12.7 C
Chicago
czwartek, 25 kwietnia, 2024
Strona główna Blog Strona 1310

Chicago ostrzega przed podróżą właściwie do wszystkich poza jednym, stanów USA

0

Chicago zaktualizowało pandemiczną mapę USA. Tylko jeden stan, Vermont nie został uznany za rejon o podwyższonym ryzyku zakażenia koronawirusem.

 

Pozostałe stany oznaczono kolorem pomarańczowym i zaleca się po przyjeździe z nich kwarantannę lub negatywny test na obecność COVID-19. Mapa została zaktualizowana na parę dni przed długim, wrześniowym weekendem z okazji Labor Day, który przypada w najbliższy poniedziałek.

Wielu Amerykanów zamierza udać się na krótki wypoczynek. Jednak planując podróż należy uwzględnić wzrost zakażeń koronawirusem i dostosować się do zaleceń sanitarnych – powiedziała dyrektor chicagowskiego departamentu zdrowia, doktor Allison Arwady. Dodała, że w samym Chicago w od ubiegłego tygodnia liczba nowych zakażeń wzrosła o 2 procent i obecnie dziennie notuje się ich 473. Arwady zwróciła uwagę, że 99 procent zakażeń COVID-19 diagnozuje się u niezaszczepionych osób.

Na mapie o podwyższonym ryzyku zakażenia koronawirusem umieszczono następujące stany i rejony zależne:   Alabama, Alaska, Arizona, Arkansas, Kalifornia, Kolorado, Connecticut, Delaware, Floryda, Georgia, Hawaje, Idaho, Indiana, Iowa, Kansas, Kentucky, Luizjana, Maine, Maryland, Massachusetts, Michigan, Minnesota, Mississippi, Missouri, Montana, Nebraska, Nevada, New Hampshire, New Jersey, Nowy Meksyk, Nowy Jork, Karolina Północna, Dakota Północna, Ohio, Oklahoma, Oregon, Pensylwania, Rhode Island, Karolina Południowa, Dakota Południowa, Tennessee, Teksas, Utah, Wirginia, Waszyngton, Wirginia Zachodnia, Wisconsin, Wyoming, Dystrykt Kolumbia, Guam, Portoryko i Wyspy Dziewicze.

 

BK

Najmocniej nałożone przez władze restrykcje odczuły osoby młode. 43 proc. młodych Europejczyków uważa, że lockdown ma ukryte cele

0

Tylko 38 proc. Polaków ufa, że w walce z pandemią władze działały w dobrej wierze (…) – podaje w środowym wydaniu „Rzeczpospolita”.

Gazeta podnosi, że opublikowany we wtorek kompleksowy sondaż European Council on Foreign Relations (ECFR), obejmujący 12 czołowych krajów Wspólnoty, odsłania bardzo niepokojące zjawisko dla przyszłości integracji.

 

„Kryzys finansowy sprzed dziesięciu lat podzielił Unię na biedniejsze południe i bogatszą północ, kryzys migracyjny z 2015 r. na zamknięty wschód i bardziej otwarty zachód. Okazuje się, że pandemia też pozostawia podziały, tylko jeszcze głębsze” – zauważa „Rz”.

 

Gazeta wskazuje, że po jednej stronie jest południe i wschód Unii, gdzie zdecydowana większość respondentów uważa, że zaraza dotknęła ich osobiście: czy to w wymiarze zdrowotnym, czy ekonomicznym. Ale w północnej i zachodniej części Wspólnoty większość obywateli przyglądała się rozwojowi covidu, jak swoistemu makabrycznemu spektaklowi, który ich nie dotyczy.

 

„Rz” zaznacza, że podczas gdy w Polsce tylko 39 proc. pytanych twierdzi, że wyszło z pandemii bez uszczerbku, ale 47 proc. odczuło jej wpływ zdrowotny, a 14 proc. gospodarczy, to choćby w Danii 72 proc. nie czuje się dotkniętych pandemią (19 proc. odczuło skutki zdrowotne, a 10 proc. – gospodarcze).

 

Na to – jak zauważa „Rzeczpospolita” – nakłada się inny podział: pokoleniowy. Powszechnie uważa się, że najwyższy rachunek za COVID-19 zapłacili starsi: to oni byli przecież najbardziej zagrożeni śmiercią. Ale z sondażu ECFR wyłania się zupełnie inny obraz. Przywołuje on czynniki, o których często się zapomina: dla wielu osób w wieku powyżej 60. roku życia, którzy pobierają emeryturę i wiodą żywot domowników, ani kondycja ekonomiczna, ani styl życia zbytnio się nie zmieniły. Inaczej młodzi, którzy bardzo mocno odczuli nałożone przez władze restrykcje.

 

W grupie mieszkańców Unii do 30. roku życia 57 proc. co prawda ufa, że celem lockdownu było powstrzymanie zarazy, ale już 20 proc. twierdzi, że to był tajny plan podporządkowania sobie społeczeństwa przez władze, a 23 proc. uważa, że chodziło o ukrycie niekompetencji rządu.

 

Wśród wszystkich mieszkańców Unii 64 proc. ufa w dobre intencje rządzących, ale 36 proc. już nie (w tym odpowiednio 19 proc. zarzuca władzy niekompetencje, a 17 proc. oskarża ją o podstępny plan). Ale za tą średnią kryją się ogromne różnice między krajami Unii. Największy ładunek nieufności znajdziemy w Polsce, gdzie ledwie 38 proc. pytanych ufa w dobre intencje władzy, podczas gdy 27 proc. podejrzewa, że chodziło o tajny plan odebrania obywatelom wolności, a 34 proc. – ukrycia bezradności rządu. Ale już w Holandii aż 76 proc. nie żywi podejrzeń wobec intencji rządzących, a tylko 12 proc. węszy tajny spisek, a 11 proc. – efekt braku skuteczności walki z pandemią. (PAP)

 

ktl/ joz/

Rodzice nie chcą szczepić dzieci, ale… dziadkowie już tak

0

Większość z nas nie chce obowiązkowego szczepienia dzieci w szkołach – wynika z sondażu United Surveys dla „DGP” i RMF FM, opublikowanego w środowym wydaniu gazety.

Jednak dość duża grupa – 31 proc. – postuluje takie rozwiązanie. Szczegółowe wyniki pokazują, że o ile przeciwni przymusowi są rodzice, to zdecydowanie za są dziadkowie.

 

„Dziennik Gazeta Prawna” wskazuje, że wśród 20-, 30– i 40-latków przeważają głosy sceptyczne. W najstarszych grupach, które były najbardziej zagrożone przez COIVD-19, rośnie liczba zwolenników obowiązkowych szczepień dzieci i młodzieży.

 

Gazeta zauważa też, że akceptacja dla obligatoryjnych wkłuć jest wyższa nie tylko wśród najbardziej narażonych na zachorowanie.

 

„Taka postawa jest skorelowana z poziomem wyszczepienia w danej grupie – im jest wyższy, tym bardziej rośnie poparcie dla obowiązku przyjęcia antidotum na COVID-19” – podaje „DGP”. (PAP)

 

ktl/ joz/

Prezydent: Wieluń jest symbolem okrucieństwa, symbolem złamania zasad

0
Wieluñ (woj. ³ódzkie), 01.09.2021. Prezydent RP Andrzej Duda podczas wyst¹pienia na placu Legionów w Wieluniu w ramach obchodów 82. rocznicy wybuchu II Wojny Œwiatowej. (miwi) PAP/Roman Zawistowski

Wieluń jest symbolem terroru wojennego, Wieluń jest symbolem okrucieństwa, Wieluń jest symbolem złamania zasad, Wieluń jest symbolem tamtej wojny dla Polaków – mówił prezydent Andrzej Duda w Wieluniu podczas obchodów 82. rocznicy wybuchu II wojny światowej.

Poranne uroczystości upamiętniające wydarzenia sprzed 82 lat rozpoczęły się przed godziną 4.40, o której to porze 1 września 1939 r. nastąpił atak niemieckich samolotów bombowych na wieluński szpital Wszystkich Świętych, na który spadły pierwsze ładunki. W nalocie zginęły 32 osoby – pacjenci i personel szpitala.

 

Polegli w nalocie mieszkańcy Wielunia uważani są za pierwsze polskie ofiary II wojny światowej.

 

Prezydent w rocznicę tamtych wydarzeń przypomniał, że 82 lata temu nad mieszkańcami Wielunia otwarło się piekło.

 

„Tu się zbierali ludzie, życie zaczynało się toczyć, był targ, ludzi było dużo. Niemieccy piloci wspominali, jak w masę ludzką rzucali bomby. Masę ludzką, nie w wojsko, nie w instalacje wojskowe, nie w żołnierzy; w ludzi zgromadzonych na rynku i na ulicach, którzy przygotowywali się do handlu, zakupów” – mówił Duda.

 

Dodał, że w pierwszej kolejności zbombardowano szpital, na którym był wielki znak czerwonego krzyża. Podkreślił, że niemieccy piloci nie mogli się pomylić. „To był akt terroru, to nie była zwykła wojna. To było od samego początku złamanie wszelkich wojennych zasad, które wówczas i do dzisiaj obowiązują” – powiedział.

Gdañsk, 01.09.2021. Minister zdrowia Adam Niedzielski podczas uroczystoœci przed Pomnikiem Obroñców Wybrze¿a Westerplatte, 1 bm. w Gdañsku. Trwaj¹ obchody 82. rocznicy wybuchu II Wojny Œwiatowej. (al) PAP/Adam War¿awa

Prezydent stwierdził, że świt, który wstawał 82 lata temu, to „był dzień, który witał mieszkańców Wielunia i Polaków już w zupełnie innej rzeczywistości”. „Rzeczywistości utraty wolności, ale przede wszystkim rzeczywistości okupacji, grozy, cierpienia, utraty życia” – wyjaśnił.

 

Wskazał, że w II wojnie światowej zginęło i zostało zamordowanych 6 mln obywateli Rzeczypospolitej, różnego pochodzenia – polskiego, żydowskiego, ormiańskiego, wszystkich kultur, które – jak mówił Duda – splatały się na obszarze II RR. To – jak przypomniał – blisko 17 proc. populacji Polski i żaden inny kraj, w którym toczyła się II wojną światowa nie poniósł takich strat.

 

„Wieluń jest symbolem terroru wojennego, Wieluń jest symbolem okrucieństwa, Wieluń jest symbolem złamania zasad, Wieluń jest symbolem tamtej wojny dla Polaków. Zginęło nas 6 milionów, a niecałe 250 tys. z tego to byli żołnierze. W istocie zatem niewielki ułamek to byli ci, którzy rzeczywiście walczyli z bronią w ręku. Reszta to była ludność cywilna; ludzie, którzy w większości zostali pomordowani w bestialski sposób, na których zrzucano bomby, których katowano i zabijano” – podkreślił prezydent.

Wieluñ (woj. ³ódzkie), 01.09.2021. Prezydent Andrzej Duda podczas z³o¿enia wi¹zanki przed pomnikiem ku czci ofiar niemieckiego bombardowania w Wieluniu 1 wrzeœnia 1939 roku. (miwi). PAP/Roman Zawistowski

Dodał, że atak na Wieluń „wyznaczył naszą sytuację w II wojnie światowej”. „Byliśmy ofiarą od pierwszego jej momentu. Tak, walczyliśmy też – na wszystkich frontach II wojny światowej, ale tutaj w ziemię cały czas wsiąkała krew ofiar. Zapłaciliśmy za tamtą napaść straszliwą cenę. (…) Nie ma polskiej rodziny, która kogoś nie straciła w trakcie II wojny światowej, w taki czy inny sposób – poległego lub zamordowanego, bardzo często zakatowanego. Jesteśmy z tego dumni, że się nie ugięliśmy, że nigdy się zatrzymaliśmy i do końca poddaliśmy” – mówił.

 

Prezydent zwrócił uwagę, że „ponieśliśmy straty, za które nigdy nie otrzymaliśmy żadnego zadośćuczynienia”. „Nikt przyzwoity nie może się zgodzić na to, żeby po dziesięcioleciach podle oskarżać Polaków o jakikolwiek, zwłaszcza instytucjonalny udział w zbrodniach II wojny światowej. Polacy byli zgnębionym narodem, ofiarą II wojny światowej – to jest prawda o tamtych latach i tamtych krwawych dniach. (…) My w stosunku do całości społeczeństwa ponieśliśmy straty największe i niech nikt nie śmie nas o nic oskarżać” – zaznaczył.

 

Jak dodał, tamte wydarzenia to przestroga, że nigdy nie można dać się zwieść i uwierzyć w to, że pokój jest wieczny i spokój jest wieczny, że nikt nigdy nas nie zaatakuje; zwłaszcza gdy ma się takie położenie geopolityczne, jak Polska.

 

„Naiwny jest ten, kto uwierzy w opowieści o tym, że nic takiego się już nie powtórzy. Nie powtórzy się wtedy, kiedy będziemy silni. Nie powtórzy się wtedy, kiedy będziemy zdecydowani. Nie powtórzy się wtedy, kiedy nie będzie się opłacało przyjść tutaj z bronią w ręku i zaatakować nas, burzyć nam domu i palić nam pola. Nie będzie się opłacało, bo takie działanie spotka się ze zdecydowaną, ostrą odpowiedzią” – przekonywał prezydent.

Wieluñ (woj. ³ódzkie), 01.09.2021. Prezydent RP Andrzej Duda (C) oraz burmistrz Wielunia Pawe³ Okrasa (L) podczas z³o¿enia wi¹zanki przed pomnikiem pamiêtniaj¹cym mieszkañców miasta narodowoœci ¿ydowskiej, pomordowanych w latach wojny i okupacji, oraz zniszczenie blisko stuletniej synagogi w wyniku nalotów z 1 wrzeœnia 1939 r. (miwi) PAP/Roman Zawistowski

Duda wskazywał, że na świecie w ostatnich latach jest coraz więcej niepokojów. „Widzimy nowe zjawiska, nowe sposoby rozwijania i budowania konfliktów, wywoływania kryzysów, nazywa się je często hybrydowymi; nie jest to wojna, która można by nazwać wprost, ale to działanie destabilizujące, burzące porządek w krajach; (…) toczy się je na różne sposoby” – tłumaczył.

 

„Musimy na nie zdecydowanie odpowiadać i odpowiadamy. Nie pozwolimy naruszać naszych granic” – podkreślił.

 

Zapewnił, że Polska będzie odpowiedzialnie realizować wszystkie zobowiązania – i te wobec sojuszników w Sojuszu Północnoatlantyckim i te, wobec ludzi, którzy z Polską współdziałają, współpracują, a których trzeba ratować, ewakuować z trudnych miejsc i te, kiedy wobec europejskich partnerów zobowiązujemy się do strzeżenia granicy Unii Europejskiej.

