Rosja domaga się od władz USA zwrotu nieruchomości, skonfiskowanych w ostatnich dniach ubiegłego roku. -„Nasza cierpliwość jest na wyczerpaniu” – ostrzegł rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow.
W grudniu 2016 roku na polecenie ówczesnego prezydenta Baracka Obamy, amerykańskie służby specjalne zajęły ośrodek wypoczynkowy zlokalizowany w pobliżu Nowego Jorku, który należał do rosyjskiego przedstawicielstwa przy ONZ. Jednocześnie Stany Zjednoczone wydaliły 35 rosyjskich dyplomatów, zarzucając im prowadzenie działalności niezgodnej z oficjalnym statusem.
Moskwa nie odpowiedziała retorsjami na działania amerykańskich władz. Rosjanie tłumaczyli, że poczekają na rozstrzygnięcie sporu do czasu, aż w Białym Domu zasiądzie nowy prezydent – Donald Trump.
W trakcie styczniowej konferencji prasowej zorganizowanej dla zagranicznych korespondentów pracujących w Moskwie, szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow podkreślał, że Moskwa „liczy na pragmatyzm ekipy Trumpa”.
-„Jesteśmy gotowi współpracować z każdym, kto opiera się w swoich działaniach na zasadach partnerstwa i poszanowania wzajemnych interesów” – stwierdził rosyjski minister. Od tamtej pory Rosja wielokrotnie domagała się zwrotu nieruchomości, ale bezskutecznie.
-„Nasza cierpliwość jest na wyczerpaniu” – oświadczył kremlowski rzecznik Dmitrij Pieskow, tym samym dając do zrozumienia, że Moskwa zamierza podjąć adekwatne działania wobec amerykańskich dyplomatów i nieruchomości należących do Stanów Zjednoczonych, które zlokalizowane są na terytorium Federacji Rosyjskiej.
Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Maciej Jastrzębski/Moskwa/mcm/wyso/