Komisja Wenecka zakończyła swoją dwudniową wizytę w Polsce. Jednocześnie spór o TK przeniósł się na arenę międzynarodową.
Delegacja Komisji Weneckiej spotkała się we wtorek z częścią sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Jak relacjonował po spotkaniu wiceszef TK Stanisław Biernat Komisja była „poruszona, co do sposobu traktowania Trybunału przez polityków”.
Zaznaczył, że obecni na spotkaniu sędziowie odpowiadali na pytania KW dotyczące statusu sędziów, którzy nie orzekają, przedstawili stanowisko TK na temat przyszłych prac legislacyjnych i nowych ustaw. W spotkaniu nie wzięli udziału sędziowie nadani z ramienia PiS. Już wcześniej skierowali do Komisji Weneckiej pismo, w który odmówili spotkania z jej delegacją. Nie odpowiadała im formuła „krótkiego spotkania”- które miałoby trwać kwadrans – zaproponowana przez KW.
Zdaniem sędziów jednoznacznie wskazuje to na „pozorne i wyłącznie wizerunkowe działanie Komisji”. – Komisja chciała spotkać się z sędziami, którzy orzekają w Trybunale. Spotkali się ci, którzy mają prawo do orzekania, czyli dwanaścioro sędziów – tłumaczył stanowisko KW prezes Trybunału Andrzej Rzepliński.
Rządzące Prawo i Sprawiedliwość od początku próbowało obniżyć rangę wizyty Komisji Weneckiej. Jeszcze przed jej wizytą prezes PiS Jarosław Kaczyński nawał przyjazd KW „wydarzeniem bez znaczenia”, a w poniedziałek szef klubu parlamentarnego PiS Ryszard Terlecki nazwał wizytę Komisji wycieczką krajoznawczą. – Komisja zajmuje się rządem PiS, więc jest to taktyczna bagatelizacja – mówi Agencji Informacyjnej Polska Press prof. Kazimierz Kik, politolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach. Podkreśla jednak, ze wizyta Komisji stanowi preludium do debaty na łamach europejskich.
Taka debata rozpoczęła się wczoraj na sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego w Strasburgu, gdzie europosłowie już po raz drugi zajęli się sytuacją w Polsce i nierozwiązanym kryzysem konstytucyjnym. Pięć grup politycznych (Europejska Partia Ludowa, Socjaliści i Demokraci, liberałowie, Zieloni i Zjednoczona Lewica Europejska) złożyło wspólny projekt rezolucji o sytuacji w Polsce.W Strasburgu nie pojawiła się premier Beata Szydło, bo jak poinformował Tomasz Poręba z PiS, nie została na zaproszona. – To jest kolejny dowód ignorancji PE, takiej buty w tej Izbie, która nastawia się tylko do atakowania rządu polskiego – mówił Poręba na konferencji tuż przed rozpoczęciem obrad PE.- Może też pani premier wystąpiła za dobrze ostatnim razem i nie została zaproszona, bo mogłaby przekonać Izbę do nie przyjmowania rezolucji – wtórowała posłanka Jadwiga Wiśniewska.
Leszek Rudziński AIP, Fot. Michał Dyjuk