 

„Wszystkie będziemy realizowali w sposób stanowczy, odważny i zdecydowany. (…) Potrzebne nam jest poważne państwo. Potrzebne nam jest państwo silne. Potrzebne nam jest państwo dobrze, stanowczo i zdecydowanie rządzone. Potrzebne nam jest państwo przede wszystkim ludzi odpowiedzialnych, bo to dzisiaj klucz do tego, by utrzymać pokój i zapewnić dobrobyt obywatelom” – mówił prezydent.

 

Podkreślał, że „ma ogromną odpowiedzialność na swoich barkach za bezpieczeństwo rodaków”; odpowiedzialność – jak mówił – nie tylko konstytucyjną, także wynikająca z zaufania, jakim został obdarzony.

 

„Nie będę tolerował nieodpowiedzialnych zachowań. Nie będę tolerował nieodpowiedzialnych słów. Nie będę tolerował prób destabilizowania naszego kraju. Nie będę tolerował poniżania i prób zastraszania ludzi, którzy Polsce służą, z wielkim oddaniem i wielką odpowiedzialnością” – zadeklarował Duda.

 

Prezydent zaapelował do „wszystkich odpowiednich organów państwa, o wyciąganie stanowczych konsekwencji wobec sprawców tego typu zachowań; wobec ludzi, którzy nie wiedzą, co to znaczy Polska, wielkimi literami”.

 

„Jeżeli będą dopuszczali, by pisano ją małymi literami, to ona zniknie, tak jak znikała już w dziejach, przez nieodpowiedzialność, lekceważenie, przez jątrzenie wewnętrznych konfliktów, przez psucie państwa, przez podważanie jego fundamentów” – wskazał Duda.

 

Burmistrz Wielunia Paweł Okrasa w swoim wystąpieniu wskazał, że dźwięki podarowanego społeczności lokalnej przez prezydenta Dudę dzwonu „Pamięć i przestroga” przypominają o najtragiczniejszych wydarzenia w ponad 800-letniej historii miasta, ofiarach nalotów, 6 mln zamordowanych Polakach, zniszczonych polskich miastach i wsiach oraz polskim żołnierzu.

 

„Bicie dzwonu oznacza także wezwanie do tego, abyśmy dbali o dobre imię najjaśniejszej Rzeczpospolitej. Nie możemy pozwolić na to, aby przypisywano nam współudział w Holokauście. Nie możemy pozwolić na to, aby pisano i mówiono o polskich obozach zagłady. Dlatego z tego miejsca uświęconego krwią 1200 męczenników pierwszego dnia wojny, mamy prawo i obowiązek głosić prawdę historyczną, że Polska była ofiarą II wojny światowej” – powiedział Okrasa.

 

W porannych uroczystościach obok prezydenta Dudy wzięli udział m.in. parlamentarzyści, kombatanci, duchowni, przedstawiciele samorządów i instytucji państwowych oraz mieszkańcy Wielunia. W hołdzie ofiarom ataku odczytany został Apel Pamięci, po którym oddano salwę honorową.

 

Prezydent złożył kwiaty pod pomnikiem upamiętniającym zburzony Kościół Farny, zniszczoną synagogę oraz pod monumentem upamiętniającym nalot bombowy na wieluński szpital pw. Wszystkich Świętych.

 

Przed wojną Wieluń liczył ok. 16 tys. mieszkańców i był oddalony od granicy niemieckiej o 21 km.

 

1 września 1939 r. niemieckie samoloty zrzuciły na miasto 380 bomb o łącznej wadze 46 ton. Według różnych źródeł w wyniku ataku Luftwaffe, zginęło od 1200 do ponad 2 tys. osób. W gruzach legło 75 proc. miejskiej zabudowy. W Wieluniu nie stacjonowały żadne jednostki Wojska Polskiego, nie było tam również stanowisk obrony przeciwlotniczej. Zdaniem historyków, miasto zbombardowano, by przetestować sprzęt i zastraszyć ludność cywilną. (PAP)

 

autor: Bartłomiej Pawlak

 

bap/ rbk/ mml/ ktl/ dki/

82. rocznica wybuchu II wojny światowej. Premier na Westerplatte: „To właśnie Polacy ponieśli największą ofiarę”

0
Gdañsk, 01.09.2021. Prezes rady ministrów Mateusz Morawiecki podczas uroczystoœci przed Pomnikiem Obroñców Wybrze¿a Westerplatte, 1 bm. w Gdañsku. Trwaj¹ obchody 82. rocznicy wybuchu II Wojny Œwiatowej. (al) PAP/Adam War¿awa

Polacy bili się o wolność, lepszy świat, wolną ojczyznę i Europą, o świat bez wojny – powiedział w Gdańsku premier Mateusz Morawiecki podczas obchodów 82. rocznicy wybuchu II wojny światowej. „To właśnie Polacy ponieśli największą ofiarę” – dodał.

Z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego odbyły się w środę nad ranem na Westerplatte obchody 82. rocznicy wybuchu II wojny światowej, organizowane przez Wojsko Polskie. Zgodnie z tradycją poranne uroczystości rozpoczęły się dźwiękiem syren alarmowych, tuż przed 4.45, bo o tej godzinie 1 września 1939 r. nastąpił niemiecki atak na polską Wojskową Składnicę Tranzytową, ulokowaną na gdańskim półwyspie. Żołnierze Wojska Polskiego i zaproszeni goście odśpiewali hymn państwowy, a na maszt została wciągnięta flaga.

 

Obok szefa rządu w uroczystości odbywającej się u stóp pomnika Obrońców Wybrzeża wzięli udział m.in. marszałkowie Sejmu i Senatu – Elżbieta Witek i Tomasz Grodzki, wiceszefowa Komisji Europejskiej Věra Jourová, ministrowie, parlamentarzyści, samorządowcy, przedstawiciele Instytutu Pamięci Narodowej. Zgromadzonych uczestników powitał gospodarz ceremonii minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak.

 

Podczas swojego wystąpienia szef MON podkreślił, że akty terroru w czasie II wojny światowej dotyczyły nie tylko wojskowych, ale również ludności cywilnej.

 

„Ponad 800 wsi zostało spacyfikowanych przez okupanta niemieckiego. Kolejnym przykładem terroru jest rzeź Woli. Ale terror dotyczył w zasadzie każdego. Za ukrywanie Żydów w okupowanej Polsce groziła kara śmierci” – powiedział.

Gdañsk, 01.09.2021. Prezes radyministrów Mateusz Morawiecki podczas uroczystoœci przed Pomnikiem Obroñców Wybrze¿a Westerplatte, 1 bm. w Gdañsku. Trwaj¹ obchody 82. rocznicy wybuchu II Wojny Œwiatowej. (al) PAP/Adam War¿awa

Podobna sytuacja – jak wskazał – dotyczyła mieszkańców miast. „Łapanki, wywożenie do obozów koncentracyjnych i na niewolnicze roboty w Niemczech. Również okupant rosyjski podejmował różnego rodzaju działania, które przybierały charakter terroru – wywózki na Syberię, katorżnicza praca. To wszystko było dniem powszednim dla Polaków, którzy się nie poddali i walczyli o wolną ojczyznę” – zaznaczył.

 

Według niego świat nie chce pamiętać o tych wydarzeniach. „Świat mówi, że sprawcami mordów byli naziści. Nie wiemy któż to byli naziści? Podobna sytuacja jest, jeśli chodzi o stronę rosyjską. Świat nie chce pamiętać o sprawcach zbrodni II wojny światowej, dlatego naszym obowiązkiem jest to, aby przypominać światu o faktach historycznych” – podkreślił Błaszczak.

 

Szczególnym momentem obchodów było zapalenie znicza pokoleń przez m.in. kombatantów, harcerzy, weteranów i żołnierzy. Podczas uroczystości odegrano „Marsz Bohaterów Westerplatte”.

Gdañsk, 01.09.2021. Prezes rady ministrów Mateusz Morawiecki (P) podczas uroczystoœci przed Pomnikiem Obroñców Wybrze¿a Westerplatte, 1 bm. w Gdañsku. Trwaj¹ obchody 82. rocznicy wybuchu II Wojny Œwiatowej. (al) PAP/Adam War¿awa

Marszałek Sejmu, w obecności prezesa IPN Karola Nawrockiego i dyrektora Muzeum II Wojny Światowej Grzegorza Berendta, wręczyła notę identyfikacyjną rodzinie jednego z poległych westerplatczyków – starszego legionisty Ignacego Zatorskiego. Miejsce jego spoczynku odkryli archeolodzy prowadzący prace na terenie składnicy. Żołnierze odczytali „Apel pamięci”, a bohaterstwo obrońców ojczyzny zostało uczczone salutem armatnim.

 

Podczas swojego wystąpienia Elżbieta Witek powiedziała, że obrona Westerplatte stała się symbolem wielkiego męstwa, bohaterstwa, niezwykłego patriotyzmu i miłości do ojczyzny. Dodała, że postawa obrońców Westerplatte jest dla nas wzorem do naśladowania.

 

Wskazała też, że do II wojny światowej doprowadziły „dwie antyludzkie ideologie”. „Tam gdzie górę biorą ideologie, gdzie nie ma wartości, nie można zbudować niczego trwałego” – mówiła.

 

Dodała, że niektórzy próbują na nowo pisać historię. „Oskarża się Polaków o współsprawstwo II wojny światowej. To są haniebne słowa, którym trzeba się stanowczo sprzeciwić” – podkreśliła.

 

Premier Mateusz Morawiecki zwrócił uwagę, że „z roku na rok ubywa osób, które pamiętają tamte dni, tamten wrzesień. Z roku na rok coraz mniej jest świadków, naocznych świadków wojny, która rozpoczęła się wcześniej od paktu między Hitlerem a Stalinem 23 sierpnia 1939 r.”. Wojny, która, jak dodał, „była największą hekatombą XX wieku, jednym z najkrwawszych konfliktów w dziejach ludzkości”.

Gdañsk, 01.09.2021. Premier Mateusz Morawiecki (3L) podczas uroczystoœci z³o¿enia kwiatów przed Pomnikiem Obroñców Wybrze¿a na Westerplatte w Gdañsku w ramach obchodów 82. rocznicy wybuchu II Wojny Œwiatowej. (miwi) PAP/Adam War¿awa

„Dziś, po 82 latach od rozpoczęcia tej strasznej wojny, musimy zdawać sobie sprawę z tego, że następuje proces wypierania z pamięci i świadomości tego, kto był faktycznym sprawcą, kto był odpowiedzialny za tamte zbrodnie, za zniszczenia, za śmierć” – podkreślił premier. „Myli się katów z ofiarami, przypisując odmienne role tym, którzy w dramatycznych okolicznościach bronili człowieczeństwa, wolności, niepodległości z tymi, którzy bestialsko od pierwszych dni mordowali, niszczyli cały naród, niszczyli całe państwa” – zaznaczył.

 

„Ta wojna została wywołana przez niemieckich najeźdźców. Już od pierwszych dni wojny niemiecki Wermacht dokonywał bestialskich zbrodni na cywilnej ludności polskiej. Mordowano kobiety, dzieci i starców, palono całe wsie” – dodał premier.

 

Podkreślił, że „to naród niemiecki ponosi pełną i absolutną odpowiedzialność za to, co się wówczas działo”. Według niego była to „operacja zniszczenia narodu polskiego, która miała dokonać całkowitej eksterminacji – dokładnie wyliczono to na 85 proc. – narodu polskiego, obywateli polskich”. „Pozostałe 15 proc. miało zostać zamienionych na zgermanizowanych niewolników”– dodał.

 

„To była także operacja gospodarcza – gigantyczny rabunek, zabór mienia i depozytu na rachunkach bankowych Polaków, zaboru towaru, kradzieży fabryk. To był rabunek na masową skalę, rabunek i zniszczenie, które nigdy nie zostały zrekompensowane. Musimy o tym pamiętać, bo Niemcy wraz z Sowietami pozbawili nas wolności, niepodległości, szans normalnego rozwoju na wiele dziesiątków lat” – wskazał.

 

„Żołnierze i cywile walczyli na wszystkich frontach II wojny światowej, mieli w sobie głęboką wiarę i wolę walki do ostatniej kropli krwi” – powiedział Morawiecki. „Polacy bili się o wolność, lepszy świat, wolną ojczyznę, Europą, o świat bez wojny. To właśnie Polacy ponieśli największą ofiarę” – podkreślił.

 

List od prezydenta Andrzeja Dudy odczytał zastępca szefa Kancelarii Prezydenta RP Piotr Ćwik. „Wspaniała, mężna i patriotyczna postawa naszych przodków i poprzedników stanowiła mocny fundament państwa polskiego. Znajdowała wyraz podczas zmagań i w czasach pokoju, w dzielności wojskowej i wytrwałym wysiłku. Teraz, kiedy świętujemy stulecie odrodzenia, obrony i odbudowy wolnej Rzeczypospolitej ze szczególną czcią i podziwem spoglądamy wstecz na zasługi i dokonania tamtej generacji” – napisał prezydent Andrzej Duda.

 

W trakcie uroczystości głos zabrał również płk. Pawła Pytko – dowódca ostatniej zmiany PKW Afganistan. „Pokój i bezpieczeństwo nie jest dane raz na zawsze” – podkreślił. „Dzięki zaangażowaniu Wojska Polskiego w misjach zagranicznych dziś każdy obywatel Rzeczypospolitej Polskiej może mieć nie tylko pewność, ale i świadomość tego, że jeśli znajdzie się w jakiejkolwiek sytuacji zagrożenia życia, gdziekolwiek na świecie, to jest w Polsce taka siła, która się o niego upomni” – dodał.

 

Po przemówieniach harcerze odczytali „Przesłanie Westerplatte”. Na zakończenie uroczystości uczestnicy odmówili wspólną modlitwę za poległych, którą poprowadzili kapelani wojskowi trzech wyznań. Nad Westerplatte przeleciały samoloty Iskra, które stworzyły biało-czerwone barwy. Delegacja oficerów WP złożyła wieniec od narodu przed pomnikiem Obrońców Wybrzeża, a kompania reprezentacyjna Wojska Polskiego odśpiewała pieśń I Brygady Legionów Polskich. (PAP)

 

Autorka: Anna Wydorska

 

anm/ joz/

US Open w Nowym Jorku: Iga Świątek wygrała z Amerykanką Jamie Loeb i awansowała do drugiej rundy

0
epa08734234 Iga Swiatek of Poland reacts after winning against Sofia Kenin of the USA in their women’s final match during the French Open tennis tournament at Roland ?Garros in Paris, France, 10 October 2020. EPA/JULIEN DE ROSA Dostawca: PAP/EPA.

