować do wielkiej reaktywacji 20 kwietnia. Na szybko próbują się więc zaopatrzyć w obowiązkowe maseczki, rękawiczki i płyny dezynfekcyjne. Podobne przygotowania trwają w branży meblarskiej.

Odkąd we wtorek politycy PiS, w tym minister zdrowia, Łukasz Szumowski, ujawnili, że rząd zamierza od 19 kwietnia luzować ograniczenia związane z koronawirusem, by „odmrozić gospodarkę”, trwają spekulacje, jak miałoby to w praktyce wyglądać. Dopiero co przeżyliśmy najdziwniejsze święta wielkanocne od dekad – z zakazem przemieszczenia się po kraju, spacerowania w grupie, udziału więcej niż 5 osób w nabożeństwach, wchodzenia do parków, lasów i na plażę, w czwartek wszyscy obowiązkowo założymy maski ochronne w miejscach publicznych, a już w niedzielę niektóre zakazy i nakazy miałoby być zniesione lub złagodzone?

 

Politycy tłumaczą, że „trzeba trochę poluzować zakazy”, by polska gospodarka nie pogrążyła się w największej zapaści od bankructwa PRL-u. Jak wyjaśnił minister Szumowski, nasi przedsiębiorcy tracą nawet 10 mld zł dziennie. Ekswicepremier Jarosław Gowin sprecyzował, że chodzi o 8 mld zł dziennie, czyli – jak łatwo wyliczyć – prawie ćwierć BILIONA złotych miesięcznie! To ponad połowa zaplanowanych na ten rok wydatków budżetu państwa. Dla porównania – tego samego dnia ZUS pochwalił się, że nazajutrz przeleje na konto ponad 86 tys. firm pieniądze na postojowe – w sumie 173 mln zł. Na MIESIĄC…

 

– Potrzebujemy bardzo dużych środków na medycynę, na leczenie ludzi. Jeżeli będziemy mieli zapaść gospodarczą, to tych środków po prostu nie będzie. Jeżeli gospodarka nie ruszy, jeżeli będziemy mieli tragedię i zapaść gospodarczą, będą umierali ludzie na inne choroby – mówił minister Szumowski w Radiu Zet. Zastrzegł, że „luzowanie” musi się odbywać przy zachowaniu innych rygorów – zwłaszcza liczby osób, jakie mogą jednocześnie przebywać w jednym sklepie czy punkcie usługowym oraz stosowanych przez nie zabezpieczeń (maseczki, rękawiczki).

 

Do wtorku 650 tys. firm w Polsce złożyło wnioski o pomoc państwa w ramach tzw. tarczy antykryzysowej. Większość z nich przetrwało ostatni miesiąc bez żadnych przychodów lub z ułamkiem dotychczasowych obrotów – a przy niezmienionych kosztach (wynagrodzenia, składki, podatki, opłaty czynszowe, rachunki za media…) Kontrolowany przez rząd bank PKO BP porównał wartość i liczbę transakcji dokonywanych elektronicznie (głównie kartami płatniczymi) w pierwszym tygodniu marca, kiedy gospodarka działała w miarę normalnie, i w tygodniu ostatnim, gdy obowiązywała już „narodowa kwarantanna” i związane z nią ograniczenia dotknęły m.in. centra handlowe i punkty usługowe.

 

Okazało się, ze wartość transakcji zmalała średnio o 23 proc., przy czym w sklepach odzieżowych i obuwniczych było to ok. 90 proc., podobnie w hotelach, zaś w gastronomii – o 75 proc. Nic dziwnego, że giełdowe notowania spółek z branż najsilniej dotkniętych koronakryzysem szorowały po dnie, a w kolejnych dniach zaczęły nawet pukać od dołu. Zjazd w kompletną otchłań przerwała dopiero wspomniana zapowiedź stopniowego odmrażania gospodarki, z sugestią, że może to dotyczyć m.in. centrów handlowych, w tym przede wszystkim sklepów odzieżowych czy obuwniczych. Nałożyły się na to wieści o otrzymaniu przez niektóre spółki (np. CCC) pierwszej transzy pomocy finansowej od państwa – w ramach rządowej tarczy antykryzysowej.

 

Po wtorkowych zapowiedziach „odmrożenia gospodarki” oprócz obuwniczego CCC rosnąć zaczęły notowania producentów odzieży, m.in. grupy VRG, znanej z takich marek, jak VISTULA, BYTOM, WÓLCZANKA, W.KRUK oraz DENI CLER. Rosnąć zaczął także kurs gastronomicznego Amrestu, którego sztandarowe restauracje i kawiarnie (KFC, Burger King, Pizza Hut, Starbucks…) działają przede wszystkim w centrach handlowych.

 

Jak likwidacja obostrzeń miałaby wyglądać w praktyce? Działające w galeriach, a unieruchomione od ponad miesiąca sieci odzieżowe i obuwnicze dostały od rządu jasny sygnał, że mają się szykować do ewentualnego powtórnego otwarcia w poniedziałek 20 kwietnia. Podobnie – salony meblarskie, których unieruchomienie doprowadziło na skraj wyczerpania jedną ze sztandarowych polskich branż. Muszą jednak wcześniej przygotować m.in. odpowiedni zapas maseczek ochronnych (choć klienci będą mieli od czwartku obowiązek posiadać i nosić własne), jednorazowych rękawic oraz płynów do dezynfekcji.

 

Rząd najpewniej zmodyfikuje limit liczby klientów mogących równocześnie przebywać w sklepie – nie będzie on zależeć od liczby kas, tylko wielkości (powierzchni) sklepu; hipermarkety żaliły się, że w np. w olbrzymim Auchanie może przebywać niewiele więcej ludzi niż w sto razy mniejszym sklepie osiedlowym. W sklepach odzieżowych czy obuwniczych wymogi będą zapewne identyczne jak w pozostałych, czyli – najpewniej – jeden klient będzie mógł przypadać na 20 metrów kw. powierzchni handlowej. Podobne rozwiązanie obowiązuje w Austrii, która jeszcze przed Wielkanocą, jako pierwsza w Unii Europejskiej, zapowiedziała złagodzenie niektórych przepisów wprowadzonych w marcu w związku z koronawirusem. Zmianie w Polsce ulec mają także tzw. godziny dla seniorów (w których zakupy mogą robić tylko ludzie po 60-tce): nie będzie to już czas między 10.00 a 12.00, lecz między 7.00 a 9.00.

 

A co z punktami usługowymi? Wedle przecieków z rządu, decydenci skłaniają się ku dopuszczeniu do pracy tych, które nie wymagają bezpośredniego kontaktu z klientem. Największe kontrowersje dotyczą salonów fryzjerskich i kosmetycznych (wedle ustaleń radia RMF i Wiadomości Handlowych, rząd chce je także odmrozić, nie jest jednak pewne, czy już od 20 kwietnia).

 

Nie czekając na odmrożenie część fryzjerów i kosmetyczek, na wyraźne żądanie klientów (klientek!), a zarazem chcąc odzyskać przynajmniej część przychodów, stworzyło coś na kształt podziemia usługowego – i pielgrzymuje po domach osób zainteresowanych strzyżeniem, bądź manicurem.

