6 grudnia Sąd Okręgowy w Gdańsku ma wydać wyrok w procesie dotyczącym ochrony dóbr osobistych, który prezes PiS Jarosław Kaczyński wytoczył byłemu prezydentowi Lechowi Wałęsie. Dziś Jarosław Kaczyński spotkał się z Lechem Wałęsą na sali rozpraw gdańskiego sądu. Nie doszło do ugody.
Powodem założenia sprawy przez prezesa PiS była seria wpisów na koncie byłego prezydenta na Facebooku z 2016 roku. Lech Wałęsa napisał w nich między innymi, że to Jarosław Kaczyński nakazał lądowanie samolotu, lecącego z polską delegacją do Smoleńska, co doprowadziło do katastrofy.
Podczas wysłuchania stron przez sąd Jarosław Kaczyński oświadczył, że wypowiedzi Lecha Wałęsy, dotyczące katastrofy smoleńskiej, były dla niego niezwykle nieprzyjemne, a stawiane mu zarzuty uważa za wyjątkowo poważne. Podkreślił, że jest to oskarżenie, iż nie tylko nie dbał o życia brata, lecz także o życie ponad 90 innych pasażerów, w tym swojej bratowej.
Jarosław Kaczyński zeznał, że w czasie lotu prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Smoleńska rozmawiał z nim przez telefon, ale nie wydał polecenia o lądowaniu, bo nie miał takich kompetencji. Podkreślił, że jedynym tematem, jaki poruszył podczas ostatniej rozmowy z bratem, był stan zdrowia ich matki. Dodał, że nie pogodził się dotąd z odejściem brata, a czarny krawat i czarny garnitur, w którym chodzi od jego śmierci, jest tego dowodem. Podkreślił, że regularnie odwiedza grób Lecha Kaczyńskiego na Wawelu.
Jarosław Kaczyński mówił także, że wśród funkcjonujących w przestrzeni publicznej wypowiedzi dotyczących przyczyn katastrofy smoleńskiej, które naruszały jego dobra osobiste, te autorstwa Lecha Wałęsy wyróżniały się ostrością i jednoznacznym charakterem.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości zwrócił również uwagę na znaczenie wypowiedzi Lecha Wałęsy dla rozprzestrzeniania się w debacie publicznej hipotezy o wywieraniu przez niego wpływu na decyzję o lądowaniu w Smoleńsku podczas rozmowy telefonicznej z bratem. W ocenie Jarosława Kaczyńskiego słowa Lecha Wałęsy „miały szczególnie duże znaczenie ze względu na to, że pozwany jest osobą powszechnie znaną w kraju, a także w dużej mierze za granicą”.
Lech Wałęsa, zeznając przed gdańskim sądem powiedział, że w sprawie braci Kaczyńskich „wszystko, co zrobił, podtrzymuje i będzie nadal to robił”. Były prezydent mówił, że podstawą jego wypowiedzi o wpływie Jarosława Kaczyńskiego na decyzję o wykonaniu lotu zgodnie z planem, jest „znajomość braci Kaczyńskich” oraz wiedza o praktykach postępowania w przypadkach, takich jak lot 10 kwietnia 2010 roku do Smoleńska.
Były prezydent mówił także, że „w kwestii „Bolka” został – jak ujął – „wrobiony” przez braci Kaczyńskich. Zdaniem Lecha Wałęsy miały z tym związek między innymi działania przeprowadzone w domu generała Czesława Kiszczaka. Wśród dokumentów znaleziono tam teczkę TW „Bolka”. „Na pewno mogę powiedzieć, że karton z papierami był przywieziony do pani Kiszczakowej. Postraszono ją, uproszono, a ona potwierdziła, że są to papiery znalezione u Kiszczaka” – mówił Lech Wałęsa. Według niego, pod wpływem rzekomej groźby dotyczącej pozbawienia emerytury, wdowa po generale zgodziła powiedzieć, że znalazła te papiery. „Za dużo powiedziałem” – dodał Lech Wałęsa.
