1.5 C
Chicago
piątek, 29 marca, 2024

Niezwykła droga listu Krzysztofa Kolumba z 1493 roku

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

List Kolumba przechowywany w bibliotece Kongresu USA okazał się tylko fałszywką. Udało się w końcu dotrzeć do prawdziwego, który wrócił tam, gdzie jest jego właściwe miejsce, czyli do Italii.

List wielkiego żeglarza i odkrywcy mówił o odkryciu przez niego Ameryki. Dotychczas znajdował się on w posiadaniu Biblioteki Kongresu Stanów Zjednoczonych w Waszyngtonie. Zwrot cennego pisma stanowi pokłosie dochodzenia prowadzonego między innym przez specjalną jednostkę włoskich karabinierów, które wykazało, że ponad 60 lat temu zostało ono skradzione we Florencji. W miejsce ukradzionego oryginału – według szacunków jest on wart milion dolarów – złodzieje podłożyli kopię. Dotąd amerykańscy eksperci uznawali ją dotąd za prawdziwy list. Taka opinia panowała do czasu uzyskania pierwszych informacji podważających jego autentyczność. – Oryginał przebył całą drogę do Stanów Zjednoczonych i dopiero teraz wrócił do Europy – tym samym szlakiem, jaki przebył jego autor – powiedział Fulvio Stacchetti dyrektor florenckiej Biblioteca Riccardiana. To tu znajdował się list do czasu, gdy sześć dekad temu „zaopiekowali” się nim złodzieje.


W 1493 roku po powrocie ze swojej pierwszej wyprawy w rejon Morza Karaibskiego, Krzysztof Kolumb napisał list do władających Hiszpanią króla Ferdynanda Aragońskiego i królowej Izabeli Kastylijskiej. Żeglarz błędnie sądził, że odkrył drogę morską do Indii. W swoim liście pisał, że „Indianie” to nadzy barbarzyńcy, którzy wierzą że hiszpańskie karawele spadły wprost z nieba. Dodawał, że tubylcy są gotowi nawrócić się na chrześcijaństwo. Ponadto takie wyspy jak Kuba, które – znowu omyłkowo – uznał za Chiny, to ziemie żyzne i łatwe do skolonizowania. Kolumb rozmyślnie nie podawał dokładnej lokalizacji odkrytych terenów, aby przed planowaną przez niego ponowną wyprawą nikt do nich nie dopłynął. Twierdził, że na odkrytych wyspach znajdują się ogromne zasoby złota. Miał tu zresztą swój własny ukryty cel – żywił bowiem nadzieję, że rodzina królewska sfinansuje jego kolejną wyprawę. Po powrocie list odkrywcy wydrukowano. Czytano go niemal w całej Europie. Do czasów dzisiejszych zachowało się jednak tylko 30 kopii. Wśród nich ta przechowywana we Florencji. To liczące osiem stron pismo napisane jest po łacinie. Włączono je do jednego tomu razem z innymi listami Kolumba. Gdy amerykańscy śledczy otrzymali informacje, że list jest fałszywką podzielili się nimi natychmiast z Włochami. Włoscy eksperci zbadali go ponownie. Okazało się, że niewłaściwe są rozmiary czcionki i samego arkusza, na którym wydrukowano pismo Kolumba. Specjaliści doszli do wniosku, że podrobione strony wstawiono na miejsce prawdziwych w chwili, gdy w 1950 roku wysyłano tom do Rzymu, gdzie miała skatalogować go odpowiednia agencja rządową. – Jest bardzo prawdopodobne, że podmiany dokonano w Rzymie – stwierdził Stacchetti.
Przedstawiciele departamentów bezpieczeństwa wewnętrznego Stanów Zjednoczonych oraz sprawiedliwości razem z włoskimi śledczymi dokładnie prześledzili losy listu. Okazało się, że skradzione pismo w 1990 roku pewien szwajcarski marszand sprzedał amerykańskiemu kolekcjonerowi. Ten z kolei dwa lata później, poprzez dom aukcyjny Christie, odsprzedał je za 300 tys. dolarów innemu kolekcjonerowi, który w 2004 ofiarował list Bibliotece Kongresu. Podczas uroczystości przekazania oryginału Włochom amerykański śledczy Jamie McCall odmówił podania nazwiska ofiarodawcy. Stwierdził jedynie, że chodzi o osobę, która – jak i dyrekcja Biblioteki Kongresu – nie były świadome uprzednich losów listu wielkiego żeglarza. Włoska policja informuje, że wciąż stara się zidentyfikować osoby, które przemyciły list do Stanów Zjednoczonych. Dochodzenie w tej sprawie trwało w najlepsze, gdy pojawiła się informacja, że fałszywa jest także druga kopia listu Krzysztofa Kolumba znajdująca się w rzymskiej Bibliotece Narodowej. Fakt ten wskazuje, że również i tu mogło dojść do kradzieży oryginału. Dodajmy, że włoscy prokuratorzy wciąż pracują nad odzyskaniem ksiąg i manuskryptów skradzionych z Biblioteca Girolamini w Neapolu przez jej byłego dyrektora Marino Massimo De Caro. Złodziej zdążył sprzedać około półtora tysiąca bezcennych ksiąg i tekstów – wśród nich dzieła Galileusza, Kartezjusza i Machiavellego. Nie od dziś wiadomo, nie jest to tajemnica, że handel przemycanymi przedmiotami i dziełami sztuki oraz dziedzictwa narodowego gwarantuje bardzo wysokie zyski. Stał się on jedną z ulubionych dziedzin „działalności” świata przestępczości zorganizowanej, który dotąd zajmował się raczej przemytem broni i narkotyków.


Amerykański ambasador w Rzymie John Phillips poinformował, że od 2007 roku Stany Zjednoczone zwróciły 30 krajom 7.5 tys. artefaktów. Dodał również, że Włochy z racji swojego dziedzictwa kulturowego stanowią wymarzony cel grup specjalizujących się w tego typu kradzieżach. Nie wiadomo, ile cennych przedmiotów, manuskryptów lub listów odbyło podobną „podróż”, jak fałszywki znanego żeglarza i odkrywcy. Dojście do prawdy wymagałoby wielu starań badaczy i dużych środków.

 

TS/Tom Kington, Tłumaczenie Zbigniew Mach              Fot. Domenico Stinellis AP Photo

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520