Iga Świątek wygrała z Amerykanką Jamie Loeb 6:3, 6:4 i awansowała do drugiej rundy wielkoszlemowego turnieju tenisowego US Open w Nowym Jorku. Kolejką rywalką rozstawionej z numerem siódmym Polki będzie Francuzka Fiona Ferro.

20-letnia Świątek nie miała większych kłopotów z pokonaniem 194. w światowym rankingu Loeb, choć mecz – zwłaszcza w drugim secie – miał dość wyrównany przebieg.

 

Sześć lat starsza reprezentantka gospodarzy do głównej części US Open musiała przebijać się przez trzystopniowe eliminacje. Dopiero po raz drugi w karierze wystąpiła w głównym turnieju Wielkiego Szlema. W 2015 roku w Nowym Jorku także przegrała mecz otwarcia.

 

Spotkanie z faworyzowaną zawodniczką trenera Piotra Sierzputowskiego Amerykanka, która do tej pory skupiała się na rozgrywkach akademickich, rozpoczęła z animuszem, ale dość często się myliła. Polka odskoczyła na 3:1, a później kontrolowała sytuację na korcie, choć pod koniec pierwszej partii także zdarzyły się jej słabsze momenty. Po 36 minutach Polka wygrała seta 6:3.

 

Gra Loeb w dużej mierze opierała się na serwisie. Gdy funkcjonował należycie, była w stanie nawiązać walkę z ubiegłoroczną mistrzynią French Open. Jeśli jednak nie trafiała pierwszego podania, to Świątek szybko przejmowała inicjatywę. Polce ten element przyszedł w sukurs w czwartym gemie drugiej odsłony, gdy od stanu 0:30 popisała się trzema asami i jednym serwisem, po którym przeciwniczka posłała piłkę w aut.

 

W całej drugiej partii reprezentantka gospodarzy grała swobodniej, częściej trafiała z głębi kortu i dość wysoko zawiesiła poprzeczkę ósmej rakiecie świata. Przełomowym momentem drugiego seta był siódmy gem, kiedy mimo kilku udanych zagrań Loeb Świątek doprowadziła do pierwszego w tej odsłonie przełamania i zrobiło się 4:3. Tenisistka z Raszyna poszła za ciosem. Przy prowadzeniu 5:3 nie wykorzystała co prawda meczbola, ale w kolejnym gemie przypieczętowała sukces (6:4) po 74 minutach gry.

 

„W Wielkim Szlemie nie ma łatwych meczów. Do tego pierwsze rundy są trudne, gdy się występuje w roli faworytki, a ja się tego cały czas uczę. Trochę się dziś denerwowałam, ale to zwycięstwo doda mi pewności siebie” – skomentowała Świątek jeszcze na korcie tuż po zakończeniu spotkania.

 

Dwa ostatnie punkty zdobyła dzięki asom serwisowym, których łącznie posłała siedem, przy pięciu rywalki i dwóch podwójnych błędach. W statystykach zapisano Polce 22 uderzenia wygrywające i 16 niewymuszonych błędów. Odpowiednio 15 i 24 to liczby Amerykanki w tych pozycjach. Łącznie Świątek zdobyła 68 punktów, a Loeb – 49.

 

W czwartek o awans do 3. rundy Polka powalczy z Ferro. Zajmująca 74. lokatę w klasyfikacji WTA 24-letnia Francuzka na otwarcie pokonała Japonkę Nao Hibino 6:1, 6:4.

 

Będzie to ich drugi w karierze pojedynek. W tym roku zmierzyły się już w 1/16 finału Australian Open, a Świątek wygrała 6:4, 6:3.

 

Polka w każdej z trzech wcześniejszych tegorocznych imprez wielkoszlemowych dotarła co najmniej do 4. rundy, na której zatrzymała się w Melbourne i londyńskim Wimbledonie, a w Paryżu, gdzie broniła tytułu, odpadła w ćwierćfinale. Druga część sezonu nie jest jednak dla niej na razie specjalnie udana, gdyż już w drugiej rundzie pożegnała się z olimpijskim turniejem w Tokio, podobnie jak później z zawodami WTA w Montrealu, gdzie jednak występ zaczęła właśnie od tego etapu.

 

US Open jest jedyną lewą Wielkiego Szlema, w której nie dotarła jeszcze do czołowej „16”. Dwa lata temu odpadła w drugiej, a w poprzednim sezonie w trzeciej rundzie.

 

Wcześniej we wtorek do drugiej rundy awansował Hubert Hurkacz. W singlu w głównej drabince US Open w tym roku startowali także Magda Linette i Kamil Majchrzak. Oboje w poniedziałek przegrali pierwsze mecze.

 

Pula nagród tegorocznych zmagań na kortach Flushing Meadows wynosi 57,5 mln dolarów. (PAP)

 

pp/ bia/

11-miesięczna puma zabrana z mieszkania w nowojorskim Bronksie

0

Trzymana nielegalnie jako zwierzę domowe 11 miesięczna puma została zabrana z mieszkania w nowojorskiej dzielnicy Bronks. Po badaniu w tamtejszym zoo zostanie przekazana do ośrodka dla dzikich zwierząt w Arkansas, powiadomiło we wtorek radio publiczne NPR.

 

Radio poinformowało, powołując się na dyrektor Human Society (HS) Kelly Donithan, że pumę nazwaną Sasza, postanowił oddać jej właściciel. HS w porozumieniu z nowojorskim Departamentem Policji, stanowym Departamentem Ochrony Środowiska i zoo, zdecydowało o przekazaniu zwierzęcia do schroniska, Turpentine Creek Wildlife Refuge, w Arkansas.

 

„Nigdy nie widziałam pumy w środowisku naturalnym, ale widziałam je na smyczy, wtłoczone do klatek i płaczące za swoimi matkami, kiedy wyrwali je od nich hodowcy. Widziałem też złamane serca właścicieli, jak w tym przypadku (…) ponieważ kupowali je nie jako dzikie zwierzęta i zdruzgotane zostały ich fałszywe marzenia, że mogą z nich zrobić dobre zwierzęta domowe” – mówiła Donithan.

 

Jej zdaniem ważąca 40 kg Sasza miała stosunkowo dużo szczęścia. Jej właściciele ostatecznie uznali, że dziki kot nie nadaje się do życia w mieszkaniu.

 

„Łzy właściciela i jej żałosne odgłosy, kiedy ją odbieraliśmy boleśnie przypominały wiele ofiar tego horrendalnego handlu i mitu, że dzikie zwierzęta mogą być gdziekolwiek indziej, niż na wolności” – podkreśliła Donithan.

 

Komisarz Departamentu Ochrony Środowiska Basil Seggos zwrócił uwagę, że młoda puma „może wyglądać słodko i przymilnie”. Kiedy jednak wyrośnie „może stać się nieprzewidywalna i niebezpieczna.”

 

NPR przytacza też wypowiedź dyrektora zoo na Bronksie Jima Brehenya. W jego opinii handel egzotycznymi zwierzętami nie przyczynia się do ochrony zagrożonych gatunków.

 

„Te zwierzęta często kończą w bardzo złych sytuacjach, trzymane przez osoby prywatne, które nie mają zasobów, odpowiednich obiektów, wiedzy i doświadczenia, aby zapewnić zwierzętom najbardziej podstawowe potrzeby” – przekonywał Breheny.

 

Jak dodał oprócz problemów związanych z dobrostanem zwierząt, trzymanie dużych kotów przez osoby prywatne stwarza realne zagrożenie. Może być niebezpieczne dla właściciela, jego rodziny i całej społeczności.

 

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)

 

ad/wr/

Huragan Ida: Ciepłe temperatury oceanu są paliwem dla dużych burz tropikalnych

0
epa09435788 A handout picture made available by the National Oceanic and Atmospheric Administration (NOAA) shows a True Color daytime satellite image showing category 4 Hurricane Ida as it makes landfall near Port Fourchon, Louisiana, USA, 29 August 2021. Hurricane Ida makes landfall as a category 4 hurricane on the 16 anniversary of Hurricane Katrina. EPA/NOAA HANDOUT HANDOUT EDITORIAL USE ONLY/NO SALES Dostawca: PAP/EPA.

Czynniki klimatyczne jak wyższe temperatury wód oceanu i rosnący poziom morza, pomagają napędzić siłę gwałtownych huraganów jak Ida i torować ich niszczycielską trasę. Zagrożenie będzie się nasilać – przewidują naukowcy.

Potwierdza to niedawny raport Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu ONZ ostrzegający przed pogorszeniem sytuacji w miarę ocieplenia planety. Wskazuje na to, że huragany prawdopodobnie stały się bardziej intensywne w ciągu ostatnich kilku dekad i będą coraz groźniejsze.

 

W podobnym tonie wypowiadają się amerykańscy naukowcy cytowani we wtorek przez „The Hill”. Dziekan University of Michigan’s School for Environment and Sustainability, klimatolog Jonathan Overpeck uważa, że właśnie ciepłe temperatury wody w Zatoce Meksykańskiej spowodowały prawdopodobnie tak raptowne przybranie na sile Idy w krótkim czasie.

 

„Ciepłe temperatury oceanu są paliwem dla dużych burz tropikalnych. W przypadku Idy zaobserwowano jej gwałtowną intensyfikację do huraganu kategorii 4 i jest to klasyczny sygnał zmian klimatycznych” – ocenił Overpeck.

 

„The Hill” zwraca uwagę, że ciepło oceanu rodzi mocniejsze parowanie, a to odgrywa główną rolę w formowaniu się burz i ich intensywności. Dwa inne czynniki to opady przynoszone przez cieplejszą atmosferę i fale sztormowe zaostrzone przez rosnący poziom morza.

 

„Jestem gotów się założyć, że po zakończeniu badań okaże się, że te wszystkie czynniki wzmocniły ten huragan” – mówił Overpeck.

 

Zdaniem klimatologa z Texas A&M University Johna Nielsena-Gammona wymienione czynniki są częścią większej całości.

 

„Nie możemy tego stwierdzić na podstawie jednego huraganu, ale zapisy pokazują, że – przynajmniej w basenie Atlantyku – duże huragany stały się częstsze, ich gwałtowna intensyfikacja bardziej powszechna, deszcze z huraganów większe, a poziom morza się podniósł, co sprawia, że fale sztormowe są wyższe” – wyliczył Nielsen-Gammon.

 

Za jeden z najbardziej przekonywujących dowodów zmian klimatycznych profesor Ocean and Climate Physics Uniwersytetu Columbia Suzana Camargo uznała wzrost częstotliwości najsilniejszych huraganów (kategorii 4 z wiatrem ciągłym 210-249 km/godz. i kategorii 5 – ponad 250 km/godz.).

 

„Wiele badań analizowało tę kwestię pod kątem danych historycznych i stwierdziło, że obserwujemy wzrost występowania najintensywniejszych burz. W poprzednich latach, bardzo niewiele pojawiało się tak wcześnie w sezonie (huraganów trwającym od 1 czerwca do 30 listopada) – skonstatowała.

 

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)

 

ad/wr/

Tokio: Wyrzucono tysiące rękawiczek, maseczek i płynów. Organizatorzy igrzysk po raz kolejny przepraszają

0
fot. PAP/EPA

Organizatorzy igrzysk w Tokio po raz kolejny muszą się tłumaczyć i przepraszać za zmarnowanie produktów – tym razem medycznych i higienicznych. Wyrzucono bowiem tysiące m.in. rękawiczek, maseczek i płynów do dezynfekcji, które nie zostały wykorzystane podczas olimpiady.

Ich wartość to około 45 tys. dolarów – poinformowała agencja Kyodo.

 

Wcześniej organizatorzy przepraszali za niewykorzystanie 4000 z 10 000 zestawów jedzenia przygotowanych dla wolontariuszy w dniu rozpoczęcia rywalizacji (23 lipca) w Tokio.

 

Komitet organizacyjny igrzysk przyznał, że wyrzucenie artykułów medycznych było niewłaściwym sposobem zarządzania zasobami, które mogły być wykorzystane w wielu instytucjach nie tylko ochrony zdrowia w Japonii.

 

Jak tłumaczyli urzędnicy duża liczba pozostałych artykułów medycznych to efekt tego, że igrzyska odbywały się bez publiczności. Zapasy wyrzucono, ponieważ nie można było znaleźć miejsca na ich przechowywanie. Do utylizacji doszło w niedzielę, gdy czyszczono i zamykano cztery obiekty olimpijskie w Tokio i pięć innych w prefekturach Hokkaido, Fukushima, Saitama, Chiba i Kanagawa.

 

„Nie było jednej, jasnej instrukcji dla wszystkich obiektów, co robić z niewykorzystanymi artykułami medycznymi. To było niewłaściwe” – powiedział jeden z przedstawicieli organizatorów agencji Kyodo.

 

Kraj Kwitnącej Wiśni zmaga się z czwartą falą pandemii, co spowodowane jest szerzącym się, bardziej zaraźliwym, wariantem Delta. Z tego powodu stan wyjątkowy obowiązuje w Tokio i 20 innych prefekturach. (PAP)

 

olga/ co/

Zaniżona pewność siebie, przygnębienie… Stan emocjonalny uczniów jest zły. Dziś zaczyna się nowy rok szkolny

0

Zaniżona pewność siebie, przygnębienie i obawa o wyniki w nauce – to według zleconego przez szczeciński magistrat badania emocje towarzyszące uczniom i nauczycielom po pandemicznym roku szkolnym. Na podstawie wniosków z analizy opracowano plan mający poprawić sytuację.

„Nauczanie zdalne miało swoje konsekwencje również w psychice, w zachowaniach, w relacjach. Wiemy, że te skutki były na pewno negatywne. Czuliśmy to podskórnie, ale chcieliśmy też w Szczecinie dokonać pewnej weryfikacji tej sytuacji i jako jedno z pierwszych miast w Polsce dokonaliśmy stosownych badań” – powiedział dziennikarzom prezydent Szczecina Piotr Krzystek.

 

Badaniami przygotowanymi przez firmę Profi Competence Europe i Uniwersytet Szczeciński objęto ponad 2 tys. szczecińskich uczniów i ponad 500 nauczycieli. Przeprowadzono je pod koniec czerwca br.

 

„Badanie składało się z dwóch części. Zrobiliśmy je bardzo szerokim, wielowymiarowym narzędziem diagnostycznym – był to test psychometryczny” – powiedziała Sylwia Majewska, prezes firmy Profi Competence Europe, która poddała badaniu uczniów szkół ponadpodstawowych.