W procesie Jarosław Kaczyński domaga się od Lecha Wałęsy przeprosin, także za słowa o tym, że „nie jest zdrowy, zrównoważony psychicznie”. Oprócz przeprosin Jarosław Kaczyński chce, by Lech Wałęsa wpłacił 30 tysięcy złotych na cele społeczne.
Podczas wysłuchania stron przez sąd Jarosław Kaczyński oświadczył, że wypowiedzi Lecha Wałęsy, dotyczące katastrofy smoleńskiej, były dla niego niezwykle nieprzyjemne, a stawiane mu zarzuty uważa za wyjątkowo poważne. Podkreślił, że jest to oskarżenie, iż nie tylko nie dbał o życia brata, lecz także o życie ponad 90 innych pasażerów, w tym swojej bratowej.
Jarosław Kaczyński zeznał, że w czasie lotu prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Smoleńska rozmawiał z nim przez telefon, ale nie wydał polecenia o lądowaniu, bo nie miał takich kompetencji. Podkreślił, że jedynym tematem, jaki poruszył podczas ostatniej rozmowy z bratem, był stan zdrowia ich matki. Dodał, że nie pogodził się dotąd z odejściem brata, a czarny krawat i czarny garnitur, w którym chodzi od jego śmierci, jest tego dowodem. Podkreślił, że regularnie odwiedza grób Lecha Kaczyńskiego na Wawelu.
Jarosław Kaczyński mówił także, że wśród funkcjonujących w przestrzeni publicznej wypowiedzi dotyczących przyczyn katastrofy smoleńskiej, które naruszały jego dobra osobiste, te autorstwa Lecha Wałęsy wyróżniały się ostrością i jednoznacznym charakterem.
Prezes Prawa i Sprawiedliwości zwrócił również uwagę na znaczenie wypowiedzi Lecha Wałęsy dla rozprzestrzeniania się w debacie publicznej hipotezy o wywieraniu przez niego wpływu na decyzję o lądowaniu w Smoleńsku podczas rozmowy telefonicznej z bratem. W ocenie Jarosława Kaczyńskiego słowa Lecha Wałęsy „miały szczególnie duże znaczenie ze względu na to, że pozwany jest osobą powszechnie znaną w kraju, a także w dużej mierze za granicą”.
Lech Wałęsa, zeznając przed gdańskim sądem powiedział, że w sprawie braci Kaczyńskich „wszystko, co zrobił, podtrzymuje i będzie nadal to robił”. Były prezydent mówił, że podstawą jego wypowiedzi o wpływie Jarosława Kaczyńskiego na decyzję o wykonaniu lotu zgodnie z planem, jest „znajomość braci Kaczyńskich” oraz wiedza o praktykach postępowania w przypadkach, takich jak lot 10 kwietnia 2010 roku do Smoleńska.
Były prezydent mówił także, że „w kwestii „Bolka” został – jak ujął – „wrobiony” przez braci Kaczyńskich. Zdaniem Lecha Wałęsy miały z tym związek między innymi działania przeprowadzone w domu generała Czesława Kiszczaka. Wśród dokumentów znaleziono tam teczkę TW „Bolka”. „Na pewno mogę powiedzieć, że karton z papierami był przywieziony do pani Kiszczakowej. Postraszono ją, uproszono, a ona potwierdziła, że są to papiery znalezione u Kiszczaka” – mówił Lech Wałęsa. Według niego, pod wpływem rzekomej groźby dotyczącej pozbawienia emerytury, wdowa po generale zgodziła powiedzieć, że znalazła te papiery. „Za dużo powiedziałem” – dodał Lech Wałęsa.
W procesie Jarosław Kaczyński domaga się od Lecha Wałęsy przeprosin, także za słowa o tym, że „nie jest zdrowy, zrównoważony psychicznie”. Oprócz przeprosin Jarosław Kaczyński chce, by Lech Wałęsa wpłacił 30 tysięcy złotych na cele społeczne.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/TVP Info & wcześn./jl/dw