Na cmentarzu w Świebodzicach szukając skarbów wpadł do grobowca bogatej niemieckiej rodziny jeden z mieszkańców powiatu wschowskiego. 39-latek zginął na miejscu.
Gorączka złota, która wybuchła po informacjach o odkryciu tzw. złotego pociągu w okolicach Wałbrzycha, zbiera swoje śmiertelne żniwo. – Mężczyzna najprawdopodobniej nasłuchał się o niemieckich skarbach ukrytych w okolicach Wałbrzycha i szukał w grobowcu złota – mówi Gazecie Wrocławskiej Bogusław Krzysztofowicz, administrator komunalnego cmentarza, przy ul. Wałbrzyskiej w Świebodzicach. Z 39-latkiem do grobowca próbowało się dostać dwóch kolegów. – To mieszkańcy Karpacza i Zielonej Góry. Zgłosili się na komisariat policji i poinformowali policjantów o tym, że włamali się do jednego z grobowców na miejskim cmentarzu. Powiedzieli, że ich kolega spadł z kilku metrów i nie mogą mu pomóc -mówi Robert Topolski z policji w Świebodzicach.
Mężczyzna, jak udało nam się ustalić, mieszkaniec jeden z miejscowości powiatu wschowskiego, zginął na miejscu. Jego koledzy zostali zatrzymani. Odpowiedzą m.in. za nieudzielenie pomocy mężczyźnie oraz znieważenie miejsca pochówku. W środę 9 września byli przesłuchiwani. Zeznali, że w grobowcu szukali skarbu. Według nieoficjalnych informacji złodzieje szukali ukrytych w grobowcu kosztowności, które uciekający w 1945 r. przed sowiecką armią Niemcy ukrywali w takich miejscach.
(kr) (aip), foto Paweł Szubert/Wikimedia