 

Badano emocje, samoocenę, funkcjonowanie w szkole, działanie, współpracę i relacje uczniów. W drugim etapie badania wykorzystano ankietę.

 

Majewska dodała, że ok. 44 proc. uczniów wskazało, że COVID-19 źle wpłynął na ich emocje i samoocenę, 27 proc. uznało, że pandemia na to nie wpłynęła, a 29 proc. odpowiedziało, że te aspekty mają się „dobrze” lub „bardzo dobrze”.

 

„Wysokie emocje, które towarzyszą uczniom, to przede wszystkim niepokój, bezradność, obniżony nastrój i wrogie zachowania” – powiedziała Majewska. Dodała, że wrogie zachowania nie są skierowane na zewnątrz, ale względem siebie.

 

Wskazała, że ok. 66 proc. uczniów uzyskało niskie wyniki w zakresie samooceny, 25 proc. umiarkowane, 9 proc. – wynik wysoki. Majewska dodała jednak, że także z innych badań osób dorosłych wyłania się ogólnie niska samoocena społeczeństwa.

 

„Dwa wnioski, które się pojawiają, to przede wszystkim to, że COVID-19 rzeczywiście miał wpływ na stan emocjonalny uczniów, bardziej natomiast wpływa na uczennice niż na chłopców. Wpływ emocji i obniżonej samooceny ma duże przełożenie na funkcjonowanie w szkole i działanie, a więc na podejmowanie decyzji” – wyjaśniła Majewska.

 

Uczniów szkół podstawowych, a także nauczycieli badali natomiast pracownicy Uniwersytetu Szczecińskiego.

 

Dr Barbara Chojnacka z Instytutu Pedagogiki Uniwersytetu Szczecińskiego wyjaśniła, że do dwuetapowego badania skonstruowano specjalne narzędzie opierające się na modelu Komfort – Napięcie – Panika, czyli na modelu trzech „stref”, stanów emocjonalnych, w których człowiek może się znajdować.

 

„Ciekawym efektem jest to, że uczniowie funkcjonują na granicy – między komfortem a napięciem. To bardzo dobra wiadomość. Z jednej strony dostrzegali pozytywy edukacji zdalnej – było im dobrze, a może wygodnie – ale też tęsknią za szkołą, za relacjami, za nauczycielami, za kontaktem bezpośrednim” – powiedziała dr Chojnacka.

 

Dodała, że z kolei u nauczycieli pojawia się stan między napięciem a paniką. Zauważyła, że w takiej sytuacji należy zwrócić uwagę na nauczycieli, wesprzeć ich i im zaufać.

 

Dyrektor Wydziału Oświaty szczecińskiego magistratu Lidia Rogaś zapewniła, że na podstawie wniosków z badań opracowany został szczegółowy plan działania uwzględniający wsparcie uczniów i nauczycieli. Dużą rolę w nim mają pełnić rodzice – przez dziennik elektroniczny trafi do nich specjalna broszura.

 

W porozumieniu z dyrektorami szczecińskich szkół zmodyfikowane zostaną również metody i formy pracy, które zostaną dostosowane do problemów zgłaszanych przecz uczniów.(PAP)

 

Autorka: Elżbieta Bielecka

 

emb/ joz/

Zagrożenie będzie się nasilać. Ida rezultatem zmian klimatycznych

0

Czynniki klimatyczne jak wyższe temperatury wód oceanu i rosnący poziom morza, pomagają napędzić siłę gwałtownych huraganów jak Ida i torować ich niszczycielską trasę. Zagrożenie będzie się nasilać – przewidują naukowcy.

 

Potwierdza to niedawny raport Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu ONZ ostrzegający przed pogorszeniem sytuacji w miarę ocieplenia planety. Wskazuje na to, że huragany prawdopodobnie stały się bardziej intensywne w ciągu ostatnich kilku dekad i będą coraz groźniejsze.

 

W podobnym tonie wypowiadają się amerykańscy naukowcy cytowani we wtorek przez „The Hill”. Dziekan University of Michigan’s School for Environment and Sustainability, klimatolog Jonathan Overpeck uważa, że właśnie ciepłe temperatury wody w Zatoce Meksykańskiej spowodowały prawdopodobnie tak raptowne przybranie na sile Idy w krótkim czasie.

 

„Ciepłe temperatury oceanu są paliwem dla dużych burz tropikalnych. W przypadku Idy zaobserwowano jej gwałtowną intensyfikację do huraganu kategorii 4 i jest to klasyczny sygnał zmian klimatycznych” – ocenił Overpeck.

 

„The Hill” zwraca uwagę, że ciepło oceanu rodzi mocniejsze parowanie, a to odgrywa główną rolę w formowaniu się burz i ich intensywności. Dwa inne czynniki to opady przynoszone przez cieplejszą atmosferę i fale sztormowe zaostrzone przez rosnący poziom morza.

 

„Jestem gotów się założyć, że po zakończeniu badań okaże się, że te wszystkie czynniki wzmocniły ten huragan” – mówił Overpeck.

 

Zdaniem klimatologa z Texas A&M University Johna Nielsena-Gammona wymienione czynniki są częścią większej całości.

 

„Nie możemy tego stwierdzić na podstawie jednego huraganu, ale zapisy pokazują, że – przynajmniej w basenie Atlantyku – duże huragany stały się częstsze, ich gwałtowna intensyfikacja bardziej powszechna, deszcze z huraganów większe, a poziom morza się podniósł, co sprawia, że fale sztormowe są wyższe” – wyliczył Nielsen-Gammon.

 

Za jeden z najbardziej przekonywujących dowodów zmian klimatycznych profesor Ocean and Climate Physics Uniwersytetu Columbia Suzana Camargo uznała wzrost częstotliwości najsilniejszych huraganów (kategorii 4 z wiatrem ciągłym 210-249 km/godz. i kategorii 5 – ponad 250 km/godz.).

 

„Wiele badań analizowało tę kwestię pod kątem danych historycznych i stwierdziło, że obserwujemy wzrost występowania najintensywniejszych burz. W poprzednich latach, bardzo niewiele pojawiało się tak wcześnie w sezonie (huraganów trwającym od 1 czerwca do 30 listopada) – skonstatowała.

 

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)

 

ad/wr/

Amerykańskie akcje poszły w górę. Wirus Covid-19 już nie taki straszny?

0

Batalia z koronawirusem trwa już blisko od dwóch lat. Dokładnie 17 listopada 2019 roku w mieście Wuhan rozpoczęła się walka z wirusem SARS-CoV-2 – tamtego pamiętnego dnia zmieniło się wszystko.

Chociaż prawdą jest, że pandemia COVID-19 obciążyła światowy system opieki zdrowotnej do granic możliwości, to odcisnęła swoje piętno również na światowej gospodarce. Niezliczona ilość firm musiała zamknąć swoją działalność, jeszcze więcej osób straciło pracę, a przedsiębiorstwa, którym udało się przetrwać tylko liczą straty. Koronawirus nadal jest zagrożeniem dla gospodarki. Kraje nadal muszą współpracować, aby zbudować lepszą przyszłość. Prawda jest taka, że pandemia COVID-19 jest najgorszym kryzysem od czasu światowego kryzysu gospodarczego, który miał miejsce w latach 1929-1933.

Jak ważne w dzisiejszych czasach jest inwestowanie?

Prawda jest taka, że w dzisiejszych niepewnych czasach, inwestowanie jest już nie tylko pewnym rodzajem rozrywki, ale również dużą częścią życia obywatela każdego kraju. Natomiast, obiektów inwestowania może być wiele. Inwestować można m.in. w takie dobra jak:

  • Waluty,
  • Kryptowaluty,
  • Kruszce,
  • Nieruchomości.

Jednak, jednym z najpopularniejszych form jest inwestowanie na amerykańskiej giełdzie. Na skutek pandemii COVID-19, wiele osób zaczęło dokonywać inwestycji, żeby przejąć kontrolę nad swoim bezpieczeństwem finansowym. Inwestowanie jest również ważne, aby pokonać inflację. Jeśli pieniądze nie zostaną zainwestowane, a po prostu wpłacone na konto bankowe, to siła nabywcza pieniędzy spadnie, ponieważ inflacja pochłonie ich wartość. Ponadto, mnóstwo ludzi „lokuje” swój kapitał na rzecz emerytury. Wiadomo, że dochody z pensji głównie są przeznaczane na zaspokojenie potrzeb życiowych, a inwestowane jest po to, aby utrzymać pewien styl życia po odejściu na emeryturę. Można powiedzieć, że jest to jeden z kluczowych sposobów osiągania własnych celów finansowych. Jednak w czasach COVID-19 inwestuje się głównie dla bezpieczeństwa – nigdy nie wiadomo, kiedy przyjdzie następna fala i ile osób straci zatrudnienie.

USA kontra wirus i polityka – czy gospodarka to wytrzyma?

Obecnie, gospodarka Stanów Zjednoczonych stoi w obliczu obaw związanych z wirusem i polityką. Czy amerykanie zmagający się z wirusem SARS-CoV-2 oraz niepewną sytuacją polityczną, kiedy prezydent Joe Baiden traci poparcie wśród obywateli, mogą liczyć na utrzymanie pozytywnej sytuacji gospodarczej? Mimo tak wielu trudności, Stany Zjednoczone wciąż przewyższają resztę świata – przynajmniej pod względem ekonomii. Niesamowity wzrost zysków przedsiębiorstw jest lepszy niż oczekiwano, co będzie kluczowe, jeśli powrót do zdrowia amerykańskiej gospodarki po COVID-19 ma być kontynuowany. Dopóki sytuacja ekonomiczna będzie się poprawiać, rynek prawdopodobnie wytrzyma ciągłe obawy dotyczące wirusa i polityki. Gdy szczepionka Pfizer-a zyskuje pełną aprobatę w Stanach Zjednoczonych, przypadki zachorowań spadają w wielu miastach, a przedsiębiorstwa odnotowały wysokie zyski – rośnie optymizm, co do tempa globalnego ożywienia gospodarczego. Dlatego, mnóstwo amerykanów spodziewa się, że obawy związane z wirusami oraz polityką ustąpią w nadchodzących tygodniach.

Akcje jakich spółek mają najlepsze wyniki w USA?

Od momentu pojawienia się pandemii, akcje spółek nie tylko w USA, ale i na całym świecie zmieniały się jak w sinusoidzie – raz w górę, raz w dół. Jednak, niedawno można było zaobserwować rekordowo wysokie notowania akcji na amerykańskiej giełdzie. Oto sześć amerykańskich spółek, które mogą się pochwalić najlepszymi wynikami:

Na przedstawionym zdjęciu wyraźnie widać, że akcje, takich spółek jak: Tesla, Apple, Amazon, NVIDIA, AMD i Microsoft osiągnęły rekordowy poziom. Oczywiście, są to spółki, które w Stanach Zjednoczonych zawsze utrzymywały swoją pozycję. Jednak teraz widać ogromny postęp amerykańskich firm i oczekuje się, że będą one rosnąć w potęgę z roku na rok. Jednym z powodów, dzięki któremu akcje tych spółek wzrosły do ​​rekordowych poziomów są dobre zyski przedsiębiorstw i wzrost cen towarów, które przeważyły ​​nad utrzymującymi się obawami o negatywny wpływ COVID-19 na światową gospodarkę.

Patrząc na to, w jaki sposób akcje amerykańskich spółek osiągnęły wysokie wyniki, to mogłoby się wydawać, że Stany Zjednoczone przezwyciężyły kryzys gospodarczy związany z rozprzestrzenianiem się pandemii. Mimo, że według najnowszego raportu optymizm, co do światowej gospodarki osłabł, to jednak pozostaje on dominującym nastrojem. W miesiącu lipcu, 71% respondentów oświadczyło, że spodziewa się dalszej poprawy w ciągu najbliższych sześciu miesięcy. Patrząc na solidne osiągnięcia amerykańskich firm jest to bardzo prawdopodobne. Jedno jest pewne: scenariusz na przyszłość dla gospodarki w Stanach Zjednoczonych maluje się kolorowymi barwami.

 

Iga Świątek w drugiej rundzie US Open

0
Foto JASON SZENES Dostawca: PAP/EPA.

Iga Świątek wygrała z Amerykanką Jamie Loeb 6:3, 6:4 i awansowała do drugiej rundy wielkoszlemowego turnieju tenisowego US Open w Nowym Jorku. Kolejką rywalką rozstawionej z numerem siódmym Polki będzie Francuzka Fiona Ferro.

 

20-letnia Świątek nie miała większych kłopotów z pokonaniem 194. w światowym rankingu Loeb, choć mecz – zwłaszcza w drugim secie – miał dość wyrównany przebieg.

 

Sześć lat starsza reprezentantka gospodarzy do głównej części US Open musiała przebijać się przez trzystopniowe eliminacje. Dopiero po raz drugi w karierze wystąpiła w głównym turnieju Wielkiego Szlema. W 2015 roku w Nowym Jorku także przegrała mecz otwarcia.

 

Spotkanie z faworyzowaną zawodniczką trenera Piotra Sierzputowskiego Amerykanka, która do tej pory skupiała się na rozgrywkach akademickich, rozpoczęła z animuszem, ale dość często się myliła. Polka odskoczyła na 3:1, a później kontrolowała sytuację na korcie, choć pod koniec pierwszej partii także zdarzyły się jej słabsze momenty. Po 36 minutach Polka wygrała seta 6:3.

 

Gra Loeb w dużej mierze opierała się na serwisie. Gdy funkcjonował należycie, była w stanie nawiązać walkę z ubiegłoroczną mistrzynią French Open. Jeśli jednak nie trafiała pierwszego podania, to Świątek szybko przejmowała inicjatywę. Polce ten element przyszedł w sukurs w czwartym gemie drugiej odsłony, gdy od stanu 0:30 popisała się trzema asami i jednym serwisem, po którym przeciwniczka posłała piłkę w aut.

 

W całej drugiej partii reprezentantka gospodarzy grała swobodniej, częściej trafiała z głębi kortu i dość wysoko zawiesiła poprzeczkę ósmej rakiecie świata. Przełomowym momentem drugiego seta był siódmy gem, kiedy mimo kilku udanych zagrań Loeb Świątek doprowadziła do pierwszego w tej odsłonie przełamania i zrobiło się 4:3. Tenisistka z Raszyna poszła za ciosem. Przy prowadzeniu 5:3 nie wykorzystała co prawda meczbola, ale w kolejnym gemie przypieczętowała sukces (6:4) po 74 minutach gry.

 

„W Wielkim Szlemie nie ma łatwych meczów. Do tego pierwsze rundy są trudne, gdy się występuje w roli faworytki, a ja się tego cały czas uczę. Trochę się dziś denerwowałam, ale to zwycięstwo doda mi pewności siebie” – skomentowała Świątek jeszcze na korcie tuż po zakończeniu spotkania.