 

Przedstawiciele sklepów i salonów usługowych, które – wedle zapowiedzi i sugestii polityków oraz przecieków z rządu – mają być wkrótce jako pierwsze „odmrożone”, przyznają, że z jednej strony się cieszą, a z drugiej – są przerażeni. Cieszą, bo to jest jakaś szansa na stopniowe odbudowanie przychodów. Są przerażeni – bo ta szansa wydaje się dziś mocno złudna.

 

– Liczba zachorowań i zgonów nadal w Polsce rośnie. W dużych miastach, jak Kraków, gdzie jest najwięcej galerii handlowych, wykryto jednocześnie najwięcej zakażeń. Mieszkańcy nie wychodzą tam z domów nie dlatego, że słuchają się rządu, któremu ufają, lecz dlatego, że się boją. To kto mi przyjdzie pracować w sklepie? I kto przyjdzie kupować ciuchy? Albo buty? – pyta pan Władysław z Krakowa, właściciel pięciu sklepów ulokowanych w centrach handlowych w trzech miastach Małopolski.

 

Jego koleżanka, franszyzobiorczyni znanej sieci (prowadzi osiem sklepów), przypuszcza, że w dobie, w której można bez problemu załatwić sobie zwolnienie lekarskie przez telefon, większość jej pracowniczek będzie wolało wziąć chorobowe w wysokości 80 proc. pensji niż narazić się na chorobę. – To, z całym szacunkiem, nie jest piekarnia, w której sprzedawca podaje chleb. Tu się przymierza, tu się doradza klientowi. Ja sobie tego nie wyobrażam – przyznaje przedsiębiorczyni. A klienci? Władysław wyliczył wstępnie, że w obecnej sytuacji każdy z jego salonów odwiedzi najwyżej kilkanaście osób dziennie, a utarg nie przekroczy 500, góra 800 zł na 100 metrów powierzchni. A trzeba z tego opłacić towar, wynagrodzenia, czynsz, media – w sumie grubo ponad 2 tys. zł dziennie. Te koszty są w takim czasie nie do udźwignięcia – podkreśla.

 

Chyba że: państwo weźmie na siebie cały ZUS, na początek przez trzy miesiące, i pokryje lwią część wynagrodzeń, a przede wszystkim skutecznie obniży opłaty czynszowe w galeriach „do kryzysowych rozmiarów”. Podobnego zdania jest ponad 200 firm zrzeszonych w Związku Polskich Pracodawców Handlu i Usług, zatrudniających w sumie ponad 200 tys. osób. Ich zdaniem, rządowe tarcze powinny być pilnie uzupełnione o rozwiązanie regulujące obowiązki najemców wobec wynajmujących. Związek chce, by najemcy byli zobowiązani płacić wynajmującym (czyli centrom handlowym) „całkowitą opłatę” w wysokości 8 proc. swoich przychodów – aż do momentu, gdy osiągną 90 proc. swych przychodów z 2019 r. ZPPHiU postuluje także zapewnienie wynajmującym prolongaty terminu opłat odsetek i rat kapitałowych oraz przedłużenie umów najmu o okres zwolnienia z czynszu, zapewnienia finansowania koniecznego do utrzymania płynności najemców i wynajmujących oraz przedłużenie co najmniej do końca roku obecnie obowiązujących regulacji dotyczących wsparcia wynagrodzeń w wypadku przestojów lub obniżenia czasu pracy.

 

Powagę sytuacji pokazuje fakt, że koszty tną nawet międzynarodowe korporacje, o kapitale zdecydowanie większym niż ten, jakim dysponuje przytłaczająca większość polskich firm. Wspomniana wyżej Grupa AmRest ogłosiła we wtorek wieczorem, że tymczasowo redukuje zatrudnienie i godziny pracy w Hiszpanii, Francji, Portugalii i Polsce. W Polsce wprowadziła redukcję godzin pracy i wynagrodzeń dla łącznie 4.050 pracowników, stanowiących 44 proc. całkowitej liczby zatrudnionych przez grupę w naszym kraju. Trzeba wiedzieć, że w koronakryzysie otwartych jest 295 restauracji AmRestu, czyli 53 proc. wszystkich w naszym kraju, spółka ta – w przeciwieństwie do wielu innych – nie została więc zupełnie bez przychodów. Mimo to uznała za konieczne cięcie kosztów…

 

Grzegorz Baczewski, dyrektor generalny Konfederacji Lewiatan, podkreśla, że każdy dzień utrzymywania gospodarki w zamrożeniu oznacza rosnącą groźbę zwolnień pracowników. I choć priorytetem musi być bezpieczeństwo pracowników i klientów, to szereg firm mogłoby wznowić lub rozszerzyć działalność już dziś. – Byśmy mogli to zrobić, niezbędny jest m.in. powszechny dostęp do środków ochrony osobistej, określenie nowych standardów: BHP, higieny i dezynfekcji w miejscu pracy, obsługi klienta, a także zdefiniowanie zasad telepracy, możliwość weryfikowania zdrowia pracowników itd. – mówi Baczewski.

 

Jak zauważa, przedsiębiorcy, chcąc wznowić lub poszerzyć swoje funkcjonowanie i nie zwiększać ryzyka zagrożenia epidemiologicznego, natrafiają na szereg ograniczeń. Są one zarówno po stronie przepisów, ich interpretacji i egzekwowania, jak i w sferze realnej (np. w zakresie dostępu do środków ochrony osobistej). Jak wyjaśnia, pracodawcy winni mieć możliwość weryfikowania stanu zdrowia pracowników, przede wszystkim kontrolowania temperatury ciała oraz przeprowadzania wśród pracowników profilaktycznie testów na obecność koronawirusa. Z w przypadku uzasadnionego podejrzenia zagrożenia wirusem pracodawca musi dysponować prawem niedopuszczenia pracownika do pracy. Niezbędne są także dodatkowe przerwy w pracy na dezynfekcję i wietrzenie pomieszczeń.

 

Każda firma winna także wypracować plan higieny i dezynfekcji miejsc pracy oraz nowe standardy obsługi klientów w barach, restauracjach, sklepach i punktach usługowych (np. normy liczby osób na powierzchnię, odległości między stolikami, odległości w kolejkach do kas itp.). Można tu skorzystać z doświadczeń i rozwiązań, które sprawdziły się w innych krajach. – Takie regulacje i zalecenia powinny być przygotowane we współpracy z przedstawicielami biznesu. Na pierwszym miejscu należy postawić bezpieczeństwo i zdrowie pracowników i klientów. Nie ma jednak sensu tworzyć wymagań i obciążeń nadmiernych, które nie znajdują uzasadnienia w potwierdzonej wiedzy o sposobach rozprzestrzeniania się wirusa. Firmom musi się opłacać otwierać działalność i finansować wszelkie dodatkowe działania ochronne. Inaczej będziemy musieli dalej ponosić koszty strat, na które nas nie stać – dodaje Baczewski.

 

 

aip

Czeka nas gwałtowny wzrost liczby zgonów spowodowanych innymi chorobami niż COVID-19?

0

Czeka nas gwałtowny wzrost liczby zgonów spowodowanych innymi chorobami niż COVID-19? Na problem zwraca uwagę prof. Dariusz Dudek, szef kardiologów w Europejskim Towarzystwie Kardiologicznym. Prof. Dudek opracował strategię, która może pomóc w walce o zdrowie i życie pacjentów, którzy nie są zarażeni koronawirusem, ale zmagają się z innymi chorobami, które w obliczu pandemii mogą mieć poważne konsekwencje.

