-1.2 C
Chicago
czwartek, 28 marca, 2024
Strona główna Blog Strona 1169

Biliony dolarów na rozwój infrastruktury na Florydzie

0

Już w przyszłym tygodniu Demokraci mają przyjąć budżet socjalny dla Florydy w wysokości prawie 2 bilionów dolarów.

Tę samą ustawę ma w najbliższym czasie podpisać prezydent Joe Biden. Tym samym infrastruktura Słonecznego Stanu ulegnie znacznej poprawie.

W zapisach ustawy znalazło się m.in. ponad 13 milionów na rozbudowę autostrad oraz 245 milionów na wymianę i naprawę mostów. Państwo przeznaczy również prawie 200 milionów na stacje do ładowania pojazdów elektrycznych oraz nieco ponad 2 miliony na rozwój transportu publicznego. Dodatkowe fundusze, w wysokości ponad miliarda dolarów zyskają także lotniska na Florydzie.

Wszelkie szczegóły znajdziecie TUTAJ: https://www.whitehouse.gov/wp-content/uploads/2021/08/FLORIDA_Infrastructure-Investment-and-Jobs-Act-State-Fact-Sheet.pdf

Policjanci zabezpieczający Marsz Niepodległości potem wyjeżdżają na wschodnią granicę

0

Policjanci zabezpieczający w czwartek trasę Marszu Niepodległości zaraz po wydarzeniu wyjeżdżają na naszą wschodnią granicę – podkreślił w środę szef MSWiA Mariusz Kamiński. Będzie to 700 policjantów prewencji i 100 kontrterrorystów.

„Idąc w Marszu Niepodległości pamiętajcie, że zabezpieczający trasę policjanci zaraz po wydarzeniu wyjeżdżają na naszą wschodnią granicę. 700 policjantów prewencji i 100 kontrterrorystów z BOA (Centralny Pododdział Kontrterrostyczny Policji „BOA”) dołączy do 1200 kolegów z @PolskaPolicja, którzy już wspierają @Straz_Graniczna” – napisał minister spraw wewnętrznych i administracji na Twitterze.

 

Marsz Niepodległości wyruszy w czwartek, o godz. 13 z ronda Dmowskiego w centrum Warszawy. We wtorek szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk poinformował, że wydarzenie to będzie miało formalny charakter.

 

Wcześniej sąd uchylił decyzję wojewody mazowieckiego o rejestracji marszu jako zgromadzenia cyklicznego i tym samym uwzględnił odwołanie warszawskiego ratusza w tej sprawie. Na trasie, którą przebiegały ostatnie marsze, zgłoszono inne zgromadzenie pod hasłem „Niepodległa Dla Wszystkich”. W środę, po nadaniu formalnego statutu Marszowi Niepodległości, organizatorki „Niepodległej Dla Wszystkich” odwołały to wydarzenie.

 

Zgodnie z komunikatem UdSKiOR uczestnicy Marszu Niepodległości przejdą tradycyjną trasą, a następnie złożą kwiaty pod popiersiem Ignacego Jana Paderewskiego. Bezpieczeństwo uczestnikom obchodów zapewni Policja i Żandarmeria Wojskowa.

 

Na wschodniej granicy od miesięcy narasta presja migracyjna. Od początku roku polska Straż Graniczna zanotowała ok. 32 tys. prób nielegalnego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej, z czego 3,2 tys. w listopadzie, blisko 17,3 tys. w październiku, prawie 7,7 tys. we wrześniu i ponad 3,5 tys. w sierpniu.

 

Liczba prób nielegalnego przedostania się do Unii Europejskiej z Białorusi przez migrantów z krajów Bliskiego Wschodu, Afryki i innych regionów gwałtownie wzrasta od wiosny. UE i państwa członkowskie uważają, że to efekt celowych działań reżimu Alaksandra Łukaszenki, który instrumentalnie wykorzystuje migrantów, w odpowiedzi na sankcje. (PAP)

 

Autorka: Agnieszka Ziemska

 

agzi/ lena/

Matty Cash to kolejny zagraniczny sportowiec reprezentujący biało-czerwonych. Kim jest, skąd pochodzi?

0

Matty Cash – urodzony w angielskim Slough piłkarz Aston Villi – to kolejny zagraniczny sportowiec, który zdecydował się na reprezentowanie biało-czerwonych barw. Zarówno w futbolu, jak i innych dyscyplinach podobnych przykładów nie brakuje, choć jego decyzja ma uzasadnienie w polskich korzeniach.

Matthew Stuart Cash ma 24 lata i jest podstawowym zawodnikiem 16. obecnie drużyny angielskiej Premier League. Jego matka ma na imię Barbara, a jej panieńskie nazwisko to Tomaszewska. Urodziła się w Anglii w polskiej rodzinie powojennych emigrantów.

 

O piłkarzu zrobiło się głośno, gdy wyszło na jaw, że ma polskie korzenie, a że był zainteresowany występami w koszulce z orłem na piersi, to sprawy potoczyły się bardzo szybko. Zgromadził niezbędne dokumenty, spotkał się w Londynie z selekcjonerem polskiej kadry Paulo Sousą i 26 października wojewoda mazowiecki podpisał akt uznania polskiego obywatelstwa Casha.

 

1 listopada zawodnik otrzymał pierwsze powołanie do reprezentacji Polski, kilka dni później odebrał w ambasadzie w Londynie polski paszport, a od niedzieli przebywa na zgrupowaniu w Hiszpanii szykując się do debiutu, który może nastąpić w piątek w meczu eliminacji mistrzostw świata z Andorą.

 

Obcokrajowców, którzy wzmocnili piłkarską reprezentacją, było przed nim kilku. Najbardziej głośny – także dlatego, że pierwszy – był prawdopodobnie przypadek pochodzącego z Nigerii Emmanuela Olisadebe. Grał w Polsce od 1997 roku, a w 2000 w trybie przyspieszonym otrzymał polskie obywatelstwo. W biało-czerwonych barwach zadebiutował 16 sierpnia 2000 roku przeciwko Rumunii (1:1) i od razu zdobył gola. W eliminacjach mistrzostw świata Olisadebe zdobył łącznie osiem bramek, walnie przyczyniając się do pierwszego od 16 lat awansu do turnieju finałowego.

 

Na pierwszy mecz w polskiej drużynie narodowej długo nie czekał też urodzony w Brazylii Roger Guerreiro. Wystąpił 27 maja 2008 roku w towarzyskim meczu z Albanią, a nieco ponad miesiąc wcześniej otrzymał obywatelstwo. Zagrał w Euro 2008 i zdobył jedyną dla Polski bramkę w tym turnieju. Po raz ostatni wystąpił w reprezentacji w 2011 roku. Jego dorobek to 25 spotkań i cztery gole.

 

W późniejszych latach w kadrze grali jeszcze m.in. mający polskich przodków Francuzi Ludovic Obraniak i Damien Perquis, a za kadencji selekcjonera Adama Nawałki regularnie powoływany był mający polskie korzenie, a pochodzący z Brazylii Thiago Cionek. Obywatelstwo otrzymał w 2011 roku, ale na debiut czekał trzy lata. Był w kadrze na ME 2016, a dwa lata później pojechał na mundial. Imprezy w Rosji nie będzie jednak miło wspominał – w pierwszym meczu z Senegalem zaliczył samobójcze trafienie.

 

W ostatnich latach najgłośniejszym zagranicznym „transferem” był siatkarz Wilfredo Leon. Urodził się 28 lat temu na Kubie, tam też zyskał sportowe szlify. W drużynie narodowej swojej pierwszej ojczyzny zadebiutował w wieku 14 lat, a jako 17-latek został wybrany na jej kapitana i wystąpił w MŚ.

 

Po nieudanych kwalifikacjach olimpijskich do igrzysk w Londynie (2012) zdecydował się wyjechać do Europy. Za sprawą narzeczonej, a obecnie żony, trafił do Polski w 2013 roku, a dwa lata później otrzymał polski paszport. Po obowiązkowej czteroletniej karencji w 2019 roku uznawany za jednego z najlepszych siatkarzy globu zawodnik zadebiutował w biało-czerwonych barwach. Dwukrotnie z kadrą sięgnął po brąz mistrzostw Europy, ale nie pomógł w realizacji głównego celu ostatnich lat, jakim było zdobycie medalu igrzysk w Tokio.

 

W kobiecej siatkówce było kilka takich przypadków. Najbardziej znana w tym gronie jest pochodząca z Ukrainy Maria Liktoras. Do Polski przyjechała w 1997 roku, a obywatelstwo otrzymała cztery lata później. W 2003 roku wraz z biało-czerwonymi zdobyła mistrzostwo Europy. Potem stała się etatową reprezentantką kraju. Szansę obrony tytułu dwa lata później uniemożliwiła jej kontuzja.

 

Poza nią w kadrze były również Irina Archangielska i Swietłana Riabko, które po otrzymaniu obywatelstwa bardzo krótko grały w kadrze.

 

W reprezentacji koszykarzy od 2000 roku grało siedmiu zawodników pochodzących z USA: Joe McNaull, Lewis Lofton, Eric Elliott, Jeff Nordgaard, David Logan, Thomas Kelati i A.J. Slaughter.

 

Lofton wystąpił tylko w jednym meczu, i to nieoficjalnym. Wszyscy, z wyjątkiem Slaughtera, mieli jakieś związki z Polską – rodzinne lub występowali w tutejszej lidze. Ale to rozgrywający ze stanu Kentucky ma w reprezentacji największy staż – 72 mecze w koszulce z orzełkiem na piersi, 817 zdobytych punktów, w tym dwukrotny udział w mistrzostwach Europy. Odegrał dużą rolę w awansie biało-czerwonych – po 52 latach przerwy – do mistrzostw świata 2019, które przyniosły sukces w postaci ósmego miejsca.

 

W kobiecej kadrze przez dwa lata grała Amerykanka Julie McBride. Wystąpiła w Eurobaskecie 2015, ostatnim z udziałem biało-czerwonych (19. miejsce). Teraz w jej ślady idzie rodaczka, 31-letnia Marissa Kastanek. Rozegrała w reprezentacji cztery oficjalne spotkania w eliminacjach mistrzostw Europy i w najbliższych dniach czekają ją kolejne.

 

Przez wiele lat liderem drużyny narodowej 3×3 był Michael Hicks. Amerykanin wywalczył z nią m.in. czwarte miejsce (2018) i brązowy medal w mistrzostwach świata (2019), został królem strzelców tej drugiej imprezy. Awansował też z zespołem do turnieju olimpijskiego i uczestniczył w igrzyskach w Tokio (2021), gdzie Polacy zajęli siódme miejsce wśród ośmiu ekip.