 

Dwa ostatnie punkty zdobyła dzięki asom serwisowym, których łącznie posłała siedem, przy pięciu rywalki i dwóch podwójnych błędach. W statystykach zapisano Polce 22 uderzenia wygrywające i 16 niewymuszonych błędów. Odpowiednio 15 i 24 to liczby Amerykanki w tych pozycjach. Łącznie Świątek zdobyła 68 punktów, a Loeb – 49.

 

W czwartek o awans do 3. rundy Polka powalczy z Ferro. Zajmująca 74. lokatę w klasyfikacji WTA 24-letnia Francuzka na otwarcie pokonała Japonkę Nao Hibino 6:1, 6:4.

 

Będzie to ich drugi w karierze pojedynek. W tym roku zmierzyły się już w 1/16 finału Australian Open, a Świątek wygrała 6:4, 6:3.

 

Polka w każdej z trzech wcześniejszych tegorocznych imprez wielkoszlemowych dotarła co najmniej do 4. rundy, na której zatrzymała się w Melbourne i londyńskim Wimbledonie, a w Paryżu, gdzie broniła tytułu, odpadła w ćwierćfinale. Druga część sezonu nie jest jednak dla niej na razie specjalnie udana, gdyż już w drugiej rundzie pożegnała się z olimpijskim turniejem w Tokio, podobnie jak później z zawodami WTA w Montrealu, gdzie jednak występ zaczęła właśnie od tego etapu.

 

US Open jest jedyną lewą Wielkiego Szlema, w której nie dotarła jeszcze do czołowej „16”. Dwa lata temu odpadła w drugiej, a w poprzednim sezonie w trzeciej rundzie.

 

Wcześniej we wtorek do drugiej rundy awansował Hubert Hurkacz. W singlu w głównej drabince US Open w tym roku startowali także Magda Linette i Kamil Majchrzak. Oboje w poniedziałek przegrali pierwsze mecze.

 

Pula nagród tegorocznych zmagań na kortach Flushing Meadows wynosi 57,5 mln dolarów. (PAP)

 

pp/ bia/

Biden: Powinniśmy zakończyć tę wojnę dawno temu. Afganistan dał nam lekcje na przyszłość

0
Foto EPA/MICHAEL REYNOLDS Dostawca: PAP/EPA.

Ewakuacja z Kabulu była niezwykłym sukcesem, zaś wojna w Afganistanie powinna była zakończyć się dawno temu – powiedział we wtorek prezydent USA Joe Biden podczas przemówienia podsumowującego koniec „najdłuższej wojny Ameryki”.

 

„Nigdy nie miałem zamiaru przedłużać tej wiecznej wojny, nie miałem zamiaru przedłużać wiecznego wyjścia” – powiedział w Białym Domu Biden, broniąc swoich decyzji o wycofaniu wojsk USA z Afganistanu oraz zakończeniu akcji ewakuacyjnej zgodnie z początkowo wyznaczoną datą 31 sierpnia.

 

Prezydent stwierdził, że nie była to „arbitralna data”, dodając że decyzję o zakończeniu ewakuacji – wbrew krytyce m.in. dużej części kongresmenów oraz rządów państw sojuszniczych – podjął za jednomyślną radą swoich wojskowych i cywilnych doradców, kierując się m.in. bezpieczeństwem żołnierzy. Według Bidena, doradcy mieli stwierdzić, że bezpieczniejszą opcją będzie kontynuowanie starań o ewakuację obywateli USA i afgańskich sojuszników na drodze dyplomatycznej.

 

Biden przyznał, że w Afganistanie pozostało 100-200 Amerykanów, którzy wyrazili wolę wyjścia, jednak podkreślił, że od marca władze 19 razy ostrzegały swoich obywateli o możliwym niebezpieczeństwie związanym z wycofaniem wojsk i ofensywą talibów. Zapowiedział, że administracja wykorzysta wszystkie środki nacisku na talibów, by wymusić na nich umożliwienie bezpiecznego opuszczenia kraju.

 

Mimo to, prezydent uznał, że akcja ewakuacyjna była „niezwykłym sukcesem”, dodając że żadne inne państwo nie byłoby w stanie, ani nie miałoby woli, by zrobić coś takiego. Podkreślił też, że żadne inne państwo nie podjęło takich działań, by ewakuować obywateli państw trzecich.

 

„To nie była akcja wojenna, to była akcja miłosierdzia” – powiedział Biden. Stwierdził przy tym, że nie zgadza się, że ewakuację można było zacząć wcześniej, argumentując, że przyspieszyłoby to tylko upadek afgańskich władz i spotęgowało chaos.

 

Odnosząc się do całej, 20-letniej wojny w Afganistanie, Biden ocenił, że powinna była się zakończyć „dawno temu”. Wskazał na potężny koszt ludzki i ekonomiczny, sięgający 2 bln dolarów. Dodał też, że nie chodzi tylko o zabitych żołnierzy, lecz także dziesiątki tysięcy rannych, samobójstwa weteranów, czy przewlekłe problemy psychiczne uczestników misji.

 

„Odmawiam wysłania kolejnego pokolenia na wojnę, którą dawno powinniśmy byli zakończyć” – powiedział Biden.

 

Prezydent stwierdził, że z Ameryka miała w Afganistanie jeden główny interes narodowy: zapobieganie atakom terrorystycznym – i ten cel spełniła. Dodał, że dalsza obecność żołnierzy na miejscu nie była konieczna, by zapobiegać. Przekonywał, że natura zagrożenia terroryzmem się zmieniła, terroryzm rozprzestrzenił się na wiele części świata, a USA muszą być gotowe na „odpowiedź na zagrożenia z 2021, a nie 2001 r.”

 

Biden stwierdził, że z wojny w Afganistanie Ameryka powinna wyciągnąć dwie główne lekcje na przyszłość: jasne wyznaczenie celów misji, które da się spełnić, oraz skupienie się na fundamentalnych interesach narodowych Ameryki. Jak oznajmił, era wielkich interwencji wojskowych mających na celu budowanie państw i demokracji, dobiegła końca. Zapowiedział jednocześnie, że prawa człowieka będą w centrum polityki zagranicznej USA, ale będzie o nie walczyć za pomocą dyplomacji, nacisku i budowania międzynarodowych koalicji, a nie interwencji wojskowych.

 

Zaznaczył jednak, że wrogowie i przeciwnicy Ameryki nie powinni wyciągać z tego nieprawidłowych wniosków.

 

„Do tych, którzy źle życzą Ameryce, do tych, którzy zaangażowani są w terroryzm przeciwko nam i naszym sojusznikom: nigdy nie spoczniemy, nigdy nie zapomnimy, nigdy nie wybaczymy. Będziemy was ścigać po krańce ziemi i zapłacicie za to ostateczną cenę” – powiedział Biden.

 

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)

wr/

Red.

Solorz i Sołowow chcą budować reaktory jądrowe w Pątnowie

0

Przedsiębiorcy Zygmunt Solorz i Michał Sołowow podjęli decyzję o rozpoczęciu wspólnego projektu, którego celem jest budowa w Pątnowie elektrowni jądrowej – podano we wtorek w komunikacie. Elektrownia będzie pracowała w oparciu o technologię tzw. małych reaktorów modułowych (SMR).

Elektrownia ma powstać na bazie aktywów Zespołu Elektrowni Pątnów Adamów Konin (ZE PAK), której Solorz jest głównym akcjonariuszem. ZE PAK zakłada inwestycję w 4 do 6 reaktorów typu SMR o mocy 300 MW każdy.

 

W komunikacie podano, że na podstawie zawartej umowy strony zamierzają podjąć wzajemną współpracę przez utworzenie wspólnego przedsiębiorstwa, prowadzącego działalność w obszarze energetyki jądrowej, w szczególności polegającego na budowie jednostek opartych o technologię GEH BWRX-300, bądź innych optymalnych amerykańskich technologii SMR w celu produkcji energii elektrycznej. Miejscem, w którym strony planują realizować swoją inwestycję w bloki SMR jest teren Elektrowni Pątnów. W tej lokalizacji od kilkudziesięciu lat prowadzona jest działalność związana z wytwarzaniem energii elektrycznej z węgla brunatnego wydobywanego w okolicznych odkrywkach.

 

Jak podkreślono, wspólne działanie obydwu przedsiębiorców ma pomóc Polsce w transformacji energetycznej. Wskazano, że projekt to najpoważniejsze jak dotąd przedsięwzięcie związane z energią jądrową i małymi reaktorami modułowymi (SMR). Jednocześnie zauważono, że dzięki utworzeniu wspólnego przedsiębiorstwa na bazie części aktywów ZE PAK ma ono dużą szansę realizacji – ze względu na umiejscowienie i już istniejącą infrastrukturę przesyłową prądu.

 

„PAK jest pierwszym w Polsce producentem energii z węgla, który nie tylko mówi, że ma plan odejścia od węgla, ale faktycznie od niego odchodzi. Zbudowaliśmy największą w Polsce farmę fotowoltaiczną, planujemy wykorzystać energię wiatru, rozwijamy infrastrukturę wodorową. Inwestycja w atom to gigantyczna szansa dla Polski, jej mieszkańców i firm na dostęp do czystej i taniej energii” – podkreślił cytowany w komunikacie Solorz.

 

„Jeżeli chcemy rozwijać się dalej w szybkim tempie i stawać się coraz zamożniejszym społeczeństwem, ściągać do nas kolejne zagraniczne inwestycje, musimy mieć dostęp do atrakcyjnej cenowo energii” – dodał Sołowow. Należąca do niego spółka z branży chemicznej Synthos występuje w tym projekcie w dwóch rolach: jako inwestor i dostawca technologii.

 

Prezes Zarządu ZE PAK Piotr Woźny przypomniał, że Pątnów jest lokalizacją wskazaną w rządowym Programie polskiej energetyki jądrowej. „Nasze plany nie są konkurencyjne w stosunku do planów Państwa – SMR nie zastąpią dużej energetyki państwowej, ale mogą stanowić jej doskonałe uzupełnienie i stopniowo zastępować część mocy wytwarzanej z paliw kopalnych, a w niedługim czasie mogą pomóc zniwelować brak dostępnych mocy w systemie energetycznym, wynikający z odstawiania kolejnych bloków węglowych i zwiększającego się zapotrzebowania na energię elektryczną” – stwierdził Woźny.

 

Jesienią 2019 r. kontrolowany przez Sołowowa chemiczny koncern Synthos i japoński GE Hitachi Nuclear Energy (GEH) podpisały porozumienie o współpracy przy badaniu możliwości budowy elektrowni jądrowej w tej technologii. „Małe reaktory modułowe mogą odegrać znaczącą rolę przy rozwiązywaniu stojących przed Polską wyzwań, związanych z modernizacją sektora energetycznego oraz osiągnięciem potrzebnego stopnia dekarbonizacji” – mówił wtedy Michał Sołowow.

 

W sierpniu 2020 r. Synthos Green Energy został Partnerem Strategicznym GE Hitachi Nuclear Energy z zakresie rozwoju i budowy reaktora BWRX-300.

 

BWRX-300 to projekt GEH – joint-venture amerykańskiego GE i japońskiego Hitachi. Należy do rodziny reaktorów wodno-wrzących (BWR), które GE buduje od lat 50. Jednocześnie, ze względu na mniejsze rozmiary od typowego reaktora energetycznego, jest zaliczany do małych reaktorów modułowych – SMR. Projekt BWRX zakłada moc elektryczną 300 MW i 870 MW mocy cieplnej.

 

Pod koniec czerwca br. PKN Orlen i Synthos podpisały umowę ramową, na mocy której mają ustalić zasady współpracy w obszarach SMR. Jak mówił wtedy prezes Synthosu Zbigniew Warmuz, w jego ocenie reaktor BWRX-300 ma szanse powstać „gdzieś za granicą ok. roku 2027-2028”. „Jeżeli się pojawi i zacznie pracować, zostanie sprawdzona, to myślę, że w Polsce realny jest rok 2030-2031” – dodał.Prezes PKN Orlen Daniel Obajtek ocenił z kolei, że pierwszy taki reaktor może powstać w Polsce w ciągu 7-10 lat.(PAP)

 

kmz/ drag/

Toruń: Wybuch i zawalenie się domu jednorodzinnego. Trwa sprawdzanie gruzowiska [foto]

0
Toruñ, 31.08.2021. Miejsce wybuchu domu przy ulicy Wybickiego 12 w Toruniu, 31 bm. Jednorodzinny budynek w wyniku eksplozji zawali³ siê. Po ugaszeniu po¿aru, poszukiwanie ewentualnych rannych lub ofiar na miejscu zdarzenia rozpoczê³a, wyposa¿ona w geofon, specjalistyczna grupa poszukiwawczo-ratownicza z Che³m¿y. (ps/amb) PAP/Pawe³ Skraba

Strażacy ze specjalistycznych grup poszukiwawczo-ratowniczych z Gdańska i Chełmży cały czas sprawdzają gruzowisko powstałe po zawaleniu się domu jednorodzinnego w Toruniu wskutek wybuchu — poinformował PAP oficer prasowy KM PSP kpt. Przemysław Baniecki. Sąsiedzi mówią o ogromnym strachu po eksplozji.

Działania strażaków mogą potrwać jeszcze wiele godzin.

 

„Na miejscu cały czas są strażacy z Gdańska ze specjalnie przeszkolonymi psami i sprawdzają gruzowisko. Wcześniej do pracy przystąpili strażacy z grupy z Chełmży, wyposażeni m.in. w geofon. Trwa ręczna rozbiórka budynku. Po każdym etapie rozbiórki dodatkowo prowadzone jest przeszukiwanie przez psy. Na szczęście do tej pory nie odnaleziono w miejscu zdarzenia ludzi. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że tak pozostanie i nie będzie ofiar tego wybuchu. Zawsze jednak musimy wziąć pod uwagę także najgorszy scenariusz i zakładać, że ktoś jednak mógł być w tym budynku w momencie tragedii” – powiedział kpt. Baniecki.

 

Piętrowy dom jednorodzinny przy ul. Wybickiego w Toruniu po silnej eksplozji całkowicie zawalił się i płonął. Pożar ugasili strażacy.

 

Kpt. Baniecki zaznaczył, że w budynku KM PSP, znajdującym się około 500 m od miejsca zdarzenia, było słychać odgłos eksplozji i wszystko zadrżało. W okolicznych domach mieszkalnych powypadały szyby.

 

„Nie wiemy, czy w chwili eksplozji ktoś był w domu. Na miejscu policjanci starają się to ustalić. Nieznana jest też przyczyna eksplozji” – powiedziała oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Toruniu podinsp. Wioletta Dąbrowska.

