Fala krytyki spłynęła na lotnisko w Waszyngtonie po tym, jak jego pracownicy doradzili młodej matce, aby poszła odciągnąć pokarm do pokoju, w którym swoje potrzeby załatwiają psy i inne zwierzęta domowe.
Liz Cooper z Newton w Massachusetts leciała na konferencję do Pensylwanii. Po raz pierwszy podróżowała bez swojego 4-miesięcznego dziecka. Na lotnisku Waszyngton-Dulles postanowiła odciągnąć pokarm i zwróciła się do pracowników z zapytaniem o miejsce, w którym mogłaby liczyć na nieco prywatności. Wskazano jej psi wychodek.
– Byłam wstrząśnięta. To miejsce, w którym psy chodzą do ubikacji. Nie było drzwi, a w pomieszczeniu był czerwony hydrant, aby psy mogły się wysikać – stwierdziła Cooper.
Kobieta nie przyjęła propozycji i – skarżąc się też na łazienkę, która jej zdaniem nie jest sanitarna – w końcu postanowiła odciągnąć pokarm w terminalu. Lotnisko i linie United Airlines przeprosiły później pasażerkę, zapowiadając, że w przyszłym roku wydzielą powierzchnię dla karmiących mam. Według ubiegłorocznej ankiety WBUR tylko 37% spośród 100 lotnisk w Stanach Zjednoczonych posiada tego typu miejsca.
(dr)