W Wenezueli doszło do kolejnych protestów. Uczestnicy marszu w Caracas po raz ósmy usiłowali dojść do centrum miasta.
Protestowali przeciwko decyzji Nicolasa Maduro o zwołaniu tak zwanego konstytucyjnego parlamentu, który miałby znowelizować konstytucję. Opozycja twierdzi, że prezydent chce przede wszystkim pozbawić praw wybranych przed półtora rokiem deputowanych.
Większość miejsc w parlamencie zajmuje opozycja. Podczas trwającego kryzysu gospodarczego i politycznego, deputowani domagają się zwołania wcześniejszych wyborów prezydenckich. Ich żądania zostały uznane przez Nicolasa Maduro za próbę zamachu stanu i prezydent dwukrotnie usiłował pozbawić deputowanych praw. Zwołanie parlamentu konstytucyjnego jest trzecią próbą rozwiązania parlamentu.
Protesty wenezuelskiej opozycji trwają od początku kwietnia. Lilian Tintori, żona więzionego od trzech lat polityka Leopolda Lopeza zapowiedziała, że przeciwnicy Maduro nie zrezygnują z pokojowych protestów, mimo, że zginęło już w nich 36 osób.
„Apelujemy, skończcie z przemocą. Będziemy w pokoju walczyli o wolność. Wolność jest coraz bliżej. Jest nas miliony, dążymy do tego samego. Dlatego skończcie z przemocą” – wzywała Lilian Tintori.
Opozycyjne media Wenezueli poinformowały, że 85 oficerów wojskowych odmówiło użycia siły przeciwko manifestantom. Wszyscy mieli zostać aresztowani. Media donoszą, że coraz więcej sędziów odmawia sądzenia protestujących. Osiem krajów Ameryki Łacińskiej podpisało odezwę o przywrócenie w Wenezueli demokracji.
Ewa Wysocka/Barcelona, Fot. Twitter.com