Samozwańczy neonazista z Florydy, którego policja zatrzymała w toku śledztwa ws. śmierci jego dwóch współlokatorów, zamierzał skrzywdzić cywilów, m.in. poprzez wysadzenie elektrowni jądrowej.
Dowody na to przedstawiła prokuratura, co nakłoniło sąd do podjęcia decyzji o niewypuszczaniu 21-letniego Brandona Russella na wolność. Wcześniej chciał mu dać taką możliwość, przyznając prawo do kaucji. Prokuratura argumentowała jednak, że podejrzany stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego.
W mieszkaniu, w którym żył Russell, śledczy znaleźli materiały do konstrukcji bomby. W tym samym mieszkaniu Devon Arthurs, współlokator Russella, zabił dwóch innych współlokatorów. 18-latek mówił, że zrobił to ponieważ byli neonazistami, którzy nie okazali mu szacunku, gdy przeszedł na islam.
Russell miał ponoć zamiar wysadzić linie energetyczne w Everglades i zdetonować materiały wybuchowe w elektrowni jądrowej Turkey Point w Homestead. Taką informację przekazał śledczym Arthurs. – To, co oni planowali, było straszne. To nie byli dobrzy ludzie – oznajmił.
(łd)