 

Zadomowiony w Polsce 38-letni dziś Hicks spędził także wiele sezonów w barwach Polpharmy Starogard Gdański na parkietach ekstraklasy w klasycznej odmianie koszykówki.

 

Od lat naturalizowani zawodnicy pracują na sławę polskich zapasów.

 

Szlak przecierał Ormianin Edward Barsegjan. W 2008 zajął siódme miejsce w wadze 60 kg w mistrzostwach Europy w stylu klasycznym. Walczył także o prawo startu w igrzyskach w Pekinie – w ostatnim turnieju kwalifikacyjnym przegrał decydującą walkę. Ożenił się z Polką i osiadł w Kartuzach, gdzie najpierw był zawodnikiem miejscowej Cartusii, a później zajął się szkoleniem następców.

 

Największe sukcesy w polskich barwach odnosi 33-letni „wolniak” Magomedmurad Gadżijew, który do 2012 roku reprezentował Rosję. Jako zawodnik „Sbornej” 11 lat temu był wicemistrzem Europy. W biało-czerwonych barwach pięć razy stanął na podium ME w kat. 70 kg, w tym na najwyższym stopniu w 2020 roku, w 2017 został wicemistrzem świata, a niezbyt udany występ olimpijski w Tokio powetował sobie w październiku zostając w Oslo mistrzem globu.

 

Pochodzący z Armenii Geworg Sahakjan, który od 2016 roku reprezentuje Polskę w zapasach w stylu klasycznym, to brązowy medalista MŚ 2018, który to sukces powtórzył niedawno w Norwegii. Ma w dorobku również srebro ME 2019.

 

Polskie barwy reprezentowało też dwóch znakomitych kajakarzy – Iwan Klementiew i Michał Śliwiński. Pierwszy to jeden z najlepszych zawodników w historii dyscypliny, mistrz olimpijski z Seulu (1988), wicemistrz z Barcelony (1992) i Atlanty (1996), a także siedmiokrotny mistrz świata. Wszystkie tytuły wywalczył w jedynce kanadyjkowej. Startował w reprezentacjach ZSRR, WNP, Polski i Łotwy. W biało-czerwonych barwach wystąpił w mistrzostwach świata w Meksyku w 1994 roku i zdobył złoty medal w C-1 1000.

 

W kanadyjce pływał też Śliwiński, wicemistrz olimpijski z Seulu i Barcelony. Urodził się w 1969 roku na Ukrainie, a obywatelstwo otrzymał wraz z rodziną w 2001 roku. W ciągu pięciu lat zdobył dla Polski trzy złote medale mistrzostw świata.

 

W 2002 roku obywatelstwo otrzymał ukraiński bokser Andrzej (Andriej) Liczik. W jego dorobku jest brązowy medal ME w 2004 roku.

 

Polskę jako drugą ojczyznę wybrało kilkoro tenisistów stołowych z Chin. Prawie 33-letnia dziś Li Qian przebiła się do ścisłej czołówki europejskiej, a największy sukces odniosła w 2018 roku, kiedy została pierwszą w historii polską mistrzynią Starego Kontynentu. Przy jej dużym udziale Siarka Tarnobrzeg rok później triumfowała w Lidze Mistrzów. Polski pingpong nie miał takiej gwiazdy od czasów Andrzeja Grubby.

 

W męskiej reprezentacji przez lata występował Wang Zeng Yi. 38-letni obecnie zawodnik połowę życia spędził w Polsce, a w kadrze zadebiutował już w 2004 roku. Jego największe osiągnięcie to zdobyty osiem lat temu tytuł deblowego mistrza Europy w parze z reprezentującym Chorwację Tanem Ruiwu. Cztery lata wcześniej z Lucjanem Błaszczykiem sięgnęli po srebrny medal. Na co dzień jest grającym trenerem AZS AWFiS Balta Gdańsk.

 

Norweski żużlowiec Rune Holta w 2002 roku przyjął polskie obywatelstwo, by ominąć limity dotyczące startu cudzoziemców w ekstraklasie. W kraju występował jednak już od 1994 roku. Zdobył dwa tytuły indywidualnego mistrza Polski (2003 i 2007). Dwukrotnie z reprezentacją zdobył Drużynowy Puchar Świata (2005, 2007). W 2007 r. ówczesny prezydent Lech Kaczyński odznaczył go Złotym Krzyżem Zasługi za osiągnięcia w sporcie żużlowym. Mimo 48 wiosen na karku pochodzący ze Stavanger Holta wciąż jeździ na zapleczu ekstraligi, w barwach ROW Rybnik.

 

We wrześniu 2003 r. polskie obywatelstwo otrzymał etiopski biegacz Yared Shegumo, urodzony 20 lat wcześniej w Addis Abebie. Jest pierwszym sportowcem z Etiopii, który zmienił narodowość na polską. Nad Wisłą został po MŚ do lat 18 w Bydgoszczy w 1999 r. Uciekając przed poborem do armii, nie wrócił do rodzinnego kraju i trafił do obozu dla uchodźców w Otrębusach. Później pomocną dłoń podały mu stołeczne kluby – Polonia i AZS AWF. W lutym 2004 roku w Lipsku, po 31 latach, pobił halowy rekord kraju w biegu na 3000 m, który należał do mistrza olimpijskiego z Moskwy (1980) na 3000 m z przeszkodami Bronisława Malinowskiego.

 

Mimo licznych kontuzji, przerw w startach i podjęcia nawet pracy zarobkowej w Anglii, nigdy nie rozstał się na dobre z bieganiem. W 2014 roku zdobył srebrny medal mistrzostw Europy, a w 2012 i 2018 został mistrzem kraju w maratonie. Wystąpił w igrzyskach w Rio de Janeiro. Jednak po starcie w ME w Berlinie wrócił do Polski na wózku inwalidzkim, a lekarze stwierdzili złamanie trzech kości stawu krzyżowego. Wiosną 2019 „Jarek” – jak nazywa go lekkoatletyczne środowisko – wrócił do treningów. W tym roku triumfował w Maratonie Warszawskim.

 

Polakiem postanowił też zostać hokeista Martin Voznik. Na polskich lodowiskach urodzony w Hawierzowie Czech występował od 1997 roku, a polskim obywatelem został pięć lat później. Ożenił się z poznaną w Krynicy Izabelą. Polski paszport stał się dla Voznika przepustką do gry w reprezentacji nowego kraju. W biało-czerwonych barwach wystąpił w 55 meczach, strzelił dziewięć bramek. Czterokrotnie uczestniczył w mistrzostwach świata.

 

Od 2016 roku reprezentacyjnej bramki strzeże urodzony w Lancaster w USA 34-letni obecnie John Murray, zwany – z racji skutecznej gry – Jaśkim Murarzem. Do Polski po raz pierwszy trafił w 2013 roku i występuje tu do dziś, z krótką przerwą na grę w Kazachstanie. Ożenił się z Polką i otrzymał paszport RP.

 

Urodzona w 1984 roku w Brześciu badmintonistka Nadieżda Kostiuczyk zrzekła się białoruskiego obywatelstwa i w 2001 otrzymała polskie. Reprezentowała barwy klubu z Suwałk i studiowała filologię rosyjską na Uniwersytecie Białostockim, gdyż po zakończeniu kariery chciała zostać nauczycielką. Później nieco zmodyfikowała plany – nadal chce pracować z dziećmi, ale na badmintonowym boisku. W 2010 roku poślubiła badmintonistę Dariusza Ziębę i zmieniła nazwisko.

 

Największe sukcesy odniosła w deblu wraz z Kamilą Augustyn oraz w mikście z Robertem Mateusiakiem (w parze z tym ostatnim zdobyła cztery medale ME). W polskich barwach w igrzyskach zadebiutowała w 2008 roku, gdyż na jej start już w Atenach cztery lata wcześniej nie zgodził się Białoruski Komitet Olimpijski. W Pekinie oraz później w Londynie i Rio de Janeiro z Mateusiakiem odpadli w ćwierćfinale, czyli jeden wygrany mecz dzielił ich od strefy medalowej.

 

Swoją obecność mocno zaznaczyli nad Wisłą naturalizowani szachiści, a szczególnie arcymistrz Michał Krasenkow, który przyjechał z Rosji w 1992 roku, a od 1996 wielokrotnie reprezentował Polskę na olimpiadach szachowych, mistrzostwach świata i Europy, był też trenerem kadry. Jest dwukrotnym mistrzem kraju i rekordowe 14 razy zdobył tytuł drużynowy. W 2000 roku zajmował 10. miejsce w rankingu światowym. Jest uważany za jednego z najlepszych polskich szachistów w okresie powojennym.

 

Na igrzyskach olimpijskich w Barcelonie w 1992 r. w reprezentacji Polski w podnoszeniu ciężarów wystąpiło dwóch zawodników, którzy urodzili się poza granicami kraju.

 

Pochodzący z Zaporoża na Ukrainie Sergiusz Wołczaniecki od 1990 r. był zawodnikiem klubu Budowlani Opole. Dzięki temu, że jego dziadek był Polakiem w 1992 r. otrzymał obywatelstwo, wystartował w stolicy Katalonii, gdzie w kategorii do 90 kg wywalczył brązowy medal olimpijski. Rok później zajął drugie miejsce w mistrzostwach Europy. Po wykryciu w jego organizmie zabronionych środków dopingowych został zdyskwalifikowany i zdecydował się wrócić na Ukrainę.

 

Drugi to urodzony w Kijowie Andrzej Kozłowski. Obywatelstwo polskie także otrzymał w 1992 r. Na igrzyskach w kategorii 75 kg zajął czwarte miejsce. Największy sukces odniósł w mistrzostwach Europy w 1995 r, zdobywając złoty medal.

 

W Gruzji urodził się z kolei prawie 32-letni Arsen Kasabijew. W barwach tego kraju został wicemistrzem olimpijskim w Pekinie. Pierwotnie zajął czwarte miejsce, ale po ponownej analizie próbek i wykryciu dopingu u dwóch rywali, awansował o dwie pozycje. Obywatelem Polski jest od 2009 roku. 11 lat temu został mistrzem Europy. Zarówno podczas igrzysk w Londynie, jak i MŚ 2013 we Wrocławiu nie ukończył rywalizacji w podrzucie i nie został sklasyfikowany. Były to jego ostatnie starty w imprezach najwyższej rangi.

 

W zbliżających się igrzyskach zimowych w Pekinie prawo startu zapewniła sobie łyżwiarka figurowa Jekaterina Kurakowa.