 

Profesor Dariusz Dudek opracował strategię, która jego zdaniem może pomóc europejskim systemom zdrowia dbać w tym wyjątkowo trudnym czasie o pacjentów zmagających się z innymi dolegliwościami niż tymi, spowodowanymi zarażeniem koronawirusem. Prof. Dudek zwraca uwagę na to, że wraz z wybuchem pandemii, problem objęcia należytą opieką innych pacjentów zszedł na dalszy plan.

 

– Inni pacjenci, bez zdiagnozowanego COVID-19, nie mogą pozostać bez opieki. Jeśli rezultatem rzucenia wszystkich sił na walkę z pandemią koronawirusa będzie gwałtowny wzrost liczby zgonów wywołanych przez inne choroby, to w ostatecznym rachunku nie będzie można mówić o pełnym zwycięstwie – mówi w rozmowie z Onetem prof. Dariusz Dudek.

 

Profesor punktuje również, że coraz więcej chorych jest zagubionych, pacjenci nie korzystają z pomocy medycznej, bo boją się zarażenia koronawirusem. W efekcie, po pomoc zwracają się zbyt późno. Kardiolog w rozmowie z Onetem zauważa dalej, że taka sytuacja może mieć bardzo poważne konsekwencje – ogromny wzrost zachorowań i zgonów wynikających z innych powodów niż COVID-19.

 

Onet jako pierwszy podał założenia strategii prof. Dudka, z której m.in. wynika, że jeżeli w ciągu kilku tygodni nie zostaną podjęte stosowne działania, czeka nas gwałtowny wzrost zgonów z powodu innych chorób niż COVID-19. Jakie zalecenia płyną ze strategii opracowanej przez szefa kardiologów inwazyjnych w Europejskim Towarzystwie Kardiologicznym?

 

– Dla kompleksowego leczenia pacjentów oraz kontroli śmiertelności w populacjach poszczególnych krajów podczas pandemii nie możemy być skupieni wyłączenie na analizie ilości chorych z rozpoznaniem COVID-19. Tylko skuteczna organizacja trzech faz leczenia może ograniczać ilość zgonów w populacji podczas trwania pandemii” – przytacza wypowiedź profesora Duda portal Onet.

 

Prof. Dariusz Dudek udostępnił na Facebooku wykres, który dokładnie tłumaczy wspomniane fazy.

 

 

    • w fazie pierwszej uwaga skupiona jest na śledzeniu nowych zakażeń koronawirusem,

 

    • w fazie drugiej dochodzi do zaburzenia dotychczasowej pracy zespołów i ośrodków medycznych. To faza, w której należy wypracować metody, które pomogą w walce o zdrowie i życie pacjentów zakażonych koronawirusem,

 

    • w fazie trzeciej należy się już skupić wyłącznie na diagnostyce oraz leczeniu pacjentów z innymi chorobami niż COVID-19.

 

 

Zdaniem prof. Dudka to właśnie skupienie się na trzeciej fazie jest teraz najistotniejsze, bowiem pacjenci borykającymi się z innymi dolegliwościami, mogą nie otrzymać pomocy na czas. To z kolei przyczyni się do gwałtownego wzrostu zgonów na skutek innych chorób niż COVID-19.

 

– Po rozmowach z kardiologami z Wuhan wiemy jedno: kompleksowe leczenie i koordynacja całego systemu zespołów medyczny przynosi efekt, a pojedynczy lekarz nie jest w stanie zwalczyć pandemii w pojedynczym szpitalu, choćby był najlepiej wyposażonym szpitalem. Ten problem jest sygnalizowany także w innych schorzeniach. Obawiamy się „zamrożenie leczenia” pilnych pacjentów w czasie i tuż po pandemii” – ostrzega w rozmowie z Onetem prof. Dudek.

 

aip

Od 20 kwietnia może rozpocząć się powolne „rozmrażanie” polskiego sportu

0
03.04.2016. GORZOW WIELKOPOLSKI XIII MEMORIAL EDWARDA JANCARZA ZUZEL SPORT ZAWODY ZUZLOWE NZ BARTOSZ ZMARZLIK FOT. MARIUSZ KAPALA / GAZETA LUBUSKA / POLSKA PRESS

Od 20 kwietnia może rozpocząć się powolne „rozmrażanie” polskiego sportu. Z wizytami na stadionach i w halach musimy jeszcze jednak poczekać.

19 kwietnia w kraju ma rozpocząć się luzowanie ograniczeń. Na ten dzień rządzący – wstępnie – zapowiedzieli początek stopniowego znoszenia restrykcji w gospodarce. Zaraz potem ma rozpocząć się znoszenie zakazów w sporcie, ale póki co, bardzo ostrożne i powolne. Minister sportu Danuta Dmowska-Andrzejuk w rozmowie z TVP Sport zdradziła, że od 20 kwietnia chce próbować „uruchomić” niektóre gałęzie sportu.

 

Na początku otwarte zostaną Centralne Ośrodki Sportu, gdzie mają pojawiać się niewielkie grupy sportowców i ich trenerów. – Złożyłam propozycję, byśmy mogli powoli „odmrażać” naszych sportowców, z naciskiem na tych olimpijczyków, potencjalnych medalistów igrzysk w Tokio. W pierwszej kolejności wskazujemy więc na Centralne Ośrodki Sportowe, oczywiście w ścisłych rygorach pewnego rodzaju kwarantanny. Jesteśmy na to gotowi, ale czekamy na zielone światło od ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego i premiera Mateusza Morawieckiego – zapowiedziała Dmowska-Andrzejuk w TVP Sport. W pierwszej kolejności więcej luzu mieliby przedstawiciele takich dyscyplin, jak lekkoatletyka, siatkówka, szermierka, judo, pływanie czy kolarstwo.

 

Listy zawodników, którzy w pierwszej kolejności mogliby zacząć treningi w COS, przygotowują poszczególne związki sportowe. Na początek otwartych ma zostać pięć Ośrodków: w Spale, Wałczu, Cetniewie, Szczyrku i Zakopanem. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, zaczniemy uruchamiać większe kadry, kolejne ośrodki, docelowo ligi. 

 

Co dalej? – Zobaczymy, jak ta sytuacja będzie się rozwijała – podkreśliła Danuta Dmowska-Andrzejuk. – Dużo będzie zależało od sztabu lekarskiego, który będzie to pilotował i obserwował. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, zaczniemy uruchamiać większe kadry, kolejne ośrodki, docelowo ligi. Na wizyty na stadionach i w halach kibice jeszcze jednak poczekają. Minister sportu zdradziła, że powstają robocze zespoły, które dyskutują o możliwościach powrotu – najpierw do treningów, potem rozgrywek, ale jeszcze bez kibiców. Na wszystko musi być jednak zgoda z ministerstwa zdrowia.

 

Powrót do otwartych lig i stadionów to raczej nie kwestia tygodni a miesięcy. Nie tylko w Polsce, ale też na świecie. We Francji prezydent Emmanuel Macron ogłosił, że imprezy masowe w kraju są zabronione co najmniej do połowy lipca. Włoski rząd chce zabronić meczów z udziałem kibiców aż do stycznia 2021. Prezes włoskiej federacji piłki nożnej Gabriele Gravina zapowiedział jednak, że rozgrywki mogą wrócić już w maju. Piłkarze mieliby być badani co kilka dni i… grać co kilka dni. To z kolei spotkało się z ostrym sprzeciwem służb medycznych.

