Kora pojawiła się niedawno na planie nagrań czołówki 11. edycji „Must Be The Music”, która rusza 6 marca. Artystka w trakcie wywiadów z mediami poruszyła temat nierefundowanych leków, które mogłyby pomóc jej w walce z chorobą.
– Po raz pierwszy jestem w stanie remisji – mówi Kora, która od dwóch lat walczy z nowotworem. Mimo dobrego stanu zdrowia, jurorka programu „Must Be The Music. Tylko Muzyka”, boryka się z problemem, który dotyczy tysięcy osób walczących z rakiem w naszym kraju. Leki, dzięki którym miałaby szansę na lepsze życie, nie są refundowane.
– Po raz pierwszy od dwóch lat jestem w stanie remisji. Nikt nie wie jak długo będzie to trwać. Taki lek, być może spowoduje, że ten czas się wydłuży. To nie jest lek, który może totalnie zastąpić chemię, natomiast przynieść ulgę – kolosalną. Chemia, którą brałam non stop dwa lata i to wszystko, co się przeszło, to jest ogromne obciążenie. To jest ból… To jest wszystko to, czego pacjentom powinno się oszczędzać. Tradycyjna chemia, która ratuje życie, potrafi też zabić, bo rozpuszcza człowieka. Nie każdy reaguje na to idealnie, np. mnie by chemia zabiła – mówiła poruszona Kora w rozmowie z Barbarą Pasek dla portalu Wirtualna Polska.
Kuracja innowacyjnym lekiem kosztuje ponad 20 tysięcy złotych miesięcznie. Mimo, że Kora powinna go brać już od dziewięciu tygodni, wciąż nie może sobie na to pozwolić. Wszystko przez to, że lek nowej generacji jest nierefundowany, a procedura sprowadzenia go na własną rękę jest niezwykle skomplikowana.
– To jest sytuacja patowa, bo od trzech miesięcy powinnam brać lek, którego nie biorę. Ludzie mówią: „Kory nie stać na taki lek?”. Ja wtedy odpowiadam: „Owszem, stać mnie na taki lek, ale teoretycznie mogłabym go brać do końca życia, więc absolutnie nie mam takich pieniędzy”. Starczyłoby mi, żeby stosować go kilka miesięcy i musiałabym sprzedać to, to i to. (…) Ja chcę taki lek dostawać legalnie od państwa, bo nam się to należy – wyjaśnia artystka.
(kr) (aip), foto WBF/Polsat