 

19-latka z Moskwy ponad trzy lata temu zdecydowała się na przeprowadzkę do Polski, a jej nowym domem stał się Toruń, gdzie trenuje w tamtejszym klubie Axel. Po długich staraniach otrzymała zgodę Międzynarodowej Federacji Łyżwiarskiej (ISU) na starty w biało-czerwonych barwach. Ma już za sobą debiut w imprezach mistrzowskich – w ME była 10., a MŚ ukończyła na 32. pozycji. W październiku wywalczyła olimpijską przepustkę i w lutym zostanie pierwszą polską solistką w igrzyskach od 2010 roku.(PAP)

 

pp/ an/ cegl/

Rosyjskie bombowce nad Białorusią. „Sankcje wobec Białorusi są już na stole”

0
epa09573503 Russian Foreign Minister Sergei Lavrov (R) and Belarusian Foreign Minister Vladimir Makei (L) attend an annual joint meeting of the Russia-Belarus foreign ministries' collegiums in Moscow, Russia, 10 November 2021. Belarussian Foreign Minister is on a working visit to Moscow. EPA/YURI KOCHETKOV / POOL Dostawca: PAP/EPA.

Dwa rosyjskie bombowce Tu-22M3 przeprowadziły patrol w przestrzeni powietrznej Białorusi – podało w środę ministerstwo obrony w Moskwie. Resort dodał, że maszyny wzięły udział w kontroli obrony przeciwlotniczej państwa związkowego Białorusi i Rosji.

Bombowce przetrenowały współpracę z naziemnymi punktami dowodzenia sił zbrojnych Białorusi i Rosji – głosi komunikat ministerstwa obrony. Resort zapewnił, że maszyny wykonały wszystkie zadania.

 

Z oświadczenia ministerstwa obrony wynika, że po patrolu, który odbył się w środę, bombowce powróciły już na lotnisko na terytorium Rosji. (PAP)

 

 

Białoruś zapowiada regularne patrole rosyjskich bombowców nad swoją granicą

Ministerstwo obrony Białorusi poinformowało o zwiększeniu sił obrony przeciwlotniczej przy swojej granicy zachodniej i północno-zachodniej, a także o tym, że nad Białorusią będą regularnie latać rosyjskie bombowce strategiczne.

„Loty strategicznego lotnictwa bombowego (Rosji- PAP) będą miały regularny charakter” – poinformowało ministerstwo obrony w swoim kanale w Telegramie, informując, że w środę rosyjskie Tu-22M3 patrolowały granicę państwową Białorusi.

 

Jak wskazano, wcześniej takie loty odbywały się cyklicznie, „a od dzisiaj będą regularne”.

 

W środę rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało, że nad Białorusią odbył się lot patrolowy dwóch bombowców Tu-22M3. Resort dodał, że maszyny wzięły udział w kontroli obrony przeciwlotniczej państwa związkowego Białorusi i Rosji.

 

Białoruskie ministerstwo wskazało, że na podstawie decyzji resortów obrony obu krajów w środę przećwiczono „kwestie praktycznej współpracy w powietrzu sił i środków, wchodzących w skład wspólnego regionalnego systemu obrony przeciwlotniczej sił zbrojnych Białorusi i Rosji”.

 

„Przećwiczono praktyczną współpracę w powietrzu lotnictwa myśliwskiego, będącego częścią składową wspólnego systemu wojsk obrony powietrznej. Wykonano zadania patrolowania granicy państwowej w przestrzeni powietrznej Białorusi z wykorzystaniem dwóch samolotów Tu-22M3 sił powietrzno-kosmicznych Rosji” – podano.

 

Regularne patrole, jak podała strona białoruska, mają być „adekwatną reakcją na sytuację powstałą tak w powietrzu, jak i na ziemi” – podał białoruski resort. (PAP)

 

 

Premier: Stawką działań Łukaszenki jest nie tylko atak na Polską granicę, ale też wpływ na opinię publiczną na zachodzie

W wojnie hybrydowej walka toczy się przede wszystkim na polu informacyjnym; stawką działań Łukaszenki jest nie tylko atak na Polską granicę, ale też wpływ na opinię publiczną na zachodzie – powiedział w środę premier Mateusz Morawiecki po spotkaniu w Warszawie z szefem Rady Europejskiej Charlesem Michelem.

Premier Morawiecki zapewnił też, że nie ma „obaw co do obecności mediów na granicy”, choć ocenił, że są one podatne na białoruskie i rosyjskie fake newsy.

 

„Cała sieć internetowa jest zalana różnymi informacjami, które już zdążyły być wyjaśnione na szczęście. Ale ile jest takich, które nie zostały wyjaśnione? Główny problem polega na tym, że obecność mediów intensyfikuje działania prowokacyjne (ze strony Białorusi – PAP)” – mówił Mateusz Morawiecki.

 

Ocenił też, że obecnie sytuacja na granicy „jest na tyle napięta, że mogłoby to stworzyć bezpośrednie zagrożenie dla dziennikarzy i osób postronnych, którzy chcieliby na tej pierwszej linii frontu się znaleźć”.

 

„Rozważamy wraz z panem ministrem spraw wewnętrznych i z panem ministrem obrony narodowej utworzenie odpowiedniego miejsca, ośrodka bardzo blisko granicy, w którym to ośrodku dziennikarze by mieli też dużo szybszy dostęp do informacji, do osób, które mieszkają w pasie przygranicznym, przecież one są również osobami bezpośrednio dotkniętymi przez ten kryzys” – zapowiedział premier.

 

Podczas konferencji szef Rady Europejskiej Charles Michel został zapytany przez dziennikarzy o ewentualną pomoc Frontexu na granicy polsko-białoruskiej. Odpowiadając zapewnił, że Frontex jest „dostępny, by wspierać wszystkie wysiłki Polski, by pokazać solidarność” innych państw UE.

 

Przypomniał, że taka mobilizacja Frontexu miała już miejsce dwa lata temu, w Grecji. Zapewnił także, że będzie w kontakcie z premierem Morawieckim w sprawie skorzystania z takiej możliwości przez Polskę. (PAP)

 

autor: Krzysztof Kowalczyk, Edyta Roś, Rafał Białkowski

 

Michel: sankcje wobec Białorusi są już na stole, musimy wykazać się jednością

Sankcje wobec Białorusi są już na stole, trwają rozmowy wśród państw członkowskich, by upewnić się, że wszyscy mamy to samo stanowisko – mówił w środę w Warszawie przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel. Podkreślił, że w sprawie kryzysu migracyjnego UE musi wykazać się jednością.

Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej była tematem środowej rozmowy w Warszawie premiera Mateusza Morawieckiego oraz szefa Rady Europejskiej Charlesa Michela.

 

Na konferencji prasowej po spotkaniu politycy pytany byli m.in. o możliwość całkowitego zamknięcia granicy oraz o formę planowanych sankcji wobec Białorusi. „W pierwszej kolejności myślimy o zamykaniu tych przejść granicznych, na które następuje atak” – odparł premier, jako przykład podając przejście graniczne Kuźnica-Bruzgi.

 

„Jeżeli Łukaszenka nie zmniejszy swojej presji i nie odejdzie od tego szantażu politycznego, od używania żywych tarcz (…), to będziemy musieli zamykać kolejne przejścia graniczne, co będzie prowadziło automatycznie do wdrożenia per se pewnej sankcji gospodarczej, ponieważ zmniejszy się możliwość prowadzenia działalności gospodarczej dla firm z Białousi z firmami z Polski” – dodał.

 

Charles Michel podkreślił, że sankcje wobec Białorusi są już „na stole”. „Chcemy to skoordynować z państwami członkowskimi, by dokonać najlepszych wyborów, by zidentyfikować najlepsze narzędzia” – mówił. Podkreślił, że trzeba zatrzymać ataki hybrydowe nie tylko wobec Polski, ale i całej UE. „Musimy to zrobić i do tego wykorzystamy różne narzędzia. Dlatego mówimy nie tylko o Białorusi, ale o ludziach, którzy uczestniczą w tym systemie. Musimy im wyjaśnić, jakie będą konkretne konsekwencje ich zachowania” – wskazał.

 

Szef RE poinformował, że w tej sprawie odbędzie się spotkanie ministrów spraw zagranicznych UE. „Ambasadorzy w Brukseli dzisiaj mieli spotkanie na ten temat i mogę powiedzieć, że w najbliższych godzinach skontaktuję się z wieloma kolegami, by upewnić się, że mamy to samo stanowisko” – powiedział. Podkreślił, że Unia Europejska musi wykazać się jednością.

 

Na południe od Kuźnicy po białoruskiej stronie granicy z Polską od poniedziałku przebywa duża grupa migrantów. Po nieudanej próbie siłowego wkroczenia na terytorium Polski migranci rozbili obozowisko, które jest pilnowane przez białoruskie służby. Zgodnie z informacjami przekazanymi przez szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego łącznie w pasie przy granicy przebywa obecnie ok. 2-4 tysięcy osób. Jego zdaniem w najbliższym czasie będą one dążyły do „kolejnego szturmu” na naszą granicę.

 

Przedstawiciele rządu podkreślają, że Polska mierzy się obecnie z najtrudniejszą sytuacją od początku kryzysu migracyjnego. „To pierwsza taka sytuacja od 30 lat, kiedy możemy powiedzieć, że (…) integralność naszych granic jest w tak brutalny sposób atakowana i testowana” – stwierdził we wtorek premier Mateusz Morawiecki.

 

W związku z sytuacją na granicy Polska chce rozszerzenia sankcji wobec Białorusi. Z dotychczasowych zapowiedzi wynika, że mowa zarówno o poszerzeniu listy osób z tego kraju z brakiem wstępu na teren UE, jak i sankcjach gospodarczych. (PAP)

 

autorka: Sonia Otfinowska

 

sno/ par/

Kosiniak-Kamysz: Przez brak działań rząd wprowadził ukryty lockdown w Polsce. Co dziesiąta szkoła już nie pracuje

0
Warszawa, 10.11.2021. Koronawirus w Polsce. Prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego W³adys³aw Kosiniak-Kamysz podczas konferencji prasowej w Sejmie, 10 bm. Spotkanie dotyczy³o aktualnej sytuacji w zwi¹zku z pandemi¹ koronawirusa. (amb) PAP/Rafa³ Guz

Rząd nie przygotował nas na czwartą falę pandemii koronawirusa; przez brak działań wprowadził ukryty lockdown w Polsce – stwierdził w środę prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.

W środę Ministerstwo Zdrowia przekazało, że badania potwierdziły 18 550 nowych przypadków zakażenia koronawirusem. Zmarło 269 osób z Covid-19. To najwyższe wyniki w tej fali epidemii – podkreślił resort zdrowia.

