Jesteśmy sportowcami, nigdy się nie poddajemy. Nie jest łatwo, ale wierzymy, że Tomek będzie chodził – mówi Jacek, brat kontuzjowanego.
Rodzina Gollobów nie ma wątpliwości. To, co spotkało Tomasza 23 kwietnia i konsekwencje tego wydarzenia, to najtrudniejsza walka, jaką przyszło mu stoczyć w życiu. – Szukając sportowych analogii, to najtrudniejszy wyścig. Mam nadzieję, że go wygram – zapewnia Tomasz Gollob.
– Zupełnie nie byłem na to przygotowany. Miałem inne plany na kolejnych dziesięć lat. Chciałem zrobić jeszcze wiele w sporcie. Planowałem start w motocrossowych mistrzostwach świata, „dogadany” był rajd Dakar. Ale moje życie stanęło. Zatrzymało się w jednej chwili i zmieniło się diametralnie – opowiada. Tego fatalnego dnia Tomasz nie pamięta. – W wyniku upadku na torze motocrossowym w Chełmnie odniósł bardzo poważne obrażenia. Tomasz przeszedł wielogodzinną operację i był w śpiączce farmakologicznej. Obecnie przechodzi intensywną rehabilitację. Ma niedowład nóg, bolący kręgosłup, ogromną chęć do życia i nadzieję na powrót do zdrowia – mówi Gerard Sikora, jeden z byłych trenerów Golloba.
W X Wojskowym Szpitalu Klinicznym w Bydgoszczy wychowanek Polonii spędził siedem miesięcy. Kibice z Pomorza pamiętają, że ten utytułowany sportowiec czas służby wojskowej w sezonie 1989 spędził w Wybrzeżu Gdańsk. Dalsza rehabilitacja 46-latka odbywać się będzie w warunkach domowych i ambulatoryjnych. Według informacji „Super Expressu” Gollob miesięcznie na leczenie wydaje około 30 tys. złotych. – Jako były jego trener z pierwszego roku startów, zwracam się do sympatyków sportu żużlowego na Pomorzu, indywidualnych i firm, aby wsparli jego rehabilitację finansowo, by tym samym pomóc Tomaszowi w szybszym powrocie do zdrowia. Pieniądze można wpłacać na konto BZ WBK nr 24 1090 2590 0000 0001 3520 7574, z dopiskiem „pomoc dla Tomasza Golloba” – apeluje Gerard Sikora.
– Na razie będę poruszał się na wózku. Chcę żyć normalnie na tyle, na ile będzie to możliwe – zapewnia. – Będziecie mnie mogli spotkać w wielu miejscach. Jeśli zdrowie pozwoli, być może też na Stadionie Narodowym podczas przyszłorocznej rundy Grand Prix. – Nie poddaję się i myślę, że za niedługi czas będę w jeszcze lepszej formie. I nie dopuszczam do swojej głowy myśli, że nie będzie lepiej i zostanę na wózku inwalidzkim. Zobaczymy, jak będzie za dwa, trzy czy nawet pięć lat. Zamierzam ciężko pracować i walczyć – dodaje.
Krzysztof Wypijewski, RAF (aip)
tyle lat startow Tyle milionow za kazdy start a teraz zebrasz o wsparcie kibicow …WSTYD