 

Z kolei wiceprezydent FIFA Victor Montagliani w rozmowie z Associated Press ogłosił, że „futbol krajowy jest najważniejszy”, a wszystkie mecze międzynarodowe mogą zostać przełożone nawet na 2021 rok. – Wrzesień wciąż jest czasem, który jest w naszych terminarzach, ale nie jestem pewien, czy będzie na to szansa. Październikowe i listopadowe terminy też są zagrożone – powiedział o międzynarodowych meczach.

 

aip

Kraków. Przepełnione autobusy i tramwaje. Ograniczenia w liczbie pasażerów stają się fikcją, bo władze Krakowa ograniczyły liczbę kursów…

0

Czytelnicy alarmują, że po ograniczeniach w liczbie kursów MPK cierpią w dwojaki sposób. Po pierwsze, podróż do pracy zaczęła być logistycznym wyzwaniem, po drugie – coraz mniej dba się w czasie epidemii o względy bezpieczeństwa, a ograniczenia w liczbie podróżujących nie są przestrzegane.

Ograniczenia w liczbie pasażerów w komunikacji miejskiej nie idą w parze z ograniczeniami w liczbie kursów, które ostatnio wprowadziły władze Krakowa. Czytelnicy alarmują, że w coraz rzadziej jeżdżących tramwajach i autobusach zdarza się coraz większy tłok, co w czasie pandemii zakrawa na ponury żart.

 

Prawdziwą furorę zrobiło w internecie zdjęcie zamieszczone na fecebookowym profilu „Spotted: Kraków” zatłoczonego autobusu linii 114, według autora zrobionego we wtorek o godz 18. Nie ma tutaj mowy o skutecznej realizacji rozporządzenia ministra zdrowia, że w środkach komunikacji miejskiej może przebywać połowa osób w stosunku do liczby dostępnych miejsc siedzących.

 

Wręcz przeciwnie, to raczej ilustracja godzin szczytu sprzed ery koronawirusa. Również na naszych, wykonanych we wtorek, zdjęciach widać, że na przystankach zbiera się coraz więcej osób i nikt nie pilnuje, ile z nich wsiada do pojazdu. Do pasażerów trudno mieć pretensje, do poprawki jest za to miejska polityka transportowa.

 

aip

Wciąż nie ma decyzji w sprawie festiwalu Opole 2020. Lekarz: „On nie powinien się odbyć w tym roku”

0

57. Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu ma się odbyć w dniach 5-8 czerwca. Opole i TVP do tej pory nie porozumiały się w temacie zmiany terminu imprezy. – Z perspektywy zagrożenia epidemicznego ona powinna być przeniesiona na przyszły rok – ocenia Wiesława Błudzin, ordynator oddziału chorób zakaźnych w Szpitalu Wojewódzkim.

W ubiegłym tygodniu ratusz informował o anulowaniu kolejnych miejskich imprez. Do odwołanych już wcześniej – Święta Wojciechowego pod koniec kwietnia i Dni Opola w połowie maja – dołączyły także koncerty muzyki rockowej i hip-hopowej, które od kilku lat odbywały się na tydzień przed festiwalem w amfiteatrze, a które w tym roku wypadały w ostatni weekend maja. Wszystkie miejskie wydarzenia do 3 czerwca są odwołane.

 

Termin tegorocznego festiwalu to 5-8 czerwca. Przed świętami ratusz informował, że nie ma jeszcze decyzji co do przeniesienia wydarzenia na jesień bądź przesunięcia na przyszły rok. I nadal nic nie wiadomo w tej sprawie.- Takie decyzje podejmujemy wspólnie z partnerem festiwalu, czyli Telewizją Polską. Pozostajemy w kontakcie, a komunikat w sprawie przyszłości najbliższej edycji imprezy powinniśmy mieć w tym tygodniu – mówi Katarzyna Oborska-Marciniak, rzecznik urzędu miasta.

 

Od dłuższego czasu słyszymy jednak, że bardzo mało prawdopodobne jest, aby 57. Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej odbył się w czerwcu. – Był zaplanowany na sam początek czerwca ze względu na rozpoczynające się tydzień później piłkarskie Mistrzostwa Europy. Te z powodu koronawirusa przeniesiono już na 2021 rok. To samo tyczy się innych imprez, jak igrzysk olimpijskich w Tokio. A według słów samego ministra zdrowia w czerwcu możemy mieć szczyt zachorowań – komentuje jeden z urzędników.

 

O tym, że festiwal nie powinien się odbyć w pierwotnym terminie przekonana jest Wiesława Błudzin, ordynator oddziału chorób zakaźnych w Szpitalu Wojewódzkim. – Do czerwca ta epidemia nie minie. Nawet, jeśli okaże się, że wtedy będziemy mieli spadek liczby zachorowań, to gromadzenie kilku tysięcy ludzi w jednym miejscu przez kilka dni to proszenie się o nieszczęście, bo mogłoby to sprzyjać kolejnym transmisjom – mówi. – Teoretycznie w grę mogłoby wchodzić przesunięcie imprezy na jesień, ale z mojej perspektywy jako lekarza-zakaźnika znacznie bezpieczniejsze byłoby przeniesienie festiwalu na 2021 rok – stwierdza.

 

Na piątek (5 czerwca), na pierwszy dzień 57. Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki, zaplanowana jest „Wielka Gala – Od Opola do Opola”, podczas której uhonorowani mają być „najciekawsi artyści minionego roku”, a także ci, którzy w 2020 r. obchodzą jubileusz pracy scenicznej. Potem koncert „Debiuty”. Sobota (6 czerwca) zaczynać ma się od koncertu „Premiery”, potem w planie jest piosenka literacka i koncert „A po nocy przychodzi dzień… czyli nadzieje poetów”. Niedziela (7 czerwca) ma upłynąć na trzygodzinnej podróży w przeszłość w koncercie „Hulali w Opolu”. „Publiczności zostaną przypomniane utwory, które powstały specjalnie na festiwal lub były wykonane na deskach amfiteatru tylko raz, a mimo to przeszły do historii polskiej piosenki” – czytamy w zapowiedzi na stronie TVP.

 

Zwieńczeniem festiwalu Opole 2020 ma być koncert muzyki alternatywnej organizowany przez TVP Kultura w poniedziałek, 8 czerwca.

 

AIP

Rekordowa liczba zgonów na Covid-19 w USA. Trump wstrzymuje finansowanie WHO

0

To był najtragiczniejszy dzień epidemii koronawirusa w Stanach Zjednoczonych. W ciągu poprzedniej doby zanotowano tam blisko 2300 ofiar śmiertelnych. Prezydent Trump wyraził jednak przekonanie, że wprowadzone restrykcje przynoszą rezultaty i zapowiedział, że wkrótce będzie rozmawiał gubernatorami 50 stanów na temat ich znoszenia.

