To prawdziwy przełom w stosunkach na linii Japonia – Korea Południowa. Japoński rząd wziął na siebie odpowiedzialność za krzywdę kobiet zmuszanych do prostytucji pod okupacją podczas II wojny światowej.
Po prawie dwóch latach negocjacji ministrowie spraw zagranicznych Korei Południowej i Japonii poinformowali, że Tokio wpłaci ponad miliard jenów (5,6 mln euro) na fundusz pomocowy dla wykorzystywanych seksualnie w czasie II wojny światowej kobiet. Drugi warunek porozumienia został już spełniony – japoński rząd miał bowiem wystosować oficjalne przeprosiny. Korea Południowa w zamian uzna sprawę za rozwiązaną i nigdy już do niej nie powróci. Będzie musiała również usunąć kontrowersyjny pomnik tzw. kobiet do towarzystwa w pobliżu ambasady japońskiej w Seulu.
Japoński premier Shinzo Abe wyraził „szczerą skruchę” i przeprosił tysiące kobiet z krajów pod japońską okupacją za nieludzkie ich traktowanie podczas wojny. Sprawa ta – jak przypomina dziennik The Times – do dziś była jedną z najokrutniejszych, a jednocześnie wciąż nierozwiązanych kart historii II wojny światowej.
– Japoński rząd w sposób świadomy poniesie odpowiedzialność za to co się stało. Premier naszego kraju chciałby po raz kolejny przeprosić wszystkie tzw. kobiety do towarzystwa, które doświadczyły nieuleczalnych, psychicznych i fizycznych cierpień – mówił japoński minister spraw zagranicznych Fumio Kishida.
Według szacunków, zmuszonych do nierządu przez japońską Cesarską Armię mogło być nawet 200. tys kobiet. Dokładna ich liczba do dziś pozostaje przedmiotem sporu. Świadectwo tych strasznych wydarzeń dało tysiące kobiet z Chin, Indonezji, Tajwanu, Filipin i Holandii, a także Korei Północnej i Południowej. W szczegółach opowiadały o swoich cierpieniach, gwałtach, i pobiciach. O tym jak wielokrotnie były zmuszane do aborcji i o chorobach wenerycznych, które przeszły. Siedemdziesiąt lat po zakończeniu wojny tylko 46 z nich mogło celebrować historyczne porozumienie.
W 1993 roku japoński rząd oficjalnie przeprosił za wszystkie krzywdy wyrządzone kobietom. Członkowie nacjonalistycznej Partii Liberalno-Demokratycznej Shinzo Abego podkreślali, że w przypadku braku dokumentów dowodowych w japońskich archiwach werbalne świadectwo starszych kobiet jest mało przekonujące.
Sylwia Arlak AIP