W Rosji coraz częściej krytykowana jest decyzja Władimira Putina o utrzymywaniu wojsk w Syrii. Niezależny publicysta i politolog Maciej Ganapolski stwierdził w radiu Echo Moskwy, że dla rosyjskich władz śmierć żołnierza na syryjskim froncie „to tyle, co splunąć”. Rosyjskie wojska od 2015 roku oficjalnie pomagają reżimowej armii Baszara al-Asada. Unia Europejska i Stany Zjednoczone apelują do Moskwy, aby przestała pomagać dyktatorowi, który ma na rękach krew tysięcy własnych obywateli.
W jednym z programów radia Echo Moskwy, Maciej Ganapolski porównał udział rosyjskiej armii w wojnie w Syrii do działań prowadzonych przez ZSRR w Afganistanie. -„Zginęli tam dobrzy, uczciwi chłopcy, których wysłano nie wiadomo po co” – stwierdził rosyjski publicysta. Władimirowi Putinowi zarzucił, że współcześnie również wysyła na śmierć rosyjskich żołnierzy, a przedstawicielom władzy ustawodawczej i sądowniczej, iż na to pozwalają. -„Mamy Dumę Państwową, jest Rada Federacji, Prokuratura Generalna i Komitet Śledczy i żaden z tych organów nawet nie piśnie słowa w związku z tym, że gdzieś tam giną Rosjanie i giną nie w wyniku nieszczęśliwego wypadku, ale dlatego, iż Putin zdecydował prowadzić gdzieś wojnę” – oświadczył rosyjski politolog.
Zlokalizowane w Londynie Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka wielokrotnie alarmowało, że w wyniku ataków rosyjskiego lotnictwa giną cywile. W trakcie syryjskiego konfliktu zginęło ponad 400 tysięcy osób, a blisko 11 milionów uciekło za granicę.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Maciej Jastrzębski/Moskwa/mcm/sk