 

Kosiniak-Kamysz ocenił w środę na briefingu w Sejmie, że rząd nie przygotował nas na czwartą falę pandemii koronawirusa. „Co dziesiąta szkoła już nie pracuje, coraz więcej dzieci zostaje w domu, przez co rodzice też zostają w domu” – mówił lider PSL.

 

Według niego, „rząd wprowadził ukryty lockdown”, a doszło do tego przez brak decyzji i działań rządzących.

 

Lider PSL oświadczył, że nie zgadza się na dyskryminowanie szczególnie osób zaszczepionych. „Bo oni dzisiaj mogą mieć poczucie, że wykazali się odpowiedzialnością, wykazali się dobrą wolą za siebie i za bliźnich, a dzisiaj rząd w ogóle nie patrzy na to. Nie podejmuje żadnych kroków” – powiedział szef ludowców.

 

Dodał, że rząd nie chce też porad. „Minister zdrowia Adam Niedzielski nie konsultuje niczego, nie zaprasza na żadne spotkania, nie chce dyskusji na temat przeciwdziałania Covidowi” – powiedział Kosiniak-Kamysz.

 

Szef PSL oświadczył, że rząd bierze pełną odpowiedzialność za to, co się dziś dzieje. „Rząd – jeszcze raz to powtórzę – przez brak swoich działań wprowadził ukryty lockdown w Polsce” – podkreślił Kosiniak-Kamysz.

 

Łącznie od 4 marca ub.r., gdy wykryto w Polsce pierwsze zakażenie SARS-CoV-2, potwierdzono 3 143 725 przypadków. Zmarło 78 250 osób z COVID-19. (PAP)

 

autor: Edyta Roś

 

ero/ mok/

Sąd UE: Google nadużył dominującej pozycji na rynku i ma zapłacić 2,42 mld euro kary. Gigant odpowiada

0

Sąd UE w wydanej w środę decyzji potwierdził grzywnę w wysokości 2,42 mld euro dla koncernu Google za nadużycie pozycji dominującej na rynku i faworyzowanie własnej usługi porównywania cen.

W czerwcu 2017 r. Komisja Europejska uznała, że Google nadużywał swojej pozycji dominującej na rynku ogólnych usług wyszukiwania online w 13 krajach Europejskiego Obszaru Gospodarczego, faworyzując własną usługę porównywania cen wobec konkurencyjnych.

 

KE ustaliła wówczas, że wyniki wyszukiwania produktów dokonanych za pomocą ogólnej wyszukiwarki Google były pozycjonowane i wyświetlane w sposób bardziej przyciągający wzrok, gdy pochodziły z własnej usługi porównywania cen Google, niż gdy pochodziły z konkurencyjnych usługodawców.

 

W związku z tym naruszeniem KE nałożyła na Google karę pieniężną w wysokości 2,42 mld euro. Amerykański koncern wniósł skargę na tę decyzję do Sądu Pierwszej Instancji UE. W środowym wyroku Sąd oddalił skargę i utrzymał grzywnę.

 

„Faworyzując własną usługę porównywania cen na swoich stronach z wynikami ogólnymi poprzez korzystniejszą prezentację i pozycjonowanie, przy jednoczesnym degradowaniu wyników z konkurencyjnych porównywarek za pomocą algorytmów rankingowych, Google odstąpił od zasad konkurencji co do meritum” – czytamy w uzasadnieniu wyroku.

 

„Kryterium zróżnicowanego traktowania przez Google było pochodzenie wyników wyszukiwania. (…) W rzeczywistości zatem, Google promował własną porównywarkę, a nie lepsze wyniki wyszukiwania” – doprecyzował Sad.

 

Z Brukseli Artur Ciechanowicz (PAP)

 

Google o wyroku Sądu UE dot. Google Shopping: odpowiednie zmiany zostały już wprowadzone

Wymogi KE, dotyczące Google Shopping i potwierdzone środowym wyrokiem Sądu UE, zostały już wdrożone – poinformowała PAP firma Google. Sąd UE potwierdził grzywnę w wys. 2,42 mld euro dla Google za nadużycie pozycji dominującej na rynku i faworyzowanie własnej usługi porównywania cen.

“Reklamy produktowe zawsze pomagały ludziom szybko i łatwo znaleźć produkty, których szukają, jednocześnie pomagając sprzedawcom detalicznym dotrzeć do potencjalnych klientów. Ten wyrok dotyczy ściśle określonych okoliczności i choć będziemy go jeszcze szczegółowo analizować, już w 2017 roku wprowadziliśmy zmiany spełniające wymogi decyzji Komisji Europejskiej. Wdrożone przez nas rozwiązanie z sukcesem działa już od 3 lat, generując miliardy kliknięć prowadzących do ponad 700 porównywarek cenowych” – wskazał w informacji przekazanej PAP Adam Malczak z Google Polska w komentarzy do wyroku dotyczącego Google Shopping. Jak dodał, wyrok Sądu UE nie jest prawomocny, nie zapadła jednak jeszcze decyzja, czy Google będzie się od niego odwoływał.

 

W czerwcu 2017 r. Komisja Europejska uznała, że Google nadużywał swojej pozycji dominującej na rynku ogólnych usług wyszukiwania online w 13 krajach Europejskiego Obszaru Gospodarczego, faworyzując własną usługę porównywania cen wobec konkurencyjnych.

 

KE ustaliła wówczas, że wyniki wyszukiwania produktów dokonanych za pomocą ogólnej wyszukiwarki Google były pozycjonowane i wyświetlane w sposób bardziej przyciągający wzrok, gdy pochodziły z własnej usługi porównywania cen Google, niż gdy pochodziły z konkurencyjnych usługodawców.

 

W związku z tym naruszeniem KE nałożyła na Google karę pieniężną w wysokości 2,42 mld euro. Amerykański koncern wniósł skargę na tę decyzję do Sądu Pierwszej Instancji UE. W środowym wyroku Sąd oddalił skargę i utrzymał grzywnę.

 

„Faworyzując własną usługę porównywania cen na swoich stronach z wynikami ogólnymi poprzez korzystniejszą prezentację i pozycjonowanie, przy jednoczesnym degradowaniu wyników z konkurencyjnych porównywarek za pomocą algorytmów rankingowych, Google odstąpił od zasad konkurencji co do meritum” – czytamy w uzasadnieniu wyroku.

 

„Kryterium zróżnicowanego traktowania przez Google było pochodzenie wyników wyszukiwania. (…) W rzeczywistości zatem, Google promował własną porównywarkę, a nie lepsze wyniki wyszukiwania” – doprecyzował Sąd. (PAP)

 

autorka: Małgorzata Werner-Woś

 

mww/ drag/

Mężczyzna okradziony na parkingu Rivers Casino. Złodzieje zabrali mu 40 tysięcy dolarów

0

Mężczyzna został okradziony po wyjściu z kasyna Rivers w Des Plaines. Wygrał w nim 40 tysięcy dolarów.

 

Cordero Supe znany także w mediach społecznościowych jako The Mentor Millionaire został napadnięty na parkingu we wtorek około 2:25 nad ranem. Pod groźbą użycia broni dwóch młodych mężczyzn zażądało od niego oddania pieniędzy, telefonu i kluczy do samochodu.

Supe bez stawiania oporu oddał wszystko rabusiom. Nie wiedzieli oni jednak, że miał jeszcze jeden telefon, którym zrobił zdjęcia auta. Supe pochodzi z Chicago ale mieszka obecnie w Arizonie. Przyznał, że jest rozczarowany ochroną kasyna choć jednocześnie cieszy się, że nic mu się nie stało.

Policja z Des Plaines poszukuje złodziei a Rivers Casino w wydanym oświadczeniu zaznaczyło, że współpracuje z organami ścigania i zwiększy ochronę na parkingu oraz położy większy nacisk na monitoring mający zapewnić bezpieczeństwo wszystkim graczom i pracownikom.

 

BK

Hołownia: Róża Thun dołącza do Polski 2050

0

Europosłanka Róża Thun dołącza do Polski 2050, dzięki temu ugrupowanie to obok koła w polskim parlamencie będzie miało także europosła – poinformował w środę w Parlamencie Europejskim Szymon Hołownia.

Poinformował również, że europosłanka Thun będzie należeć do frakcji „Odnówmy Europę”. Wcześniej Thun była europosłanką PO, z której wystąpiła w maju br.

 

„To jest ten moment, w którym Unia Europejska musi się odnowić, żeby budować naszą wspólną przyszłość” – mówił Hołownia.

 

„Chcemy polityki, która mieści się nie w kategoriach kadencji, ale pokolenia” – dodał. Dlatego, jak mówił, Polska 2050 dołącza do rodziny frakcji „Odnówmy Europę” (Renew Europe).

 

Renew Europe to frakcja w Parlamencie Europejskim, która powstała w 2019 r. Skupia ugrupowania liberalne. (PAP)

 

autor: Piotr Śmiłowicz

 

pś/ godl/

Sportowcy-powstańcy przypomnieni w książce

0

Postaci dziesięciu sportowców, którzy brali udział w walce o przyłączenie Górnego Śląska do Polski przedstawiono w zaprezentowanej w Katowicach książce „Sportowcy dla Niepodległej”. „Sport miał bardzo ważną rolę +PR-ową+” – powiedziała jedna z autorek Magdalena Stokłosa.

„Życiorysy tych osób są bardzo słabo udokumentowane. Często odkrywałyśmy krótkie notki, a reszta to była archeologiczna praca” – dodała.

 

Przywołała opinie Wojciecha Korfantego, który uważał, że w trakcie kampanii plebiscytowej wygrany mecz polskiej drużyny piłkarskiej z niemiecką przysparzał stronie polskiej 20 tysięcy głosów.

 

„Na Górnym Śląsku sytuacja była skomplikowana. Polacy należeli głównie do niemieckich klubów, oferujących dobre warunki. Kiedy powstał Ruch Chorzów (1920), mógł rozgrywać mecz na placu targowym w niedzielę, kiedy przez boisko wiodła najkrótsza droga do kościoła. Ludzie chodząc przerywali więc mecze. Trudności nie powstrzymały jednak budowy polskich struktur sportowych” – stwierdziła.

 

Zaznaczyła, że autorki książki chciały udowodnić, że wartości sportowców – niezłomność, hart ducha, odwaga – cechują prawdziwych patriotów.

 

Przypomniała dokonania pisma „Sportowiec” działającego przy polskim komisariacie plebiscytowym.

 

„Jego dziennikarze organizowali m.in. szkolenia dla sędziów i trenerów. Starali się polonizować język sportowy – walczyli na przykład o zastąpienie słowa +kapitan+ określeniem +naczelnik+ lub +matka+, proponowali używanie +piłka śpi+ zamiast aut czy +spalony+ zamiast offside. to ostatnie akurat się przyjęło” – powiedziała Stokłosa, która napisała książkę wspólnie z Katarzyną Janiszewską i Aleksandrą Wójcik.