 

Według informacji pogotowia gazowniczego, zawalony budynek był podłączony do miejskiej sieci gazowniczej.

 

Z leżących w sąsiedztwie trzech czteropiętrowych bloków i domu jednorodzinnego ewakuowano 111 osób. Wyprowadzono też osoby znajdujące się w pobliskiej galerii handlowej.

 

„Do części mieszkań — w budynkach, w których nie ma większych zniszczeń, wracają już lokatorzy. Dwa budynki pozostają wyłączone. To te, które znajdują się w najbliższym sąsiedztwie domu jednorodzinnego, w odległości ok. 20 metrów. Cały czas wyłączona pozostaje także Galeria AMC, w której doszło do uszkodzenia elewacji. Uszkodzonych jest przynajmniej 9 samochodów, ale ten bilans może wzrosnąć, gdy właściciele będą mogli podejść do aut i stwierdzić, czy nie ma jeszcze np. mniejszych uszkodzeń” – powiedział kpt. Baniecki.

 

Rozmawiający z reporterem PAP mieszkańcy sąsiednich budynków mówili o ogromnej sile wybuchu i wielkim strachu.

 

„Nasz blok zadrżał bardzo mocno. Pomyślałem: co jest u licha, samolot uderzył w budynek? Wyszedłem na balkon i wszędzie było szaro. Dzieci przez dłuższą chwilę dochodziły do siebie. Bardzo się przestraszyły” – powiedział mężczyzna w średnim wieku. Pokazał reporterowi PAP filmik, który nagrał 10 minut po wybuchu. Widać na nim pozostałości domu w ogniu i tysiące odłamków budynku oraz sprzętów walających się po okolicy.

 

„To cud, że nikomu z przechodniów się nic nie stało. Przecież to ruchliwa okolica. Obok są sklepy. Dziś mocno padało i być może dlatego akurat nikt w tym momencie nie przechodził obok” – powiedział kolega mieszkańca bloku sąsiadującego ze zniszczonym domem.

 

Obaj wskazali, że słyszeli o telewizorach, które pospadały ze ścian w jednym ze sklepów rtv w pobliskiej galerii. Jak dodali, w siłowni na pierwszym piętrze ze ściany spadło ponoć lustro.

 

Mieszkańcy tego osiedla, z którymi rozmawiał reporter PAP, mówili zgodnie, że ich zdaniem w domu jednorodzinnym nikt nie mieszkał od jesieni ubiegłego roku.(PAP)

 

Autor: Tomasz Więcławski

 

Toruñ, 31.08.2021. Funkcjonariusze policji oraz stra¿y po¿arnej w miejscu wybuchu domu przy ulicy Wybickiego 12 w Toruniu, 31 bm. Jednorodzinny budynek w wyniku eksplozji zawali³ siê. Po ugaszeniu po¿aru, poszukiwanie ewentualnych rannych lub ofiar na miejscu zdarzenia rozpoczê³a, wyposa¿ona w geofon, specjalistyczna grupa poszukiwawczo-ratownicza z Che³m¿y. (ps/amb) PAP/Pawe³ Skraba
Toruñ, 31.08.2021. Miejsce wybuchu domu przy ulicy Wybickiego 12 w Toruniu, 31 bm. Jednorodzinny budynek w wyniku eksplozji zawali³ siê. Po ugaszeniu po¿aru, poszukiwanie ewentualnych rannych lub ofiar na miejscu zdarzenia rozpoczê³a, wyposa¿ona w geofon, specjalistyczna grupa poszukiwawczo-ratownicza z Che³m¿y. (ps/amb) PAP/Pawe³ Skraba
Toruñ, 31.08.2021. Funkcjonariusze policji oraz stra¿y po¿arnej w miejscu wybuchu domu przy ulicy Wybickiego 12 w Toruniu, 31 bm. Jednorodzinny budynek w wyniku eksplozji zawali³ siê. Po ugaszeniu po¿aru, poszukiwanie ewentualnych rannych lub ofiar na miejscu zdarzenia rozpoczê³a, wyposa¿ona w geofon, specjalistyczna grupa poszukiwawczo-ratownicza z Che³m¿y. (ps/amb) PAP/Pawe³ Skraba
Toruñ, 31.08.2021. Miejsce wybuchu domu przy ulicy Wybickiego 12 w Toruniu, 31 bm. Jednorodzinny budynek w wyniku eksplozji zawali³ siê. Po ugaszeniu po¿aru, poszukiwanie ewentualnych rannych lub ofiar na miejscu zdarzenia rozpoczê³a, wyposa¿ona w geofon, specjalistyczna grupa poszukiwawczo-ratownicza z Che³m¿y. (ps/amb) PAP/Pawe³ Skraba

Sąd nie uwzględnił wniosków o areszt podejrzanych o zniszczenie zasieków na granicy z Białorusią

0
fot. twitter.com/Straz_Graniczna

Sąd Rejonowy w Sokółce nie uwzględnił wniosku prokuratury o trzymiesięczny areszt trzynastu osób, którym postawiła zarzuty związane ze zniszczeniem fragmentu ogrodzenia na granicy z Białorusią. Na razie nie wiadomo, czy śledczy złożą zażalenie.

Informację o postanowieniu sądu przekazał PAP obrońca podejrzanych mec. Rafał Gulko. Jak powiedział, sąd uznał, że nie ma tej sprawie obawy matactwa (na to powoływała się w swoich wnioskach prokuratura), a kluczowy materiał dowodowy został zebrany. „Nie można też na dziś przesądzić, czy jest to przestępstwo, czy wykroczenie i wymaga to analizy akt sprawy” – dodał mec. Gulko.

 

Szkoda materialna do 500 zł jest wykroczeniem; w tej sprawie straty materialne oszacowane zostały na ok. 600 zł.

 

Do nadania tej depeszy PAP nie udało się ustalić, czy prokuratura będzie składała zażalenie do sądu drugiej instancji i czy w związku z tym, że nie został uwzględniony jej wniosek o areszt, zastosuje wobec podejrzanych tzw. wolnościowe środki zapobiegawcze.

 

Do incydentu przy granicy z Białorusią koło wsi Szymaki (Podlaskie) doszło w niedzielę po południu. Jak widać na nagraniach umieszczonych w mediach społecznościowych, grupa osób weszła na pas drogi granicznej, użyła nożyc do metalu, zaczepiła liny i próbowała rozerwać zasieki z drutu kolczastego ułożone na granicy Polski z Białorusią.

 

Według oświadczeń osób uczestniczących w tej akcji zamieszczonych w mediach społecznościowych, był to „akt obywatelskiego nieposłuszeństwa”, w celu wyrażenia sprzeciwu „wobec okrutnej polityki rządu” i „zamykania granicy przed osobami, które uciekają ze swoich krajów w obawie przed torturami lub ewentualną śmiercią”. „Chcemy pokazać solidarność z nimi, jesteśmy gotowi ponieść za to konsekwencje” – mówiły uczestniczki akcji.

 

Wszystkim 13 zatrzymanym postawione zostały zarzuty zniszczenia – wspólnie i w porozumieniu – mienia, czyli fragmentu zasieków zbudowanych na granicy, przy kwalifikacji, iż był to występek o charakterze chuligańskim.

 

Jak mówił we wtorek PAP szef Prokuratury Rejonowej w Sokółce Artur Kuberski, podejrzani nie przyznają się i odmówili składania wyjaśnień.(PAP)

 

autor: Robert Fiłończuk

 

rof/ jann/

Heynen podał skład Polaków na rozpoczynające się w środę mistrzostwa Europy

0
Foto PAP/Grzegorz Micha³owski

Trener Vital Heynen podał 14-osobowy skład reprezentacji Polski siatkarzy na rozpoczynające się w środę mistrzostwa Europy – poinformował PZPS. Z grupy, która przygotowywała się do turnieju w ostatnich tygodniach w Spale, ubył środkowy Norbert Huber.

W składzie Polaków na ME znalazło się 12 zawodników, którzy uczestniczyli w niedawnych igrzyskach w Tokio oraz przyjmujący Tomasz Fornal i libero Damian Wojtaszek. Dwaj ostatni – tak jak i Huber – brali udział w pierwszej części sezonu reprezentacyjnego i występowali w Lidze Narodów. Potem Heynen skoncentrował się na pracy z grupą, którą zabierał na turniej olimpijski, a w połowie sierpnia wspomniana trójka znów dołączyła na treningach do kadry.

 

Biało-czerwoni dwa lata temu wywalczyli w czempionacie Starego Kontynentu brązowy medal. Udział w tegorocznej edycji, której gospodarzem będą Polska, Czechy, Estonia i Finlandia, rozpoczną w czwartek od meczu z Portugalczykami. W kolejnych spotkaniach w grupie A zmierzą się w także w Krakowie z: broniącymi tytułu Serbami (4 września), Grekami (5 września), rodakami Heynena Belgami (6 września) i Ukraińcami (8 września).

 

Połowa meczów 1/8 finału i ćwierćfinałowych odbędzie się w Gdańsku, a walka w strefie medalowej będzie miała miejsce w Katowicach. Finał i mecz o brązowy krążek zaplanowano na 19 września.

 

Skład reprezentacji Polski mężczyzn na mistrzostwa Europy 2021:

 

rozgrywający: Fabian Drzyzga (Asseco Resovii Rzeszów), Grzegorz Łomacz (PGE Skra Bełchatów)

 

środkowy: Mateusz Bieniek (PGE Skra Bełchatów), Jakub Kochanowski (Asseco Resovii Rzeszów), Piotr Nowakowski (Projekt Warszawa)

 

atakujący: Bartosz Kurek (Wolfdogs Nagoya), Łukasz Kaczmarek (Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle)

 

przyjmujący: Wilfredo Leon (Sir Safety Conad Perugia), Michał Kubiak (Panasonic Panthers), Tomasz Fornal (Jastrzębski Węgiel), Aleksander Śliwka (Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle), Kamil Semeniuk

 

libero: Paweł Zatorski (Asseco Resovii Rzeszów), Damian Wojtaszek (Projekt Warszawa). (PAP)

 

an/ co/

Proces „siódemki z Martinsville”. Gubernator Wirginii ułaskawił 7 czarnoskórych mężczyzn straconych za gwałt

0

Gubernator Wirginii Ralph Northam ułaskawił siedmiu czarnoskórych mężczyzn skazanych i straconych za zgwałcenie białej kobiety w 1951 r. Jak podkreślił, jego decyzja ma związek z brakiem sprawiedliwego procesu w ich sprawie.

Decyzja gubernatora dotyczy tzw. „siódemki z Martinsville”, młodych, w większości nastoletnich Afroamerykanów powieszonych w 1951 r.

 

„Choć te akty łaski nie dotyczą winy siódemki, służą jako uznanie ze strony stanu, że ci mężczyźni zostali skazani bez odpowiedniego procesu i otrzymali wyrok oparty na ich rasie, który nie był w podobnych przypadkach stosowany wobec białych oskarżonych” – oświadczył Northam. W komunikacie podkreślono, że w latach 1908-51, wszystkie kary śmierci za gwałty dotyczyły czarnoskórych skazanych, zaś w 1977 r. Sąd Najwyższy orzekł, że kara śmierci za gwałt łamie konstytucyjny zakaz stosowania „okrutnych lub wymyślnych” kar.

 

Northam, polityk Demokratów, ułaskawił podczas swojej kadencji 604 osoby – więcej niż dziewięciu jego poprzedników łącznie.

 

W marcu tego roku Northam podpisał stanowe prawo, które zniosło karę śmierci. Wirginia stała się w ten sposób pierwszym stanem historycznego Południa, który zdecydował się na taki krok.

 

Od początku istnienia Wirginii – najpierw jako pierwszej brytyjskiej kolonii w Ameryce, potem jako stanu – wykonano 1390 wyroków kary śmierci, najwięcej spośród wszystkich stanów USA. Licząc tylko okres po uzyskaniu przez USA niepodległości, więcej egzekucji wykonano jedynie w Teksasie.

 

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)

 

osk/ kib/

Holandia: Stowarzyszenie konsumentów żąda 2 mld euro od TikToka za naruszenie prywatności dzieci

0

Holenderskie stowarzyszenie konsumentów Consumentenbond wraz z Fundacją Take Back Your Privacy (TBYP) pozwało do sądu TikTok za naruszenie prywatności dzieci. Wcześniejsze wystąpienie do firmy pozostało bez odpowiedzi, teraz oba podmioty zażądały w sądzie 2 mld euro.

Zdaniem Consumentenbond firma nielegalnie zbiera dane od użytkowników w wieku poniżej 18 lat, w tym daty urodzenia, informacje o orientacji seksualnej i dane biometryczne.

 

Dane te były następnie przechowywane za granicą i sprzedawane w celach reklamowych. „TikTok skandalicznie wykorzystywał dzieci, wprowadzał je w błąd i naruszał ich prywatność” – twierdzi Sandra Molenaar, dyrektor stowarzyszenia konsumentów, cytowana w komunikacie prasowym.

 

Stowarzyszenie wystąpiło w czerwcu br. do chińskiej firmy z roszczeniem w wysokości 1,5 mld euro. Pozostało ono bez odpowiedzi. „Rozmowy z TikTokiem spełzły na niczym” – czytamy na stronie stowarzyszenia.

 

W związku z tym, jak informuje Consumentenbond, złożony został w amsterdamskim sądzie oficjalny pozew. Tym razem roszczenie wynosi 2 mld euro.

 

W czerwcu br. Holenderski Urząd Ochrony Danych Osobowych (AP) nałożył na chińską aplikację grzywnę w wysokości 750 tys. euro. Zdaniem regulatora firma została ukarana grzywną, ponieważ warunki prywatności, które użytkownicy chińskiej aplikacji muszą zaaprobować, zostały napisane wyłącznie w języku angielskim, więc holenderskim dzieciom nie było łatwo je zrozumieć.

 

TikTok to popularna aplikacja na smartfony, której główna funkcjonalność polega na możliwości wysyłania bardzo krótkich materiałów wideo, w założeniu treścią zbliżonych do teledysków muzycznych.

 

Z Amsterdamu Andrzej Pawluszek (PAP)

 

apa/ kib/

CNN: Siły USA zawarły tajne porozumienie z talibami ws. ewakuacji Amerykanów

0
epa09430543 Foreign soldiers stand guard at a tower inside the Hamid Karzai International Airport, in Kabul, Afghanistan, 26 August 2021. At least 13 people including children were killed in a blast outside the airport on 26 August. The blast occurred outside the Abbey Gate and follows recent security warnings of attacks ahead of the 31 August deadline for US troops withdrawal. EPA/AKHTER GULFAM Dostawca: PAP/EPA.

