Sześć tygodni po tym, jak u wybrzeży Florydy znaleziono dryfujące ciało niemowlęcia, policja wciąż nie zidentyfikowała dziecka i nie odnalazła jego matki.
Teri Barbera, rzeczniczka biura szeryfa hrabstwa Palm Beach, stwierdziła, że nagłośnienie sprawy w mediach i nagroda w wysokości 10 tys. dolarów poskutkowały tylko czternastoma zgłoszonymi wskazówkami, z których żadna nie okazała się pomocna.
Władze podkreślają, że nakłucie na pięcie dziecka sugeruje, iż urodziło się ono w szpitalu. Śledczy sprawdzili już jednak szpitalne dane o ponad 600 narodzinach i nadal nie przybliżyli się do rozwiązania zagadki zgonu dziecka, określanego jako „Baby Jane”.
Zdaniem policji dziewczynka miała od czterech do siedmiu dni, a w wodzie znajdowała się krócej niż przez jeden dzień, kiedy znaleziono jej ciało w pobliżu Boynton Inlet. Śledczy podejrzewają, że ciało dryfowało od hrabstwa Broward.
(łd)