Wczoraj padły smutne rekordy zgonów w kilku stanach – między innymi w Luizjanie, New Jersey i stołecznym Waszyngtonie. Po kilkudniowym spadku w górę poszła tez liczba ofiar śmiertelnych w stanie Nowy Jork. W całych Stanach Zjednoczonych liczba zgonów wzrosła z 1500 w poniedziałek do 2300.

Eksperci przypuszczają jednak, że tak duży wzrost wynika z opóźnienia w raportowaniu podczas Świąt Wielkanocnych. Biały Dom wskazuje na stabilizację a nawet nieznaczny spadek liczby nowych infekcji oraz hospitalizacji. Prezydent Donald Trump chce szybko zacząć znosić ograniczenia dla obywateli i firm. Wczoraj wycofał się jednak z twierdzenia, że może nakazać poszczególnym stanom znoszenie restrykcji. Zapowiedział, że wraz z zespołem doradców wyda rekomendacje w tej sprawie ale decyzje podejmą gubernatorzy. „Nasz kraj zostanie wkrótce otwarty i będzie kwitnąć” – mówił. Prezydent USA zapowiedział, że będzie rozmawiać z liderami amerykańskiego biznesu na temat „otwierania” gospodarki Stanów Zjednoczonych.

 

*

Prezydent USA Donald Trump ogłosił, że wstrzymuje finansowanie Światowej Organizacji Zdrowia (WHO). Amerykański przywódca zarzucił WHO błędy w walce z epidemią koronawirusa i uległość wobec Chin.

Prezydent Stanów Zjednoczonych obarczył Światową Organizację Zdrowia winą za rozmiar kryzysu spowodowanego przez koronawirusa. Zarzucił WHO, że nie zbadała w należyty sposób pierwszych doniesień o przenoszeniu się patogenu z człowieka na człowieka i tolerowała ukrywanie przez Chiny informacji na temat zagrożenia. „Gdyby WHO wywiązała się ze swojej roli i wysłała ekspertów do Chin, by dokonali niezależnej oceny sytuacji, epidemia mogłaby zostać ograniczona przy niewielkiej liczbie ofiar śmiertelnych” – mówił amerykański prezydent. Donald Trump stwierdził, że gdyby Światowa Organizacja Zdrowia działała właściwie, rozmiar epidemii mógłby być dwudziestokrotnie mniejszy. Przypomniał, że WHO sprzeciwiała się zamknięciu granic z Chinami, co okazało się zgubne dla krajów, które tego nie zrobiły.

Roczny budżet Światowej Organizacji Zdrowia wynosi 6 miliardów dolarów, z czego 450 milionów wpłacają Stany Zjednoczone. Prezydent Donald Trump zapowiedział, że ostateczne decyzje w sprawie finansowania WHO podejmie po zakończeniu dochodzenia w sprawie reagowania tej organizacji na zagrożenie koronawirusem.

 

Informacyjna Agencja Radiowa / Marek Wałkuski / Waszyngton/w hm

Informacyjna Agencja Radiowa / Marek Wałkuski / Waszyngton/w kry

Dziś pierwsze wypłaty świadczenia postojowego w ramach Tarczy Antykryzysowej

0

Pierwsi przedsiębiorcy, którzy wnioskowali o świadczenie postojowe w ramach tzw. Tarczy Antykryzysowej otrzymają pieniądze już dziś – informuje Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Jak wyjaśnia Informacyjnej Agencji Radiowej rzecznik ZUS Paweł Żebrowski, te pierwsze wypłaty wpłyną na konta ponad 86 tysięcy przedsiębiorców. To łącznie ponad 172 miliony złotych. Najwięcej pieniędzy zostanie przelanych do przedsiębiorców w Gdańsku, Warszawie i Krakowie.

Paweł Żebrowski podkreślił, że świadczenia postojowe płyną dziś przede wszystkim do tych, którzy składali wnioski poprzez swoje indywidualne konta na platformie internetowej PUE ZUS. Ten sposób przekazywania wniosków do ZUS sprawia, że są one automatycznie weryfikowane i przekazywane do wypłaty. Wnioski do ZUS można składać elektronicznie lub papierowo ale rozpatrywanie tych złożonych drogą papierową trwa nieco dłużej i rzecznik ZUS zachęca do składania ich drogą elektroniczną. Wszelkich informacji dotyczących pomocy w ramach tarczy najlepiej szukać na stronie internetowej ZUS – podkreśla rzecznik Zakładu.

Przepisy tzw. tarczy antykryzysowej, które weszły w życie 1 kwietnia przewidują, że przedsiębiorcy mogą złożyć wniosek o zwolnienie ze składek, odroczenie terminu ich zapłaty, rozłożenie zaległości na raty oraz o świadczenie postojowe.

Jak wynika z danych ministerstwa rodziny, pracy i polityki społecznej,do tej pory w ramach tarczy przedsiębiorcy złożyli 760 tysięcy wniosków o wsparcie, w tym o świadczenie postojowe około 150 tysięcy wniosków.

IAR/Informacyjna Agencja Radiowa/ #Łukowska/w kry

Pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy „Zatrzymaj aborcję”. W klubie poselskim PiS nie będzie dyscypliny…

0
(AIP)

Dziś w Sejmie pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy „Zatrzymaj aborcję”. Projekt zakłada usunięcie możliwości przerwania ciąży ze względu na wysokie prawdopodobieństwo ciężkich wad płodu. Projekt poparło ponad 800 tysięcy Polaków.

Kazimierz Przeszowski z Centrum Życia i Rodziny powiedział Polskiemu Radiu, że usunięcie z polskiego prawa tej możliwości spowodowałoby, że rocznie w naszym kraju przybyłoby ponad tysiąc urodzeń.

Ksiądz Tomasz Kancelarczyk z Fundacji Małych Stópek powiedział, że zdarzają się przypadki błędnej diagnozy w sprawie nieuleczalnej choroby dziecka w okresie prenatalnym. „Często spotykam się z sytuacjami, że dziecko prawdopodobnie jest chore – to raz się sprawdza, raz nie i obok chorych dzieci giną także zdrowe”- mówił. Ksiądz Tomasz Kancelarczyk dodał, że postawa obrony ludzkiego życia powinna być realizowana.

Obecnie obowiązujące w Polsce prawo zezwala na przerwanie ciąży w trzech przypadkach: gdy zdiagnozowano poważną wadę rozwojową lub inną nieuleczalną chorobę płodu, gdy ciąża zagraża życiu matki lub gdy jest wynikiem gwałtu.

 

*

W klubie poselskim Prawa i Sprawiedliwości nie będzie dyscypliny w sprawie projektu ustawy uchylającej dopuszczalność aborcji eugenicznej. Mówiła o tym w Polskim Radiu 24 posłanka PiS Mirosława Stachowiak-Różecka. Projekt ustawy „Zatrzymaj aborcję” jest jednym z pięciu projektów obywatelskich, które znalazły się we wstępnym porządku rozpoczynającego się dziś posiedzenia Sejmu.

Mirosława Stachowiak-Różecka podkreśliła, że w sprawie tego projektu nie będzie dyscypliny klubowej. „Jeśli chodzi o kwestie związane z takimi ważnymi sprawami światopoglądowymi, jak kwestie dotyczące aborcji, to oczywiście każdy poseł decyduje we własnym zakresie” – powiedziała posłanka.