Telewizja CNN podała we wtorek, że amerykańscy wojskowi w Kabulu zawarli tajne porozumienie z talibami, w ramach którego islamiści odeskortowali na lotnisko w Kabulu setki obywateli USA. Ponadto, ponad tysiąc Amerykanów ewakuowano przy pomocy jednostek specjalnych.

Sieć CNN, która powołuje się na dwa źródła w Pentagonie, podała też, że w ramach ustalonych z talibami procedur grupy Amerykanów były kierowane do punktów zbiórki – m.in. do gmachu ministerstwa spraw wewnętrznych w Kabulu, skąd były zabierane prosto na lotnisko, czasem kilka razy w ciągu dnia. Miało to w zamierzeniu zminimalizować zagrożenie związane z zamachami terrorystów Państwa Islamskiego.

 

„Urzędnicy przyznają, że te ustalenia były bardzo pomocne w ewakuacji tak wielu Amerykanów” – powiedziała reporterka telewizji Barbara Starr, dodając że m.in. w tym kontekście należy rozumieć słowa szefa Dowództwa Centralnego USA gen. Kennetha McKenziego o „pragmatycznej i praktycznej” współpracy z talibami.

 

Starr dodała, że w ewakuacji pomagały też wojska specjalne, które nadzorowały nieoficjalną bramę na lotnisko i kierowały do niej Amerykanów, podając na bieżąco wskazówki przez telefon.

 

Łącznie, w trakcie 18-dniowej akcji ewakuacyjnej, wojska USA i koalicji ewakuowały z Kabulu ponad 123 tys. osób, z czego ponad 6 tys. to obywatele USA.

 

Szef amerykańskiej dyplomacji Antony Blinken poinformował w poniedziałek, że w kraju pozostało ok. 100-200 Amerykanów, którzy wyrazili chęć ewentualnego opuszczenia Afganistanu. Dodał jednak, że wielu z nich to podwójni obywatele, którzy są zakorzenieni w tym kraju i mają tam rodziny, a decyzja o wyjeździe nie jest dla nich łatwa. Zapewnił jednocześnie, że USA wraz sojusznikami będą wywierać nacisk na talibów i przyszły afgański rząd, by umożliwić emigrację tym osobom, a także Afgańczykom pracującym podczas wojny dla amerykańskich sił zbrojnych i instytucji.

 

Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)

 

osk/ fit/ kib/

Hołownia: Państwo PiS zdecydowało o odebraniu praw mieszkańcom dwóch województw. „W przypadku restrykcji COVID-19 milczał”

0

Państwo PiS zdecydowało dziś o odebraniu praw mieszkańcom dwóch województw bez wyczerpania zwykłych środków, bez wytłumaczenia ludziom co to dla nich faktycznie oznacza – napisał w mediach społecznościowych lider Polski 2050 Szymon Hołownia, odnosząc się do informacji o stanie wyjątkowym na wschodniej granicy.

Lider Polski 2050 Szymon Hołownia odniósł się na Twitterze do wtorkowej informacji o złożeniu przez Radę Ministrów wniosku do prezydenta o wprowadzenie stanu wyjątkowego w wąskim pasie miejscowości położonych na granicy polsko-białoruskiej, ze względu na trudną sytuację na tym obszarze.

 

„Państwo PiS zdecydowało dziś o odebraniu praw mieszkańcom dwóch województw bez wyczerpania zwykłych środków, bez wytłumaczenia ludziom co to dla nich faktycznie oznacza” – ocenił polityk. Zapowiedział obszerniejsze odniesienie się do sprawy na konferencji prasowej we wtorek.

 

Premier Mateusz Morawiecki poinformował po posiedzeniu rządu we wtorek, że Rada Ministrów we wtorek postanowiła wystąpić do prezydenta o wprowadzenie stanu wyjątkowego na okres 30 dni w przygranicznym pasie, czyli na części województwa podlaskiego i lubelskiego. Minister spraw wewnętrznych i administracji poinformował, że pas ten obejmie 183 miejscowości(115 w woj. podlaskim i 68 w woj. lubelskim) bezpośrednio przylegające do granicy z Białorusią.

 

„Będą tam obowiązywały restrykcje zgodnie z przepisami dotyczącymi wprowadzenia stanu wyjątkowego. Dziś uchwała trafi do pana prezydenta i w momencie, kiedy pan prezydent podpisze swoje rozporządzenie – jeśli uzna, że okoliczności wprowadzenia stanu wyjątkowego są racjonalne i zasadne – ten stan będzie wprowadzony w trybie natychmiastowym” – wyjaśnił Kamiński.

 

Uzasadniając decyzję Rady Ministrów premier Morawiecki podkreślił, że to rząd jest bezpośrednio odpowiedzialny za szczelność granicy, zapobieganie nielegalnej migracji oraz próbom destabilizacji sytuacji na granicy.

 

„Sytuacja na granicy z Białorusią jest cały czas kryzysowa, jest cały czas napięta, a to z podstawowego względu, że reżim Łukaszenki postanowił poprzez przetransportowanie ludzi głównie z Iraku na terytorium Białorusi, postanowił wypchnąć tych ludzi na terytorium Polski, Litwy, Łotwy po to, żeby wprowadzić element destabilizujący na terytorium naszych krajów” – mówił premier.

 

Szef rządu zwrócił też uwagę, że podobne regulacje dotyczące stanu wyjątkowego wprowadziły już Litwa i Łotwa.(PAP)

 

autor: Mikołaj Małecki

 

mml/ godl/

Hakerzy mogli przejąć dane 600 tysięcy pacjentów DuPage Medical Group

0

Hakerzy przejęli prawdopodobnie dane blisko 600 tysięcy pacjentów DuPage Medical Group (DMG). Z opublikowanego komunikatu wynika, że doszło do wycieku danych osobowych w tym nazwisk, dat urodzenia, numerów Social Security a także diagnoz i leczenia.

 

O włamaniu do systemu komputerowego DMG poinformowano już pacjentów. Zaniepokojenie wzbudziły problemy z systemem komputerowym, które jak się okazało były przyczyną cyberataku.

Pacjentów DMG powiadomiono o włamaniu i zwrócono się do nich o dokładne monitorowanie informacji, które mogłyby wskazywać na wykorzystanie przez niepowołane osoby ich danych. DMG zaoferowało także bezpłatną pomoc w zabezpieczeniu tych danych.

 

BK

Stan wyjątkowy w pasie przygranicznym z Białorusią. „Państwo musi mieć podstawę prawną do zablokowania prowokacji”

0
Foto PAP/Artur Reszko

Przyjmujemy decyzję rządu o stanie wyjątkowym w pasie przygranicznym z Białorusią ze zrozumieniem, to realizacja naszego postulatu – powiedział PAP poseł Konfederacji Krzysztof Bosak. Państwo musi mieć podstawę prawną do zablokowania prowokacji ze względu na kryzys migracyjny – dodał.

Premier Mateusz Morawiecki poinformował po wtorkowym posiedzeniu rządu, że Rada Ministrów wystąpiła do prezydenta o wprowadzenie stanu wyjątkowego na okres 30 dni w przygranicznym pasie z Białorusią, czyli na części województw podlaskiego i lubelskiego. Pas ten obejmie 183 miejscowości (115 w woj. podlaskim i 68 w woj. lubelskim) bezpośrednio przylegające do granicy z Białorusią.

 

Odnosząc się do tej informacji Bosak przypomniał, że Konfederacja apelowała podczas poniedziałkowej konferencji prasowej „o wprowadzenie stanu nadzwyczajnego oraz o surowe działania wobec osób naruszających porządek i prawo w pasie przygranicznym”. „Przyjmujemy decyzję rządu ze zrozumieniem. Jest to realizacja naszego postulatu” – oświadczył.

 

Według niego, „dopóki sytuacja się nie uspokoi, w pasie przygranicznym powinny poruszać się wyłącznie służby państwowe i mieszkańcy, którzy są zameldowani, czy zamieszkują na stałe na danym obszarze”. Jak uzasadniał, „państwo musi mieć podstawę prawną do tego, żeby zablokować wszelkiego rodzaju prowokacje, zarówno ze względu na kryzys migracyjny, jak i odbywające się po drugiej stronie granicy manewry wojskowe”.

 

„Musi być także podstawa, aby służby państwowe mogły sprawdzać wszystkich obcokrajowców, także obywateli państw Unii Europejskiej, czy osób legalnie przybywających z Unii, a poruszających się w pasie przygranicznym, ponieważ widzimy, że kryzysem zainteresowali się lewicowi aktywiści z innych państw. Pod granicą pojawiają się także przemytnicy ludzi, przyjeżdżający z innych państw Europy, choćby po odbiór nielegalnie przekraczających granicę cudzoziemców” – powiedział.

 

Pytany, czy można i należało wcześniej wprowadzić stan wyjątkowy w pasie przygranicznym z Białorusią, poseł zwrócił uwagę na takie decyzje władz Litwy i Łotwy. „Te przykłady pokazują, że można było to zrobić także w Polsce, że jest to ruch uzasadniony. Więc wydaje mi się, że jesteśmy w tym nieco spóźnieni. Niemniej tych nielegalnych migrantów przybyło do Polski znaczenie mniej niż przez granicę litewską” – ocenił. Jak zaznaczył, „dobrze, że żołnierze Wojska Polskiego, funkcjonariusze Straży Granicznej i policjanci stabilizują sytuację, zabezpieczają granicę i należy trzymać za nich kciuki, żeby to zagrożenie zostało zduszone w zarodku”.

 

Odpowiadając na pytanie o głosy tych polityków opozycji, którzy kontestują działania polskiego rządu, w tym domagają się udzielania pomocy humanitarnej migrantom przywożonym przez białoruskie służby do Usnarza Dolnego w obwodzie grodzieńskim, Bosak przekonywał, że „jeżeli ktoś chce realnie pomagać uchodźcom, to powinien zaangażować się w akcje zbiórkowe na rzecz konkretnych obozów dla uchodźców, tam, gdzie są rzeczywiste kryzysy uchodźcze”.

 

„W ubiegłym roku Polska przyjęła tysiące uchodźców politycznych z Białorusi i dostali oni wizy humanitarne. I Polska pomaga uchodźcom, którzy rzeczywiście uciekają z państwa sąsiedniego, czyli konkretnie z Białorusi, przed biciem i więzieniem i zagrożeniem życia” – podkreślił poseł Konfederacji.

 

Jednocześnie ocenił, że ruch migracyjny z państw afrykańskich, czy azjatyckich docierający przez Białoruś „nie jest ruchem uchodźców”. Według niego, organizacje pozarządowe i polityczne mogą zaangażować się w pomaganie także migrantom ekonomicznym jadąc np. do Bagdadu. „Politycy, czy to Lewicy, czy Koalicji Obywatelskiej jak najbardziej mogą się zaangażować w taką pomoc, natomiast nie ma żadnego powodu, żeby angażowali się w taką działalność akurat na granicy polsko-białoruskiej. Przecież pomocą nie jest rozmontowanie własnych granic” – podkreślił.

 

Polska, Litwa, Łotwa i Estonia zarzucają Białorusi zorganizowanie przerzutu imigrantów na ich terytorium w ramach tzw. wojny hybrydowej. We wspólnym oświadczeniu premierzy Polski i krajów bałtyckich ocenili, że kryzys na granicach z Białorusią został zaplanowany i systematycznie zorganizowany przez reżim Aleksandra Łukaszenki. Wezwali też władze białoruskie do zaprzestania działań prowadzących do eskalacji napięć. (PAP)

 

Autor: Mieczysław Rudy

 

Szczepański o stanie wyjątkowym: to może być niebezpieczny precedens

Wydaje się, że stan wyjątkowy jest elementem usunięcia z terenu granicznego dziennikarzy i osób, które chcą pomagać migrantom po białoruskiej stronie; to może być niebezpieczny precedens – powiedział PAP szef sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych Wiesław Szczepański (Lewica).

Premier Mateusz Morawiecki poinformował po posiedzeniu rządu, że Rada Ministrów we wtorek postanowiła wystąpić do prezydenta o wprowadzenie stanu wyjątkowego na okres 30 dni w przygranicznym pasie, czyli na części województw podlaskiego i lubelskiego. Minister spraw wewnętrznych i administracji poinformował, że pas ten obejmie 183 miejscowości (115 w woj. podlaskim i 68 w woj. lubelskim) bezpośrednio przylegające do granicy z Białorusią.

 

Szczepański, komentując dla PAP decyzję rządu, przypomniał, że w ubiegły wtorek Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych była w Białymstoku na spotkaniu ze Strażą Graniczną w sprawie sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. „Usłyszeliśmy, że państwo polskie jest silne, mocne, że strzeże swoich granic, że nie ma problemu z tym, co się dzieje. Zdajemy sobie sprawę, że to wojna hybrydowa Łukaszenki, ale sobie poradzimy. Nawet nie prosiliśmy o pomoc jednostki Frontexu” – dodał.

 

„Dziś chciałbym zapytać, co się zmieniło przez ten tydzień, że rząd mówi, że potrzebne jest wprowadzenie stanu wyjątkowego. Wydaje się, że ten stan wyjątkowy jest elementem usunięcia z terenu granicznego dziennikarzy i osób, które tam są, aby pomagać migrantom po stronie białoruskiej. Rząd znalazł sposób, aby rozwiązać ten +problem+” – podkreślił poseł. Chodzi o grupę cudzoziemców, która od trzech tygodni koczuje tuż przy granicy z Polską. Przy koczowisku stoją białoruscy funkcjonariusze. Straż Graniczna zapobiega przejściu grupy do Polski. Mundurowi po polskiej stronie odgrodzili też obszar kilkuset metrów, odsuwając od granicy media, polityków i organizacje pozarządowe.

 

Jak zaznaczył Szczepański, klub Lewicy będzie wnioskował, aby jak najszybciej odbyło się posiedzenie Sejmu. „Chcemy, aby odbyło się jeszcze w tym tygodniu, najpóźniej w przyszłym. Zgodnie z prawem o stan wyjątkowy zwraca się Rada Ministrów, prezydent podpisuje rozporządzenie i w ciągu 48 godzin powinien to rozporządzenie przesłać do Sejmu. Pani marszałek (Elżbieta Witek) niezwłocznie powinna to rozporządzenie poddać pod głosowanie. Pytanie zasadnicze – co należy rozumieć przez słowo +niezwłocznie+” – powiedział.