 

Publikacja, wydana przy wsparciu Ministerstwa Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu, trafiła już do ponad 120 szkół mistrzostw asportowego w kraju.

 

„Książka pokazuje z jednej strony sportowców-powstańców, z drugiej – pokazuje coś, o czym się za mało mówi, pewną wszechpolskość tych powstań” – stwierdził członek prezydium PKOl Ryszard Czarnecki, wnuk uczestnika Powstań Śląskich.

 

Autor: Piotr Girczys (PAP)

 

gir/ krys/

Szefowa KE będzie rozmawiać z prezydentem USA o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej

0
Foto Oliver Contreras / POOL Dostawca: PAP/EPA.

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen w środę w Waszyngtonie będzie rozmawiać z prezydentem USA Joe Bidenem o sytuacji na granicy polsko-białoruskiej – poinformowała na konferencji prasowej w Brukseli rzeczniczka KE Dana Spinant.

„Przewodnicząca i prezydent poruszą szeroki wachlarz tematów związanych z partnerstwem UE i USA. W szczególności odniosą się do sytuacji na granicy polsko-białoruskiej” – poinformowała przedstawicielka KE.

 

Również w środę UE ma wydać wspólne oświadczenie „27” w sprawie sytuacji na polsko-białoruskiej granicy.

 

Przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel zaapelował we wtorek w Berlinie do UE o działanie w tej sprawie. „Rozpoczęliśmy debatę na temat unijnego finansowania fizycznej infrastruktury granicznej. To musi być zrealizowane niezwłocznie” – oświadczył.

 

„Stoimy w obliczu brutalnego, hybrydowego ataku na granice UE. Na ostatniej Radzie Europejskiej potępiliśmy (…) i postanowiliśmy odpowiedzieć (…) na te ataki. Zwróciliśmy się do Komisji o zaproponowanie wszelkich niezbędnych środków zgodnych z prawem UE, zobowiązaniami międzynarodowymi i prawami podstawowymi. Rozpoczęliśmy debatę na temat unijnego finansowania fizycznej infrastruktury granicznej. To musi być zrealizowane niezwłocznie. Granice Polski i państw bałtyckich są granicami UE. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego” – powiedział Michel, dodając, że Białoruś w cyniczny sposób wykorzystuje migrantów.

 

W poniedziałek rano media obiegła informacja o dużej grupie migrantów idącej po stronie białoruskiej w kierunku granicy z Polską. Migranci zgromadzili się w okolicach Kuźnicy. Resort obrony narodowej poinformował po południu, że służbom MSWiA i żołnierzom udało się zatrzymać pierwszą masową próbę przekroczenia granicy. Migranci rozbili obóz w rejonie Kuźnicy, pilnują ich służby białoruskie.

 

Z Brukseli Artur Ciechanowicz (PAP)

 

asc/ akl/

Trzaskowski o plakacie Marszu Niepodległości: Jestem ciekaw, jak na to zareagują kombatanci

0

Tu nie o moje nazwisko. Jestem ciekaw jak na to zareagują kombatanci i represjonowani, których przecież minister reprezentuje – powiedział w rozmowie z portalem wp.pl prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski odnosząc się do plakatu tegorocznego Marszu Niepodległości.

Plakat Marszu Niepodległości zatytułowany „Niepodległość nie na sprzedaż” został zaprezentowany przez stowarzyszenie Roberta Bąkiewicza. Bardzo przypomina obwieszczenia rozwieszane w całej Polsce podczas okupacji. Tekst jest w dwóch językach i został podpisany: der Oberbürgermeister Tschaskovsky. Prezydent Warszawy skomentował plakat w rozmowie z portalem wp.pl.

 

„Tu nie chodzi o moje nazwisko. Proszę zerknąć na ten plakat i zapytać na poważnie: czy to jest oficjalny plakat państwowych obchodów święta Niepodległości, w którym połowa jest napisana po niemiecku” – pytał Trzaskowski. Dodał, że w swoim przekazie przypomina „te najgorsze karty historii Polski i Warszawy, kiedy to tego typu obwieszczenia informowały o śmierci warszawianek i warszawiaków”.

 

„Jestem ciekaw, jak na to zareagują kombatanci i represjonowani, których przecież minister to reprezentuje” – pytał Rafał Trzaskowski. Zaznaczył też, że „tu naprawdę nie ma powodów do uśmiechu i bagatelizowania tego”. „Sprawa jest poważna dlatego, że to pokazuje jak ten rząd podchodzi do polityki” – dodał.

Zaznaczył, że Warszawa jest miejscem szczególnym i że została starta z mapy Europy, a potem podniosła się z ruin. „Jest uświęcona krwią ludzi, którzy walczyli z systemami totalitarnymi” – podkreślił Trzaskowski. „I jeżeli ktoś tego nie rozumie, a Bąkiewicz tego nie rozumie, rząd PiS-u najwyraźniej też nie, skoro zgadza się na tego typu oficjalne plakaty uroczystości państwowych, to naprawdę mamy poważny problem” – dodał.

 

We wtorkowym komunikacie szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk poinformował, że Marsz Niepodległości będzie miał charakter państwowy. „Apelujemy o godne przejście marszu, który nie traci swojego społecznego charakteru, bo taki ma od początku, od wielu lat” – mówiła rzeczniczka PiS Anita Czerwińska.(PAP)

 

Autorka: Marta Stańczyk

 

mas/ ok/

Ceny mieszkań nadal w górę

0

W trzecim kwartale tego roku średnia cena transakcyjna jednego metra kwadratowego mieszkania na rynku pierwotnym w siedmiu miastach, gdzie notowanych jest najwięcej transakcji, wzrosła o 10,05 proc. rdr, do 9638 zł – wynika z danych zebranych przez Narodowy Bank Polski.

Rok wcześniej średnia cena metra kwadratowego mieszkania dla tych aglomeracji wyniosła 8758 zł.

 

Z danych NBP wynika, że w ciągu ostatniego kwartału średnia cena metra kwadratowego mieszkania w tych aglomeracjach wzrosła o 3,3 proc. (średnia cena w drugim kwartale tego roku wynosiła 9332 zł).

 

Grupę siedmiu największych miast tworzą: Gdańsk, Gdynia, Kraków, Łódź, Poznań, Warszawa i Wrocław.

 

Bank centralny poinformował ponadto, że średnia transakcyjna cena metra mieszkania dla siedmiu miast na rynku wtórnym wzrosła w trzecim kwartale tego roku, w stosunku do trzeciego kwartału 2020 roku, o 7,3 proc. do 9107 zł. Wzrost w stosunku do drugiego kwartału wyniósł 2,9 proc.

 

Z danych NBP wynika, że najdroższym rynkiem jest Warszawa, a najtaniej mieszkanie można kupić w Opolu. O ile średnia cena transakcyjna mieszkania na rynku pierwotnym w Warszawie w trzecim kwartale tego roku wynosiła 10992 zł, to w Opolu – 5691 zł.

 

Podobnie sytuacja wygląda na rynku wtórnym. Najdrożej jest w Warszawie, gdzie transakcyjna cena metra kwadratowego wynosiła w trzecim kwartale 10905 zł, ale najniższą cenę zanotowano już nie w Opolu, ale w Zielonej Górze – 5375 zł za metr kwadratowy.

 

NBP informuje co kwartał o średnich cenach metra kwadratowego mieszkania w 16 miastach wojewódzkich oraz w Gdyni. (PAP)

 

autor: Łukasz Pawłowski

 

pif/ mmu/

W Polsce najbardziej lubiana jest muzyka pop

0
08.02.2020. ZIELONA GORA HALA CRS WALENTYNKOWY KONCERT GWIAZD KONCERT MUZYKI DISCO POLO I TANECZNEJ MUZYKA FOT. MARIUSZ KAPALA / GAZETA LUBUSKA / POLSKA PRESS

Wyniki badania wskazują, że w Polsce najbardziej lubiana jest muzyka określana mianem popularnej, rozrywkowej, czyli tzw. pop – powiedział PAP prof. Henryk Domański, socjolog z Polskiej Akademii Nauk.

W Warszawie zorganizowana została konferencja naukowa „Stratyfikacja gustów muzycznych w Polsce”, w trakcie której prelegenci rozmawiają o tym, jakiej muzyki słuchają Polacy. Stanowi ona podsumowanie projektu badawczego „Dystynkcje muzyczne. Gust muzyczny i stratyfikacja społeczna a procesy kształtowania się stylów życia Polaków” realizowanego w Instytucie Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk ze środków Narodowego Centrum Nauk.

 

Prof. Henryk Domański, kierownik projektu badawczego „Dystynkcje muzyczne”, w rozmowie z PAP wyjaśnił, że badanie, które zostało przeprowadzone na próbie ogólnopolskiej, pokazuje gusta muzyczne Polaków i tego, jaki rodzaj aktywności związany z muzyką jest najczęściej stosowany. Wyniki badania wskazują, że „w Polsce najbardziej lubiana jest muzyka określana mianem popularnej, rozrywkowej, czyli tzw. pop” – powiedział socjolog.

 

Jak również wskazał, „duży odsetek badanych – ok. 30 proc. – deklaruje lubienie disco polo”. „Te preferencje do disco polo są reprezentowane w kategoriach o niższym statusie społecznym, określanych mianem +klasy robotniczej+, choć głównie w środowisku rolników” – wyjaśnił prof. Domański. „To nie jest wynik zaskakujący, ponieważ potwierdził nasze przypuszczenia” – dodał.

 

Prof. Henryk Domański, zapytany o sympatie Polaków do muzyki klasycznej, wyjaśnił, że upodobania do tzw. muzyki poważnej „koncentrują się zgodnie z oczekiwaniami wśród kategorii z wyższym wykształceniem oraz tzw. nowej kształtującej się wyższej klasie średniej i nowej inteligencji”. „Ten wynik ponownie potwierdza wyniki z innych badań”. Jak wskazał socjolog, „pod tym względem nie różnimy się od innych krajów”.

 

Badania dotyczące gustów muzycznych Polaków są robione systematycznie przez Centrum Badania Opinii Społecznej, chociaż – jak podkreślił socjolog – „są w nich zadawane inne pytania i są o wiele mniej szczegółowe niż myśmy to robili w naszym badaniu”. Zapytany, czy porównując wyniki przeprowadzonego w ramach projektu badawczego badania z wynikami wcześniejszych badań, można zauważyć zmiany w gustach muzycznych Polaków, prof. Domański wskazał, że „jeżeli chodzi o disco polo czy muzykę klasyczną czy w ogóle preferencje muzyczne Polaków, to one są bardzo stabilne”. „Nie ma powodu, aby się one zmieniały, pomijając oczywiście to, że pojawiają się nowe gatunki muzyki” – wyjaśnił. Można zatem powiedzieć, że „porównując wyniki naszego z wynikami wcześniejszych badań, to mamy raczej do czynienia ze stabilnością” – dodał.(PAP)

 

autorka: Anna Kruszyńska

 

akr/ dki/

Jednak UE dorzuci się do płotu na granicy z Białorusią?

