Mieszkańców bloku przy ul. Bartoka w Łodzi zaalarmowało w niedzielę rano rozpaczliwe wołanie i płacz chłopca, który utknął w windzie – kabina zatrzymała się między piętrami.
Jeden z lokatorów zadzwonił na linię alarmową firmy ,,Dźwig Service”, której nalepka z numerami telefonów naklejona jest na drzwi windy na drugim piętrze (a także w kabinie dźwigu). – To nie nasza winda – usłyszał od operatorki. Okazało się, że piętro niżej – też na drzwiach windy – znajduje się nalepka firmy… ,,Otis”. Ale i tam nie przyznają się do dźwigu w klatce wieżowca przy ul. Bartoka. Minuty mijały, wystraszone dziecko wciąż siedziało w windzie, a matka, która zaniepokojona przedłużającą się nieobecnością latorośli, dotarła do kabiny-pułapki, przepychała się telefonicznie z firmami serwisowymi, inżynierem miasta i innymi służbami. – Strach jeździć windą, która należy nie wiadomo do kogo. W razie takiej sytuacji, jak ta tutaj, można liczyć tylko na siebie – podsumował jeden z lokatorów.
AIP