Wśród projektów obywatelskich, którymi zajmą się posłowie, są też propozycje dotyczące amerykańskiej ustawy 447 i zmiany przepisów w celu „zapewnienia prawnej ochrony dzieci i młodzieży przed deprawacją seksualną i demoralizacją”. Mirosława Stachowiak-Różecka wyjaśniła, że projekty te były złożone w poprzedniej kadencji Sejmu i Izba musi je rozpatrzyć w ciągu pierwszych sześciu miesięcy nowej kadencji. Posłanka dodała, że parlamentarzyści mogą skierować projekty do prac w komisjach lub odrzucić w pierwszym czytaniu.

 

IAR/Informacyjna Agencja Radiowa/d Siekaj/w hm

IAR/ Informacyjna Agencja Radiowa/ #Jędrzejczyk/d mile/w hm

Jarosław Kaczyński dla „Gazety Polskiej”: Lech Kaczyński to jedna z najwybitniejszych postaci najnowszej historii Polski

0

Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński powiedział, że jego brat – prezydent Lech Kaczyński – był jedną z najwybitniejszych postaci najnowszej historii Polski. Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla tygodnika „Gazeta Polska” podkreślał, że bez wkładu prezydenta Lecha Kaczyńskiego zwycięstwo w wyborach w 2015 roku i utworzenie rządu Zjednoczonej Prawicy nie byłoby możliwe.

Prezes PiS powiedział, że Lech Kaczyński był patronem Porozumienia Centrum, które od początku lat 90. przeciwstawiało się postkomunizmowi. Jarosław Kaczyński przypomniał, że Lech Kaczyński nigdy nie był członkiem tej partii, ale był posłem wybranym z jej listy. Jarosław Kaczyński zauważył, że rząd Jana Olszewskiego powstał z inicjatywy PC. Przypomniał także kwestię rosyjskich baz w Polsce, której rozwiązanie za czasów rządu Jana Olszewskiego – jak mówił – umożliwiło wejście Polski do NATO.

Jarosław Kaczyński przypomniał, że Lech Kaczyński w 2000 roku został ministrem sprawiedliwości. „Już kilka lat wcześniej podjęliśmy działania na rzecz zaostrzenia walki z przestępczością. Kierowanie resortem sprawiedliwości dało Lechowi Kaczyńskiemu – mówił prezes PiS – realne narzędzia do wprowadzania tych idei w życie, a w konsekwencji ogromną popularność społeczną. „Właśnie dzięki tej jego aktywności mogliśmy powołać do życia Prawo i Sprawiedliwość. Bez tego prawica w Polsce pozostałaby rozbita i przegrana” – powiedział Jarosław Kaczyński.

Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego bez zwycięstwa Lecha Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich w Warszawie, a następnie w wyborach ogólnokrajowych, nie byłoby możliwe utworzenie rządu Prawa i Sprawiedliwości w 2005 roku. „Prezydent Lech Kaczyński – w następnych latach – prowadził swoją politykę w wymiarze międzynarodowym, odnoszącym się do bezpieczeństwa Polski, i w wymiarze wewnętrznym, odnoszącym się do naszej tradycji, polityki historycznej, i umacniania pamięci Solidarności” – wspominał prezes Jarosław Kaczyński. Dodał, że „to wszystko otworzyło drogę do zwycięstwa w 2015 roku”.

Prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział, że jego brat – prezydent Lech Kaczyński – był centralną postacią zmiany Polski. W wywiadzie dla „Gazety Polskiej” mówił, że polityk, który zginął tragicznie w katastrofie smoleńskiej, kontynuował swoją politykę mimo trudności i przemysłu pogardy. „Cały czas szedł konsekwentnie tą drogą i to dawało rezultaty – zmieniało Polskę” – mówił Jarosław Kaczyński. Lider PiS dodał, iż Lech Kaczyński był postacią w tym wszystkim centralną – nawet, gdy go już nie było wśród nas.

Prezes PiS Jarosław Kaczyński mówił, że prezydent Lech Kaczyński wybrał drogę, która służyła Polsce. Jarosław Kaczyński zaznaczył, że o postępowaniu jego brata świadczy droga, jaką przeszedł od wstąpienia do Wolnych Związków Zawodowych poprzez opozycję demokratyczną, następnie walka z komunizmem i przeciwstawienie się postkomunizmowi. „Znakomicie mu się mogło wszystko potoczyć, gdyby stanął po tej drugiej stronie, ale wybrał drogę inną – dużo trudniejszą, bardzo bolesną dla niego, ale drogę, która służyła Polsce” – mówił prezes Prawa i Sprawiedliwości.

Prezydent Lech Kaczyński – jak wskazywał lider PiS w wywiadzie dla „GP” – był prekursorem współpracy państw w ramach Trójmorza i stworzył koncepcję trasy Via Carpatia. Prezes Prawa i Sprawiedliwości mówił, że Lech Kaczyński za swojej prezydentury „bardzo energicznie” wcielał w życie ideę Trójmorza – czyli sojuszu państw położonych nad morzami Adriatyckim, Bałtyckim i Czarnym. Prowadził liczne rozmowy, przyjmował gości i przekonywał, że taka współpraca jest potrzebna. Miał też sukcesy – mówił lider PiS – zwłaszcza we współpracy energetycznej. Jarosław Kaczyński mówił, że także koncepcja drogi Via Carpatia jest ideą i pomysłem jego brata. Via Carpatia to droga, która w przyszłości połączy Kłajpedę na Litwie z Salonikami w Grecji. W Polsce będzie przebiegała przez województwa podlaskie, mazowieckie, lubelskie i podkarpackie – od granicy z Litwą w Budzisku do przejścia granicznego ze Słowacją w Barwinku.

Jarosław Kaczyński powiedział, że dzisiejsze działania opozycji są kontynuacją przemysłu pogardy stosowanego wobec jego brata – prezydenta Lecha Kaczyńskiego. „Opozycja w Polsce nie jest w stanie zaakceptować konsekwencji rozstrzygnięć wyborczych” – powiedział prezes PiS. Jego zdaniem świadczy to o ułomności polskiej demokracji. „Brakuje nam opozycji o normalnym charakterze” – dodał Jarosław Kaczyński.

Prezes Prawa i Sprawiedliwości zaznaczał w wywiadze, że Unia Europejska wymaga bardzo poważnych reform i zmian. Unia Europejska – według Jarosława Kaczyńskiego – musi być „organizacją suwerennych narodów europejskich, opartą o Kartę Narodów Zjednoczonych, mówiącą o tym, iż państwa członkowskie – poza ściśle i precyzyjnie wyznaczonymi obszarami – same załatwiają swoje sprawy i nikt nie ma prawa w to się wtrącać”. „Jestem przekonany, że trwający kryzys związany z epidemią bardzo wielu ludziom uświadomił słabość Unii i unaocznił kluczowe znaczenie państw narodowych” – dodał prezes PiS. Jarosław Kaczyński zaznaczył, że „Polska powinna być w Unii Europejskiej, ale Unia nie jest państwem – w żadnym tego słowa znaczeniu – ale organizacją międzynarodową, której kraje członkowskie oddają suwerenność w bardzo niewielkiej – poza relacjami gospodarczymi – części”. Prezes PiS dodał, że Unia na pewno nie ma „najmniejszych kompetencji w sprawach dotyczących wymiaru sprawiedliwości”.

