– Od kilkunastu lat jestem posłem, pierwszy raz usłyszałem w Sejmie słowa: „do Berlina” i „wstyd” – mówi poseł Ryszard Galla.
Do scysji doszło podczas dyskusji nt. ustawy o Sądzie Najwyższym. Poseł mniejszości odnosił się krytycznie do zapisów, które każą nie tylko sędziom Sądu Najwyższego, ale i sądów powszechnych, a nawet asesorom sądowym mieć tylko jedno – to znaczy polskie – obywatelstwo.
– Kiedy zadawałem pytanie, pani poseł Pawłowicz najpierw krzyknęła w moją stronę: „do Berlina!” – relacjonuje poseł Galla. – Odpowiedziałem, że ja jestem tu, w Warszawie. Odkrzyknęła, że przynoszę wstyd i nie bronię honoru Polski. Dodała coś jeszcze, czego z powodu odległości pani poseł od mównicy nie usłyszałem. – Ja na razie wstydu Polsce nie przynoszę, a pani tak – powiedział Ryszard Galla, zwracając się do Krystyny Pawłowicz. Dostał za to oklaski z ław opozycji. Posłankę PiS-u próbował przywołać do porządku także wicemarszałek Brudziński.
Poseł Cezary Tomczyk złożył wniosek o przerwę. – Padły z ust Krystyny Pawłowicz skandaliczne słowa. To pani poseł przynosi wstyd, nie pierwszy raz – mówił.
Hmmm… Delikatni ci posłowie…
aip/wiadomosci.com