0
Kruglany (woj. podlaskie), 09.11.2021. Wjazd do miejscowoœci Chreptowice objêtej stanem wyj¹tkowym w drodze do polsko-bia³oruskiego przejœcia granicznego w KuŸnicy, 9 bm. Przejœcie drogowe w KuŸnicy jest do odwo³ania zamkniête w obu kierunkach. Na po³udnie od KuŸnicy po bia³oruskiej stronie przy granicy z Polsk¹ przebywa du¿a grupa migrantów, którzy próbowali sforsowaæ granicê. (sko) PAP/Artur Reszko

Poprosiłem o zwołanie Rady Europejskiej w formacie wideo jak najszybciej, żeby przedyskutować problem sankcji na Białoruś; jesteśmy zdeterminowani, żeby wdrożyć sankcje gospodarcze – mówił w środę premier Mateusz Morawiecki po spotkaniu z szefem RE Charles’em Michelem.

Szef polskiego rządu ocenił, że obecne sankcje, które – jak mówił – dotyczą głównie braku możliwości podróżowania na teren UE przez współpracowników Łukaszenki – nie robią zbyt poważnego wrażenia na białoruskich władzach.

Premier: W wojnie hybrydowej walka toczy się przede wszystkim na polu informacyjnym; stawką działań Łukaszenki jest nie tylko atak na Polską granicę, ale też wpływ na opinię publiczną na zachodzie

„Rozmawiamy o tym, aby wdrożyć dodatkowe sankcje dotyczące np. linii lotniczych, w tym np. białoruskich” – mówił Morawiecki.

Przewodniczący Rady Europejskiej: będzie dyskusja o budowie na granicach infrastruktury, która lepiej chroniłaby UE, oraz o możliwościach jej finansowania

„Jesteśmy coraz bardziej zdeterminowani, żeby po prostu wdrożyć sankcje gospodarcze. Będziemy dyskutować o nich na forum Rady Europejskiej. Poprosiłem też o to, aby taka Rada Europejska w formacie wideo została zwołana jak najszybciej, jeszcze przed grudniową RE po to, aby przedyskutować ten problem” – dodał. (PAP)

 

autor: Mateusz Roszak, Rafał Białkowski

 

 

Michel: będzie dyskusja o budowie na granicach infrastruktury, która lepiej chroniłaby UE, oraz o możliwościach jej finansowania

Przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel po spotkaniu z premierem Mateuszem Morawieckim w Warszawie zapowiedział dyskusję o budowie na granicach infrastruktury, która lepiej chroniłaby UE , oraz o możliwościach jej finansowania.

Jak mówił Michel na konferencji prasowej, „sytuacja jest poważna i trzeba działać szybko”. „Wobec takiego ataku hybrydowego musimy działać stanowczo i wspólnie” – dodał. Zapowiedział, że już w „najbliższych dniach” Rada wraz z państwami członkowskimi i Komisją Europejską rozważy, jakie są możliwości działań, które „miałyby istotny i realny wpływ na sytuację”.

 

„Będziemy mówić o fizycznej infrastrukturze na granicach, która lepiej chroniłaby UE i możliwościach jej finansowania” – stwierdził Michel, przypominając, że są państwa „pierwszej linii”, których granice narodowe są jednocześnie granicami Unii Europejskiej.(PAP)

 

 

Premier: broniąc granic wypełniamy zobowiązania sojusznicze

Broniąc naszych granic wypełniamy zobowiązania sojusznicze i chcemy by nasi sojusznicy robili dokładnie to samo – powiedział w środę premier Mateusz Morawiecki.

Szef polskiego rządu na konferencji po spotkaniu z przewodniczącym Rady Europejskiej Charlesem Michelem powiedział, że Polska broniąc granic wypełnia zobowiązania wobec sojuszników. „Broniąc naszych granic wypełniamy zobowiązania sojusznicze i chcemy by nasi sojusznicy robili dokładnie to samo” – mówi premier.

 

Zwrócił przy tym uwagę, że podczas spotkania z szefem Rady Europejskiej poruszono kwestię propagandy rosyjskiej i białoruskiej. „O to chodzi naszym adwersarzom zza wschodniej granicy. Właśnie o wywołanie swojego rodzaju wrażenia, że po stronie UE i Polski czy Litwy działania są nieadekwatne i niewłaściwe” – dodał premier.

 

Wyraził też przekonanie, że jako demokratyczne kraje musimy stosować odpowiednie instrumenty. „Stąd stan wyjątkowy w Polsce, a wczoraj ogłoszony również na Litwie” – dodał Morawiecki.(PAP)

 

autora: Mateusz Mikowski, Rafał Białkowski

 

Premier: to z czym mamy do czynienia na granicy to przejaw terroryzmu państwowego

To z czym mamy do czynienia na granicy polsko-białoruskiej to przejaw terroryzmu państwowego; jest to też cicha zemsta Alaksandra Łukaszenki za to, że wspieraliśmy demokratyczne wybory ludzi na Białorusi z sierpnia zeszłego roku – powiedział w środę premier Mateusz Morawiecki.

Premier Morawiecki spotkał się w środę w Warszawie z przewodniczącym Rady Europejskiej Charlesem Michelem. Głównym tematem rozmów był kryzys migracyjny na granicy polsko-białoruskiej.

 

Szef rządu podkreślił na konferencji prasowej po spotkaniu, że to z czym mamy do czynienia na granicy polsko-białoruskiej to „jest przejaw terroryzmu państwowego”. „Jest to też cicha zemsta Alaksandra Łukaszenki za to, że wspieraliśmy demokratyczne wybory ludzi na Białorusi z sierpnia zeszłego roku i te przemiany, które mieliśmy nadzieję, że nastąpią, cała Europa miała nadzieję, że nastąpią” – powiedział premier Morawiecki.

 

„Bronimy dziś nie tylko granicy polsko-białoruskiej, bronimy dziś wschodniej flanki Unii Europejskiej, wschodniej granicy NATO. Celem Alaksandra Łukaszenki jest przecież destabilizacja całej Europy” – powiedział Mateusz Morawiecki.

 

Dlatego – jak mówił – „cieszę się, że trochę inaczej niż w przypadku poprzednich kryzysów migracyjnych, dzisiaj cała Unia Europejska mówi jednym głosem”. „I zresztą Sojusz Północnoatlantycki, całe NATO również mówi jednym głosem. To jest bardzo ważne” – powiedział premier.

 

Według niego, „granica między Polską, a Białorusią jest granicą między krajem zasad, między państwem zasad, a państwem bezprawia, które używa ludzi jak żywych tarcz do tego, aby wymuszać pewne zachowania”. (PAP)

 

autor: Edyta Roś, Rafał Białkowski

 

Premier: wydarzenia na granicy to nie kryzys migracyjny, to kryzys polityczny

Wydarzenia na granicy polsko-białoruskiej to nie kryzys migracyjny, to kryzys polityczny wywołany przez Łukaszenkę w celu destabilizacji sytuacji w UE – mówił po spotkaniu z szefem Rady Europejskiej Charlesem Michelem premier Mateusz Morawiecki.

„Wydarzenia z ostatnich dni to test dla Polski i test dla Europy i zdajemy sobie sprawę z tego, że ryzyka mogą eskalować, że sytuacja może się pogarszać, że możemy mieć do czynienia z coraz to nowymi metodami prowokacji ze strony Łukaszenki i jego mocodawców” – mówił szef rządu.

 

„Z oddali te wydarzenia na granicy polsko-białoruskiej mogą wyglądać jak kryzys migracyjny, ale to nie jest kryzys migracyjny, to kryzys polityczny wywołany w specjalnym celu destabilizacji sytuacji w UE” – dodał premier. (PAP)

 

autor: Mateusz Roszak, Rafał Białkowski

 

mro/ rbk/ par/

WTA Finals – Evert i Navratilova wymieniają Świątek wśród faworytek

0
epa08729191 Iga Swiatek of Poland reacts as she plays Nadia Podoroska of Argentina during their women’s semi final match during the French Open tennis tournament at Roland ?Garros in Paris, France, 08 October 2020. EPA/IAN LANGSDON Dostawca: PAP/EPA.

Iga Świątek – zdaniem Martiny Navratilovej i Chris Evert – jest w gronie faworytek turnieju WTA Finals. Pierwsza ze słynnych tenisistek uważa, że jednym z głównych atutów Polki jest jej forhend, a druga wierzy, że 20-letnia zawodniczka w Guadalajarze odnajdzie swoją formę.

Świątek zwróciła na siebie uwagę całego tenisowego świata, gdy jesienią poprzedniego roku sensacyjnie triumfowała w wielkoszlemowym French Open. Przed nowym sezonem powtarzała, że jej głównym celem będzie teraz regularność i udało jej się to zrealizować. Wygrała dwa turnieje WTA – w Adelajdzie oraz w Rzymie i jako jedyna zawodniczka w tourze dotarła do 1/8 finału w każdej z czterech tegorocznych odsłon Wielkiego Szlema. Po awansie do półfinału wrześniowej imprezy WTA w Ostrawie awansowała na najwyższe w karierze czwarte miejsce w światowym rankingu, a obecnie jest dziewiąta. Teraz czeka ją debiut w kończącym sezon turnieju masters.

 

„Potwierdziła tę niespodziewaną wygraną w imprezie wielkoszlemowej, która miała miejsce zaledwie 13 miesięcy temu. Nie każdy jest w stanie zrobić to po pierwszym wielkoszlemowym triumfie, ale tak sądziłam, że z Igą będzie dobrze. Styl, w jakim odniosła zwycięstwo w Paryżu – jej gra była solidna, a ona sama jest bardzo atletyczna i świetnie porusza się po korcie. Ma też wysokie tenisowe IQ” – chwaliła Polkę Navratilova w materiale zamieszczonym na stronie WTA.

 

Zdaniem urodzonej w Czechosłowacji Amerykanki ogromnym atutem podopiecznej Piotra Sierzputowskiego jest jej topspinowy forhend.

 

„Pasuje do warunków, jakie są w Meksyku. Piłka będzie odbijała się rywalkom nad głowami, a Iga będzie w stanie znacznie częściej otwierać kort. Ten forhend jest nieprzyjemny” – podsumowała legendarna tenisistka, która wygrała masters rekordowe osiem razy.