Jarosław Kaczyński podkreślił również, że jego brat – prezydent Lech Kaczyński – rozpoczął w Polsce politykę historyczną. Przełomowa w tym zakresie – jak wskazywał lider PiS – była decyzja o budowie Muzeum Powstania Warszawskiego. „Dzięki temu muzeum nastąpiło rozbudzenie postaw patriotycznych, dumy z własnej przeszłości” – wskazywał prezes Jarosław Kaczyński. Dodał, że ten proces trwa i zapewne jeszcze nieraz będzie atakowany, ale bez polityki prezydenta Lecha Kaczyńskiego nie miałby szans się rozpocząć.

Wywiad z Jarosławem Kaczyńskim ukazał się w dzisiejszym numerze tygodnika „Gazeta Polska”. Część wywiadu została wyemitowana 10 kwietnia w Programie 1 Polskiego Radia.

IAR/Gazeta Polska/d mk/w hm

Zakaz wstępu na cmentarze? Nie dla prezesa PiS. Kaczyński odwiedził nie tylko Powązki – poinformowała TVP

0

Pandemia koronawirusa w Polsce trwa. Rząd wprowadza obostrzenia, które mają sprawić, że zostaniemy w domu i ograniczymy kontakty społeczne. Nie możemy wyjść na spacer do parku, ale także odwiedzić grobów naszych najbliższych – wizyta na cmentarzu może być powodem wystawienia mandatu, bo nie jest „ważną potrzebą życiową”. Nie dziwi więc, że oburzenie wywołała wizyta Jarosława Kaczyńskiego na cmentarzu na Powązkach. Okazuje się, że prezes PiS w czasie epidemii koronawirusa odwiedził więcej cmentarzy – wiemy o tym z „Wiadomości TVP”.

Zamknięte cmentarze uniemożliwiły wielu osobom odwiedziny na grobach bliskich w czasie Wielkanocy. W niektórych miejscowościach zdarzały się też przypadki wystawienia mandatu za wizytę na cmentarzu w czasie trwania obostrzeń nałożonych w związku z epidemią koronawirusa. Nie każdy jednak podlega tym samym zasadom – w piątek media publikowały zdjęcie Jarosława Kaczyńskiego, który w 10. rocznicę katastrofy smoleńskiej odwiedził grób swojej matki, wjeżdżając limuzyną na teren cmentarza na warszawskich Powązkach.

Wielu Polaków oburzyła ta sytuacja: krytykujący wizytę Kaczyńskiego na cmentarzu zwracali uwagę na to, że sami nie mogą odwiedzić grobów bliskich, ale nawet wziąć udziału w pogrzebie (wprowadzono obostrzenia umożliwiające tylko pięciu osobom udział w pogrzebie).

Czarę goryczy przelał wczorajszy materiał „Wiadomości TVP”, z którego dowiedzieliśmy się, że Powązki to nie jedyny cmentarz, który w ostatnim czasie odwiedził prezes PiS. „Wiadomości TVP” z założenia chciały obronić Kaczyńskiego.

Nawet w czasie świąt media liberalne, w tym telewizja TVN, nie zrezygnowały z politycznych ataków na prezesa PiS – tak zaczyna się materiał „Wiadomości TVP”.

W reportażu przyjęto jednak, że Kaczyński został skrytykowany za odwiedziny grobów bliskich, dlatego zaznaczono, że prezes PiS odwiedził także groby innych ofiar katastrofy smoleńskiej oraz polityków, znajdujące się… na innych nekropoliach.

„Wiadomości TVP” odniosły się także do samego faktu wjazdu Jarosława Kaczyńskiego na teren cmentarza na Powązkach.

Jarosław Kaczyński, który niedawno przeszedł operację wszczepienia stawu kolanowego skorzystał ze standardowej procedury – mówi lektor. A dr Tomasz Kowalczyk, prezes „GROM” Group dodaje: każdy, kto pokryje koszty tego wjazdu, może się dostać na teren cmentarza swoim pojazdem.

W reportażu zaznacza się, że koszty tego wjazdu „prezes PiS pokrył z własnej kieszeni” i sam zapłacił także za wieńce. Na dowód tego „Wiadomości TVP” prezentują rachunek wystawiony na Jarosława Kaczyńskiego. Spostrzegawcze osoby zwróciły jednak uwagę na to, że rachunek został spreparowany przez grafika, który pomylił się w stawkach VAT – wpisał 23 proc., choć powinno to być 8 proc.

Wizytę Jarosława Kaczyńskiego na cmentarzu ostro skrytykowała Ilona Łepkowska na Facebooku. Fragmenty jej wpisu cytowano w reportażu „Wiadomości TVP” jako dowód na to, że „wielu uwierzyło kłamliwej propagandzie”.

Trudno ukryć fakt, że „Wiadomości TVP” chcąc stanąć w obronie Jarosława Kaczyńskiego, wyświadczyły mu niedźwiedzią przysługę.

Red. ASZ PolskaPress AIP

„Otwórzcie miasta!” Protesty przeciwko restrykcjom w Stanach Zjednoczonych

0

Wśród części Amerykanów narasta zniecierpliwienie restrykcjami wprowadzonymi przez władze dla ograniczenia epidemii koronawirusa. W ostatnich dniach w kilku stanach odbyły się demonstracje przeciwników zbiorowej kwarantanny, duży protest zaplanowano na jutro w Michigan.

Ponad sto osób demonstrowało wczoraj w Columbus w Ohio przeciwko wydanemu przez gubernatora tego stanu Mike’a DeWine’a nakazowi pozostania w domach. Demonstranci wznosili hasła „Otwórzcie Ohio!”, „Kwarantanna gorsza od wirusa”.

W Karolinie Północnej utworzona na Facebooku grupa pod nazwą „ReopenNC” domaga się skrócenia mającego obowiązywać do końca miesiąca rozporządzenia o zamknięciu firm i instytucji nie mających kluczowego znaczenia dla funkcjonowania stanu. Grupa liczy obecnie ponad 20 tysięcy członków i jej liczebność szybko rośnie.

Jutro w stolicy Michigan Lansing tysiące osób maja przejechać samochodami przed urzędem gubernator Gretchen Whitmer w ramach protestu przeciwko jej rozporządzeniu nakazującemu mieszkańcom pozostanie w domach. Organizatorzy demonstracji z Konserwatywnej Koalicji Michigan uznają restrykcje za przejaw tyranii władz stanowych i przekonują, że mieszkańcy sami potrafią zachować zasady dystansu społecznego.

W Stanach Zjednoczonych stwierdzono już ponad 600 tysięcy infekcji, liczba ofiar śmiertelnych wynosi 25 tysięcy. Rządowe wytyczne dotyczące zwiększenia dystansu społecznego mają obowiązywać co najmniej do końca kwietnia. Na razie nie wiadomo, gdzie i jak szybko będą znoszone.

IAR/Marek Wałkuski, Waszyngton/w dyd

Więcej testów na COVID w NYC

0

Burmistrz Nowego Jorku Bill de Blasio we wtorek poinformował, że dzięki współpracy wielu firm do metropolii w ciągu tygodnia trafi 50 tysięcy zestawów testowych na koronawirusa.

