Budynki w wielu irańskich i irackich miastach tańczyły. Przerażeni ludzie uciekali z domów sądząc, że to atak bombowy. Nie było bombardowania, na pograniczu irańsko-irackim zatrzęsła się ziemia. Epicentrum ruchów ziemi o sile 7,3 stopni w skali Richtera znajdowało się 30 kilometrów na południowy zachód od miasta Halabdża w irackim Kurdystanie.
Zabitych jest ponad 300 osób, pięć tysięcy odniosło obrażenia, strat materianych nikt jeszcze nie liczy. Rozpoczęła się gigantyczna akcja ratownicza w obu krajach. Będzie długa i kosztowna, wiele dróg zostało zniszczonych, a pod zawalonymi budynkami są nadal ludzie. Zdaniem amerykańskich służb geologicznych epicentrum trzęsienia ziemi znajdowało się blisko Halabdży, na południowy wschód od Sulaymaniyah, miasta położonego w autonomicznym irackim Kurdystanie. Ale najwięcej ofiar doliczono się w irańskim Sarpol-e Zahab. Powodem tak silnych ruchów ziemi było napieranie na siebie dwóch potężnych płyt tektonicznych, które biegną na długości półtora tysiąca kilometrów wzdłuż zachodniego Iranu i północno-wschodniego Iraku.
Zaraz po tym, jak ruchy ziemi nawiedziły kilka zachodnich prowincji Iranu, Teheran ogłosił trzydniową żałobę. Irański Najwyższy Przywódca ajatollah Ali Khamenei złożył rodzinom zabitych kondolencje i zaapelował do rządu o natychmiastową pomoc dla poszkodowanych. Hojjat Gharibian jest teraz jednym z armiiwielu bezdomnych Irańczyków, który cudem wydostał się z domu w Darbandikhan, niedaleko miasta Sulaimaniya i ruszył do krewnych w Qasr-e Shirin szukać schronienia. Jego dwójka dzieci spała, kiedy ziemia się zatrzęsła, a najgorsze było to, że zablokowały się drzwi jego mieszkania. Udało mu się w końcu wybiec z dzieciakami na ulicę, tam spędzili kilka godzin, nim ratownicy zabrali ich do pobliskiej szkoły, opowiadał mężczyzna Reutersowi przez telefon.
Teheran postawił na nogi policję, członków elitarnej Gwardii Republikańskiej i inne formacje, by pospieszyły z pomocą poszkodowanym.
Irański minister sparw wewnętrznych Abdolreza Rahmani Fazli obawia się, że z powodu ogromnych zniszczeń, w tym dróg nie uda sie szybko dotrzeć do nawiedzonych żywiołem regionów.
Nawet w oddalonym od epicentrum trzęsienia ziemi Bagdadzie o ponad 200 km ludzie w panice uciekali z domów. Początkowo myśleli, że doszło do wybuchu bomby. Kiedy usłyszeli, że ziemia się trzęsie wpadli w panikę. Podobna była reakcja mieszkańców Erbilu, stolicy kurdyjskiego regionu i w innych miastach na północy Iraku. Irackie władze słały ostrzeżenia do mieszkańców poszkodowanych regionów, by pozostawali poza domami, w każdej chwili mogą bowiem wystąpić kolejne ruchy ziemi, a uszkodzone budowle mogą runąć.
– To było coś niesamowitego i przerażającego, bo kiedy spożywaliśmy posiłek nasz budynek zaczął tańczyć – opowiadała o początku horroru mieszkanka Salihiya, jednej z dzielnic Bagdadu, Majida Ameer. Kobieta zabrała trójkę dzieci i natychmiast wybiegła z nimi mieszkania. Dzięki temu wszyscy przeżyli. Początkowo sądziła, że wybuchła potężna bomba w sąsiedztwie.
Mojtaba Nikkerdar, zastępca gubernatora Kermanshah mówi o trzech powstających prowizorycznych miasteczkach namiotowych, w których mają znaleźć schronienie poszkodowani. – Na razie nie ma szans na dotarcie do wielu zniszczonych miejscowości, bo drogi są zniszczone – informował szef irańskich służb ratowniczych Pir Hossein Koolivand.
Irańczycy nadal pamiętają jeszcze potężne trzęsienie ziemi, które nawiedziło kaspijski rejon półnonej częścii kraju w roku 1990. Porównywalna siła ruchów ziemi do obecnego uśmierciła wtedy 40 tysięcy ludzi, rannych było 300 tysięcy, a pół miliona zostało bez dachu nad głową. Około dwa tysiące miast, masteczek i wiosek zniknęło z powierzchni ziemi.
Trzynaście lat później kolejna katastrofa, położone w południowo-wschodniej części Iranu miasto Bam przestało praktycznie istnieć. 31 tysięcy zabitych i do tej pory rejon nie podniósł się po żywiole. Potem były jeszcze dwa kolejne trzęsienia, w roku 2005 i w 2012, w każdym z nich zginęło po kilkaset ludzi.
Uciekali w popłochu także mieszkańcu tureckiego miasta Diyarbakir. A ekipy TureckiegoCzerwonego Półksiężyca ruszyły z pomocą poszkodownaym w irackiem Erbilu. Z ratownikami nadejdzie dostawa trzech tysięcy namiotów i dziesięć tysięcy łóżek.
Kazimierz Sikorski