 

Evert, która triumfowała w zmaganiach tej rangi czterokrotnie, oceniła, że jak na razie forma Świątek od czasu paryskiego sukcesu faluje.

 

„Ona ma duży atut, ale wciąż szuka formy. Wierzę jednak mocno, że ją znajdzie. Jest imponująca, ale ma za sobą rok wzlotów i upadków. Nie widziałam szczytowej dyspozycji, której spodziewano się u niej po wygraniu French Open. Musiała sobie radzić z presją i myślę, że to miało na nią wpływ. Kiedy znajdzie tę formę, to będzie wspaniała” – oceniła.

 

Gdy obie słynne przed laty zawodniczki zostały spytane o to, kto wygra rozpoczynającą się w środę tegoroczną odsłonę WTA Finals, obie wymieniły m.in. Polkę.

 

„Świetne ustawienie do wykonania uderzenia będzie bardzo cenne, a w efekcie tego każdy błąd będzie miał ogromne znaczenie. Sądzę, że zawodniczki, które stosują więcej topspinów, będą miały większe szanse. Tak samo tenisistki dysponujące potężnym uderzeniem będą mogły szybciej wygrywać akcje. W związku z tym postawię na Barborę Krejcikovą lub Igę Świątek” – wskazała Navratilova.

 

Evert w pierwszej kolejności wymieniła Arynę Sabalenkę. Białorusinka, która jest drugą rakietą świata, pod nieobecność w Meksyku Australijki Ashleigh Barty jest rozstawiona z numerem pierwszym.

 

„Ale tak naprawdę równie dobrze można wybrać każdą z nich. Anett Kontaveit jest ostatnio na fali, ale zastanawiam się, czy nie będzie wyczerpana. Po dłuższym zastanowieniu wskażę Świątek” – skwitowała ekspertka.

 

Grę i postawę zawodniczki z Raszyna przeanalizował dla organizacji WTA także Kamau Murray. Były trener m.in. Sloane Stephens zwrócił uwagę, że Polka bardzo dobrze i regularnie serwuje.

 

„Ma ponad 65 procent skuteczności w tym elemencie w każdym meczu. Dobre drugie podanie zdejmuje z niej presję i pozwala się zaangażować w walkę podczas wymiany” – wskazał.

 

Szkoleniowiec zwrócił uwagę, że wiele zawodniczek, które w przeszłości zdobyły pierwszy tytuł wielkoszlemowy, nie potrafiło sobie poradzić z tym, co czekało je później.

 

„U Igi jest inaczej. Jest bardzo otwarta i nieraz wspomina, że podróżuje z psycholożką. Po zwycięstwie w tak prestiżowej imprezie potrzebny jest jeszcze większy wkład. Jak patrzę na Igę, to widzę jej profesjonalizm. Nie wycofała się, nie ma zachowań primadonny ani rozbuchania osobowości. Jest tylko przekaz +chcę wygrać więcej Szlemów. Wiem, że teraz jest na mnie większa presja. Pozwólcie mi stać się skuteczną zawodniczką+. (…) Bardzo istotne są: regularność, profesjonalizm i właściwe podejście, a ona to ma” – podkreślił Murray.

 

WTA Finals rozpocznie się w środę, ale Świątek zainauguruje występ w fazie grupowej dzień później. Jej pierwszą rywalką będzie Greczynka Maria Sakkari – ich pojedynek rozpocznie się o godz. 21 czasu polskiego. (PAP)

 

an/ krys/

Kosztowne plany modernizacji autostrady I-290. Potrzeba prawie 3 miliardów dolarów

0

Przedstawiciele legislatury Illinois, związków zawodowych i biznesmeni apelują o modernizację autostrady Eisenhower. Jest ona jedną z najbardziej zatłoczonych w rejonie Chicago.

 

Kierowcy sami tego doświadczają zwłaszcza w godzinach tzw. szczytu. I-290 zwana też Ike została wybudowana w latach 50-tych ubiegłego wieku. Zgodnie z założeniami miała służyć w takiej formie co najmniej 50 lat. W trakcie jej powstawania zakładano, że I-290 dziennie będzie poruszać się do 40 tysięcy samochodów obecnie ta liczba przekracza 200 tysięcy.

Przewodniczący Izby Reprezentantów Illinois, Chris Welch, który spóźnił się na spotkanie przez korek na Eisenhower zwrócił uwagę, że ta autostrada należy do najbardziej zatłoczonych w USA. Dlatego konieczna jest jej natychmiastowa modernizacja. Potrzeba na nią ogromnych pieniędzy. Koszt przebudowy nie tylko samej autostrady ale także znajdujących się   nad nią mostów i biegnącej wzdłuż kolejki CTA Blue Line szacuje się na 2.7 miliarda dolarów.

Przedstawiciele stanowej legislatury twierdzą, że pieniądze na przebudowę I-290 powinny pochodzić z   funduszu federalnego. Warto dodać, że jest to dość niebezpieczna autostrada. Od 2010 do 2019 roku doszło na niej do 43 wypadków śmiertelnych.

 

BK

Przed nami biały weekend? Synoptycy zapowiadają pierwsze opady śniegu

0

W weekend mieszkańcy Chicago mogą zobaczyć pierwsze płatki śniegu w tym sezonie. Po wyjątkowo słonecznym i ciepłym poniedziałku kiedy to termometry pokazywały ponad 60 F odczuwamy ochłodzenie.

 

Dziś wieczorem pojawią się już opady deszczu które mają utrzymać się właściwie przez cały czwartek. Chłodny front jaki nadciąga do Chicago w piątek może przynieść opady deszczu ze śniegiem a w weekend śniegu.

Jednak nie będziemy jeszcze zmuszeni do odśnieżania. Przydać się nam może za to coś cieplejszego bo podczas weekendu w nocy temperatura spadnie poniżej 30 F a w dzień utrzyma się w granicach 40F.

 

BK

Zapadł werdykt ws. pożaru schroniska dla zwierząt

0

Właściciel schroniska dla zwierząt w powiecie DuPage, które spłonęło w 2019 roku został skazany na 20 dni więzienia. W pożarze zginęło 29 psów.

 

Garrett Mercado właściciel D and D Kennel został uznany winnym trzech zarzutów okrucieństwa wobec zwierząt i sześciu zarzutów naruszenia obowiązków w związku z prowadzeniem schroniska. Rozprawa trwała 5 dni. Wczoraj Mercado został skazany na 20 dni więzienia choć prokuratura domagała się 6 miesięcy.

Przypomnijmy: do pożaru w schronisku doszło 14 stycznia 2019 roku. W trakcie dochodzenia nie udało się ustalić przyczyny wybuchu pożaru ale śledczy stwierdzili, że 29 psów zginęło ponieważ Mercado opuścił posesję na co najmniej 5 godzin i nie udzielił zwierzętom pomocy.

Podczas procesu prokuratura zwróciła uwagę, że   wiele psów było źle traktowanych, miało rany kłute, były wychudzone i odwodnione a klatki w których były przetrzymywane nie spełniały wymogów sanitarnych.

 

BK

Budynek apartamentowy w Oak Park może się zawalić

0

Mieszkańcy budynku apartamentowego w Oak Park wyprowadzają się w pośpiechu. Powodem jest wynik inspekcji, która wykazała, że budynek przy 900 North Boulevard może się zawalić.

 

Inspekcja została zlecona w związku z planowanym remontem. Wykazała ona poważne wady konstrukcyjne w tym zbyt duże nachylenie podłogi. To tylko niektóre z zastrzeżeń jakie znalazły się w raporcie. Władze Oak Park dały mieszkańcom czas do dziś na znalezienie miejsca gdzie będą mogli się przenieść. W budynku znajduje się 48 mieszkań z których większość została już opuszczona.

 

BK

Celnicy na O’Hare szukają fałszywych kart szczepień przeciw COVID-19

0

Kwitnie czarny rynek z fałszywymi kartami szczepień przeciw koronawirusowi. Celnicy na Międzynarodowym Lotnisku O’Hare dokładnie przeszukują przesyłki z Chin.

 

Właśnie z tego kraju od sierpnia tego roku próbowano przemycić do USA podrobione karty szczepień. Były one gorszej jakości i z błędami w pisowni. W 2020 roku przez sortownię na chicagowskim lotnisku przeszło ponad 30 milionów paczek z czego 10 milionów poddano kontroli. Było to możliwe dzięki nowoczesnej technologii i dobrze wyszkolonym funkcjonariuszom.

Natrafili oni nie tylko na fałszywe karty szczepień ale także podróbki lekarstw, które mają być skuteczne w leczeniu COVID-19, mowa tu między innymi o Ivermektynie. Celnicy przejęli też podróbki zabawek, torebek i narkotyków.

FBI przypomina, że za dystrybucję fałszywych kart szczepień przeciw koronawirusowi grozi od 5 do 10 lat więzienia.

 

BK

24-latek zastrzelony w pobliżu kampusu Uniwersytetu Chicago

0

24-letni mężczyzna został śmiertelnie postrzelony w pobliżu kampusu Uniwersytetu Chicago w dzielnicy Hyde Park. Do zdarzenia doszło we wtorek przed 2 po południu przy 900 East 54th Place.

 

Do idącego 24-latka podjechał ciemny samochód z którego wysiadł uzbrojony napastnik. Zażądał oddania portfela i innych wartościowych przedmiotów. Nagle rabuś wyciągnął broń i postrzelił mężczyznę w klatkę piersiową. Następnie wsiadł do samochodu   i odjechał. Rannego zabrano do szpitala University of Chicago, gdzie zmarł. Uczelnia potwierdziła, że 24-latek był jej abiturientem.

Uniwersytet Chicago zapewnił, że współpracuje z miejskim departamentem policji w celu zwiększenia patroli na w pobliżu kampusu. Kongresman Bobby Rush powiedział z kolei, że Chicago wkrótce otrzyma federalną dotację na walkę z przestępczością.

Tego samego dnia prawie dwie godziny wcześniej strzały padły też z samochodu Hyundai Sonata w pobliżu 53 ulicy i South Harper Avenue. Nikt nie został ranny. Policja potwierdziła, że w poniedziałek zgłoszono kradzież auta.

 

BK

Kaczyński: Historia uczy nas, że nic nie jest dane raz na zawsze

0
26.10.2021 WARSZAWA PiS PRZEDSTAWIA USTAWE I OBRONIE OJCZYZNY - KONFERENCJA PRASOWA N/Z JAROSLAW KACZYNSKI FOT. ADAM JANKOWSKI / POLSKA PRESS

Historia uczy nas, że nic nie jest dane raz na zawsze, że to, co mamy, możemy nagle utracić w części bądź w całości; wypadki ostatnich tygodni unaoczniają nam z całą mocą, że w każdej chwili możemy być narażeni na najróżniejsze niebezpieczeństwa – pisze dla Polska Press wicepremier Jarosław Kaczyński.

