Były strażnik niemieckiego obozu KL Stutthof Johann Rehbogen wciąż nie przyznaje się do winy. Dziś w Muenster w Niemczech odbyła się czwarta rozprawa przeciw byłemu esesmanowi. Prokuratura zarzuca mu, że jest współodpowiedzialny za zamordowanie co najmniej 100 polskich, 77 rosyjskich i kilkuset żydowskich więźniów.
Obrońca Johanna Rehbogena odczytał w sądzie jego zeznania. Oskarżony twierdzi, że nigdy nie widział zmarłych więźniów, w tamtym czasie nie wiedział, co to krematorium, nigdy nie słyszał też o pomieszczeniach, gdzie mordowano więźniów. Johann Rehbogen zeznał, że dopiero pod koniec służby w obozie koncentracyjnym w Sztutowie zorientował się, iż więźniowie umierają i był przekonany, iż śmierć następowała w wyniku chorób. Były esesman mówił, że nigdy nie był świadkiem żadnego transportu żydowskich więźniów do obozu. Twierdzi, że zapamiętał tylko to, iż został przydzielony do starej części obozu, w której nie kwaterowano Żydów, więcej nic nie wie i nic nie pamięta.
Postawę Johanna Rehbogena ostro skrytykował wiceprezes Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego Christoph Heubner. „Jego zeznania są niewiarygodne, oskarżony próbuje razem z obrońcami pokazać siebie jako naiwnego i bezradnego” – powiedział Christoph Heubner.
Do 2011 roku niemieckie sądy uniewinniały byłych strażników lub pracowników obozów koncentracyjnych, ponieważ nie mogły im udowodnić indywidualnej winy. Przełomem było skazanie w 2011 roku Johna Demjaniuka – strażnika w obozie Sobibór. Uznano go za winnego udziału w zamordowaniu ponad 28 tysięcy Żydów i skazano na pięć lat więzienia, mimo braku bezpośrednich dowodów jego osobistej winy. Wyrok w jego sprawie stworzył nową sytuację, umożliwiającą procesy przeciwko funkcjonariuszom z niemieckich obozów koncentracyjnych.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Waldemar Maszewski/Berlin/mcm/ dw