Narkotyk XXI wieku, określany jako groźniejszy niż kokaina i tańszy niż Big Mac, niszczy życia mieszkańców hrabstwa Broward na Florydzie. Ci, którzy go spróbowali, mówią o całkowitej dehumanizacji.
Flakka, oparta na organicznym związku chemicznym a-PVP, może powodować wizualne i słuchowe omamy. Eksperci mówią, że po jej zażyciu wielu ludzi rozbiera się do naga – temperatura ich ciała gwałtownie wzrasta, czują, że niemal płoną. Flakka może też rodzić przemoc – nawet wewnętrzną. Shane, rozmówca WSVN, który przebywa na odwyku, twierdzi, że z powodu wyniszczającego narkotyku chciał sobie odebrać życie.
– Miałem już przyszykowaną strzykawkę wypełnioną benzyną. Nie spałem od 21 dni. Jak to możliwe? Byłem cały czas na haju – powiedział.
Dean też miał doświadczenia z flakką. – Kompletnie odbiera ci umysł. Słyszałem głosy, widziałem ludzi, mimo że ich nie było. Nawet nie wiem, jak to opisać. To coś, czego już nigdy więcej nie chciałbym doświadczyć – mówi.
Szeryf Scott Israel przyznaje, że w ciągu 36 lat pracy nie widział podobnego narkotyku. Swoich podwładnych wysyła w teren, aby informowali rodziców i młodzież o niebezpieczeństwach, jakie niesie ze sobą flakka. Sierżant Ozzy Tianga dodaje, że w całym hrabstwie nie ma miasta, w którym nie odnotowano by incydentu z udiałem a-PVP. Problem jest tym większy, że w szpitalach nie ma łóżek dla tego typu pacjentów. – Oni są poddawani niemal kwarantannie, tak są nieprzewidywalni – stwierdził.
Nie wszyscy jednak sięgają po flakkę świadomie. Niektórzy dilerzy zwodzą klientów, twierdząc, że to inny, mniej groźny narkotyk. – To podłe – oszukiwać tak ludzi, dawać im coś, co odbierze im rozsądek, zdrowie, a nawet życie – mówi Karen Corcoran-Walsh.
Policja walczy z problemem, ale jest to trudna walka. – Znałem dilerów, którzy rozdawali towar za darmo, bo wiedzieli, że za godzinę ludzie wrócą po więcej – powiedział Dean. Jemu, jako jednemu z nielicznych, udało się wyrwać ze szponów śmiertelnego nałogu.