Obecnie New York City Economic Development Corporation pracuje nad budową siatki dostawców. Na tym etapie potrzebne  są lokalne laboratoria oraz producenci. Dodatkowo potwierdzono, że Aria Diagnostics z Indiany przekaże 50 000 zestawów testowych COVID-19 do Nowego Jorku.
Dodatkowo od 20 kwietnia EDC w Nowym Jorku będzie kupować co tydzień 50 000 zestawów testowych od Aria Diagnostics z Indiany. Dzięki tego typu współpracy do metropolii każdego tygodnia trafiać będzie 100 tysięcy testów na COVID-19.

Burmistrz NYC zachęca firmy, które chcą pomóc w budowie siatki dostawców, aby pisały na adres e-mail [email protected].

Obecnie w NYC już osiem firm, pracuje w Brooklyn Navy Yard, produkują one maski na twarz. Tygodniowo dzięki wspólnej pracy powstaje 240 tysięcy masek. Pięć firm pracuje również nad produkcją fartuchów chirurgicznych.

21 nauczycieli zmarło w wyniku COVID-19

0

Urzędnicy z New York City Department of Education poinformowali, że w wyniku zakażenia koraonawirusem zmarło 21 nauczycieli zatrudnionych w nowojorskich szkołach. Od początku pandemii w Nowym Jorku zmarło najwięcej osób w wyniku COVUD-19. Obecnie sytuacja wygląda następująco, w New York City potwierdzono 106 tysięcy przypadków zakażenia COVID-19 6,182 osoby nie przeżyły walki z wirusem.

Nie żyje pracownik komisji wyborczej zarażony koronawirusem

0

Zmarł pracownik komisji wyborczej, zarażony koronawirusem. Podczas prawyborów jakie odbyły się 17 marca w Illinois zasiadał w komisji znajdującej się w Zion Hill Baptist Church.

 

60-letni Revall Burke zmarł 1 kwietnia. Komisja wyborcza Chicago powiadomiła pozostałych sędziów elekcyjnych, zasiadających w tej samej komisji wyborczej w 17. okręgu a także osoby, które tam głosowały. Istnieje podejrzenie, że mogły one również zarazić się koronawirusem. „Wprawdzie zgodnie z wprowadzonym protokołem we wszystkich komisjach obowiązywały nadzwyczajne środki sanitarne, dostępne były żele do dezynfekcji oraz rękawiczki ale wobec zaistniałej sytuacji nie można wykluczyć, że mogło dojść do zainfekowania innych osób” – powiedział rzecznik prasowy chicagowskiej komisji wyborczej, Jim Allen.

 

BK

Chicago pomaga bezdomnym

0

Burmistrz Lori Lightfoot zapowiedziała dodatkową pomoc dla bezdomnych w Chicago w związku z panującą pandemią koronawirusa. Wielu z nich spotkać można przy autostradzie Dan Ryan.

 

Do tej pory musieli zadbać o pożywienie i bezpieczne miejsce a teraz dochodzi jeszcze obawa o zakażenie COVID-19. Lightfoot poinformowała, że wprowadzone zostaną zaostrzone środki bezpieczeństwa w schroniskach dla bezdomnych i w miejscach gdzie wydawane są dla nich posiłki. Zwróciła się o pomoc i współpracę do organizacji charytatywnych a także do mediów. W ubiegłym tygodniu władze Wietrznego Miasta rozpoczęły umieszczanie bezdomnych, zarażonych koronawirusem w hotelach oraz w ośrodkach YMCA. Osobami z lżejszymi objawami zajmie się także Salvation Army, która zaproponowała 699 łóżek dla kobiet i dzieci. Do tych miejsc skierowano także personel medyczny oraz 25 tysięcy sztuk sprzętu ochronnego w tym maseczki oraz rękawiczki. Lori Lightfoot zapewniła, że pracownicy schronisk oraz znajdujący się w nich bezdomni zostaną ponownie poddani testom.

Mieszkańcy rajskiej wyspy na Florydzie nie martwią się o testy na wirusa. Kupiono je dla wszystkich

0

Jeśli ktoś jest mieszkańcem Fisher Island u wybrzeży Florydy, lub tam pracuje, bez problemów przejdzie testy na obecność koronawirusa – informuje „Miami Herald”.

Mieszkańcy Fisher Island, ekskluzywnej enklawy drogich domów i mieszkań, jeden z najbogatszych zakątków w USA nie muszą się martwić o to, kiedy poddani zostaną badaniom na obecność koronawirusa.

Zakupiono dla nich i zatrudnionych tam ludzi zestawy do szybkich badań na obecność wirusa w klinice Uniwersytetu Miami.

Dzięki temu 800 rodzin i dbający o posiadłości oraz ochroniarze prywatnej wyspy położonej na Florydzie szybko i bez problemów dowiedzą się o stanie zdrowia.

Krytykę wzbudził jednak fakt zakupu testów dla wszystkich mieszkańców, podczas gdy w reszcie stanu tylko jeden procent populacji przebadano pod kątem wirusa. Większość osób, które chcą poddać się badaniu, musi spełniać określone kryteria, umówić się z lekarzem, co oznacza długie oczekiwanie.

Takich ograniczeń nie mieli mieszkańcy Fisher Island, gdzie roczne członkostwo w Fisher Island Club kosztuje 250 tys. dolarów, a średni roczny dochód przekracza dwa i pół miliona dolarów. Według Bloomberga to najbogatszy zakątek w USA.

Sissy DeMaria, rzeczniczka Fisher Island, wyjaśnia, że ​​połowa mieszkańców wyspy ma ponad 65 lat, a więc jest w grupie podatnej na COVID-19.

– Zarządzający Fisher Island zapytali klinikę uniwersytecką, czy testy mogą być za odpłatnością dostępne dla pracowników i rezydentów- mówi DeMaria i dodaje, że badania zakończy się w tym tygodniu.

Rzeczniczka kliniki, Lisa Worley, mówi, że wyspa zamówiła testy dla każdego mieszkańca i pracownika, a lekarze wykonają, badając ich, tylko zamówioną usługę.

Szczegóły finansowe tej transakcji są nieznane, a mieszkańcy, do których dotarł dziennikarz gazety Miami Herald, uznali, że temat jest zbyt drażliwy, by o tym rozmawiać.

DeMaria dodaje, że na wyspie zamknięto wszystkie pola do gry w golfa, tenisa oraz przystań. Tylko niezbędny personel i nieliczni goście mogą przybywać na wyspę. A dostać się tam można śmigłowcem lub łodzią.

Red. Kazimierz Sikorski PolskaPress Aip

Koronawirus uderza w chicagowską policję

0

Departament policji Chicago poinformował, że testy potwierdziły COVID-19 u kolejnych 30 funkcjonariuszy. W sumie zarażonych jest 200 osób w tym 193 policjantów i 7 pracowników cywilnych.

 

W ubiegłym tygodniu zmarł drugi policjant zarażony koronawirusem. Sierżant   Cliff Martin od 25 lat pracował w chicagowskiej policji, ostatnio w dystrykcie centralnym. Pierwsze symptomy wystąpiły u niego 20 marca. Zdecydował się na domową kwarantannę, jednak stan jego zdrowia się pogarszał i został przewieziony do University of Chicago Medical Center. Zmarł w miniony piątek. Martin miał 56 lat. Wcześniej zmarł zarażony koronawirusem inny policjant, 50-letni MarcoDiFranco.

 

BK