 

„Mamy obawy, że pani marszałek powie, że Sejm jest planowany 15 września. Rząd więc dostanie 15 dni na ustawianie płotu, wyprowadzenie ludzi spod granicy w Usnarzu Górnym, ograniczenie jakiegokolwiek dostępu do grupy uchodźców” – ocenił. Jak zaznaczył, Sejm na wniosek grupy posłów przyjętym bezwzględną większością głosów może takie rozporządzenie uchylić. „Klub Lewicy złoży taki wniosek” – dodał. Wniosek zapowiedział też szef klubu Krzysztof Gawkowski.

 

Według Lewicy, jak tłumaczył Szczepański, są inne możliwości chronienia polskiej granicy. „Wprowadzenie dziś stanu wyjątkowego to może być niebezpieczny precedens” – powiedział.

 

„Stan wyjątkowy wprowadza bardzo wiele obostrzeń. To są obostrzenia dotyczące spraw osobistych: możliwość przeszukań mieszkań, przeszukań osób, zakaz poruszania się w strefie niemal dwustu miejscowości dla osób, które nie są tam zameldowane. To jest możliwość cenzury prasy, podsłuchiwania i kontroli korespondencji. To jest możliwość zatrzymywania osób, które uzna się, że nawoływały do tego, aby pomagać uchodźcom. To również możliwość użycia w szczególnych wypadkach broni” – podkreślił.

 

Jak dodał, po raz pierwszy wprowadzany jest stan wyjątkowy od uchwalenia tej ustawy w 2002 roku. „Wtedy, kiedy potrzebne było wprowadzenie jednego ze stanów nadzwyczajnych w związku z pandemią, rząd takiej decyzji nie podejmował. Teraz ją podejmuje w związku z migracją. Chcemy się dowiedzieć, jaka jest skala. Czy rzeczywiście wprowadzenie stanu wyjątkowego jest potrzebne. Uważamy, że to raczej element rozwiązania problemu tego, co pokazują media” – powiedział szef sejmowej Komisji AiSW.

 

Szef MSWiA, uzasadniając decyzję rządu, tłumaczył, że wiąże się to bezpośrednio z kryzysem na granicy polsko-białoruskiej. Wśród powodów wymienił nasilające się próby nielegalnego przekroczenia granicy z Białorusi do Polski i związane z tym działania reżimu białoruskiego. Polska, Litwa, Łotwa i Estonia zarzucają Białorusi zorganizowanie przerzutu imigrantów na ich terytorium w ramach tzw. wojny hybrydowej. Kamiński wskazywał też, że 10 września rozpoczną się manewry wojskowe organizowane przez armię rosyjską, ćwiczenia Zapad-2021. (PAP)

 

Autorka: Agnieszka Ziemska

 

W lesie kilkaset metrów od granicy k. Usnarza G. są montowane specjalne anteny

Kilkaset metrów od granicy polsko-białoruskiej, w zagajniku w okolicach wsi Usnarz Górny są montowane urządzenia z antenami skierowanymi na wschód. Reporter PAP natknął się we wtorek na ekipę ustawiającą urządzenia.

Około 2 km na północ od Usnarza Górnego i kilkaset metrów od granicy polsko-białoruskiej zagrodzonej zaporami z drutu kolczastego, w zagajniku kilkuosobowa ekipa ustawiała anteny. Prace wykonywali ludzie ubrani po cywilnemu. Stały samochody z warszawskimi numerami rejestracyjnymi.

 

Jeden z mężczyzn, zapytany, czemu na służyć ta aparatura, nie odpowiedział wprost. Dopytywany, czy montowane urządzenia są przeznaczone dla straży granicznej, odrzekł: „może”.

 

Kilkaset metrów od miejsca, w którym ustawiono anteny, telefon komórkowy reportera PAP nie miał zasięgu.

 

„Na całym odcinku granicy zewnętrznej korzystamy z różnych urządzeń technicznych, systemów obserwacji technicznej, zapewne tam (w okolicach Usnarza Górnego – PAP) również korzystamy z nich” – powiedziała rzecznik Straży Granicznej ppor. Anna Michalska.

 

Pytana, czy Straż Graniczna montuje tego typu nowe urządzenia, odpowiedziała: „jest przesuwana część urządzeń przenośnych”.

 

Na granicy polsko-białoruskiej pozostało do wykonania ponad 1,5 km ogrodzenia, aby odgrodzić nim koczujących po stronie Białorusi cudzoziemców.

 

Premier Mateusz Morawiecki poinformował we wtorek po posiedzeniu rządu, że Rada Ministrów postanowiła wystąpić do prezydenta o wprowadzenie stanu wyjątkowego na okres 30 dni w przygranicznym pasie, czyli na części województwa podlaskiego i lubelskiego. (PAP)

 

Autor: Wojciech Kamiński

 

Szef MSWiA: stan wyjątkowy obejmie 183 miejscowości przylegające do granicy z Białorusią

Stan wyjątkowy będzie obowiązywał w 115 miejscowościach w woj. podlaskim i 68 miejscowościach w woj. lubelskim; to wąski pas miejscowości bezpośrednio przylegających do granicy z Białorusią – poinformował we wtorek szef MSWiA Mariusz Kamiński.

Premier Mateusz Morawiecki poinformował po posiedzeniu rządu, że Rada Ministrów we wtorek postanowiła wystąpić do prezydenta o wprowadzenie stanu wyjątkowego na okres 30 dni w przygranicznym pasie, czyli na części województwa podlaskiego i lubelskiego.

 

Minister spraw wewnętrznych i administracji poinformował, że pas ten obejmie 183 miejscowości (115 w woj. podlaskim i 68 w woj. lubelskim) bezpośrednio przylegające do granicy z Białorusią. „Świadomie podkreślam: miejscowości, a nie gmin. Nie chodzi tutaj po gminy, ale chodzi o wąski pas miejscowości bezpośrednio przylegających do granicy” – wyjaśnił Kamiński.

 

„Będą tam obowiązywały restrykcje zgodnie z przepisami dotyczącymi wprowadzenia stanu wyjątkowego. Dziś uchwała trafi do pana prezydenta i w momencie, kiedy pan prezydent podpisze swoje rozporządzenie – jeśli uzna, że okoliczności wprowadzenia stanu wyjątkowego są racjonalne i zasadne – ten stan będzie wprowadzony w trybie natychmiastowym” – powiedział.

 

Minister zapowiedział, że wydane zostaną wtedy dodatkowe rozporządzenia, których projekty są już przygotowane. Jak dodał, będą one szczegółowo określać wprowadzane restrykcje. „Chcę uspokoić mieszkańców miejscowości nadgranicznych: one w najmniejszym stopniu nie będą ingerowały w wasze życie zawodowe, w możliwość spokojnego wykonywania działalności, chociażby rolniczej. W minimalnym stopniu będą te restrykcje dotyczyły stałych mieszkańców tych miejscowości” – zapewnił Kamiński.

 

Jak podkreślił, restrykcje te jednak wprowadzą „istotne ograniczenia dla osób z zewnętrz, dla osób obcych na tym terenie, które chciałyby się przemieszczać w tych miejscowościach”.

 

„Straż Graniczna, wojsko Polskie i policja, która będzie pilnowała porządku w pasie granicznym, musi mieć instrumenty efektywnego działania. Żadnych wycieczek, żadnych happeningów, żadnych manifestacji w tym pasie granicznym nie będzie można organizować” – poinformował szef MSWiA.

 

Kamiński zaznaczył, że nie jest to łatwa decyzja. Zauważył, że to prawdopodobnie pierwszy stan wyjątkowy w historii wolnej Polski, po roku 1990 r. „Wiąże się to bezpośrednio z kryzysem na granicy polsko-białoruskiej” – oświadczył.

 

Jako pierwszy powód podał wzrastającą liczbę prób nielegalnego przekraczania granicy. „Tylko w sierpniu około 3 tysięcy osób usiłowało w sposób nielegalny przedostać się na terytorium Polski, a tym samym Unii Europejskiej”. Dodał też, że zdecydowana większość takich prób została uniemożliwiona przez żołnierzy i funkcjonariuszy Straży Granicznej.

 

Szef MSWiA zaznaczył, że polskie służby zarejestrowały w ostatnich tygodniach około 40 przylotów samolotów z Bagdadu do Mińska. „Główną grupę uchodźców na granicy z Białorusią stanowią obywatele Iraku. Na podstawie szacunków służb w ostatnich tygodniach przewieziono około 10 tysięcy Irakijczyków na Białoruś. Znacząca część trafiła z Turcji, a w ostatnim okresie z Libanu” – przekazał minister.

 

„Monitorujemy działania reżimu Łukaszenki. Wiemy, że prowadzone są rozmowy z Pakistanem, Marokiem, Katarem na temat uruchomienia linii lotniczych, białoruskich. To są ogromne rezerwuary potencjalnych uchodźców na terenie Unii Europejskiej. Musimy w sposób odpowiedzialny i stanowczy położyć temu tamę” – powiedział.

 

Wskazał też, „że ogromnym rezerwuarem uchodźców są obywatele różnych państw, którzy przebywają na terenie Rosji”. Zaznaczył też, że kilku cudzoziemców z grupy w Usnarzu trafiło z terenu Rosji. Jedna z tych osób co najmniej od kilku lat przebywała na terenie Rosji ubiegając się o prawo pobytu w jednym z państw Unii Europejskiej. „Te starania spotkały się z odmową tego państwa” – zaznaczył minister.

 

Minister nawiązał też do sytuacji w Usnarzu Górnym, gdzie od ponad trzech tygodni koczuje grupa cudzoziemców. „Nie możemy robić żadnych precedensów. Jeśli wpuścimy tę grupę uchodźców na teren naszego państwa, będziemy mieli wiele +Usnarzy+ na całej granicy” – ocenił szef MSWiA. Jak dodał, migranci nie są głodni i dostarczane są im posiłki przez służby białoruskie. „Jest to próba wymuszenia, złamania standardu. Wpuścimy 30, za chwilę będzie 300, trzy tysiące i 30 tysięcy” – ocenił minister Kamiński. Nadmienił też, że osoby koczujące przy granicy mogą zgłosić się do polskiego konsulatu w Grodnie, ambasady w Mińsku i tam złożyć podania, które będą rozpatrzone. „Nikt ich nie zmusza do koczowania. Mogą spokojnie odejść” – dodał.

 

Drugim powodem wprowadzenia stanu wyjątkowego jest rozpoczęcie 10 września dużych manewrów wojskowych organizowanych przez armię rosyjską. „W tych manewrach weźmie udział według oficjalnych deklaracji około 200 tysięcy żołnierzy rosyjskich”. Kilkanaście żołnierzy białoruskich i kilka tysięcy rosyjskich będzie brało udział w manewrach tuż przy naszej granicy, w okolicach Brześcia.

 

„Musimy liczyć się z różnego rodzaju prowokacjami. Chodzi o bezpieczeństwo naszych mieszkańców i różnego typu osób, które w wyniku swojej naiwności, nieodpowiedzialności podejmują skandaliczne wręcz działania nad granicą, jak niszczenie instalacji granicznych i podchodzenie pod granicę” – powiedział minister. „Każde przekroczenie granicy może zakończyć się tragedią”.

 

„Wierzymy, że nasze działania doprowadzą do ustabilizowania sytuacji na granicy. Ten miesiąc musi być bezpieczny. Zaapelował to mieszkańców i innych osób, że sytuacja jest niebezpieczna. „Wiele niebezpiecznych osób z bronią w ręku będzie po drugiej stronie granicy w najbliższych dniach. Stąd też uzasadnienie wprowadzenie stanu wyjątkowego – dodał. (PAP)

 

Autorki: Agnieszka Ziemska, Marta Stańczyk

 

agzi/ mas/ robs/

Fortepian nad polskim morzem

0

Co łączy postacie Fryderyka Chopina i Andre Citroëna? Obaj byli wybitnymi, wyróżniającymi się postaciami a ich historia nierozerwalnie związana jest z Polską oraz Francją. Przypomina o tym teledysk Citroën & Chopin: Voyage, który jest podróżą przez muzyczne i motoryzacyjne epoki, od czasów Chopina aż do współczesności.

Fryderyk Chopin urodził się w Żelazowej Woli i swoją karierę rozpoczął w Polsce. W wieku 21 lat przeniósł się do Francji i tam pozostał do końca życia. Był jednym z najsłynniejszych pianistów swoich czasów, często nazywany poetą fortepianu. Elementem charakterystycznym dla utworów Chopina jest pogłębiona ekspresja oraz czerpanie z wzorców stylistycznych polskiej muzyki ludowej. Chopin jest słynny na całym świecie a jego muzykę można spotkać wszędzie.

 

Z kolei dziadkowie Andre Citroëna mieszkali i zostali pochowani w Warszawie, jego rodzice brali tu ślub, a sam Andre właśnie w Polsce, w Głownie pod Łodzią, zakupił patent na koła zębate o daszkowym wzorze, które stały się później elementem słynnego logo marki, szewronów. Metalowe koła daszkowe Citroëna można znaleźć w maszynowni niszczyciela Błyskawica. W Warszawie mieściła się też fabryka tej marki, a przez pewien czas salon Citroëna kierowany był przez dowódcę słynnego Dywizjonu 303, Wojciecha Kołaczkowskiego. Andre Citroën może być też z powodzeniem nazywany czarodziejem motoryzacji – jego pomysły i skala działania o wiele lat wyprzedzały to, co robiła ówczesna konkurencja.

 

Związki obu wielkich postaci stały się inspiracją do powstania utworu Citroën & Chopin, do którego muzykę skomponował Roman Jońca. To muzyczny hołd dla Andre Citroëna i Fryderyka Chopina, którzy tak bardzo związani byli z Polską. Słyszymy w nim nuty Chopina, połączone w jedną spójną całość ze współczesnymi rytmami elektronicznymi. Zdjęcia do teledysku powstały m.in w Koszalinie oraz na plaży jednego z najsłynniejszych polskich kurortów, Mielna. To właśnie tutaj stanął fortepian, na którym zagrała Hanna Gołuńska, która zasiadła również za kierownicą pięknych zabytkowych i współczesnych samochodów, widocznych na ekranie. Autorką scenariusza i zdjęć do teledysku jest Ewa Ślusarczyk, toruńska reżyser młodego pokolenia.

 

Produkcja została sfinansowana przez dziennik motoryzacyjny Francuskie.pl, miasto Koszalin, miasto Mielno oraz stowarzyszenie Amicale Citroën Pologne. Samochody do teledysku udostępnili członkowie stowarzyszenia oraz salony Citroën Mojsiuk z Koszalina i Citroën Polmozbyt Holding z Torunia.

 

 

 

Źródło informacji: Amicale Citroen Pologne

 

UWAGA: Za materiał opublikowany przez redakcję PAP MediaRoom odpowiedzialność ponosi jego nadawca, wskazany każdorazowo jako „źródło informacji”.