13.2 C
Chicago
wtorek, 23 kwietnia, 2024

Liga Europy. I po pucharach. Jagiellonia odpadła jako pierwsza. Porażka z Gabalą

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Miało być pięknie, a wyszło jak zawsze. Po niezłej grze i wyniku w Azerbejdżanie (1:1) Jagiellonia Białystok nie poszła za ciosem, tylko spuściła z tonu. U siebie przegrała w rewanżu z Gabalą 0:2, wobec czego już w II rundzie eliminacyjnej zakończyła swój udział w europejskich pucharach.

 

Ciepły wakacyjny wieczór, a ulice Białegostoku jakby puste. Pośród sennego podlaskiego miasta gwar tylko przy ulicy Słonecznej. To właśnie tutaj punktualnie o 20.30 wybrzmiał gwizdek w boju o III rundę eliminacji. Gospodarze w starciu mierzyli się z azerską Gabalą FK. Po remisie 1-1 wypracowanym na wyjeździe białostoczanie musieli przechylić szalę zwycięstwa w dwumeczu na swoją stronę. A rywal, niegdyś doświadczony grą w fazie grupowej Ligi Europy, łatwo skóry nie chciał sprzedać. Ireneusz Mamrot wytoczył więc na murawę swe najcięższe działa. Względem meczu z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza do wyjściowej jedenastki powrócili Cillian Sheridan, Rafał Grzyb, Łukasz Burliga oraz Przemysław Mystkowski. I oni jednak nie pomogli, bowiem Azerowie od samego początku prezentowali się po prostu lepiej. Wciąż w natarciu, zamykali polski zespół na połowie. Marian Kelemen początkowo radził sobie z atakami, lecz gol wisiał w powietrzu. W 19. minucie zdobył go İlqar Qurbanov, który zbiegając do środka zdecydował się na uderzenie z dystansu. Patrząc po wyniku – decyzja jak najbardziej udana. Mniej zadowoleni mogli być białostoczanie. Dla nich ten rezultat oznaczał pożegnanie się z europejskimi rozgrywkami. Chcąc nie chcąc musieli więc się do pracy i mocniej ruszyć do ofensywy. Rzeczywiście, w kolejnych minutach rozkręcali się, wyglądali coraz lepiej, aż wreszcie sami zdołali wykreować sobie znacznie groźniejsze strzeleckie szanse. Końcówka pierwszej połowy należała już do nich. Fedor Cernych oraz Arvydas Novikovas czynili spustoszenie pod bramką Gabali. Kolejne celne podania, fajne dośrodkowania, a nawet dobre zapowiadające się uderzenia. To wszystko okazało się jednak za mało wobec postawy stojącego w azerskiej bramce Dmytro Bezotosniy’a. Pech trochę dokuczał białostoczanom tego wieczora. Nie dość, że piłka uparcie nie chciała wpaść do siatki przeciwników, to jeszcze szybko kontuzji doznał młody Przemysław Mystkowski. Ireneusz Mamrot zmuszony był więc do wykorzystania jednej ze swoich zmian. Kolejne musiał już racjonować. Na drugą połowę wypuścił taką samą jedenastkę i jego zawodnicy ponownie pokazali się z dobrej strony. Naprawdę sporo działo się na połowie Gabali. Szarże lewym skrzydłem, przerzuty do środka, próby rozegrania prawą flanką. Nie przekładało się to jednak na groźniejsze strzału. Kończyło się na strachu i Bezotosniy nie musiał poważniej interweniować. Minuty mijały, lecz nie zapał piłkarzy Jagiellonii. Swoją boiskową postawą pokazywali, że zdają sobie sprawę ze swojej sytuacji. Aby pozostać w grze, musieli wepchnąć tę futbolówkę do siatki. Chęci nie można im odmówić, dokładności już tak. W defensywie spisywali się bez zarzutu, natomiast w ataku… nie było tej kropki nad „i”. Solidna gra w ofensywie i kolejne próby długo dawały kibicom nadzieję. Ta umarła dopiero w 89 minucie, kiedy to na listę strzelców wpisał się Filip Ozobić. Kibice domagali się odgwizdania pozycji spalonej strzelca, lecz arbiter pozostał nieugięty. I tak białostoczanie, nawet nie grając źle, pożegnali się z europejskimi pucharami.
(AIP)
- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520