„Niepodległość jest wielkim darem i dobrodziejstwem, którego znaczenia nie sposób przecenić. Dzieje wielu państw, w tym, oczywiście, również i naszej Ojczyzny, dobitnie to w różnych momentach historycznych uwypuklają” – podkreśla lider PiS w tekście opublikowanym w środę na stronie Polska Times.

 

Jak zaznaczył, „świadczą o tym, że tylko niezawisłe, suwerenne państwo może stworzyć swoim obywatelom najlepsze warunki do niczym nieskrępowanego rozwoju zarówno w sferze materialnej jak i duchowej”.

 

„Uświadamiają, że jedynie w niezależnym państwie jego obywatele mogą najpełniej korzystać ze swobód indywidualnych i grupowych, a tym samym realizować swoje pragnienia oraz twórczo kształtować rzeczywistość” – napisał Jarosław Kaczyński. „Pokazują, że tylko w wolności, jaką daje posiadanie własnego organizmu państwowego, można skutecznie budować państwo demokratyczne, sprawiedliwe i uczciwe” – dodał.

 

Ale – podkreślił Kaczyński – „historia równocześnie uczy nas, że nic nie jest dane raz na zawsze, że to, co mamy, możemy nagle utracić w części bądź w całości. Wypadki ostatnich tygodni unaoczniają nam z całą mocą, że w każdej chwili możemy być narażeni na najróżniejsze niebezpieczeństwa”.

 

„Święto Niepodległości jest dniem radosnym, w którym cieszymy się naszą wolnością, w którym radujemy się tym, iż żyjemy w niezawisłym państwie, w którym w sposób szczególny odczuwamy dumę z faktu, iż jesteśmy Polakami, że tworzymy wspólnotę obywateli suwerennej Rzeczypospolitej” – napisał wicepremier.

 

„Ale 11 listopada jest także czasem wyjątkowego namysłu, kiedy to zastanawiamy się nad tym, co możemy ofiarować Ojczyźnie w czasie pokoju, na czym ma polegać nasz patriotyzm dnia codziennego, co mamy zrobić, by Polska była coraz mocniejsza pod każdym względem, bo im silniejsze będzie państwo polskie, tym trwalsze będą gwarancje naszej niepodległości, naszego życia w wolności” – podkreślił. (PAP)

 

par/ godl/

MZ: Chcielibyśmy, aby na święta część dzieci dostała już drugą dawkę szczepionki. „Świąteczny prezent”

0

Chcielibyśmy, aby na święta część dzieci dostała już drugą dawkę szczepionki przeciw COVID-19 – powiedział w rozmowie ze środowym „Super Expressem” rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz.

Rzecznik był w rozmowie z „SE” pytany o kwestię m.in. obostrzeń. „Na razie staramy się obserwować ten trend. Jeżeli obecną sytuację porównamy z ubiegłoroczną falą, to wykresy wyglądają podobnie, ale są na dużo niższym poziomie. Jeżeli obserwujemy hospitalizacje, w ubiegłym roku byliśmy na poziomie 20 tys. już w tym momencie. Krzywa idzie równolegle z tym poziomem, który szedł w ubiegłym roku, i nie dąży w kierunku wzrostów” – powiedział.

 

Dopytany o maksimum fali zakażeń przypomniał, że „w ubiegłym roku 7 listopada mieliśmy w granicach 28 tys. zakażeń i to był szczyt tamtej fali”. „Spodziewamy się tych zakażeń na poziomie 20 tys. i powyżej 20 tys. Oczywiście, niektórzy eksperci prognozują do 40 tys. Podchodzimy z dużym dystansem do tych prognoz, bo one w tej fali akurat zmieniają się dość systematycznie co dwa, trzy tygodnie” – wskazał.

 

Na uwagę, że to by znaczyło, iż w tych województwach, w których jest najgorzej, m.in. w lubelskim, sytuacja powinna się poprawiać, stwierdził, że „jeżeli obserwujemy skalę zakażeń, to widzimy, że w województwie lubelskim i województwie podlaskim te wzrosty wyhamowały do poziomu poniżej 10 proc”. „Oznacza to, że oba te województwa raczej są już przy szczycie czwartej fali, a pozostałe województwa jeszcze są w tym trendzie wzrostowym” – zauważył.

 

Andrusiewicz był też pytany o kwestię szczepień przeciw COVID-19 od piątego roku życia, jak to już się dzieje w USA. „Pamiętajmy o tym, że Pfizer, zanim przekaże wyniki badań Europejskiej Agencji Leków, najpierw przekazuje wyniki badań Amerykańskiej Agencji ds. Żywności i Leków. Dane zostały przekazane ponad tydzień temu do Europejskiej Agencji Leków. My byśmy chcieli żeby do końca tego miesiąca zapadła decyzja. EMA mówi nawet o połowie grudnia, ale będziemy nakłaniać, żeby to się stało do końca listopada. Żeby na święta duża część dzieci, których rodzice będą chętni, mogła być zaszczepiona” – poinformował.

 

Na uwagę, że oznacza to, że rząd czeka na decyzję EMA, a w sprawie trzeciej dawki rząd zadecydował wcześniej, rzecznik odparł, że „tak, ale pamiętajmy, że skład ilościowy i jakościowy szczepionek dla dzieci jest zupełnie inny”. „Jest to odrębna linia produkcyjna. Nawet jakbyśmy podejmowali teraz decyzje, to rzeczonych szczepionek jeszcze mieć nie będziemy. Pierwsza partia szczepionek dla dzieci przychodzi do nas w grudniu” – przypomniał.

 

Dopytany, czy zatem MZ i rząd chcieliby ruszyć w grudniu ze szczepieniami dzieci, rzecznik poinformował, że „chcielibyśmy, aby na święta część dzieci dostała już drugą dawkę”. (PAP)

 

nmk/ mir/

Trzaskowski odpowiada wojewodzie, który nakazał mu zabezpieczenie trasy Marszu Niepodległości

0

Wbrew temu, co zawarł wojewoda w piśmie, prace polegające na zabezpieczeniu placu budowy na rondzie Dmowskiego trwają już od kilku dni – powiedziała PAP rzecznik stołecznego ratusza Monika Beuth-Lutyk odnosząc się do pisma wojewody mazowieckiego. Wojewoda polecił prezydentowi Warszawy uprzątniecie wszelkich potencjalnie niebezpiecznych przedmiotów na trasie Marszu Niepodległości.

W związku z nadchodzącym Marszem Niepodległości wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł polecił prezydentowi Warszawy Rafałowi Trzaskowskiemu uprzątnięcie wszelkich potencjalnie niebezpiecznych przedmiotów na jego trasie – wynika z pisma opublikowanego przez Radio Zet.

 

„Wbrew temu, co zawarł wojewoda w piśmie, prace polegające na zabezpieczeniu placu budowy na rondzie Dmowskiego trwają już od kilku dni. Spotkania i wizje lokalne z policją również się odbywają” – przekazała PAP rzecznik stołecznego ratusza.

 

Jak podkreśliła, we wtorek „po raz kolejny prezydent Rafał Trzaskowski zapowiedział, że materiały budowalne zostaną usunięte, podobnie jak elementy małej architektury miejskiej. Miasto, jak zawsze stanie na wysokości zadania” – dodała.

 

„Nie zmienia to faktu, że za bezpieczeństwo uczestników wszystkich zgromadzeń odpowiada policja. A odpowiedzialność za marsz w dniu 11 listopada przejęli organizatorzy tej państwowej uroczystości, czyli rządzący” – wskazała Monika Beuth-Lutyk.

 

„Można też się zastanawiać, czego obawia się pan wojewoda formułując takie polecenia, skoro mamy do czynienia z patriotyczną uroczystością” – podsumowała.

 

Wojewoda mazowiecki Konstanty Radziwiłł polecił uprzątnąć z trasy Marszu Niepodległości m.in. o materiały składowane w związku z prowadzonymi pracami remontowymi, fragmenty luźnych nawierzchni drogowych, czy elementy małej architektury, takie jak ławki, kosze na śmieci, czy stojaki na rowery. Przedmioty mają być uprzątnięte na odcinku od ronda Dmowskiego do ronda Waszyngtona, czyli na trasie odbywającego się 11 listopada Marszu Niepodległości, od godz. 20 w środę do godz. 24 w czwartek.

 

Jak wynika z pisma, do godz. 20 w środę prezydent Warszawy ma poinformować wojewodę o wykonaniu polecenia.(PAP)

 

Autorka: Marta Stańczyk

 

mas/ jann/

W Nowej Soli urzędnicy ze zużytych mebli biurowych robią budki dla wolno bytujących kotów

0

Pracownicy Urzędu Miejskiego w Nowej Soli (Lubuskie) budują ocieplane budki dla wolno bytujących kotów. Wnętrza domków powstają z materiałów rozbiórkowych pochodzących ze starych urzędniczych mebli – szaf i biurek oraz drewna z posuszu drzew – poinformowała rzeczniczka Urzędu Miejskiego w Nowej Soli Ewa Batko.

„Jeszcze w tym miesiącu trafią one na tereny miejskie. Ustawimy je w miejscach, na których znajdują się kocie siedliska. Pierwsze z nich już ustawiliśmy” – powiedziała Batko.

 

Jak zaznaczyła, koty wolno żyjące są zwierzętami wpisanymi w ekosystem miejski, a ich obecność reguluje populację gryzoni w mieście. Szczególnie w okresie zimowym są one uzależnione od człowieka, gdyż często rozbudowana infrastruktura miejska nie pozwala im na znalezienie spokojnego i ciepłego miejsca, gdzie mogłyby się schować i ogrzać.

 

„Dlatego pomagajmy tym jakże ważnym dla nas zwierzętom i pamiętajmy, że koty wolno żyjące mają prawo przebywać w miejscu swojego bytowania, nie wolno ich odławiać w celu przesiedlenia, krzywdzić i ograniczać możliwości zdobycia pożywienia lub schronienia” – podkreśliła rzeczniczka.

 

Z szacunków nowosolskiego magistratu wynika, że w tym mieście może bytować ok. 1 200 wolno żyjących kotów. Zdecydowana większość z nich ma schronienie w piwnicach bloków czy na ogrodach działkowych. Dokarmia je 120 wolontariuszy.

 

Budki będą robione na zgłoszenie potrzeb wolontariuszy. Dotychczas zostało zrobionych 30 sztuk. (PAP)

 

Autor: Marcin Rynkiewicz

 

mmd/ ekr/